Aż strach pomyśleć, jak długo nie było mnie na blogu - cały jeden miesiąc, to dla mnie dużo. Styczeń wessał mnie i z wielu różnych powodów nie pozwolił pisać. Pożegnaliśmy ukochaną nam osobę, a smutek zagłuszaliśmy pracą. Opracowywaliśmy tegoroczne warsztaty, przygotowywaliśmy nasze wycieczki do angielskich ogrodów i szykowaliśmy się na nowy sezon. Niestety nie byliśmy na wakacjach - chociaż podczas ferii z dumą patrzyłam jak mój Albercik pierwszy raz w życiu zdobywał stoki na niedalekiej Wieżycy. Teraz już zrobiło się prawie wiosennie i z coraz to większą radością myślę o ogrodzie.
Właściwie, to bardzo trudno jest nie zwariować z radości jak widzi się topniejący śnieg. Zapach w lesie i w ogrodzie jest taki świeży, że już samym jego wdychaniem można się najeść! Ogólnie trudno się powstrzymać od rozpoczęcia prac - wczoraj próbowałam 'wbić' się w glebę, ale oczywiście ziemia jest nadal lekko zamrożona! Widzę już jak mój zimnokrwisty, spokojny angielski mąż na mnie zerka - Kobieto - uspokój się! Ale co - ptaki śpiewają, psy szczekają, traktory burczą - wszystko budzi się do życia. Nawet zaczęłam chodzić szybciej - też tak macie? ;-)
Ale uwaga - nie dajmy się zwariować i naciągnąć na wczesnowiosenną bujdę. Prawda jest taka, że mieszkamy w Polsce i jest środek lutego. Nie siejemy, nie kopiemy, nie sadzimy ... czekamy przynajmniej do końca miesiąca. Pomimo tego, że angielskie nasiona już są ( zamówienia z katalogu SR wysyłam już jutro hurra!!!) i że dziś wystartował kolejny Zielony Kącik Badawczy na portalu NaOgrodowej.pl - to na siew większości warzyw, kwiatów i ziół jest jeszcze stanowczo zbyt wcześnie. Pamiętajmy, iż większość z nich nie toleruje chłodu, a więc nie będzie ich można sadzić do ogrodu aż do połowy maja - nawet jeśli obejdzie się bez powrotu srogiej zimy (na co ja osobiście mam przeogromną nadzieję), to kiełkujące roślinki będą musiały czekać na parapetach lub w szklarni ponad 2 miesiące ... w rezultacie będą to długaśne chudziaki narażone na choroby, gnicie i zasuszenie. Ogród to poważna sprawa - nie ma co się spieszyć - właśnie to zawsze powtarza mi Andrew ... i niestety ma rację.
Zapraszam wszystkich serdecznie do udziału w kolejnych eksperymentach z nasionami. Jeśli chcecie uprawiać w tym sezonie coś nowego, mało znanego czy trudnego - to zapraszam do naszego Zielonego Kącika Badawczego TUTAJ.
Mam jednak dobrą wiadomość dla niecierpliwych (takich jak ja ;-) - pod koniec miesiąca już można zabrać się za siewy (wszystko wewnątrz czyli na parapecie lub w szklarni):
- roślin długo kiełkujących np. kleome ciernista lub werbena patagońska,
- bylin odpornych na chłody - szczególnie tych, które kwitną już w pierwszym roku wegetacji np. krwawnik, jeżówka, ostróżka, jarzmianka czy świerzbiniec,
- groszków pachnących - tak! można je już będzie spokojnie siać, gdyż rośliny te nie mają zbytniego problemu z chłodem - można je po wykiełkowaniu i podrośnięciu do około 10cm przenieść do inspektu lub chłodnej szklarenki ogrodowej, a po kilku tygodniach wysadzać do ogrodu - nawet w marcu/kwietniu w zależności od pogody. W razie mocnych przymrozków, aby nie szokować zbytnio młodych roślin, można okryć je białą agrowłókniną. Takie wczesne groszki wcześnie zakwitną ;-) Super zorganizowany ogrodnik (marzenie mojego życia) wysiewa groszki już jesienią ...
- pomidorów, bakłażanów, papryczek i papryk słodkich, które planujemy uprawiać w szklarni lub tunelu,
- różnych listków sałat czy ziół typu baby-leaf, które mają już wystarczający poziom światła do wzrostu. O sadzeniu listków baby-leaf krok po kroku poczytajcie TUTAJ. Polecam też artykuł Co kryje się w sałatach typu 'baby-leaf'?
Sałaty liściowe 'green salad bowl' i 'red salad bowl' uprawiane na baby-leaf. |
A jak ktoś ma naprawdę super warunki (to znaczy ciepłą szklarnię) to może teraz siać pomidory, bakłażany i papryki do uprawy szklarniowej. Póko co jednak, zamiast tracić głowę na rzecz plonów nowego sezonu - spokojnie kończę, to co pozostało mi z poprzedniego. Mój ogród warzywny oraz spiżarnia nadal pełne są zdrowych pyszności. I chociaż wiem, że za miesiąc już nie będę mogła patrzyć na zimowe warzywa, to teraz jeszcze chętnie rozgrzewam nimi chłodne popołudnia. Zobaczcie, co trzeba zrobić, żeby ...
zimą nadal opychać się własnymi, zdrowymi,
pysznymi warzywami z ogrodu ...
Na początkek trzeba się dobrze do zimy przygotować - czyli zadbać o to, aby w ogrodzie rosły warzywa nadające się do zimowego przechowywania lub pędzenia. Świetnym przykładem jest cykoria. Jak wiadomo w zimie jest ciemno i żadne sałaty nie wyprodukowałyby w normalnych warunkach ani zdrowych, ani nadających się do jedzenia liści ... ale cykoria to inna sprawa. W sezonie jej liście są zielone i okropnie gorzkie, ale wystarczy w listopadzie całkowicie wykopać z warzywnika jej korzenie ...
... następnie odciąć liście i posadzić do dużych donic lub skrzyń, do wilgotnego podłoża ogrodniczego jak widać na zdjęciu poniżej. Korzenie (przypominaja trochę pietruszkę) nie zakopujemy całkowicie, tylko pozostawiamy na 2 cm odkryte. Całość podlewamy i ustawiamy w ciepłym miejscu - KONIECZNIE blokujemy światło (ja po prostu na tej donicy ustawiłam taką samą tylko do góry nogami). Chodzi o to, aby nowe liście cykorii pędzić - są wtedy białe (lub żółtawe), cienkie i delikatne w smaku - tracą gorycz. Są pyszne i zdrowe. Najlepiej rosną na podgrzewanej podłodze, nasze stały w przedpokoju ;-)
Do pędzonych w ten sposób cykorii trzeba regularnie zaglądać, gdyż młode listki wyrastaja bardzo szybko. Wtedy można sobie co kilka dni skubać je do sałatek i w ten sposób mieć dostawy świeżych liści cykorii przez całą zimę. Baaaardzo polecam. Cykoria, którą uprawialiśmy w tym roku nazywała się 'Witloof'.
*********
Seler jest bardzo mało znany w Angli i dla odmiany to warzywo to ja wprowadziłam do naszego warzywnika. Było to dawno temu, w pierwszym sezone naszego wspólnego 'ogrodowania' i od tego czasu Andrew się z nim nie rozstaje. Seler zamarza przy mroźnej pogodzie, więc nie zostawiamy go zimą na zagonach. W listopadzie wykopaliśmy całość, oczyściliśmy z zieleniny (którą zamroziłam do zup) i ułożyliśmy w dużych skrzyniach z wilgotnym piaskiem. Przez całą zimę 'częstujemy się nim' i robimy super zupy i sałatki.
Gdzieś ktoś kiedyś napisał, że seler to takie brzydkie warzywo - jakoś nigdy w takich katygoriach o warzywach nie myślę ... chyba najważniejsze, że smaczne :-) Dodatkowo bardzo łatwe w obróbce. Proponuję przepis na:
super łatwą i szybką w wykonaniu zimową zupę-krem z selerem
Składniki na 2 porcje:
1 seler umyty, obrany i pokrojony w kostkę
1 marchew pokrojona w kostkę
2 małe pory pokrojone w plasterki
30 gr masła
0,5 litra bulionu warzywnego lub z kurczaka
kilka łyżek śmietanki 30%
sól i pieprz
groszek ptysiowy lub małe suchraki
Wykonanie:
- pory dusimy na maśle w garnku z ciężkim dnem pod przykryciem przez 5 min.
- dodajemy seler i marchew, dusimy przez dalsze 5 min.
- całość zalewamy bulionem i gotujemy na małym ogniu przez 20 min.
- po zdjęciu z ognia miksujemy w blendzerze na krem i doprawiamy.
-zupa jest bardzo aromatyczna, więc można złagodzić jej smak kilkoma łyżami śmietanki 30%.
- serwować posypaną groszkeim ptysiowym lub sucharkami - inaczej nie ma na czym 'zagryść zęba'
:-) Smacznego!
*********
Kolejnym warzywem, którego zimą jest u nas pod dostatkiem - jest dynia. Z jej słodkiego miąższu robimy najczęściej zielone lub czerwone curry tajskie. Jednak żeby 'przerobić' większe ilości dyni postanowiłam zrobić eksperymentalną zupę tajską i porcjami zamrozić - jest wspaniała, gdyż potrafi rozgrzać najbardziej nawet zmarźniętego ogrodnika! Przepis jest bardzo łatwy (ja robię tylko łatwe i szybkie potrawy, a od tych trudniejszych jest Andrew ;-), a zupa naprawdę niesamowicie smaczna i aromatyczna (ja dodaję do niej także troszkę oleju truflowego) - koniecznie spróbujcie mojej:
łagodnie rozgrzewającej zimowej zupy tajskiej z dyni i kokosa
Składniki na sporo porcji ;-):
- tyle dyni, co widać na zdjęciu
- 1 cebula - pokrojona w kostkę
- olej do smażenia
- 1 litr bulionu warzywnego
- 3 łyżki stołowe zielonej pasty curry
- 1 puszka mleka kokosowego
- liście kaffiru
- sól i pieprz
- olej truflowy (opcjonalnie)
- prażone płatki migdałowe
Wykonanie:
- dynię obieramy i oczyszczamy z nasion, a następnie dusimy na oleju rzepakowym w garnku z ciężkim dnem pod przykryciem,
- dorzucamy cebulkę,
- całość dusimy 10 minut lub do miękkości cebulki,
- dodajemy zieloną pastę curry i dokładnie mieszamy,
- dodajemy puszkę mleka kokosowego i 3 lub 4 liście kaffiru,
- wszystko zalewamy bulionem tak, aby całkowicie przykryć dynię, ja używam około 1 litra. Następnie całość gotujemy około 20 min.
- zdejmujemy z ognia i wyławiamy liście, miksujemy zupę na krem, doprawiamy solą i pieprzem.
- na końcu dodajemy (opcjonalnie) 1 łyżeczkę oleju truflowego dla smaku ;-)
- przy serwowaniu koniecznie polewamy łyżką śmietanki 30% i posypujemy prażonymi płatkami migdałowymi. Smacznego!
ja moją zupę uwielbiam siorbać z duuuużego kubka w towarzystwie ptaków w ogrodzie ... |
*******
Jak pisałam już wielokrotnie - nie wyobrażam sobie ogrodu warzywnego zimą bez kilku podstawowych roślin, które nie boją się mrozu i podczas 'mało zielonych' miesięcy zapewniają mojej rodzinie cennych witamin. Wśród nich obowiązkowo każdego roku jest szpinak wieczny (burak szpinakowy), o którym pisałam w zimowym numerze e-magazynu NaOgrodowej.pl TUTAJ. Tej niesamoiwitej rośliny nie ruszają mrozy do -25 stopni, a smakuje bardzo podobnie do normalnego szpinaku. W podobny sposób się ją również przyrządza i gotuje. Polecam. Odmiana nazywa się 'Perpetual Spinach' i tak jak większość naszych warzyw pochodzi z katalogu z ekologicznymi nasionami The Organic Gardening Catalogue.
.
Na liście zimowych 'musów' są też oczywiście rośliny kapustne: jarmuż, brokuł szparagowy i brukselka. Są one nie tylko smaczne i zdrowe, ale też bardzo dekoracyjne i dzięki nim warzywnik nawet zimą wygląda ciekawie. W czasie mocnych mrozów brukselki oczywiście pozamarzały na roślinach - ale co z tego? Potraktowałam je jak brukselki z zamrażalnika i po zbiorze natychmiast oczyściłam i ugotowałam - ale była pycha, bez porównania do tych ze sklepu. W tym roku siejemy brukselki w kolorze purpurowym ;-)
UWAGA. Jeśli też uprawiacie kapustne w warzywniku zimą, to pamiętajcie, że bardzo jest im źle podczas mroźnych wiatrów - przy najgorszej pogodzie warto jest więc okryć je białą agrowłókniną.
Podobnie do brukselki robiliśmy z porami. Teraz gleba nie jest już tak zmarźnięta, więc możemy je spokojnie wykopywać z zagonów - ale podczas mocnych mrozów, gdy bardzo bardzo chciało się zupy porowej ... było trochę gorzej. No ale brało się nóż i jak najdalej się dało wycinało się pory z zagonu - wtedy szybko do domu - pory oczyścić, posiekać w plasterki i dalej postępować jak z tymi z zamrażalnika - na masełko z czosnkiem i ziemniakami ... itd itd i zupa-krem z porów i ziemniaków gotowa - dla przypomnienia przepis jest TUTAJ. Mniammmmmmm ....
Hitem sezonu była (i nadal jest) młoda marchewka. Ogólnie - bez wzglęu na porę roku - zawsze zbieramy nasza marchewkę gdy jest jeszcze dosyć młoda. Chcieliśmy również się nią cieszyć późną jesienią i wczesną wiosną, więc Andrew wysiał kilka rzędów w warzywniku pod koniec lipca ... na święta w grudniu jedliśmy już pyszne młode marcheweczki i teraz, gdy ziemia trochę odmarzła, to znowy wykopujemy i wcinamy tzw, baby carrots co widać na zdjęciu poniżej. W piasku w garażu też mamy marchewkę (przydała się w styczniu), ale taka świeża z gleby jest bezcenna ... najwyraźniej mrozy do -25 nie są dla niej takie groźne.
No i oczywiście są jeszcze kompoty, dżemy, ogórki kiszone i buraczki. W buteleczkach zaś sok z czarnego bzu (dzięki któremu nie chorujemy tej zimy zupełnie!!!) z malin i truskawek. I nawet nie chodzi już o oszczędności finansowe (chociaż te są oczywiście bardzo ważne dla każdej rodziny), ale o świadomość tego, że je się wolne od chemii i bezsensownych kilometrów (food-miles) warzywa zgodnie z porami roku ... tak jak natura zaplanowała.
Pozdrawiam wszystkich wczesnowiosnennie ;-)
Burak liściowy i burak szpinakowy, o którym tu piszesz to nie jest to samo, prawda?
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje wpisy o warzywinku :), chętnie przeczytałabym książkę Twojego autorstwa o nich właśnie!
Myślę, że bez książki się nie obędzie ... ale jeszcze kilka lat doświadczeń z Polski potrzeba ;-)
UsuńTak - burak liściowy i burak szpinakowy to dwie różne rośliny, chociaż bardzo blisko spokrewnione. Burak liściowy ma większe liście, w innych kolorach i inaczej smakuje. Burak szpinakowy bardziej przypomina właśnie szpinak i ma zielone liście. Obie rośliny zimują, chociaż moje buraki liściowe nie wytrzymały lodowatego wiatru, który miał chyba z minus 30 stopni, a burak szpinakowy ma się świetnie, bo jest mniejszy i od wiatru schronił się pod śniegiem ;-)
Pozdrawiam ciepło, K
Bardzo fajny post o tych zimowych warzywach. Ja właśnie szykuję się do mojego pierwszego warzywnika z prawdziwego zdarzenia. Pewnie trochę przesadzę z ilością wymyślonych warzyw, które chcę w nim mieć, ale będę walczyć dzielnie! Chcę właśnie tak jak Wy - cieszyć się ile można z własnych produktów. Wiem, że z sianiem trzeba jeszcze czekać i strasznie mnie nosi, ale specjalnie dlatego jeszcze nie zamówiłam sobie żadnych nasion - żeby nie kusiły :D Ale ziemia do siewu już jest, pojemniki różne są, etykiety do opisania są i nawet regał do postawienia w oknie tarasowym gotowy czeka. A dzisiaj zapisałam się Na Ogrodowej na zestaw 3 ;) Teraz tylko trzymam za siebie kciuki, by kiedyś dojść do takich rezultatów jak Wy!
OdpowiedzUsuńSuper, to życzę powodzenia z tym warzywnikiem! Będę też trzymała kciuki za eksperymenty w kąciku ;-)
UsuńKasiu, dziewczyno najwspanialsza. Chyba nawet nie masz pojęcia, jak Twoje wpisy są energetyzujące, mobilizujące i dopingujące. Gotowa jestem brać motykę i ruszać kopać w śniegu :) Część nasion już mam - z wymiany nasionkowej (cudowny pomysł) i kilka dni temu trochę kupiłam - nie wytrzymałam, było tak pięknie, tak ślicznie świeciło słońce, że musiałam kupić. Teraz powoli przygotowuję się do wysiewu parapetowego. Liczę dni, kiedy będę mogła to zrobić. Jeszcze ze 2-3 tygodnie i zacznę. W tym roku po raz pierwszy planowałam posiać jarmuż. Wiosną. Ale po Twoim wpisie posieję dwukrotnie, wiosną i jesienią, żeby mieć zapas zimowy. Może i marchewkę tak potraktuję. I kilka innych warzyw też....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ela
Elu jarmuż możesz spokojnie posiać tylko raz, nasz (który widziałaś pewnie na fotkach) sialiśmy w kwieniu i nadal go zajadamy.
UsuńJa też tak mam z nasionami - ostatnio wpadłam do tesco i tam kupiłam jakieś nasiona z Czech, całkiem fajne. Ale już sama nie wiem, co z nimi robić!!!
Pozdrawiam i życzę wspaniałego sezonu!!! K ;-)
Ależ fajny post...tyle temató poruszyłaś.Muszę Ci napisać,że jeśli jeździcie do Wieżycy a jesteście z Trójmiasta,to już za parę lat zapraszam do Nadola na stok narciarski.W gminie Gniewino,gdzie mam firme i swoje miejsce na ziemi w Nadolu od przyszłego roku rusza budowa kolejki gondolowej,orczyka i zjazdu narciarskiego długości:UWAGA!!! 1200m.Gdzie Wieżyca ma 400m.Już się nie możemy doczekać,nie mieszkam na stałę w NAdolu ale wiem,że będę jeszcze częściej tam bywała bo z Redy mam niedaleko.Też nie mogę się doczekać wiosny i otwarcia nowego sezonu w naszym centrum ogrodniczym.A zupy tajskie,chińskie kocham i Twój przepis nawet jutro wypróbuję.!!!!Pozdrawiam cieplutko!!!
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie do Nadola wpadnę - byłam tam nawet kiedyś na kolniach ;-) szczególnie na taaaaki super wyciąg. Dzięki za informację. My wprawdzie mieszkamy pod samą Wieżycą, ale faktycznie tu jest tylko niewielki stok - akurat dla maluchów. Pozdrawiam, Kasia ;-)
UsuńKasiu, długo dałaś nam na siebie czekać :) Super patent na młode marchewki, na pewno wypróbuje w tym roku. U mnie pod śniegiem (przy mrozie do -8) uchowała się pietruszka naciowa - do rozgrzewającego rosołu w sam raz.
OdpowiedzUsuńTak - te warzywa w zimowym ogrodzie to jest super sprawa. Teraz śniegi potopniały i można 'dopaść' i pietruszkę i marchew. Znalazłam też sporo młodych siewek pasternaka i groszku pachnącego - zupełnie nie ruszonych przez mróz. To bardzo cieszy serce - nie jest jeszcze tak źle, jak w ogrodzie jest życie ;-)
UsuńNo właśnie, blogowe koleżanki zaczynają siewy na potęgę, więc sprawdziłam kiedy siałam rok temu - ok. 20 lutego mi wyszło. Myślę, że to najwcześniejszy z możliwych terminów. Tylko skąd kalendarze biodynamiczne "pieją", że siejemy z początkiem lutego, a w niektórych przypadkach nawet z końcem stycznia???:)
OdpowiedzUsuńCykoria "chrupie" przez ekran...aż zachciało mi się zielonego! No tęsknię. Chyba wszyscy ogrodowi tęsknimy za wiosną i siewami...
No bo się tak bardzo chce .... strasznie, przestrasznie ... ale trzeba poczekać, bo to zupełnie nie ma sensu. 20 luty to brzmi bardzo dobrze. Pozdrawiam ;-)
UsuńZ każdym Twoim postem dowiaduję się czegoś nowego :))) A do tej zupki dyniowej jakiej odmiany dyni użyłaś? Bo ja się teraz zastanawiam jakie odmiany u siebie wyhodować, a muszę przyznać, że nigdy dyni nie jadłam. No może czasem na próbę surową zaraz po rozkrojeniu na nasiona. Mam też kilka słoików swojej dyni, ale w smaku jakieś mdłe i nie używam.
OdpowiedzUsuńFajny ten kącik badawczy, akurat się przyda, bo w tym roku planuję pierwszy raz uprawiać fasolnika i rodzynka. Ja również się nie powstrzymałam przez zakupem nasion, to teraz czekam z niecierpliwością na pierwsze wysiewy. Pozdrawiam i zapraszam też na mojego bloga, niedawno założonego :)
Dynie faktycznie często są mdłe. Dlatego nadają się najlepiej na coś papkowatego - zupy kremy, musy dla dzieci i ciasta - trzeba im tylko zawsze dorzucić jakiegoś mocniejszego smaku np. curry czy kolendra czy jakieś inne przyprawy.
UsuńDynie, które najbardziej lubimy w kuchni mają słodki i pomarańczowy miąższ i zielonkawoniebieską skórkę np. odmiany 'Marina di Chioggia' i 'Crown Prince'. Bardzo przydaje się też dynia piżmowa - w tym tygodniu Na Ogrodowej opublikuję materiał o tym, jak uprawiały ją w zeszłym roku dziewczyny z kącika badawczego. W jesiennym (chyba) wydaniu e-magazynu Na Ogrodowej Andrew pokazywał jak w bardzo prosty sposób zapieka dynię piżmową - polecam ;-)
Bloga na 100% odwiedzę!
Dziękuję Ci, Kasiu, za podpowiedź, co można wysiać już pod koniec lutego (a mam od Ciebie groszek pachnący :)). Też trochę jestem niecierpliwa, też chwyciłam za widły ogrodnicze w zeszła sobotę, ale oczywiście tylko pogrzebałam w ziemi nic nie siejąc i nie sadząc. Ziemia pod wierzchnią, nasłonecznioną, warstwą wciąż zamarznięta na kość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę nam obu, by żadnej zimy już nie było :)
U nas dzisiaj cały dzień deszcz ... mam nadzieje, że 'zje' ostatki śniegu ... ja robię sobie jeszcze tydzień wolnego od nasion, ale potem idę jak burza ;-)
UsuńNiedaleko Wieżycy byliśmy w zeszłym roku - przepiękne miejsce! W ogóle zakochaliśmy się w Kaszubach na zabój:) .
OdpowiedzUsuńKącik badawczy fajny bardzo i ta zieleninka wystająca zewsząd:))).
Ja jak co roku zrobiłam sobie domowy mini-ogródek ze swoją pietruszką zieloną szczypiorkiem i rzeżuchą, czyli podstawa prosta i łatwa w uprawie ale za to ile witamin:)))
Super Ilu, ja sobie wyobrażam jaka z Ciebie wspaniała Pani Domu - Twoje chłopaki pewno zajadają się na zabój!
UsuńŚciskam, K ;-)
Chyba mi zjadło komentarz... Napisałam przed chwilką Kasiu, że dużego masz już narciarza:):) Okolice Wieżycy piękne, jak i całe Kaszuby - to moje ulubione miejsce odpoczynku w Polsce:) I ja pomalutku planuję warzywnik, podglądam ogrodowe furtki i miejsca relaksu... NIe ukrywam, że Twoje podejście Kasiu do eko warzywnika jest mi bardzo, bardzo bliskie:) Pozdrawiam ciepło!:):)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci więc Ingo pięknego i produktywnego warzywnika! Zapraszam też na nasze warsztaty - może akurat będziesz w mojej okolicy. Pozdrawiam ciepło, K
UsuńJa w tym roku zamroziłam dosłownie wszystko, ale teraz wiem, że niektóre rzeczy niepotrzebnie bo spokojnie mogły być na grządkach. W przyszłym roku zastosuję się do Twoich podpowiedzi, które są jak zwykle (jak dla mnie) odkrywcze :)
OdpowiedzUsuńZupkę z selera też wypróbuję, tylko o liściach kaffiru nie słyszałam, więc może da się zastąpić np.otartą skórką z cytryny ?
Bzuziu liście kaffiru to właściwie liście limonki (o ile się orientuję) i są bardzo łatwo dostępne w sklepach. Rozejrzyj się, bo w porównaniu do cytryny są niesamowicie aromatyczne - na samą myśl ślinka mi leci ... hihihi
UsuńPozdrawiam ;-)
O Matko, też tak zrobiłam! Myślałam, że jestem nienormalna, ale widzę, że grono stukniętych ogrodniczek jest większe - co za pokrzepiająca wiadomość :-) Wydawało mi się, że wprawdzie to koniec stycznia w kalendarzu, ale przecież temperatura plus 5 stopni uprawnia mnie do tego, żeby sobie coś przekopać! Niestety - warstwa poniżej 10 cm zamarznięta - miałam się z pyszna :-) Chciałam buraki liściowe wykopać, bo nie dały rady przezimować (a u nas właściwie zimy nie było - może ze dwie noce minus 7 - we Wrocławiu, mam na myśli). No nic, muszę się powstrzymać - gorzej z chodzeniem po sklepach z nasionami - z tym nałogiem nie da się skończyć :-) Zrobiłabym sobie zupę porową na pocieszenie, gdybym miała pory - a tymczasem wszystkie pory zniszczyła mi miniarka porówka! Nie masz Kasiu jakiegoś eko-sposobu na nią? Chciałam zrezygnować z porów w tym roku, ale chyba jeszcze zaryzykuję - okryję białą włókniną i zobaczymy. Pory ze sklepu, to jednak nie są pory z ogródka... A z innej beczki: czy będziecie z Jolą na Gardenii? Przyszłabym się przywitać :-)
OdpowiedzUsuńKasiu ja będę na Gardenii, Jola chyba nie. Możemy się spotkać - jak będę wiedziała czy to będzie piątek czy sobota, to dam znać na blogu. Może znajdzie się więcej chętnych na ogrodowe ploteczki ;-)
UsuńZ tą miniarką to sprawa wygląda tak: zobacz dokładnie kiedy to świństwo lata i atakuje (z własnego doświadczenia lub z netu) i w tym czasie koniecznie okrywaj rośliny (może być normalna biała agrowłóknina), albo siej później - tak jak z marchewkami, żeby zupełnie uniknąć niechcianego lądowania. Poznaj swojego wroga - a wtedy spokojnie dasz radę go zwalczyć i będziesz miała cudne pory ;-)
Moje buraki liściowe też padły na mrozie - bardziej na mroźnym wietrze ;-( ale też już chętnie wyczyściłabym warzywnik pod nowe wysiewy ...
Pozdrawiam ciepło, K
Śmiem twierdzić, że grono będzie zacne, obyśmy się tylko spotkały w tym tłumie. Wiem, że część chętnych na ogrodowe ploteczki odwiedzi Gardenię w dwa dni - ja będę w piątek i w sobotę. W weekendowym poście napiszę więcej.
UsuńMożemy się wtedy spotkać w jakimś umówionym miejscu??? O umówionej godzinie???
UsuńJa będę w piątek na bank. Mogę się spotkać dowolnie :-)
UsuńA co do miniarki - dziękuję Kasiu za wskazówki - chyba pokonam ją głodem B-) (czyli agrowłókniną - przykryję, żeby mi nie wyżerała moich delikatesów).
No ja myślę:):):)
UsuńJa od tego roku też zamierzam uruchomić wielki ogródek warzywny... Zobaczymy jak nam pójdzie ;)
OdpowiedzUsuńKasiu, mam jeszcze jedno pytanko. Bardzo mnie zainteresowała ta cykoria. Byłam dziś na zakupach i widziałam liściową, liściastą i korzeniową. Domyślam się, że powinnam kupić tą liściastą/liściową, a nie korzeniową. Korzeniowa to ta dodawana do kawy?
OdpowiedzUsuńA latem nie zjadacie jej w ogóle? Siejesz ją tylko po to, żeby pędzić zimną?
A odmiany o różowych liściach też są takie gorzkawe?
Wszystkie cykorie sa gorzkawe, więc zjadamy je albo jako dodatek do sałatek w postaci 'baby-leaf' (szczególnie te o różowych liściach), albo pędzimy. Takie 'normalne' zielone liście w sezonie są mocno gorzkie. Klaudio do uprawy w warzywniku kup nasionka cykorii liściowej.
UsuńPozdrawiam ciepło, K
Dziękuję za odpowiedzi :)
UsuńPrzepraszam, czyli zielone cykorie rosną u Ciebie Kasiu latem w gruncie i czekają na zimowe pędzenie?
UsuńMoje czerwone nadal są w gruncie (na mazowszu), ale chyba już zbyt późno na pędzenie?Pozdrawiam Jola
Tak Jolu, cykoria rośnie normalnie na zagonie, a potem jest kopana w listopadzie i pędzona przez całą zimę. Jak możesz to spróbuj swoje podpędzić - wykop, przytnij liście i potem posadz w donicy w ciepłym i ciemnym, powinno się udać ;-) - sama jestem ciekawa czy wyjdzie?
UsuńGenialny post! Ja też nogami z niecierpliwości przebieram i odliczam dni pozostałe do ogródkowego sezonu :)
OdpowiedzUsuńPomysł z marchewką super, chętnie wypróbuję, tylko co to za odmiana marchwi? I jakie odmiany nadają się do wysiania w lecie na zbiór zimowy?
To była chyba odmiana 'Amsterdam Forcing', ale do późnych siewów nadaje się większość z nich. Życzę powodzenia ;-)
UsuńJest Pani niesamowita z ta pasją ogrodniczą! Podziwiam, zazdroszczę i... pozwolę się zarazić:-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię selera :-) dziś robię sałatkę, potem chętnie wypróbuje zupę :-)
OdpowiedzUsuńZostaję z przyjemnością
Pozdrawiam ciepło!
a ten seler to w jakiej temperaturze może być w tej skrzyni przechowywany? Bo ja nie mam piwnicy tylko taka ala szopke.
OdpowiedzUsuńNo niestety nie powinien być w temperaturze poniżej 0 stopni, ponieważ po zamarznięciu nie dochodzi już do siebie jak na przykład marchew ;-( tylko już gnije.
UsuńPozdrawiam ;-)
Kasiu, moje ręce aż się trzęsą ,żeby już coś czynić w ogrodzie. Najprzyjemniejsze oczywiście byłoby sianie ale wiem ,że trzeba poczekać. Pewnie tak szybko zleci ,że znowu nie zdążę ze wszystkim. Przepisy superowe. Najbardziej urzekła mnie zupa dyniowe . To kokosowe mleczko to dla mnie nowość. Płatki migdałów u mnie w kuchni schodzą tonami więc takie ich użycie mniej mnie dziwi chociaż w zupie jeszcze nie stosowałam. A jadacie pure z selera ? Pyszne do gęsiny albo kaczkiny. Ja właśnie objadam się brukselką , na którą przepis może uda mi się dziś u siebie zamieścić. Zdjęcia już mam. Myślę ,że to może być przebój :-). Buziaki prawie wiosenne .Ps. Albercik rośnie Wam na tych warzywkach niesamowicie szybko.
OdpowiedzUsuńAch Droga Kasiu, ażebym ja miała chociaż kawałek szklarni, ale nie mam ale cykorię to ja sobie na zimę w tym roku posadzę, hę uwielbiam, mówisz ze z angielskiego katalogu mogę kupić,? cudnie zrobię to jeszcze zaraz nie myślałam, ze mogę sama hodować cykorię, a tak ją lubimy
OdpowiedzUsuńj
moja dorga, zdecydowanie za dlugo nie bylo nowego posta :) no ale ten, jest nie tylko nowy ale jeszcze smakowity :) genialnie proste i pyszne rzeczy - bede gotowac pod ciebie :) ... co do marchewek - tez juz sie czasem dziwilam ze wiosna przy przygoowaniu grzadek pod zasiew wykopywalam z ziemi piekne dorodne marchewki, ktore przez przypadek jakos w niej zostaly jesienia. tym barzdiej ze przechowywane w skrzynce z piaskiem w garzau mi zmarzly.
OdpowiedzUsuńbrukselke mam zamiar wysiac w tym roku po raz pierwszy. ciekawa jestem efektow :)
selera kocham ponad wszystko. sosom do makaronow nadaje delikatnego smaku, pyszny jest jako surowka z jablkiem i marchewka, w zupie nie moze go zabraknac.
tez juz tak pomykam po ogrodzie i nie moge sie wiosny doczekac ;) ale o dziwo przebisniegi i krokusy juz wylaza z ziemi, natomiast wszystkie hiacynty, tulipany i narcyzy siedza ciagle jeszcze pod nia - widac jeszcze zima nie minela ;)
ale juz niedlugo, niedlugo przyjdzie upragniona wiosna :) pozdrawiam serdecznie i zycze cierpliwosci ;)
aneta
Próbowałam znaleźć w necie nasiona szpinaku wiecznego( buraka szpinakowego), ale nie ma w Polsce.
OdpowiedzUsuńPodobnie z bobem. Bób polecają wysiewać w polskim klimacie przełom marce i kwietnia. Póżniej się ponoć nie udaje.Jakie odmiany stosujesz ( i gdzie je kupię)aby mieć bób, jak piszesz cały sezon.Pozdrawiam Jola
Jeśli faktycznie nie ma nasion to przy okazji kupię Ci opakowanie w UK. Bób można sopkojnie siać teraz wewnątrz na rozsadzie (na przykład do skrzyń) i za miesiąc wysadzać do ogrodu. Mój bób jest w gruncie od zeszłego roku (siewki mają około 10cm) i daje sobie radę pod niskim tunelem z białej agrowłókniny ;-) - w tym roku będziemy mieli bardzo wczesne plony mniam mniam. Bób wysiewamy przez cały sezon, żeby zawsze coś było do garnka. Nasiona kupowaliśmy w Polsce - jeden karminowy a drugi to był chyba Windsor. Pozdrawiam, K ;-)
UsuńJolu poczytaj jeszcze tutaj o moim bobie:
Usuńhttp://www.naogrodowej.pl/artykul,Zaprosmy_bob_do_warzywnika,191
Dziękuję za szybka odpowiedź. Zrobię jak piszesz, teraz rozsadę, wiosną do gruntu oraz żeby wydłużyć sezon również kilka tygodni po wysiewie kwietniowym i zobaczymy. Jak podpierasz bób ( mój się pokłada, łamie).W ubiegłym roku wbiłam 2 bambusowe kijki na krańcach szpaleru z bobem z poprzecznym sznurkiem do którego przywiązywałam krzaczki bobu. Ale i tak się łamały i pokładały.
UsuńW sprawie nasionek wiecznego szpinaku- chętnie skorzystam- jeśli nie sprawię zbyt dużego kłopotu. Napiszę swoje namiary na Twój adres e-mail. Serdecznie dziękuję za blog, e-magazyn i wszelka pomoc.pozdrawiam.
ps. Czy już mogę wysiać do skrzynki baby leafs ( mieszkam pod Warszawą, mam nieogrzewaną szklarnię).Jola
Jolu droga, baby-leaf wysiałabym ale zanim nie wykiełkują trzymałabym je w ciepłym (na przykład w domu na parapecie) - potem do szklarni, ale jakby przyszły jakieś straszne mrozy to wnosiłabym nocą do domu.
UsuńA jeśli chodzi o bób, to w zeszłym roku powbijaliśmy pomiędzy sadzonki (zanim jeszcze mocno urosły) gałązki brzozy i one fajnie go nam podtrzymywały. No i sadzimy zawsze bób w blokach tak po 2 lub 3 rzędy w bloku, żeby rośliny same siebie też trochę podpierały ;-) Pozdrawiam!
Dziękuję, wypróbuję pomysł z sianiem bobu w blokach i brzozowymi gałązkami w roli podpórek. Podoba mi się bardzo zastosowanie naturalnych podpór, ogrodzeń ( zazdroszczę Ci tego płotka w stylu Tudorów wokół warzywnika;)) w ogrodzie.
UsuńOj zdecydowanie brakowało nam nowego posta ale ten wynagrodził długie oczekiwania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam izapraszam
Ileż bezcennych wiadomości w jednym poście :) Bardzo mnie zachęciłaś do wysiania cykorii, nie sądziłam, że z nią jest tak łatwo. U mnie wciąż jeszcze własna dynia hokkaido przechowywana w temperaturze pokojowej, więc mam z czego ugotować zupkę wg Twojego przepisu, a w dolnych szufladach lodówki ostatnie własne marchewki i rzodkiew biała. Do tego oczywiście długie metry własnych przetworów, ale najbardziej ucieszyły mnie warzywa, które do tej pory przetrwały nieprzetworzone. Masz rację - wcinanie zimą własnych plonów jest nie tylko zdrowsze, ale i niezwykle przyjemne :)
OdpowiedzUsuńDzięki!
OdpowiedzUsuń