środa, 25 września 2013

Wyjazdy, powroty - Coton Manor w kolejnej odsłonie i moje kolorowe PLONY

 
Niedawno wróciłam z wakacji. Słabo już niestety to wydarzenie pamiętam, bo od powrotu mam jesienny zawrót głowy w ogrodzie i pisaniu, ale jak tylko patrzę na fotki - zaraz robi mi się lepiej. Aż trudno uwierzyć, że dwa tygodnie temu pływaliśmy sobie w wielkim spokoju po angielskich rzekach. I jeszcze trudniej uwierzyć w to, że było tam 30 stopni ciepła! Musiałam sobie zrobić awaryjne spodenki za pomocą ostrych nożyczek i dżinsów ;-) nie spodziewałam się takiej pogody po Anglii. 
 
 

 
Nie będę zanudzać. Zobaczcie kilka zdjęć i sami poczujcie napływający z nich spokój. Norfolk Broads to magiczne miejsce - jeśli ktoś z moich czytelników mieszka na Wyspie, to bardzo polecam. Warto spędzić na "broads'ach" chociażby jeden dzień - na każdym kroku można wypożyczyć łódkę lub żaglówkę. Nawigacja jest przełatwa, trzymając się z daleka od morza nie trzeba martwić się przypływami ani mocnym prądem rzeki. Ach ... ale było fajnie. 


 



Te wiatraki służyły kiedyś do napędzania pomp, którymi wypompowywano wodę z przyległych do rzek terenów podmokłych. Dzięki temu można było tworzyć na dobrej glebie torfowej pola pod uprawy warzyw i zboża. Dodatkowo pozyskiwano tu trzcinę na tradycyjną strzechę i kopano torf - to właśnie przez 1000 lat kopania tego torfu powstało na wschodzie Norfolk aż 40 jezior i jeziorek (na nie anglicy mówią broads) oraz sporo rzek.  Dzisiaj wiatraki są tylko malowniczym dodatkiem do i tak niesamowitego krajobrazu ... i przynajmniej ptaki mają gdzie siedzieć ;-)

Great Yarmouth czyli typowe angielskie miasteczko nadmorskie przywitało nas słonecznie.
 
Pozostałości po średniowecznym opactwie Św. Beneta z wbudowanym w jego mury później wiatrakiem.


Tradycyjnie odwiedziłam mój ulubiony ogród Coton Manor, który jest całkiem po sąsiedzku. Tak jak zawsze - było w nim pięknie, kolorowo i spokojnie. Przywitała nas barwna ara o imieniu Rodney i talerzyk pysznego ciacha kawowo-orzechowego z zabielaną herbatą - ciasto w kefejce przy Coton Manor jest jednym z lepszych jakie jadałam w życiu ... a było ich trochę ;-) Potem spacer po ogrodzie ...





W warzwniku i ogrodzie ziołowym widać już jesień. Wrześniowe jabłka i gruszki prowadzone po płocie oraz łukach dzielących ogród na mniejsze wnętrza mieniły się kolorami. Na grząkach jeszcze sałaty, por i nowo posadzony czosnek. Herbarium jeszcze bujne, ale wiele roślin wchodzi w jesienno-zimowy sen. Jak widać mikołajki już całkiem suche.




Wrzesień to świetny czas dla głównej rabaty mieszanej obok domu - jest chyba najstarszą rabatą w Coton - pamiętam ją od samego początku, dopiero później stworzono rabaty w dalszej części ogrodów. Rabata przy domu pewno pamięta jeszcze wczesną młodość właścicieli. Jest na nią śliczny widok spod łuku cisowego prowadzącego do ogrodu leśnego:





Czerwień rózy i błękit ostróżki na tej rabacie to typowa cecha starszych kompozycji. Teraz najczęściej tworzy się zestawienia bardziej harmonijne i nawet monochromatyczne (tak jak na nowszych rabatach w Coton Manor). Dodatkowo rabata jest dosyć wąska - wszystko wskazuje na jej wiekowość. Ale jest piękna i bujna, nie widać wogóle wolnych miejsc pomiędzy roślinami - tam gdzie pojawiają się wiosną przerwy za raz sadzi się kwiaty jednoroczne takie jak tabaka ozdobna i kosmos. Pomiędzy bylinami i pnączami (powojniki) rosną tu równiez takie rarytasy jak agapant i galtonia. A oto kompozycje i rośliny, które wpadły mi w oko podczas wizyty:


Na pierwszym planie agapant dalej żółwik ukośny (Chelone obliqua) i kłosowiec (Agastache rugosa), a w tyle bajeczna, wysoka pluskwica prosta (Cimicifuga simplex). 


Werbena żyłkowana z jedną z ciekawszych tabak ozdobnych  Nicotiana langsdorffii.


Jeszcze jedna z kolekcji oryginalnych tabak ozdobnych to Nicotiana suaveolens. Łatwa w uprawie z nasion roślina jednoroczna pochodząca z Ameryki Południowej.

Nicotiana langsdorffii w kompozycji z astrem bylinowym Frikarta (Aster x frikartii ) w odmianie 'Mönch'.
 
Nicotiana langsdorffii -  jest oryginalnym przybyszem z Brazylii i świetnie prezentuje się na rabatach. Dorasta do 1metra. Super kolor i ciekawe maleńkie kwiatki. Wysiew w kwietniu wewnątrz lub w maju do gruntu. 

Piękna błękitna odmiana tojadu mocnego (Aconitum napellus) z kończącym już kwitnienie kłosowcem.


Na pozostałych rabatch też jest co podziwiać. Szerokie połacie rabaty fioletowo-błekitnej pęka w szwach. Widać tu znajome już z poprzednich zdjęć żółwiki ukośne, kłosowce oraz astry bylinowe.




Na rabacie żółto-błękitnej królują przeróżne trytomie, rudbekie i astry bylinowe, a w samym tyle widać dalie i akanty.


Jeszcze raz pluskwica - tym razem z sadźcem i powojnikami.
 
A to piękna OŻANKA KAUKASKA - TEUCRIUM HIRCANICUM  w świetle wrześniowego słońca.
 
Ara Rodney w swoim domku mówi BYE BYE
 
 
******
 
 


Tak więc to były wakacje, a teraz co u nas ... ale w wielkim skrócie - bo czasu brak. Po powrocie dużo muszę nadrobić. Ale będę pisała regularnie, jak tylko nadgonię wszystkie zaległości.
 
W ogrodzie bogactwa - kolorowe, pyszne warzywa, zioła i kwiaty ... staramy się jeść, co wyrosło za oknem - do sklepu nie chce się w ogóle chodzić. Co raz bardziej podoba mi się samowystarczalność, a masowa produkcja odrzuca. W przyszłym sezonie powiększamy warzywnik ;-)




CZY PAMIĘTACIE ABY NADSYŁAĆ ZDJĘCIA NA KONKURS 'POKAŻ SWOJE PLONY'?


Staramy się jak najwięcej warzyw zachować na zimę. Chłopaki zapletli już urocze warkocze z cebul, szalotek i czosnków - tego nigdy nie jest zbyt wiele w kuchni!  Zobaczcie TUTAJ jak to zrobili.



Zaplatanie cebuli ...

... i czosnku.



W warzywniku jest nadal dużo młodej zieleniny - w lipcu i sierpniu na bieżąco dosiewaliśmy sałaty, koperek, rukolę, bazylię, mizunę, szpinak i wiele innych poplonów, które teraz dostarczają nam dużo chrupiącej przyjemności.





A ja robię próby z dwuletnimi lakami pachnącymi i wieczornikiem damskim. Póki co siewki mają się świenie (wysiane w czerwcu), ale martwi mnie jak sobie poradzą ze śnieżną pierzyną. Głównie obawiam się o laka - w zeszłym roku eksperymenty nie powiodły się, gdyż został w lutym zjedzony przez sarny - teraz jest płot ;-) 


Lak pachnący - siewki.

Wieczornik damski - siewki.


Na rabatach panuję totalny chaos. Zero pracy przy nich od przynajmniej miesiąca. Nawet łuk się 'odpiął'. Takie są skutki wiecznych wyjazdów. Morał taki, że trzeba siedzieć w domu.





 
 
Dobrze chociaż, że zdążyliśmy z powrotem do domu na grzyby. Teraz jak mamy płot, to wszystkie czekają na nas grzecznie ... i nie musimy wstawać o 5 rano! Andrew nie może uwierzyć, że grzybiarze o tej właśnie porze wyruszają na łowy. Oboje cieszymy się z powrotu i zabieramy się do pracy z przewielką przyjemnością!!!
 
 
*****
 
 
W sobotę wieczorem wybieramy się na NOCNĄ IMPREZĘ W LABIRYNTACH. To takie pożegnanie sezonu i fajna zabawa dla dzieci. Więcej informacji znajduje się TUTAJ. Polecam.
 

 



 
W programie nocne błądzenie po labiryncie
FireShow - pokazy tańca z ogniem
ognisko z kiełbaskami

niedziela, 1 września 2013

WRZEŚNIOWY poranek w moim wiejskim warzywniku ...



W sezonie rzadko kiedy zasiadam przed komputerem - częściej za deską kreślarską, a najczęściej mnie w biurze w ogóle nie ma ... zima będzie wystarczająco długa, aby zająć się pracami 'wewnętrznymi' ;-) ... no i blogowaniem.  Jednak jak zobaczyłam te zdjęcia, to musiałam się podzielić. Brak słów, żeby opisać mój zachwyt ... poranek był przecudny ... i nie da się już ukryć, że wkrótce wygodne późne lato zamieni się w lekko chłodną wczesną jesień. Zapraszam na wycieczkę po moim warzywniku o wczesnym, delikatnie mglistym poranku ...












Zdjęcia te dedykuję wszyskim moim czytelnikom - miłośnikom ogrodów i roślin ;-)