Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Warzywnik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Warzywnik. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 17 stycznia 2017

Żywokost rosyjski - zastosowanie, uprawa i sprzedaż sadzonek.






Każdej wiosny w szkółce roślinnej na terenie naszego ogrodu na Kaszubach prowadzimy sprzedaż sadzonek żywokostu rosyjskiego. Sadzonki pobierane są z naszego własnego poletka i są przez nas dzielone. W kwietniu sadzonki są ukorzenione i gotowe do sprzedaży wysyłkowej lub odbioru osobistego. Koszt 1 sadzonki to 15zł, a wielkość widoczna jest na zdjęciu poniżej. Ilość jest ograniczona. Zainteresowane osoby proszę o kontakt w celu rezerwacji sadzonek na adres biuro@angielskieogrody.com (w temacie proszę wpisać "żywokost").


Sadzonki żywokostu rosyjskiego są do nabycia w naszej 
ogrodowej szkółce (sprzedaż wysyłkowa). 

Prosimy składać zamówienia na adres mailowy:biuro@angielskieogrody.com 

Wysyłka marzec/kwiecień 
Cena 15 zł/sadzonka
ilość sadzonek jest ograniczona





A czemu polecamy żywokost rosyjski? 

Polecamy go, ponieważ jest najlepszym naturalnym (ekologicznym) źródłem potasu  dla naszych roślin. Można go bezpiecznie stosować do nawożenia roślin ozdobnych oraz jadalnych - szczególnie wartościowy jest przy uprawie pomidorów, papryk, i bakłażanów. Obok pokrzywy jest jednym najlepszych materiałów na tzw. gnojówki, można dodawać go do kompostu lub robić nawóz skoncentrowany (wszystkie sposoby opisuję poniżej). 

Szczególnie cennym źródłem potasu (ponad 2 - 3 razy więcej niż w oborniku bydlęcym) jest gnojówka z żywokostu rosyjskiego (ogrodowego)  Symphytum x uplandicum. Jest to roślina wieloletnia o bardzo mocnym wzroście - produkuje więcej liści niż kwiatów i ma zdolność prawie nieograniczonego przyrostu w ciągu sezonu, dzięki czemu można ją ścinać wiele razy od wiosny do jesieni. Te cechy właśnie różnią ją od żywokostu lekarskiego.  


Jaka jest różnica pomiędzy gnojówką z pokrzywy a gnojówką z żywokostu?

Różnica jest zasadnicza - odmienny skład chemiczny, a co za tym idzie całkiem odmienne zastosowanie.  W pokrzywie jest bardzo dużo naturalnego azotu, a w żywokoście - potasu. I to jest właśnie najważniejsza rzecz jeśli chodzi o te dwa nawozy -  w związku z tym używamy ich o różnych porach roku, gdy rośliny są w różnych stadiach wzrostu.


Kiedy używać żywokostu?


Na początku sezonu wzrostu, gdy zależy nam na zdrowym i silnym przyroście części zielonych roślin (pędy, liście) stosujemy nawozy o większej zawartości azotu czyli sięgamy po pokrzywę. Robimy z niej gnojówkę, która już po niespełna tygodniu jest gotowa do użytku. Takim pełnym azotu nawozem płynnym (rozcieńczonym w miarę potrzeby) podlewamy sadzonki w szklarni lub inspekcie, a także zieleniejące byliny na zagonach do czasu, gdy pojawią się na nich pierwsze kwiaty ... wtedy dostarczanie roślinom azotu spowoduje nadmierne przyrosty zielone zamiast kwiatów i owoców - tak więc gnojówki z pokrzywy zastępujemy żywokostem.W celu wspomożenia wzrostu i rozwoju kwiatów oraz owoców (czy nasion) musimy dostarczyć roślinom potasu.





W naszym ogrodzie wszystko uprawiane jest bez chemii i tylko dzięki odpowiedniemu nawożeniu środkami ekologicznymi  (i oczywiście dzięki innym dobrym praktykom ogrodniczym) osiągamy tak piękne, pyszne i zdrowe plony. 





Jak uprawiać żywokost rosyjski w ogrodzie? 

Żywokost rosyjski charakteryzuje duży i szybki przyrost, ale rośliny tworzą rozety i nie wędrują po rabacie - a więc nie ma problemu z inwazyjnością. Często ścinane rośliny nie mają szansy zakwitnąć, a więc roślina nie rozsiewa się. Jednak w związku z dużą masą liści żywokost rosyjski nie lubi mieć zbyt sucho i gorąco - najlepiej jest stworzyć mu rabatkę w miejscu lekko zacienionym, zacisznym i na glebie lekko wilgotnej. Koniecznie rabatę z żywokostem rosyjskim trzeba ściółkować - to zapobiega utracie wilgoci podczas gorących dni oraz niechcianym chwastom. Nasza rabata żywokostowa znajduje się obok kompostowników (dla wygody) i jest wyściółkowana grubą warstwą ścinków koszonej trawy, dzięki czemu nigdy nie musieliśmy jej podlewać.



Przycięty żywokost rosyjski na wyściółkowanej rabacie. 



Do jakich roślin stosować żywokost?

Do wszystkich, które mają nas cieszyć kwiatami, owocami lub nasionami. Rośliny liściaste użytkowe (np. kapusta, sałata czy rukola) lub ozdobne z liści (np. paprotka) chętniej skorzystają z azotu. 

Nawozy z żywokostu rosyjskiego stosujemy zarówno przy uprawach w gruncie oraz na rabatach podwyższonych, jak i do roślin rosnących w donicach lub skrzyniach.







*******************






Jak zrobić gnojówkę z żywokostu rosyjskiego?

Żywokost rosyjski (tak jak i pokrzywa czy obornik zwierzęcy) świetnie nadaje się do robienia gnojówki. Za pomocą sekatora lub nożyc ogrodowych tniemy liście  nad samą ziemią i wkładamy je do worka, który zawieszamy w dużej beczce z wodą (u nas z deszczówką i beczka umiejscowiona jest w umiarkowanie nasłonecznionym miejscu) na 5 - 7 dni. Po tym czasie super śmierdzący lecz cenny płyn - nawóz o dużej zawartości potasu - jest gotowy .

Na zdjęciu powyżej widać jak wygląda nasza beczka. Do połowy czerwca 'topimy' w niej pędy pokrzywy, potem tylko żywokost i obornik, który tworzy coś w stylu 'gnojówki uniwersalnej'. Do podlewania rozcieńczamy gnojówkę z wodą tak, aby miała kolor herbaty - zazwyczaj wychodzi to w proporcjach 1 do 10. 




***************






Liści żywokostu rosyjskiego można również dodawać do pryzmy kompostowej - nie tylko wzbogacą ją o cenny potas, ale są też świetnym aktywatorem dla procesów rozkładu  ...




...  my każdego roku wykonujemy z żywokostu rosyjskiego także skoncentrowaną gnojówkę:






Liście ścinamy nad ziemią i upychamy je gęsto w baniaku do robienia wina :-) nie dodajemy ani kropli wody, tylko w podstawie baniaka robimy maleńki otworek i szczelnie zakręcamy go od góry. Baniaczek umieszczamy w ciepłym, lekko nasłonecznionym miejscu. Po kilku dniach z wywierconego w podstawie otworu zacznie kapać bardzo ciemny płyn -  to jest właśnie ta skoncentrowana gnojówka. Płyn przelewamy do butelek i rozcieńczamy z wodą w celu podlewania. 

UWAGA! Przy pracy z żywokostem rosyjskim warto ubierać rękawiczki ochronne, ponieważ liście są szorstkie i można się nimi podrapać. Natomiast sama gnojówka jest śmierdząca :-) i pozostawia plamy na jasnych tkaninach. 





Pomidorki uprawiane na naszej gnojówce z żywokostu rosyjskiego smakowały także Mai :-) 





wtorek, 27 października 2015

Złota polska jesień w naszym OGRODZIE





Dzięki mojej pracy w radiu, od jakiegoś czasu orientuję się co się dzieje na świecie (no przynajmniej trochę) i wiem na bieżąco jaka ma być pogoda - bo prognoza pogody to właśnie samiuśki początek mojej audycji. Pan Tomasz zakłada okulary i poważnie odczytuje informacje o wiatrach, temperaturze i deszczach ... potem oczywiście dalej 'gadamy' o pogodzie - jak na ogrodników przystało. Z resztą w tym roku temat pogody, to chyba nasz ulubiony he he bo nieźle zwodzi. Najpierw niby wczesna wiosna, a potem chyba już wszystko poszło nie tak ... bardzo zimno w lipcu, ciepło ale sucho w sierpniu ... potem ulewa i znowu susza. Nie wiem jak w Waszych rejonach, ale na pomorzu ten sezon nie sprzyjał roślinności. Jeśli zaobserwowaliście dziwne zachowanie u swoich pupilków w ogrodzie - na przykład mocniejsze niż zazwyczaj kwitnienie i owocowanie (charakterystyczne dla tuj w tym roku), to niestety jest to objaw niesamowitego stresu. Rośliny chcą zachować gatunek i widząc nadchodzący dużymi krokami koniec - produkują ogromne ilości potomstwa - przy takim kiepskim sezonie nie dziwi mnie to wcale. 

Wiem, to brzmi strasznie - ale jeśli następny rok przyniesie im trochę ulgi, to z pewnością przeżyją stres i wszystko się uspokoi. Niemniej jednak wiele roślin już pokazuje oznaki śmierci - szczególnie te, które sadzone były wiosną (lub co gorsza latem) z donic, bez ściółkowania i potem zaniedbano ich podlewanie. Myślę, że  sporo z nich w przyszłym roku już nie wypuści pędów. Inne znowu choć wyglądają słabo - to po prostu wcześniej zrzuciły liście, żeby się ratować i pewnie w przyszłym sezonie dojdą do siebie. W okresach stresowych najlepiej sobie radzą rośliny sadzone z odkrytym korzeniem pomiędzy październikiem a kwietniem (głównie są to drzewa i krzewy) - widzę po naszym ogrodzie, że przeżyły w 100%. Sytuację ratuje też stosowanie ściółki (obornik ze stajni czy gospodarstwa, kompost, ziemia liściowa, kora przekompostowana, siano przekompostowane, ścinki trawy, otoczaki a nawet gazety, kartony czy słoma) i odpowiednie (!!!) podlewanie podczas suszy. Dobra koniec - już nie straszę ;-) 






Przez takie właśnie piękne poranki zupełnie zawalam wszystko to, co normalni ludzie robią o świcie - nie karmię dziecka śniadaniem, nie jem go sama i nie piję nawet porannej kawy. Wstaję o 6.30 i lecę do okna ... gapię się na ogród i las ze wszystkich stron, potem za aparat i w rabaty. Niesamowite kolory tej jesieni w promieniach słońca to najcudowniejszy obraz Matki Natury. Daje mi to tyle energii i chęci do pracy, a ostatnio bardzo tego potrzebuję. Sporo się wszystkiego nazbierało i przede wszystkim książka, którą piszę namiętnie pod okiem cierpliwego wydawcy ;-) ale jest i dużo dużo pomysłów na przyszły rok - więcej warsztatów, projektów i przede wszystkim bardzo chciałabym już otworzyć ogród dla wszystkich chętnych jego odwiedzin - wiadomo, że ogród jest w stałej budowie i rozwijać się pewnie tak będzie do końca świata ;-) ale muszę się nim podzielić inaczej zwariuję i będzie po mnie. A tak to pożyje sobie trochę i z wielka przyjemnością pochwale się to tym, to tamtym. Najważniejsze jest jednak to, że otwarcie ogrodu i warsztaty pozwolą mi bez wyrzutów sumienia spędzać w nim więcej czasu - no bo przecież musi być ładnie - i odciągną mnie od pracy przy komputerze.  







A ogólnie w ogrodzie pracy jesienią dużo. Zostawiamy w spokoju wszystkie rośliny, które nadal stoją dumnie choć już suche i martwe - pamiętajmy, że są  potrzebne ptakom i małym zwierzętom a dodatkowo wyglądają ładnie, zapewniają ogrodowi trójwymiarowości i same siebie chronią przed mrozami. Tak więc poza 'rozpuszczonymi' przez niskie temperatury daliami, kosmosami, bazyliami czy begoniami wszystko pozostaje (a na wolnych miejscach po jednorocznych możemy sadzić na przykład cebulki tulipanów). Teraz energia idzie na robienie kompostu, bo po sezonie sporo się nazbierało materiału ... i oczywiście sadzenie roślin z odkrytym korzeniem. 

O tym sadzeniu roślin z odkrytym korzeniem mówię i pisze zawsze, wszędzie ile się da - wiele ludzi jednak nadal uważa, że sadzenie roślin z doniczek zakupionych w szkółce jest lepsze - NIE, NIE JEST - no może najwyżej o wiele droższe he he. Piszę o tym dużo w mojej książce, oto maleńki urywek:

   Bez względu na to, czy planujemy żywopłot, sad czy też nasadzenia swobodne na rabatach lub w trawniku - sadzenie w ogrodzie drzew i krzewów z odkrytym korzeniem jest zawsze wskazane bardziej, niż sadzenie roślin zakupionych w doniczkach. Jest lepsze dla roślin, dla środowiska i naszej kieszeni. Wiąże się to między innymi z tym, iż rosnąc na specjalnie przeznaczonych dla nich polach (bo rośliny uprawiane do sprzedaży z odkrytym korzeniem są kopane właśnie z pola) są mniej narażone na przesuszenie, niż stojąc w szkółkach czy centrach ogrodniczych w całkowicie sztucznych warunkach. Naturalne opady atmosferyczne zapewnią im często lepsze nawadnianie niż najdroższy system irygacyjny.  Dodatkowo ich podłożem jest 'normalna' gleba, a nie mieszanka torfu i nawozu – jak wiemy torf trzyma wodę jak gąbka, ale gdy ją straci to bardzo mocno się przesusza i później trudno jest odpowiednio go nawilżyć. 
        Drzewa i krzewy uprawiane na sprzedaż w donicy,  podczas wielu lat spędzonych w pojemnikach są całkowicie uzależnione od pracowników ogrodnictwa czy szkółki – jeśli nie zostaną na czas i regularnie podlane, to mają powód do stresu. Podobnie jak u ludzi – stres szybko prowadzi do nadmiernej podatności na choroby, szkodniki … co później (czasami nawet kilka lat po posadzeniu w ogrodzie) powoduje słaby wzrost i sztuczne utrzymywanie jej przy życiu za pomocą środków chemicznych (nawozów sztucznych, oprysków przeciw szkodnikom i chorobom). Kupując więc rośliny z odkrytym korzeniem możemy mieć większą pewność, że podczas swojego życia w szkółce miały minimum stresu - dzięki czemu nasz ogród będzie rósł szybko i zdrowo, a także bez potrzeby dodatkowych zabiegów pielęgnacyjnych i w sposób całkiem przyjazny dla środowiska.

Niestety nie wszystkie rośliny można kupić z odkrytym korzeniem - na przykład przeróżne kaliny pachnące, którymi też lubimy się otaczać, kupujemy w donicach. Ale z odkrytym korzeniem w tym roku nadal sadzimy derenie - ich nigdy nie jest za wiele, kaliny koralowe, leszczyny, trzmieliny europejskie, głogi oraz sosny,  a w okolicy stawu olchy coby się skutecznie od sąsiada odsłonić ;-) 


Rośliny zakupione z odkrytym korzeniem obowiązkowo chronimy przed
słońcem i wiatrem.  

Do czasu sadzenia na miejsca stałe można je z powodzeniem zadołować
na przykład w warzywniku. 

O! I jeszcze butem docisnąć ;-) 

Rośliny te nie maja korzenia, więc aby zapowiedz zbytniemu
'bujaniu na wietrze' zawsze dołujemy je w ziemi pod kątem.



Nadal sadzimy też drzewa i krzewy owocowe. O drzewkach napiszę później, bo ich najzwyczajniej na świecie jeszcze nie mamy, ale za to mamy maliny, porzeczki, borówki oraz agrest i zabieramy się za tworzenie jagodnika.  O właśnie tutaj on będzie ;-) 




Poznajecie może poletko, które latem obsiane było zielonym nawozem? Najpierw był tu 'samosiewkowy' kiepski lasek, który został wycięty zeszłej zimy (takie prace robi się zimą ze względu na ptaki). Pozostałości po drzewach zostały wyciągnięte (nie zepchnięte!!!) koparką dla zachowania jak największej ilości oryginalnego czarnoziemu. A potem już same przyjemności - nasz zaprzyjaźniony gospodarz Marian zaorał poletko parę razy swoim pługiem (oj sporo było korzeni itd), rozrzucił gówienko ze swojego gospodarstwa (mix z obory i chlewika) i na koniec zbronował ... aż strach patrzeć na te zdjęcia ile to roboty było ... 


Andrew 'ogarnia' swój nowy ogród na początku maja.

Marian i Albercik na ciągniku. 

Andrew wysiewa zielony nawóz.


Późną wiosną Andrew posiał mieszankę łubinu oraz facelii i na początku lipca było tak cudnie - również dla pszczół i motyli ... 




Teraz nadszedł czas sadzenia pierwszych krzewów owocowych. Zielony nawóz został przez Mariana zmieszany z gleba za pomocą pługa we wrześniu. Teraz ziemia wygląda tu naprawdę świetnie. Oto pierwsi kandydaci do jagodnika, który będzie częścią tego nowego ogrodu ... 






Maliny wczesne i późne, jeżyny i porzeczki z odkrytym korzeniem oraz borówki amerykańskie w donicach (przynajmniej były zadołowane w tych donicach w szkółce, a to już dobrze) kupiliśmy w poniedziałek i natychmiast zadołowaliśmy je w ziemi. Wielkie sadzenie w czwartek ;-)  relację zdam obowiązkowo.








Nasze psiaki nigdy nie próżnują i w czasie gdy my dołowaliśmy rośliny - nasza mała Molly zajmowała się zrywaniem pozostałych jeszcze na wigwamach dyń - uwielbia je, choć nie mam pojęcia co z nimi robi ... jakoś słoików w spiżarce nie przybywa he he






Tak jak pisałam mieliśmy też trochę pracy przy kompostowniku. Wiadomo - jesienią zawsze nazbiera się sporo materiału z ogrodu i kuchni (jak zawsze).   Na początku trzeba było zrobić miejsce w jednej z 'zatoczek', więc Andrew przerzucił gotowy już kompost do drugiej kupki gotowego już kompostu ;-)  Jak widać na zdjęciu materiał czeka na dużej pryzmie - wszystko teraz będzie przemieszane i w razie potrzeby rozdrobnione za pomocą szpadla ...





 ... i oto gotowa pryzma, którą teraz przykryjemy starym kocem.






Mamy też w jednym z kompostowników siano, które ścinamy każdego roku z naszej łąki i układamy na pryzmę pod przykryciem. Materiał, który z tego powstaje jest naprawdę niezastąpiony jeśli chodzi o ściółkowanie w sadzie, jagodniku, warzywniku i przy rabatach ozdobnych oraz kwiatach ciętych.  Nie posiadamy własnych zwierząt hodowlanych, które zapewniałyby nam obornika, więc zginęlibyśmy bez tego sianka ;-)






Ten materiał ma jednak to do siebie, że jest dosyć suchy - a więc przy układaniu 
pryzmy kolejne warstwy podlewamy obficie. Na wiosnę będzie pyszna ściółka, bo ściółka to podstawa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!







********






20-go któregoś tam października odbyło się też obowiązkowe, jesienne sadzenie czosnku ozimego (innego w ogóle nie uprawiamy). Tym razem z pomocą przyszedł nasz młody ogrodnik ;-) i udało nam się posadzić go naprawdę sporo, bo jednak każdego roku zbyt szybko kończą się jego zapasy - a ten sklepowy jest wiadomo jaki ...  Trochę więcej o tym na naszym facebook'u TUTAJ






*********








Warzywnik nadal obdarowuje nas pysznym jedzeniem. Zajadamy się zdrową zieleniną czyli liśćmi szpinaku, jarmużem, brokułem szparagowym i burakiem szpinkaowym (ojej można sobie język połamać od tych nazw).  Kopiemy ziemniaczki, marchew i seler. Zaczynamy podkradać się do pasternaków ;-) 

Pasternak jest super warzywem. W Anglii bardzo popularny - jedno z głównych warzyw podawanych na stół podczas Świąt Bożego Narodzenia! U nas mało znany z różnych dziwnych powodów, ale to nic nie znaczy ...  do odważnych świat należy. Jest warzywem dosyć twardym , a więc najlepiej smakuje zapiekany w piekarniku lub gotowany na parze a potem ucierany dla dzieciaczków - maluchy uwielbiają go, bo jest słodki, a mamy cieszą się bo oczywiście jest zdrowy - tak więc kto spodziewa się maleństwa powinien na 100% uprawiać pasternak w ogrodzie. My robimy z niego czipsy lub zapiekamy. Sposób jest taki:

- myjemy i obieramy pasternak

-  podgotowujemy delikatnie w wodzie w całości

- wyjmujemy z wody i ostrożnie skrobiemy 
do góry i na dół widelcem, żeby go 'pochropowacieć' 

- smarujemy oliwą, solimy i pieprzymy (możemy też posmarować miodem) 
i wkładamy do rozgrzanego piekarnika na 200oC do czasu aż pasternak będzie miękki, 
chrupki i złocisty (pewnie jakieś 30-40 min)

I tyle - pycha!!!!


Po więcej pasternakowych (parsnip ang.) przepisów zapraszam do BBC GoodFood ;-) 






Rabaty przed domem też jeszcze cieszą oko. Rudbekie rozsiały się, więc będę mogła posadzić je do indywidualnych doniczek i powiększyć swoja kolekcję - wszystko się kiedyś przyda. Przesadzam do indywidualnych doniczek wiele innych roślin, które same się u nas wysiewają i dziele już sporo bylin z przeznaczeniem do mojej szkółki ;-) Ale jak pisałam wcześniej - niewiele przycinam. Nie boję się martwych (uschniętych) roślin ani na rabatach ozdobnych, ani w warzywniku - bo przecież to całkiem naturalne, aby zostawić je aż do wczesnej wiosny, gdy zaczynają wypuszczać młode pędy - wtedy dopiero złapię się za sekator. Jeżeli stworzymy teraz w ogrodzie zimową pustynię - to będzie to moim zdaniem przestępstwo. 






Wprowadzamy trochę zmian w ogrodzie ziołowym (przesadzamy, dosadzamy) i koncentrujemy się na ogrodzie leśnym za szklarnią (na zdjęciu powyżej). Posadziliśmy w nim wiosną sporo cieniolubnych bylin i trochę krzewów. Latem wszystko strasznie pozarastało chwastami i siewkami topoli (okropność!!!) - ale po jednym dniu pracy spośród zielska wyłoniły się miodunki, bodziszki, epimedium, telimy, rutewki, serduszki piękne i dwa gatunki ciemierników.  Teraz wreszcie widać co i jak, i gdzie trzeba dosadzić więcej roślin i oczywiście cebulek. Wiosna będzie bajka!


Ach uwielbiam tego bodziszka w odmianie 'Ann Folkard' - tutaj oszroniony
i troszkę podmrożony, ale nadal bardzo ozdobny w porannym słońcu jesiennym.

Wiaderka już puste ... czekają na kolejne obsadzenia. Lada dzień posadzę
w nich narcyzy i laki pachnące - akurat będzie uczta na kwiecień/ maj.
Takie wiaderka nie rozpadną mi się pod wpływem mrozu, więc
spokojnie mogę sobie je zostawić przy ławeczce na zimę. 


O i jeszcze kilka fotek cykniętych dziś rano z dużego pokoju ;-) nie mogłam się powstrzymać ... 







UWAGA UWAGA ;-)  na zakończenie coś miłego ...

Z wielką przyjemnością zapraszam wszystkich czytelników ogrodników do wymiany nasionek - w tym roku już 4-ty raz (jejku jak ten czas szybko leci!) będziemy ruszać z Klubem Pożądanego Nasionka. Zabawa ta jest darmowa i naprawdę bardzo fajna, więc zaglądajcie do portalu NaOgrodowej.pl bo to właśnie przez tamtejsze FORUM będziemy mogli się wymieniać. A ja oczywiście jeszcze dam znać na blogu co i jak ... ale szykujcie się na początek listopada czyli już już za moment ;-) 


Życzę wszystkim dużo słońca na ten tydzień, a w szczególności na weekend. Z pewnością będziecie odwiedzać groby swoich bliskich i znajomych, ja osobiście bardzo lubię spacerować po pięknym cmentarzu Srebrzysko we Wrzeszczu - szczególnie jesienią. A w poniedziałek o 11.00 zapraszam do słuchania mojej audycji w Radio Gdańsk ;-)