Można śmiało powiedzieć, że w październiku 'nie było nas w domu' bo mieszkaliśmy w ogrodzie ... niekoniecznie swoim, ale i klientów, i przyjaciół. W październiku moglibyśmy wystawić wśród rabat łóżka i szafy ... i nie marnować czasu na jakieś tam 'normalne' domatorskie czynności ;-) W poprzednim ogrodniczym życiu (czyli w Anglii) nie martwiliśmy się nadchodzącą zimą - teraz trzęsiemy portkami, aby ze wszystkim zdążyć. Pół września pływaliśmy po Norfolk Broads, a teraz płacimy za to zwariowaną krzątaniną i nieśmiałymi prośbami do Matki Natury o przychylną pogodę aż do końca grudnia - ha ha - znacie takich naiwniaków?
Póki co Matka Natura daje nam piękną, złotą jesień. Pogoda sprzyja wszelakim pracom w ogrodzie, a więc idziemy jak burza. Oprócz tradycyjnych zadań typu oczyszczanie i naworzenie obornikiem zagonów, zbiory warzyw korzeniowych czy sadzenie roślin z odkrytym korzeniem - budujemy wiatę ogrodnika, stawiamy szklarenkę, budujemy kompostowniki, przygotowujemy teren pod szkółkę roślin ... Ufff ... staramy się robić wszystko, aby w przyszłym roku ruszyć już z kursami i warsztatami na terenie naszego ogrodu, a więc trzymajcie kciuki!
Na rabatach coraz więcej szarości ... chociaż jak tylko świeci słońce, to jest bajkowo. Zobaczcie na zdjęciach jak wygląda teraz warzywnik - kapustne wystrzeliły jak z procy i teraz upiększają okolicę swoimi niesamowitymi kolorami i kształtami. Znajdujący się za warzywnikiem las liściasty płonie bukami, brzozami i dębami - jest wymarzonym tłem, takie właśnie widoki mamy z okien, bo warzywnik jest zaraz obok domu. W tym kolorowym lesie rozpoczęliśmy już prace nad tworzeniem ogrodu leśnego - na pierwszy rzut dosadzamy mniejsze drzewa i krzewy liściaste np. jabłonki rajskie, świdośliwy i derenie. Zamówiłam też spore ilości żywokostu na zadarnienia mniej reprezentacyjnych części. Walczę o kilka drzewek głogu śliwolistnego (
Crataegus prunifolia), ale szkółka przysłała 'Paul's Scarlet', więc muszę pojechać i sama sobie go wyszukać. Zdjęcia z naszego październikowego ogrodu są w
jesiennym wydaniu e-magazynu Na Ogrodowej - do którego lektury serdecznie zapraszam.
|
Samotna dynia 'Turecki Turban' na naszym tunelu - długo już tam nie powisi, ponieważ jest przepyszna i wkrótce trafi do piekarnika ;-) |
********
Warzywnik już przygotowany do zimowego snu. Zawsze staramy się zrobić jak najwięcej jesienią, bo wiosna w naszym kraju przychodzi tak późno - że nie ma już czasu na oczyszczanie, obornikowanie i przekopywanie gleby. Nasz warzywnik właśnie kończy swój 2 sezon istnienia, a my z Andrew jesteśmy w Polsce niecałe 3 lata ... cały obszar wokół domu był przed naszym przyjazdem do kraju zamieniony w pobojowisko - po fachowemu nazywa się to 'plac budowy'! Udało nam się zmienić ten księżycowy krajobraz w ogród i zielone, obszerne połacie darni. Piach i glinę 'podrasowaliśmy' czarnym torfem wykopanym z oczyszczanego stawu i spora ilością obornika. Wydobyliśmy niezliczoną ilość kamieni ... i chwastów ;-) Teraz każdego roku dodajemy na zagonach więcej obornika, który za pomocą wideł amerykańskich mieszamy delikatnie z glebą. Rabaty kwiatowe ściółkujemy obornikiem końskim z większą zawartością słomy - tego nie da się po prostu przekopać. Kompostu ogrodowego mamy jeszcze mało, ale pierwszą porcję w tym roku dodajemy do nowo sadzonych jabłonek rajskich, gdyż są to szybko rosnące drzewka i nie chcemy dawać im zbyt dużo 'pokarmu' w postaci obornika stymulującego wzrost pędów - wolimy aby rosły spokojnie, koncetnrując się na produkcji jabłuszek ;-)
Tak więc wszystkie rabaty oczyszczone z zaschniętych pędów groszków i fasoli, dyń i kabaczków, kukurydzy. Warzywa korzeniowe w większości zostały zebrane ... fenkuł również, a tu i ówdzie są jeszcze rzędy kapusty chińskiej Pak Choi, Mibuna i Mizuna oraz kolorowe sałaty od Sarah Raven. Wigwamy oraz tunel z fasolą tyczną pozostają na zimę - będą świetnym miejscem kryjówek dla ptaków, które przylatują do naszej stołówki. W glebie oczywiście zostają rośliny kapustne, por i warzywa wieloletnie - np. szpinak. Karczochy pozostają w warzywniku eksperymentalnie - będziemy okrywać je na zimę ... zobaczymy co z tego wyjdzie (o okrywaniu napiszę więcej w następnym poście).
Obornik, którego na zdjęciach używa Andrew pochodzi jeszcze z transportu wiosna 2012 - jest fajnie przekompostowany. Ale już go niestety nie ma - to była końcówka ;-( Teraz walczymy o kolejną dostawę. Nie jest to łatwe ... albo za dużo słomy w oborniku końskim, albo całkiem niemożliwy dojazd do pryzmy obornika krowiego na podmokłym polu, albo po prostu rolnik potrzebuje - jeśli macie dostęp do obornika, to skaczcie, cieszcie się i radujcie! W przyszłym roku uderzymy w nawozy zielone.
Taczka obornika co metr lub dwa, a potem równomierne rozrzucenie za pomocą wideł gospodarczych (jak na fotkach) i przekopanie widłami ogrodowymi (amerykańskimi) w taki sposób, aby obornik nie był całkowicie przykryty glebą. Przy tych czynnościach wogóle nie używamy szpadla i po takim przekopaniu już nic nie robimy. Jak nadejdzie zima, to mróz sam porozbija grudy, a śnieg uklepie glebę. Nie ma też problemu z 'wyciekaniem' składników pokarmowych, ponieważ w naszym klimacie zimą jest śnieg - a nie deszcz i słota jak w UK. Po przekopaniu wygląda to tak:
Zanim nadejdą porządne chłody - to jeszcze cieszymy się przeróżnymi warzywami liściowymi. Można oczywiście uprawiać je przez zimę w tunelu foliowym, ale tunelu jeszcze nie mamy - dopiero przygotowujemy dla niego odpowiednie miejsce. Poniżej widać także rzędy wysianych w czerwcu i przepikowanych we wrześniu roślin dwuletnich: wieczornika damskiego, laka pachnącego i naparstnicy (którą mam z zeszłorocznej wymiany nasion od Maszki ;-) Nie wiem czy lak wytrzyma pierzynę śnieżną przez 3 miesiące (albo i 4!), pozostałe będą OK na 100% i wiosną powędrują na miejsca stałe na rabaty kwiatowe w warzywniku i ogrodzie leśnym. Teoretycznie wcale nie muszą zimować na zagonie w warzywniku, ale póki co nie miałam dokąd ich przesadzić - teraz już nie zdążą się porządnie ukorzenić przed zimą, więc wolę zostawić je na miejcu.
|
Stare jak świat, ale niezastąpione widły ogrodowe - chyba najczęściej używane narzędzie w naszym ogrodzie. |
*********
Jesienią nie tylko wyrzucamy ogrodowe 'śmieci' i oczyszczamy zagony w warzywniku - również sadzimy. Czyli nie wszystko stracone - nadzieja na nowe jest ;-) Czosnek uwielbia niskie temperatury, dzięki którym potrafi zawiązać piękne, duże główki. Posadzony wiosną nigdy nie jest aż taki okazały, jak ten jesienny. Jeśli przegapiliście sadzenie czosnku w październiku, to możecie jeszcze to spokojnie zrobić przed zimą - przepis jest
TUTAJ. Nowoposadzone ząbki czosnku szybko będa wypuszczać zielone pędy, które przezimują pod śniegiem.
********
Tyle słychać w warzywniku, ale w tym roku najwięcej się dzieje poza jego granicami. Kroczek po kroczku 'podbijamy' inne części naszej zagrody. Jestem z natury osoba energiczną i zawsze mam w głowie stanowczo zbyt dużo pomysłów. Mam piękny ogród, ale chcę się nim dzielić. Robię wszystko, aby w przyszłym roku poprowadzić już pierwsze warsztaty i może zaprosić Was na kawę w ramach 'otwartego weekendu'. Ale wydaje mi się, że ze względu na zmienną pogodę muszę najpierw zapewnić gościom jakieś zadaszone pomieszczenie ... w październiku więc budowaliśmy wiatę ogrodową (w przyszłym roku zrobimy jeszcze w jej części zaplecze ogdodnika). Inspiracją był dla nas stary tartak ze skansenu we Wdzydzach Kiszewskich. Na poniższym zdjęciu nie jest jeszcze ukończona - teraz jest już jednak pokryta papą i czekamy tylko na drewniany gont ... możemy tylko sporo poczekać, bo ciężko z takim rarytasem w mojej okolicy w dzisiejszych czasach. Dodatkowo stawialiśmy szklarenkę na potrzeby warzywnika i ....
... oczyściliśmy spory kawałek ziemi pod kurnik oraz budowę 3-komorowego kompostownika - zdjęcie poniżej. To mnie niesamowicie cieszy, bo stary kompostownik był tylko 'póki co' i teraz w jego miejscu rośnie już szklarnia, a sam kompost 'poszedł' do ogrodu. Jak zabierzemy się za jego budowę, to oczywiście zdam szczegółową relację ;-)
Tak, a na wiosnę będą wreszcie kury. To też nasze marzenie - koniec ze 'ściganiem' wiejskich jaj i 'szczęśliwych' kurczaków na rosół po gospodarzach.Teraz burza umysłów jaki zbudować kurnik - w Anglii i Irlandii mieliśmy już kury (a także indyki i perliczki) więc mamy trochę doświadczenia, ale tutaj inny klimat itd. Zobaczymy ... do kur w przyszłym roku powinny dołączyć owce (jako wełniane kosiarki na łące) i kłapouche świnki - na bekonik ... będzie to wtedy prawdziwa wiejska zagorda.
|
Mniej więcej w mniejscu kopareczki będzie kurnik ... ale takie prace ziemne są super nudne i póki co trudno sobie w ogóle wyobrazić jak pięknie może być ;-) |
W lesie widocznym za moimi plecami na poniższym zdjęciu pracujemy nad tworzeniem ogrodu leśnego - jest to trudne zadanie bez użycia oprysku. Chemia w takim miejscu to całkowita masakra natury, więc w ogóle nie wchodzi w grę. Musimy jednak stworzyć tu w pewnych miejscach rabaty odsadzone roślinnością zadarniającą, krzewami i mniejszymi drzewami - te duże już są: brzozy, buki, graby i dęby - z nimi nasze siedlisko już kupiliśmy, tylko oczyściliśmy je z chwastów czyli głównie z połamanych podczas wichur wierzb i topoli - z iglaków zostawiamy naturalnie rosnące tu jałowce. Dużo nad tym dyskutujemy i kombinujemy, jak to zrobić bez większego naruszania istniejącego już ekosystemu, na razie posadziliśmy tylko mniejsze drzewka i dzisiątki dereni, każdą posadzoną roślinę natychmiast ściółkujemy, aby nie obrosły jej chwasty.
|
Mazie nigdy nie usiedzi na jednym miejscu, a więc i tutaj udało jej się 'wyostrzyć' ze zdjęcia. |
|
W ogrodzie leśnym i na jego obrzeżach z pewnością będą trzmieliny oraz dziki bez, który niestety na Kaszubach jest traktowany jako chwast i regularnie usuwany przez rolników. Po większe zapasy czarnego bzu póki co jeździmy na Kociewie, tam przydrożną naturę i obrzeża pól pozostawia się zazwyczaj 'w spokoju'. |
|
Chociaż byłam już o kilka dobrych tygodni spóźniona, to udało mi się jeszcze pod koniec października nazbierać sporo czarnego bzu. Jego owoce natychmiast przerobiłam w korzenny syrop według przepisu mojej teściowej June, który podawałam rok temu TUTAJ. Dzięki takim naturalnym syropom stanowczo mniej chorujemy w tym roku. |
Ja koniec października spędziłam na przygotowaniu moich rabat do zimowego snu. W Anglii wogóle nie ruszałabym rabat, ale w Polsce doświadczenia z dwóch ostatnich zim nauczyły mnie robić inaczej. Nie będę już o tym trąbić, ale uwierzcie mi, że wiosną nie będzie już czasu na takie prace - gdyż u nas przychodzi ona nie w lutym, lecz dopiero pod koniec kwietnia.
Pozbyłam się więc wszystkich roślin jednorocznych, a byliny podzieliłam, glebę porządnie odchwaściłam i wyściółkowałam obornikiem końskim - wszystko to dokładnie opisałam w artykule
TUTAJ, jeśli ktoś chciałaby wiedzieć więcej. Dla eksperymentu zostawiłam w glebie werbenę patagońską (
Verbena bonariensis) całkiem przyciętą i zabezpieczoną przed mrozem grubą wartstwą ściółki, a błękitną szałwię otwartą (
Salvia patens) wykopałam i przechowam przez zimę w identyczny sposób jak dalie - ona również ma bulwiaste korzenie. Teraz dosadzę na rabatach trochę roślin cebulowych, które zamówiłam od Sarah Raven - już nawet nie pamiętam co to było, mam nadzieję, że w tym tygodniu przyjdą i dam radę się za nie zabrać. Nigdy nie sadzę cebul roślin kwitnących wiosną w sierpniu czy wrześniu, tylko w październiku i listopadzie. Kiedyś oglądałam eksperyment filmowany przez BBC Gardeners World, który dowiódł, iż cebulki sadzone we wrześniu mają wiosną identyczny wzrost i kwitnienie jak te, posadzone już po oczyszczaniu rabat w listopadzie. Tak więc nie ma co się spieszyć. Jeśli macie jeszcze jakieś wiosenne cebulki w zanadrzu - to sadźcie sobie na zdrowie aż do nastania mrozów!
|
Moje rabaty 'gołe', ale mam nadzieję, że dobrze im tak będzie pod śniegiem. Mają prawie 10-cio centymetrową wartstwę mięciutkiej ściółki - w kwietniu/maju już nic na nich nie będę robić - tylko czekać na pierwsze kwiaty! |
*********
'Hej ... przynieś coś na zupę!' ... naprawdę nie ma nic fajniejszego niż 'wyskoczenie' do ogrodu po warzywka na obiad. Nawet teraz, czyli już po właściwiym sezonie - wciągamy kalosze, bierzemy skrzyneczkę, stajemy w środku warzywnika i rozglądamy się co-by-tu ... Nie ma też problemu z wyborem dań - je się to, co akurat jest na zagonach - prosta sprawa. No i nie muszę już chyba pisać o tym, jakie to zdrowe. Przed nadejściem białej i mroźnej Pani Zimy faszerujemy się warzywami zielonymi i korzeniowymi. Coś w tym musi być ...
Poniżej wszystko to, czego teraz na naszych zagonach w warzywniku jest w bród:
1.
Brokuł szparagowy - pisałam o nim w
e-magazynie Na Ogrodowej i będę pisała o tym pysznym warzywnie jeszcze bardzo dużo, bo wydaje mi się, że jest u nas jeszcze zbyt mało znany. Każdy może go spokojnie uprawiać na zagonie kapustnym - to jest krewniak brokuła włoskiego, którego wszyscy dobrze znają. Wydaje się jednak łatwiejszy w uprawie i smaczniejszy, delikatniejszy niż 'normalny' brokuł. W Anglii nazywa się on ‘sprouting broccoli’ - zamiast jednej, dużej róży ma wiele mniejszych kwiatów wyrastających z rozgałęzień pędów wzdłuż głównej łodygi i zwiękczony jedną, większą różą – baaaardzo zdrowy. Najlepiej przygotować go na parze - kwiatostany wraz z listkami odcinamy w miarę dojrzewania i serwujemy do obiadu.
2. Kapusty orientalne (chińskie) - które szczególnie dobrze rosną wysiane dopiero w środku lata. Obok delikatniejszych w pokroju Mizuny i Mibuny teraz króluje soczysta Pak Choi. Kapusty orientalne nie zawiązują główki i mają mięsiste ogonki stanowiące ważną część jadalną. Pak Choi dodajemy do szybkich dań orientalnych przyrządzanych w woku lub gotujemy na parze.
3. i 4. Brukselka i jamuż to typowe jesienno-zimowe warzywa, takie 'super foods' pełne żelaza i witamin. Chociaż jarmuż dodajemy do zup warzywnych, risotto czy potrawek mięsnych już od końca lata, to brukselkę jedliśmy póki co tylko raz. W porównaniu z tą sklepową ma niesamowicie bogaty smak, aż nie mogliśmy uwierzyć w taką różnicę. Brukselka dopiero dojrzewa i potrzebuje kilku mroźniejszych dni i nocy, aby być naprawdę pyszną. Na zdjęciach na samym początku tego postu widoczny jest jarmuż z karbowanymi, purpurowymi liśćmi w odmianie ‘Redbor’ i klasyczna odmiana o srebrzysto-stalowych liściach o nazwie ‘Nero di Toscana’ - cudna ozdoba listopadowego ogrodu.
Mamy też
pora, który jest podstawą naszych jesiennych zup-kremów. Podawałam kiedyś przepis na zupę porowo-ziemniaczaną, którą bardzo polecam. Warto dorzucić do mieszanki warzyw również seler - smak jest boski! Przepis na zupę-krem z pora i ziemniaków podaję
TUTAJ. Więcej o porze będzie można poczytać w zimowym wydaniu Weranda Country.
|
Pysznym jesiennym daniem jest zapiekana dynia. Najsmaczniejsze są mniejsze odmiany, ale większy 'Turecki Turban' też jest przesłodki. Danie bardzo łatwe w przygotowaniu: wystarczy dynię pokroić, pokropić ziołowymi olejami i posypać posiekanymi ziołami, wrzucić do piekarnika ... dodać trochę sałaty rzymskiej (moja nadal rośnie na zagonach) i pyszny, zdrowy lunch gotowy .... dokładny przepis w e-magazynie Na Ogrodowej. |
**********
Prawdziwym skarbem w tym roku był dla nas ogródek ziołowy. Nie jest on zbyt wielki, ale rośnie w nim wszystko, czego nam potrzeba: lubczyk do zupy, tymianek do sosu neapolitańskiego, szczypiorek czosnek do jajecznicy, szałwia na gardło i rozmaryn do jagnięciny. Niezliczone są możliwości wykorzystywania ziół - mogłabym zapisać tysiąc stron, a wcale nie uważam się za specjalistkę w tej dziedzinie. W przyszłym roku chciałabym nauczyć się robić własne naturalne kosmetyki, więc i tu zioła się przydadzą.
Dodatkowo ogródek ziołowy był (i jeszcze trochę jest) bardzo ładny - tyle kolorów i kształtów! Pewnie pamiętacie jak latem dominowała w nim purpurowa łoboda (Artiplex hortensis) i dopiero pod koniec września, po jej usunięciu dojrzałam jak bardzo ozdobne są pozostałe zioła. Ogródek ten był przypadkowy, ale chyba zostanie na dobre ;-)
W październiku robiłam z przyjaciółką
ziołowe oleje i octy, mroziłam i suszyłam, teraz chyba muszę to powtórzyć, bo wszystko nadal rośnie jak szalone przy tej ciepłej pogodzie. Szkoda mi pięknych krzaczków rozmarynu, więc pewnie wykopię je i posadzę na okres zimy do glinianych doniczek, które ustawię na parapecie w nieogrzewanym pokoju. Czosnek szczypiorek wkrótce przytnę, a nasionka czarnuszki rozsypię i zaschnięte pędy usunę na kopmostownik. Nie jestem pewna, jak poradzą sobie szałwie lekarskie (zwyczajna i purpurowa) - kolejny eksperyment!
*********
Mam nadzieję, że czytaliście już nasze nowe, jesienne wydanie
e-magazynu Na Ogrodowej. Wraz z Jolą kochamy robić zdjęcia (zobaczcie jakie cudne fotki zrobiła Jola podczas wycieczki z Angielskimi Ogrodami do
Parham House and Gardens w artykule
W ogrodowej szklarni), i właśnie ze względu na to zorganizowałyśmy konkurs fotografowania plonów w ogrodzie. Sponsorem nagród był zaprzyjaźniony z redakjcą Na Ogrodowej miesięcznik
Twój Ogrodnik. Wiele nadesłanych na konkurs zdjęć prezentujemy na stronach jesiennego e-magazynu, niestety nie udało się zamieścić wszystkich. Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem nadesłanych prac - konkurs był podwójnie trudny, gdyż na zdjęciach miały znajdować się prawdziwe plony zebrane w ogrodzie osoby fotografującej, a i zdjęcie miało być ładne ... przyznam, że niektóre zdjęcia plonów nadawałyby się do najpiękniejszych magazynów i publikacji ... jesteście niesamowici. A co do różnorodności gatunków i odmian fotografowanycyh plonów, to oddaję Wam wielki, przewielki pokłon i cieszę się, że i nasz kraj staje się coraz bardziej świadomy - ogórki i pomidory nie kojarzą się tylko z babcinym marudzeniem
jedz bo zdrowe, tylko z pięknym, zdrowym i wolnym życiem. Cool.
Oto kilka z moich ulubionych zdjęć, czy nie są piękne:
|
Autor: bZuzia |
|
Autor: Maja Towarek |
|
Autor: Łukasz Skop |
Zdęcia Łukasza (w sumie 3) zajęły III miejsce w konkursie, a ja zainteresowałam się jego blogiem
BEZ-OGRÓDEK, który jest już dodany do moich ulubionych. Dużo, dużo ciekawych artykułów i pomysłów. Łukasz jawnie kocha rośliny, smaczne warzywa i piękne zdjęcia - jego pasje widać z daleka - polecam bardzo!
A na koniec jeszcze upamiętnienie momentu Joli szalejącej z aparatem W ogrodowej szklarni, z pozdrowieniami od Pomorza dla Mazowsza ;-) Pa pa