sobota, 30 marca 2013

Zimna WIELKANOC 2013




Wielkanoc 2013 obchodzimy wśród zimowych pejzaży. Wprawdzie na balkonie i parapetach zielono od młodziutkich siewek i sadzonek, ale w lesie wszystko nadal pokryte pierzyną. Co zrobić ... poczekamy jeszcze chwilkę. Póki co życzę Wam wszystkim spokojnych i radosnych Świąt Wielkanocnych, abyście spędzili je w gronie najbliższych w miłości i zgodzie ... i aby ta pogoda wreszcie pozwoliła wszystkim miłośnikom ogrodów zacząć nowy sezon! 





*****





My w tym roku tradycyjnie już podreptaliśmy wiejską ścieżka do drewnianego kościółka w skansenie we Wdzydzach Kiszewskich. Na chwilkę udało nam się przenieść do dawnych czasów - zapach wiekowego drewna i ususzonych liści oraz kwiatów zdobiących wnętrze tej maleńkiej świątyni przywołuje myśli o bywalcach tego miejsca sprzed lat. Czy przychodzili do kościółka w kolorowych kaszubskich spódnicach i surdutach? Dzisiaj kilka osób ubranych było w tradycyjne stroje - wspaniale było na nich popatrzeć. Ach ... w skansenie we Wdzydzach Kiszewskich zawsze panuje wspaniała atmosfera ...





poniedziałek, 25 marca 2013

Co robię z DALIAMI wiosną?



Nadeszła niby-wiosna, a więc czas zacząć myśleć o moich ukochanych daliach. Wprawdzie za oknami pejzaż prawdziwie zimowy, a z nieba baaaaaardzo wolniutko spadają duże płaty śniegu - to w sercu wiosna. Chyba nie tylko ja ignoruję zimę - ptaki za oknem śpiewają ile wlezie, a Wy siejecie, sadzicie i też na blogach świergoczecie radośnie. Tak dalej trzymać ;-)

W tym roku po raz pierwszy zamówiłam dalie przez internet w kraju. Trochę się martwiłam, że przy takiej pogodzie na tysiąc procent przybędą do mnie w zmrożonym stanie i ze strachem zabierałam się do rozpakowywania wielkiej paki. Ale nie - moje pięknie i bardzo porządnie zapakowane dalie dotarły bez szwanku i uszczerbku na zdrowiu. Obmacałam każdą bulewkę ... i nic: duże, twarde i zdrowe. Ale super. Firma nazywa się BENEX.




O daliach pisałam już bardzo wiele na łamach tego bloga. Było dużo o daliach na rabaty na kwiat cięty i było o tym, jak robić sadzonki z dalii wiosną - ale może teraz trochę podstaw, których nauczyłam się uprawiając te cudne kwiaty i które będą istotne szczególnie dla ludzi dopiero rozpoczynających swój romans z georginiami.




CZEMU PĘDZIMY DALIE?

Pędzenie dalii - czyli po prostu wysadzenie ich w marcu do doniczek lub skrzyń wypełnionych podłożem uniwersalnym i umieszczenie w ciepłym i jasnym miejscu,  w celu pobudzenia wcześniejszego wzrostu pędów nie jest zawsze konieczne. Pędzenie dalii sprawdza się szczególnie wtedy, gdy chcemy z nich pobrać wiosną ulistnione sadzonki - wtedy możemy sadzić bulwy już nawet w lutym i systematycznie pobierać sadzonki z coraz to nowo wyrastających pędów aż do maja, gdy dalie można będzie posadzić już do ogrodu. W ten sposób możemy uzyskać bardzo dużo nowych roślin, które nie będą nas nic kosztowały oprócz kilku garści podłoża, kilku kropel wody i kilku godzin własnej pracy.

Warto też dalie podpędzić jeśli nasz ogród jest na ciężkiej glebie. Pamiętajmy, że wysadzając po połowie maja do gleby podrośnięte rośliny z dobrze już rozwiniętą bryłą korzeniową dajemy im większą szansę przeżycia. Same bulwy posadzone prosto do ogrodu będą miały trudniejszy start ... może nawet padną ofiarą jakiegoś wygłodzonego zwierzaka, albo po prostu zgniją podczas mokrej wiosny.

Głównie ważnym powodem pędzenia dalii jest dla mnie chęć podziwiania ich cudnych kwiatów w ogrodzie i w wazonie jak najwcześniej. Jeśli posadzę je w marcu do doniczki, to oczywiście przyspieszę ich cały cykl wzrostu - prędzej wytworzą pędy, to i wcześniej zakwitną na rabacie. Zaczynam moje dalie na parapecie (lub w szklarni) i pod koniec kwietnia przenoszę do inspektu - no ... może w tym roku będzie trochę inaczej przez tą wredną pogodę. 

Zawsze tylko pamiętajmy, że dalie są bardzo wrażliwe na mróz. Jeśli planujemy wysadzanie do ogrodu sadzonek czy też podpędzonych dalii to zawsze traktujmy je jak rozsadę roślin jednorocznych: na tydzień przed wysadzeniem koniecznie hartujmy je a po wysadzeniu w drugiej połowie maja pilnujemy prognozy pogody  - jeśli grożą im przymrozki to koniecznie okryjcie młode rośliny biała agrowłókniną na noc.


****




KILKA PRAWD O DALIACH:

Dalie głównie sadzone są na rabatch ale świetnie prezentują się w donicach, skrzyniach i koszach kwiatowych. Do tego najlepiej nadają się niskie odmiany, natomiast dalie o wysokości powyżej 60cm  powinny powędrować do ogrodu. Wysokie odmiany nie wyglądają ładnie w donicach, ponieważ ich kwiaty znajdują się głównie w górnej części rośliny, a bujne liście ciężko jest podsadzić inną roślinnością - dodatkowo wysokie dalie będą potrzebowały podpór. Niskie natomiast wypełnią i pięknie ukwiecą donice przez całe lato, aż do pierwszych przymrozków.

Dalie nadają się na każdy rodzaj rabat do ogrodu, ale najlepiej rosną i prezentują się tylko w towarzystwie swoich krewniaków. A więc jeśli chcecie zaprosić je do ogrodu - bez względu na to czy w celach dekoracyjnych czy użytkowych - zawsze starajcie się poświęcić kawałek zimi tylko im. Często widzi się zagon dalii w ogródkach działkowych - zawsze rosną sobie same i tylko raz na jakiś czas dumna gospodyni zbiera obfite bukiety pysznych kwiatów do wazonu.

W bukietach jednak dalie lubią towarzytwo innych roślin. Wyglądają o wiele ładniej w wazonie z roślinami jednorocznymi, bylinami, trawami ozdobnymi i cebulowymi niż tylko z innymi daliami. Cudownie prezentują się pojedyńczo lub same ich kwiatostany pływające w misach - więcej o układaniu bukietów z dalii możecie poczytać w pięknym artykule Maszki TUTAJ.


Wbrew pozorom dalie nie są zbytnio żarłoczne, a więc przy sadzeniu ich do geby nie musimy dodawać przekompostowanego obornika czy kompostu ogrodowego. Wystarczy tylko podsypać je mączką rogową (dla ogrodników w Anglii 'bone-meal') lub garścią granulowanego obornika. Zawsze pamiętajmy jednak o sadzeniu dalii w pełnym słońcu i o ich ogławianiu, dzięki temu będą kwitły obficie i długo. Wyższe odmiany o cięższych kwiatostanach będą potrzebowały podpór.


****






Ja w tym roku pędzę dalie, ale tym razem nie dla sadzonek. Obawiam się, że przy tak skróconym sezonie będę musiała czekać na pierwsze kwiaty bardzo długo - a więc pomogę trochę przyrodzie i rozpocznę ich uprawę już teraz. W zależności od pogody pod koniec kwietnia postaram się wystawić je do zimnego inspektu, aby mogły się podhartować. Do ogrodu pójdą nie wcześniej niż druga połowa maja. Ciekawi mnie, jak Wy sobie radzicie przy tej pogodzie?
Pozdrawiam nadal śnieżnie i minusowo, Kasia xxx






piątek, 22 marca 2013

Pyszny GRAVED LAX, nowy magazyn ogrodniczy i siać czy nie siać?



Przy takiej pogodzie nie ma zbytnio szans poszaleć w ogrodzie, więc postanowiliśmy się zająć przygotowaniem czegoś super smacznego na Wielkanoc.  Delikatne, słodkawe mięso marynowanego w soli oraz koperku łososia jest jednym z naszych ulubionych przysmaków. Taki Graved lax to prawdziwie uroczyste danie, chociaż samo jego przygotowanie jest bardzo łatwe. Najważniejsze jest to, aby zrobić to na jakiś tydzień przedz planowaną ucztą. My zrobiliśmy to tak:

Potrzebne składniki:
- 1 cały łosoś o wadze pomiędzy 2 a 4kg. (może być już wypatroszony)
- 3 pęczki koperku
- 125g. soli morskiej
- 250g. brązowego cukru trzcinowego
- 30g. czarnego pieprzu




  • Na początku przygotowujemy 2 filety z łososia i jak najlepiej się da oczyszczamy je z ości.
  • Następnie w moździerzu rozcieramy pieprz z solą i mieszamy to w misce z cukrem oraz drobno posiekanym koperkiem.






  • Dzielimy miesznkę z cukru, soli, pieprzu i koperku na 3 części. 
  • W wyszorowanej skrzyni lub na głębszej tacy (łosoś będzie puszczał soki) wysypujemy dno 1 częścią mieszanki, a następnie na to układamy pierwszy filet z łososia skórą do dołu, górną jego część posypujemy grubą warstwą mieszanki.  Na to układamy kolejny filet ( skórą do góry) i wszystko posypujemy ostatnią częścią mieszanki.







  • Całość przykrywamy kawałkiem deski, którą należy obciążyć odważnikami, kamieniami lub cegłami.
  • Pozostawiamy łososia tak na minimum 5, a maximum 8 dni w chłodnym miejscu.
  • Graved lax serwujemy oczyszczony delikatnie z mieszanki ziołowej (ale nie całkowicie) i pokrojony ostrym nożem na cieniutkie plastry. Smacznego!





*******




Wielu z Was pisze w komentarzach i emailach o robieniu własnej rozsady z kwiatów jednorocznych, ziół oraz warzyw ... czy już siać? ... co z tą pogodą? ... czy jest sens siać wogóle? ... czy czekać? ... czy płakać czy się śmiać? Ja proponuję nie oglądać się na pogodę, prawda jest taka, że jakaś wiosna lub już lato wcześniej czy później nadejdą ... a wtedy w ogrodzie będzie niezła chrzątanina. Wszystko trzeba będzie zrobić 'na wczoraj' i nie będzie już czasu na nic. Dodatkowo - jeśli zabierzemy się za wysiewanie zbyt późno, to 'obetniemy' sobie radość z posiadania rabat czy warzywnika. A poziom światła jest już odpowiedni, więc jeśli tylko nie ustawicie rozsady na zbyt ciemnym parapecie lub w zacienionym zakątku szklarni - to wszystko będzie ładne i zdrowe. My z Andrew jesteśmy pod metrową pierzyną śniegu - jak na 22go marca to trochę trudna sprawa, ale staramy się robić co tylko możemy - jak upragniona wiosna nadejdzie to może nie zarobimy się na śmierć ;-)

Jola przygotowała świetne terminarze siewu roślin jednorocznych, poniżej są linki - warto sobie te terminarze pobrać i trzymać się zasad i dat siewu. Wśród roślin opisanych w terminarzach są również te, który kupiliśmy u Sarah Raven i Organic Catalogue, bardzo polecam:


POBRANIE  TUTAJ


Jeśli jeszcze nie jesteście całkiem pewni jak zabrać się za rozsadę to poczytajcie TUTAJ lub w nowszym atykule Na Ogrodowej pt. :

Szklarnia, inspekt czy parapet?





*******

I na koniec drobne ogłoszenie dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą o nowym miesięczniku pt. Zieleń to Życie. Mam przyjemność być autorką jednegoz z opublikowanych w nim artykułów, a od dzisiaj można już magazyn nabyć w salonach prasowych i księgarniach. Poniżej troszkę informacji:



wtorek, 19 marca 2013

co tam ZIMA ...


 
Nie ... nie ma szans, nie poddajemy się – wszyscy zabraliśmy się za totalne ignorowanie zimy tej wiosny: Andrew i Albert wysiewają nasiona w naszej niby-szklarni, pies Mazie całymi dniami buszuje w lesie a ja planuję nowy sezon i piszę, piszę, piszę. Miałam chwilkę zwątpienia, ale jakoś od mojego marudzenia nic się nie polepszało ... gdy jednak zabraliśmy się za siewy to smutki odeszły daleko, daleko. Ilość światła dziennego jest już całkowicie wystarczająca do rozwoju i wzrostu pierwszych siewek, więc jeśli tylko mamy warunki 'mieszkaniowe' dla nasion, to nie ma na co czekać.
 
 
 
My jeszcze walczymy z ostatnimi elementami naszej elewacji i przez śnieżną pogodę nawet nie myślę o wyciąganiu naszego stolarza do pracy na zewnątrz. No i oczywiście w związku z tym stoją także prace przy stawianiu szklarni w warzywniku i budyneczku na cele ogrodu warzywnego. Ale prace nad balkonem i werandą się jeszcze nie rozpoczęły - więc wykorzystaliśmy znowu nasz niedokończony balkon. Zamieniliśmy go w niby-szklarnię. Andrew zrobił niby-okna z podwójnej warstwy plastiku i zainstalował ławy oraz stanowisko do pracy. Najwięcej światła jest na podłodze, a więc rozłożyliśmy na niej podgrzewaną matę (na warstwie styropianu) i dodatkowo wstawiliśmy grzejniczek szklarniowy - na macie stawiamy multipalety z nasionami. Temperatura utrzymuje się świetnie, teraz za oknem śnieżyca - a w niby-szklarni 15 stopni. Przebywanie w niej to prawdziwa przyjemność ... do tego zapach ziemi i wody i świeżego powietrza ... mniam!
 
 
 
Do wysiewu nasion w tym roku używamy plastikowych multipaletek, ponieważ są one trwałe (można je zgodnie z przykazaniem recyclingu używać rok po roku) i łatwe w użyciu. Mieliśmy ich sporo z lat poprzednich, ale skusiliśmy się na te zielone z Lidl'a. Ogólnie są bardzo fajne - zestaw 4 x 24-ro otworowe multipaletki, każda z własną tacką i przykrywką  kosztuje 27,99 zł (oni to nazywają 'Mini szklarnia'). Niestety z jakiegoś bardzo dziwnego powodu - ani w podstawie multipalet, ani w podstawie tacek nie ma otworów! Oczywiście bez ich zrobienia gorącym goździem lub wywiercenia, tych Lidl'owskich 'Mini szklarenek' nie można używać.
Jeśli się wybierzecie do Lidla, to polecam też 'Mączkę rogową' (16,99 zł za worek) - jest to naturalny nawóz, który bardzo wolno się rozkłada, więc jest świetny do wiosennego podsypywania krzewów i bylin oraz ogólnie przy sadzeniu roślin.
 
Ale bez szaleństwa - rozpoczęliśmy wysiewy bardzo skromnie, bo nasion mamy w tym roku sporo - szczególnie dzięki Klubowi Pożądanego Nasionka. Oto nasze pierwsze zasiewy w niby-szklarni:
  • seler - do multipalety na ciepłej macie
  • bób - do multipalety na ciepłej macie
  • sałata rzymska - do multipalety na ciepłej macie pod plastikową przykrywką
  • karczoch zwyczajny - do multipalety na ciepłej macie pod plastikową przykrywką
  • karczoch hiszpański - do multipalety na ciepłej macie pod plastikową przykrywką (nie jestem pewna czy będziemy go jeść, czy też podziwiać ulistnienie)
  • pietruszka natka i czosnek szczypiorek (Allium schoenoprasum) -  do multipalety na ciepłej macie pod plastikową przykrywką

Kwitnący czosnek szczypiorek (Allium schoenoprasum)



  • Verbena venosa (V. rigida) czyli werbena żyłkowana lub w. sztywna -  do multipalety na ciepłej macie pod plastikową przykrywką - mój tegoroczny eksperyment! Znam tę roślinę bardzo dobrze z mojego poprzedniego życia, ale w Polsce jeszcze jej nie uprawiałam.
  • kleome - do multipalety na ciepłej macie pod plastikową przykrywką, mocno się zazwyczaj ociąga z kiełkowaniem, więc trzeba siać przed pozostałymi jednorocznymi
  • ostróżka 'Black Knight' - do multipalety na ciepłej macie pod plastikową przykrywką, jest to bylina kwitnąca w pierwszym roku wegetacji, a więc musi mieć wczesny start 
 
 
 
Ostróżka 'Black Knight' z katalogu Sarah Raven podsadzona wilczomleczem Euphorbia oblongata.

 
 
A w gościnnej sypialni na parapecie ustawiliśmy podgrzewany propagator z plastikową przykrywką (z maleńkimi wywietrznikami) dla super kapryśnych nasion. W propagatorze (wielkość gdzieś 60cm na 40cm) są świetne warunki do kiełkowania - ciepło i wilgotnie - gdy jednak pokazują się siewki, to natychmiast przenoszone są do niby-sklarni, ponieważ tam jest stanowczo więcej światła. W propagatorze wstawione są małe doniczki P9 i pół-tacki ogrodnicze z wysianymi:
 
  • werbena patagońska
  • pomidory m.in. 'Cytrynek', 'Sungold' i 'Sweet Million'
  • papryczki chili m.in. Cayenne, czereśniowa i super ognista 'Japanelo'
 
 
 
 

Troszkę wcześniej posialiśmy nasiona groszków pachnących, opisałam to w artykule Na Ogrodowej TUTAJ.
 
 


Dodatkowo Albercik 'posiał' krążki zawierające nasionka bazylii. Bardzo fajna sprawa dla dzieciaków - łatwe i na tysiąc procent 'zadziała'. Tylko rodzice muszą kontrolować jak głęboko krążki są pod powieżchnią podłoża - wystarczy 0,5 do 0,8 cm - głębiej nasionka mogą zgnić. Takie nasionka na krążkach i na taśmie są ogólnodostępne w sklepach ogrodniczych - ale to oczywiście tylko dla dzieci lub początkujących ogrodników ;-)




 
 .... a w wolnych chwilach i pomiędzy zamieciamy śnieżnymi ;-o uczymy się z Albercikiem jeździć na łyżwach na przydomowym lodowisku czyli na stawie. Zima oczywiście ma też swoje dobre strony ...


 
 
********



Tak jak wspominałam wysialiśmy już nasz seler, ale jeśli zastanawiacie się nadal nad tym jaki seler - czy korzeniowy, czy naciowy a może listkowy - posadzić u siebie, to polecam artykuł Joli pt. Selery – jakie odmiany warto mieć w warzywniku, w którym opisane są najlepsze odmiany i uprawa selera.


 
 
 
A dla miłośników roślin ozdobnych mam propozycję wesołego i kolorowego artykułu publikowanego na łamach witryny internetowej e-ogrody.pl pt. Wiosenne kwiaty i kwitnące krzewy czyli ogród kolorowy wiosną.
 
Pozdrawiam ciepło ze śniegowej krainy, K xxx
 
 
 
 

środa, 6 marca 2013

Wiklinowy tydzień i wreszcie WIOSNA !!!




Cały czas dochodzę do siebie po tygodniowym kursie wilkiny w Akademii Łucznica. Czy było fajnie? Nawet bardzo ... podczas dnia wiele godzin trudnej, lecz niesamowicie satysfakcjonującej pracy przy wyplataniu przeróżnych form z wikliny oraz pyszne obiady w dworku. Wieczorem ... długie pogawędki z koleżankami. Czasami wydawało mi się, że jestem w sanatorium lub na koloniach, a co się naśmiałam - to moje.






Na fotkach pokazane są nasze wyroby oraz widoczki z parku, na terenie którego znajduje się siedziba Akademii Łucznica - artyści zamieścili w nim wiele ciekawych form z wikliny oraz ceramiki. Atmosfera jest tu prawdziwie relaksująca: piękne drzewa,  kręte alejki i oczywiście śliczny budynek dworu. W pozostałych budynkach znajdują się warsztaty i pokoje. 




Sztuki wyplatania uczył nas Adam, który miał tak silne dłonie - że z witkami wikliny robił co tylko chciał. Z zazdrością zerkałam na jego zwinne palce nacierając w tym samym czasie kremem leczniczym moje - czerwone, obolałe i wysuszone. Praca przy wyplataniu koszyków, mebli czy innych form nie jest łatwa. Jedno wiem - nigdy nie zniszczę ani nawet krzywo nie spojrzę na żaden wyrób z wilkiny - mam do nich teraz ogromny szacunek.




No i oczywiście mam teraz możliwość uplecenia własnych form z wikliny. W tym roku będę więc pleść i pleść - zamawiamy z dziewczynami wkrótce pierwszy materiał. W pierwszej kolejności oczywiście wszelkie formy ogrodowe. Po spotkaniu podczas Gardenii z dziewczynami ze Stowarzyszenia Serfenta z Cieszyna marzą mi się większe budowle z żywej wilkiny czyli wierzby ... altany, pergole, płoty i rzeźby. 

Ogólnie bardzo polecam szkolenia i kursy rękodzieła artystycznego organizowane przez Akademię Łucznica. Wszystkie informacje znajdziecie na ich stronie: www.lucznica.org.pl



******

Nawet w moim chłodnym kaszubskim lesie nastała wiosna. Wprawdzie zanim śnieg całkowicie nas opuści, a na drzewach pojawią się pierwsze listki - to czasu jeszcze sporo upłynie ... ale ja już powoli ruszam z sezonem ogrodniczym. Nasiona z Anglii już gotowe do wysyłki (emaile do wszystkich uczestników akcji Klubu Pożądanego Nasionka zostały wysłane) chociaż ja w tym roku czekam z wysiewami jednorocznych nawet i do samego końca marca, początku kwietnia ... nauczyłam się, że poza kilkoma gatunkami zbyt wczesne siewy wewnątrz nie mają sensu. 

Teraz sieję pomidory, bakłażany oraz papryczki, a z kwiatów kleome i werbenę patagońską (wszystko w podgrzewanym propagatorze) - reszta czeka jeszcze parę tygodni. Wykalkulowałam sobie tak, że jeśli kwiaty jednoroczne mogę sadzić do ogrodu dopiero po 15 maja, a będą potrzebowały 6 tygodni na wykiełkowanie i wzrost - to akurat pod koniec marca jest najlepszy czas na ich siew. Tak więc moje kosmosy, szałwie i wiele innych piękności jeszcze śpią.


Sadzonki obcinamy ostrym nożykiem pod samym węzłem, ponieważ to właśnie tutaj jest najwięcej zawiązków korzeniowych. Na zdjęciu zwykła czerwona pelargonia ogrodowa - za kilka tygodni z jednej zrobi się 20!



Zabrałam się jednak już ostro za pobieranie ulistnionych sadzonek z roślin zimujących wewnątrz. U mnie w tym roku są to głównie różne gatunki pelargonii, ale zazwyczaj w szklarni trzymam od poprzedniego sezonu kocanki włochate, petunie, werbeny, szałwie, heliotropy, pokrzywki i wiele wiele innych roślin, którymi można obsadzać pod koniec maja donice i rabaty. Robiąc własne sadzonki zaoszczędzam dużo pieniędzy, które oczywiście od razu wydaję na nowe rośliny. TUTAJ opisuję jak robię sadzonki ulistnione z pelargonii. 



Moje sadzonki sprzed kilku lat, wszystko później się przydaje do obsadzeń donic i rabat.


Sezonowe szaleństwo zaczyna się także w Świecie Labiryntów - w tym roku wiele nowości: między innymi labirynt wierzbowy i motylarnia. Jeśli podoba Wam się taka inicjatywa jako forma sztuki krajobrazu, do zapraszam do głosowania - wystarczy wejść na stronę Sztuka Krajobrazu w banerku Polski Krajobraz 2012 (po lewej stronie) kliknąć "Przestrzeń publiczna". Następnie na dole listy postawić kropkę przy Świat Labiryntów - Pracownia Sztuki Ogrodowej i zagłosować.



Głosowanie jest bezpłatne. Można oddać tylko jeden głos!!