niedziela, 28 grudnia 2014

Poranki w sepii - nadeszła ZIMA ;-)

Chyba mamy szczęście, bo na Kaszubach w tym roku święta zadziwiły białym puchem i wspaniałym słońcem na tle błękitnego nieba. Cieszymy się z pierwszych śnieżnych dni i lekkiego mroziku, który wreszcie zatrzymał ten niekończący się deszcz zalewający ogród. Rano słońce jest pomarańczowe i bajecznie oświetla warzywnik od wschodu ... wszystko jest w sepii ;-)









Pojawienie się puchu oznacza wakacje dla ogrodnika ... takie już totalnie legalne i z czystym sumieniem. Bo co - jak mamy robić w śniegu i mrozie? Teraz tylko kilka dni do końca roku na dokończenie 2 projektów i od 1-go stycznia na dwa miesiące oddajemy się robieniu planów na nowy sezon i pisaniu, pisaniu, pisaniu ... ale o tym później.  Obiecuję też opublikować trochę materiału z zaprojektowanych i zrealizowanych przez nas ogrodów na blogu.Teraz cieszymy się śniegiem i korzystamy z każdej słonecznej chwili ...











W zimie do ogrodu wprowadzają się ptaki. Całymi stadami ożywiają spokojne pejzaże i przynoszą nam sporo radości. Takie to małe, słodkie, leciutkie i okrąglutkie ... i takie zwinne - wykonują akrobacje na pozostawionych specjalnie dla nich na zimę konstrukcjach, zwiędniętych słonecznikach i innych roślinach.





Karmimy je regularnie i wszystkich gorąco namawiam na robienie tego samego (na wsi i w mieście) - wystarczy nawet sam czarny słonecznik i czasami przysmaczek w szyszce - jak nie macie czasu, to przysmaki ze sklepu w kulce itd - one tego teraz będą potrzebowały ... a pamiętajcie, że latem odwdzięczą się zjadając przeróżne świństwa czyhające na Wasze rośliny ;-)


Fasola tyczna spokojnie sobie dynda do wiosny ...

... a tyczki/wigwamy są fajnym urozmaiceniem zimowego ogrodu. Korzystają z nich też ptaki.

Strąki fasoli tycznej można było użyć przy kompozycjach świątecznych - świetnie wyglądają posprejowane na srebrno lub złoto i wplecione w wianki, ale to może już w przyszłym roku ;-) 

Pozostałości po słonecznikach, które wysiały się tu i ówdzie z nasion, którymi karmiliśmy ptaki zeszłej zimy. Wybijały w różnych miejscach w warzywniku i rosły sobie spokojnie przez cały sezon. Wiosną i latem korzystały z ich pyłku owady, a jesienią nasionami zajadały się ptaki i małe gryzonie. Teraz ptactwo chowa się pod wielkimi kwiatami pomiędzy wypadami do karmnika - super sprawa. 

A to ogród ziołowy (żwirowy) pod śniegiem. Krzewinki ziół dostały puchowych czapek, więc mam nadzieję że spokojnie przetrwają do wiosny. Wszystkie jednoroczne zioła (np. ogórecznik, bazylia, nagietek) oczywiście 'rozpuściły' się w mrozie i zostały usunięte ... 'kapelusz meksykański' jak widać nikt nie ma siły ruszyć hehe 




Warzywnik śpi i karmi nas już tylko jarmużem i brukselką. Czasami spod śniegu uda się wyrwać zieloną pietruszkę. Ale dopiero po zejściu mrozu dostaniemy się do młodych marchewek i przepysznej salsefii ;-) oraz pozostawionych na zimę porów - więcej na temat warzyw w zimie przeczytacie TUTAJ.







Pamiętajcie, że do końca tego roku wymieniamy się jeszcze nasionami w Klubie Pożądanego Nasionka na forum Na Ogrodowej.pl  Jeśli jeszcze tam nie zaglądaliście, to serdecznie zapraszam ;-)






To tyle w tym roku ;-) Idę sobie odpocząć i pobrać trochę energii od zimowego złońca. Na nowy sezon i Nowy 2015 Rok życzę wszystkim wiele wiele pomyślności, siły i motywacji do działania oraz samych sukcesów ... 

a! jeszcze jedno - przed zakupem fajerwerków błagam pomyślcie o zwierzętach, bo wszystko jedno czy jest to miasto czy las - dla nich noc Sylwestrowa to największy terror roku ;-(







poniedziałek, 22 grudnia 2014

MŁODY SAD - wreszcie nasz własny jupiii !!!

Za kilka dni święta, ale zimowo wcale nie jest. Gdyby nie ta migocząca wesołymi światełkami choinka, to można byłoby się wykłócać, że nadal jest jesień ;-) Za oknem dziś deszcz i plus 10 stopni. Ogród wygląda nadal listopadowo ... brązowo-zielono-stalowo. Ale po bezlistnych i całkiem uśpionych brzozach, wierzbach i topolach widać, że jest grudzień ... 




To był ostatni szał kolorów tego roku - cudnymi chryzantemami ze zdjęć pożegnałam sezon 2014. W Anglii są niesamowicie popularne i każdy szanujący się starszy ogrodnik uprawia je z roku na rok na jesienny kwiat cięty. Nie znoszą zim ani w Polsce, ani w Anglii - więc i tu i tam uprawa ich jest możliwa tylko przy bezmroźnym przezimowaniu głównej bryły korzeniowej. Wiosną wypuszczają one sporo nowych pędów i wtedy można spokojnie pobrać z nich sadzonki, które ukorzeniają się bardzo łatwo. W ten sposób można powiększyć swoją kolekcję - bez wydawania fortuny, gdyż sadzonki ciekawych odmian nie są tanie. Te żółte kupiłam na kościerskim targu za grosze, ale ciekawsze kolory zbierałam latami w różnych miejscach na świecie ... i jeszcze mam chrapke na wiele wiele innych ;-)  




Po zbiorach chryzantem (to musiało być przed przymrozkami) natychmiast zabraliśmy się za zbiory warzyw, które jeszcze rosły w glebie. Na pierwszy rzut poszły cykorie ... 



Ich korzenie (takie długie, bałe korzenie widoczne na zdjęciu powyżej) zostały wykopane z zagonów, a liście całkowicie przycięte (poszły na kompostownik). Potem wraz z selerami (które baaaardzo boją się mrozów) zostały ułożone w ziemi ogrodowej (może być w piasku) w dużych skrzyniach tak, aby nie dotykały się - w ten sposób zapobiega się gniciu przechowywanych warzyw. Skrzynie ustawiamy w ciemnych i chłodnym miejscu - np.  w piwnicy obok skrzyń z pietruszką, pasternakiem, burakami i marchewką. 





Cykorię w styczniu i w lutym 'porcjami' wyjmujemy ze skrzyń i pędzimy po 5 czy 7 korzeni -  robiliśmy to już zeszłej zimy zobaczcie jakie to proste TUTAJ  




A teraz najlepszym prezentem dla nas będzie łagodna zima ... no chociażby do końca grudnia ;-) Sprawa jest bardzo prosta - nie ma mrozu to znaczy można 'coś' jeszcze robić w ogrodzie. Można jeszcze sadzić, przesadzać, dzielić ... kopać. Jak wiadomo wiosną będzie tyle pracy, że wszystko to co możemy zrobić teraz będzie później wybawieniem - szczególnie, że mróz, który przyszedł już w drugiej połwie listopada przeszkodził nam w posadzeniu własnego sadu. 

Andrew zdążył jeszcze w ostatniej chwili posadzić nowy sad na pięknym terenie w Brodnickim Parku Krajobrazowym. Drzewka na średnich podkładkach zakupione z odkrytym korzeniem w Grucznie i w Powsinie posadzone zostały na sporej polanie u Ani i Svena - otoczonej dwustuletnimi bukami, dębami i sosnami - dokładnie opisałam to w artykule Na Ogrodowej TUTAJ.   

Ale .... wracając do naszego sadu - mrozy zeszły i udało się nam go posadzić dosłownie kilka dni temu. Jeszcze przed tym nieustającym deszczem! Andrew jest przeszczęśliwy - dla niego ten sad jest strasznie ważny. Sprowadził większość odmian z Anglii, gdyż angielskie odmiany zna i lubi - oczywiście są one uzupełnione naszymi klasykami takimi jak: Malinówka, Papierówka, Antonówka ;-) niech chłop ma!




Oto takie właśnie maluchy poszły do kaszubskiej ziemi - jednoroczne witki na podkładkach pół-karłowych MM106 z Buckingham Nurseries. Bardzo fajnie zapakowane i przesłane kurierem. Takie młode drzewka mają największe szanse na przyjęcie się i zaaklimatyzowanie w naszym klimacie ... taką mamy nadzieję ;-)

Oczywiście wszystkie drzewka były kupione z odkrytym korzeniem i są wśród nich głównie jabłonki i 2 gruszki. Wiosną dołącza do nich 2 śliwki. Teraz koncentrujemy się na postawieniu płotu dookoła sadu - wzdłuż którego prowadzone będą gruszki i inne drzewka owocowe w formie espalierów, kordonów i wachlarzy (TUTAJ można zobaczyć o co chodzi) ... ale o tym później ;-)


********


Jak wiadomo - żywot i szczęście wszystkich roślin (również drzew) zależą przede wszystkim od tego, jak dobrze będą posadzone - a więc pokazuję raz jeszcze porządnie jak to Andrew ze swoją wielką miłością ;-) i zaangażowaniem sadził swój sad krok po kroku: 

Na samym początku na terenie przyszłego sadu zaznaczył za pomoca palików gdzie mają być drzewka. Rozstawa pomiędzy jest dosyć spora, gdyż w przyszłości będa tu mieszkały sobie kury, a wycinane kosiarką będą tylko ścieżki - reszta to łąka koszona raz w roku. Potem sadził każde drzewko osobno - nie hurtowo! - od początku do końca każde po kolei...

... najpierw ściągnął cieniusieńko darń z kwardatów wielkości około 80cm x 80cm (moga to być równie dobrze okręgi o średnicy tak do 1m ) darń ułożył obok i zabrał się za kopanie otworów do sadzenia.  




Glebę rzucał na kawałek płyty, aby niepotrzebnie nie niszczyć trawy obok ;-) 




Jak widać gleba nie jest jakaś tam strasznie zła, ale nie jest to żaden szał - piasek i glina. Dodaliśmy więc wyniańczony przez Andrew obornik - nie wiem sama z której kupki, bo kupkami rządzi mistrz obornika ;-) ... na jednej obornik leży już tyle ... ale na drugiej tyle ... ale na tysiąc procent obornik ma już grubo ponad pół roku.




O! Tu poniżej otwór wykopany, gleba ładnie na płycie, darń obok - i nawet słonko wyszło. Uff ...




... teraz trochę ciężkiej pracy (jeszcze trochę ;-) - i to jest bardzo ważne!!! - teraz widłami ogrodowymi Andrew nakłuwa ściany otworu (jest w glebie glina, a przecież nie chcemy aby ten otwór stał się wielką donicą dla drzewek - wszystko trzeba rozluźnić, aby korzenie mogły łatwo penetrować ściany swojego nowego domu) ... mocno ... butem popchnąć jak trzeba!




A potem rozluźnia widłami dno - wiadomo - z tego samego powodu, co powyżej. Nie przekopuje, tylko wbija widły i rozluźnia ...




... potem na dno układa ściągniętą wcześniej darń - czemu ma się marnować ...




... i dosypuje na to wszystko wcześniej opisany obornik - ze 3 - 4 szpadle ...




... przekopuje i miesza szpadlem obornik z darnią i glebą z dna otworu ...




... dalej zagęszcza wszystko piętą buta - tak mocno, porządnie ;-)




I wreszcie nadchodzi wyczekiwana chwila - sadzenie drzewka! 




hmmmm ... za pomocą patyka sprawdzamy głębokość otworu - jak wiadomo po zasypaniu go glebą nie może ani być niżej, ani wyżej miejsca na pędzie, do którego dochodziła gleba na polu w szkółce roślin. To miejsce jest zawsze dobrze widoczne.




A! Jeszcze przecież garść mąki rogowej ... wieczna dyskusja czy drzewa owocowe należy dokarmiać czy nie? Z jednej strony nie chcemy aby miały zbyt dużo liści i zatrzęsienie gałęzi, tylko owocowały obficie - no ale znowu teraz są bardzo młode i muszą podrosnąć ... więc dorzucamy i obornika (głównie dla poprawy gleby) i tej mączki rogowej. Niech mają ;-)




... sadzimy i zasypujemy delikatnie wcześniej wykopana glebą ...




... co jakiś czas delikatnie, rękoma rozprowadzamy glebę dookoła korzeni tak, aby nigdzie nie pozostawić przestrzeni powietrza. Pod koniec zagęszczamy już buciorem ;-)






Gleba naprawdę musi porządnie i całkowicie otaczać korzenie młodego drzewka. Na końcu trzeba ją zagęścić mocno piętą ciężkiego buta. Stawiać ciężkość całego ciała.







I na koniec jeszcze wszystko ładnie rozplantować ...




... i posprzątać po sobie, a potem zabieramy się za drugie drzewko ;-) Palikowanie później.




Dziękuję, do widzenia ;-) 
Teraz każdy już wie, jak zasadzić młody sad tak, aby 100% drzewek się przyjęło ;-)




No i znalazł się mały pomocnik ;-)





Jeśli kogoś to interesuje, to podaję odmiany jabłonek: 'Ellison's Orange', 'Katy', 'Scrumptious', 'Howgate Wonder', 'Blenheim Orange', 'Charles Ross', 'James Grieve', 'Christmas Pippin', 'Egremont Russet' i dwie gruszki: 'Invincible', 'William's Bon Chretien'.




A przed domem posadziliśmy pradawną nieszpułkę Mespilus germanica - stary i poczciwy gatunek drzewa owocowego znany ogrodnikom od kilku tysięcy lat. Andrew zdecydował się na odmianę 'Nottingham', która została wyhodowana 164 lata temu w Anglii i jest szczególnie ładna ze względu na bardzo dekoracyjne i super smaczne owocki.  Teraz nasza nieszpułka będzie sobie wolno rosła, a my razem z nią będziemy się starzeć ... ależ to słodki prospekt na przyszłość ...