niedziela, 1 lipca 2012

Nabijam lato w butelkę, wysiewam ROŚLINY DWULETNIE

Wstyd się przyznać, ale dopiero z nadejściem słonecznych dni naszła mnie wielka ochota dłubania w ogrodzie. Biedny Andrew jest w ogrodzie czy to śnieżyca czy ulewa – walczy o te swoje warzywka jak prawdziwy soldier. A ogród odwdzięcza mu się pięknie:


Fasolka i nadzwyczaj wysoki bób

Na pierwszym planie widać kawałki mojej młodej rabaty na kwiat cięty

Pomiędzy rzędami cebuli i czosnku rosną marchewki

Biała siatka i trzepoczące na wietrze tasiemki to nasze ekologiczne sposoby ochrony kapustnych



W tym roku będziemy mieli niesamowity plon groszków - ogrodowy, cukrowy i śnieżny - wszystkie obrodziły jak nigdy.






A ja ... hmmm ... podczas ostatnich pochmurnych tygodni zajęłam się truskawkami – też ważna praca – i można się opchyać bez granic. Właściwie to można powiedzieć, że zwariowałam na punkcie truskawek. W Anglii nawet w sezonie były dosyć drogie i nikomu nie przyszłoby do głowy kupować po kilka kilogramów – a u nas jak nie kupisz kilka kobiałek to cienki bolek z ciebie! W Anglii to garsteczkę truskweczek się jadło, a na Kaszubach można wcinać chochlami. Za tym właśnie bardzo tęskniłam przez te wszystkie lata – możliwość zrobienia swoich własnych przetworów to dla mnie wspaniała rzecz. Wykonywanie czy posiadanie własnego kompotu, syropu, dżemu (nie ze sklepu) jest dla mnie łącznością z przodkami, z minonymi pokoleniami, z naszą ludzką historią.




Nie ma nic prostszego niż taki kompot, a jakie to piękne!





Moja teściowa June nauczyła mnie w Anglii kilku świetnych przepisów. Jednym z ulubionych na wczesne lato jest syrop z kwiatów czarnego bzu. W bardzo prosty sposób zamyka się w butelce cały smak i esencję słodkich zapachów przyrody. Teraz jest już dosyć późno na zrywanie kwiatów czarnego bzu – na polu u sąsiada jeszcze są, ale szybko tracą płatki - jednak mimo braku czasu pokusiłam się:



 



A oto przepis June:

SYROP Z KWIATÓW CZARNEGO BZU




Składniki:
24 kwiaty czarnego bzu
4 pomarańcze (umyte i pokrojone w plastry)
2 cytryny (umyte i pokrojone w plastry)
50g kwasku cytrynowego
1kg cukru
1,5l przegotowanej wody

Wkładamy wszystkie składniki do dużej miski i mieszamy aż do rozpuszczenia się cukru oraz kwasku cytrynowego. Zostawiamy pod przykryciem na 48 godzin – raz na dzień mieszamy. Całość przelewamy (przez drobne sitko) do butelek i bardzo dobrze (!) zakręcamy. Syrop najlepiej smakuje rozcieńczony z niegazowaną lub gazowaną wodą mineralną z dodatkiem lodu.




Przepis June na SORBET Z KWIATÓW CZARNEGO BZU możecie znaleźć TUTAJ.


                                                                    ********


Wszystko ładnie pięknie z tymi przetworami – spiżarnia się wypełnia pychotkami, ale wczoraj mieliśmy wielki desaster! Okazało się, że jakiś potwór systematycznie ‘kosi’ pory Andiego. W czasie, gdy wyszłam do ogrodu pilnować aby mój mąż nie rzucił się z rozpaczy do któregoś z naszych bagnistych stawów – to wygotował mi się cały gar dżemu truskawkowego. Pachniało w domu pięknie, ale cała kuchnia była w krwistym lepkim syropie. Byłam wściekła – naszczęcie akurat przyszła listonoszka, więc trzeba było zachować pozory ‘normalnej rodziny’ – ale sprzątania miałam po pachy. Kochany Andrew bardzo pomógł – ale wszystko nadal się klei.
Wracając jednak do ogrodowej bestii – to nie do końca wiemy co to. Andrew myślał, że to mysz, ale listonoszka trochę skomplikowała sprawę mówiąc, że to pewnie nornica albo piżmak (cokolwiek to jest?) W każdym bądź razie pory bardzo ucierpiały, Andrew w panice - ale spiżarnia bestii znaleziona w kąciku inspektu  ( foto poniżej).






Słoneczne promienie wyciągnęły mnie z domu, aby wreszcie zmienić wiosenne obsadzenia w donicach na letnie. W inspekcie czekały moje pelargonie i inne gwiazdy sezonu, a ja przed domem nadal miałam bratki ... które wciąż tak pięknie wyglądają, że szkoda wyrzucać na kompost. Ale nic ... na kompst sobie poszły. Razem z nimi na kompostowniku wylądowały wszystkie cebule tulipanów i hiacyntów – zostawiłam tylko cebule narcyzów. Oto moje zwyczaje przy zmianie obsadzeń:
  • Po obsadzeniach wiosennych wyrzucam całą ziemię z donic tylko gdy są w niej opuchlaki (brrrr) albo korzenie się zbytnio rozrosły – w tym roku nie mam potrzeby jej całej zmieniać, tylko dodam górną warstwę i dorzucę garstkę granulowanego nawozu kurzego lub obornika.
  • Nigdy nie wysadzam starych cebulek tulipanów do ogrodu ani (broń Boże) do donić na przyszłą wiosnę – jak wiecie, to całkowita strata czasu. Hiacynty ewentualnie mogłabym posadzić na stosownej rabacie w ogrodzie, np. na rabacie z kwiatami ciętymi. W innych miejscach jest gorzej –  nie pasują do ogrodu leśnego ponieważ są zbyt ‘bogate’ gdy kwitną – na rabaty bylinowe chyba tak, ale jeszcze takowych nie posiadam.
  • Narcyzy (kocham narcycy!) to zupełnie inna sprawa – bez względu na odmianę, posadzone w przyszłorocznych donicach będą wyglądały tak samo pięknie jak tej wiosny (podobnie jest z szafirkami). Tak więc cebulki narcyzów wykopałam z donić, oczyściłam z nich podłoże i położyłam na siatce drucianej do wyschnięcia. Warto sobie nawet takie miejsce do suszenia cebulek (i cebul z warzywnika) zrobić. Ja jeszcze nie mam gdzie, ale tak to wygląda u mojej znajomej Diany (jest zawieszone pod sufitem w kańciapce ogrodowej i żadne gryzonie tam nie dotrą):




*********


Moje rabaty na ‘kwiat cięty’ każdego dnia wydają się coraz bardziej wypełnione roślinami. Pierwsze będą kwitły szałwie i kosmosy. Uwielbiam tam zaglądać, będzie o czym pisać za kilka tygodni! Póki co jednak przygotowuję się na przyszły sezon – na późną wiosnę i wczesne lato – wysiewam rośliny dwuletnie.
Gdyby pogoda pozwoliła, to zrobiłabym to przynajmniej 2 lub 3 tygodnie wcześniej. Ale jak to się mówi: lepiej później ...


Laki są podstawową rośliną dwultnią kwitnącą w maju w moim ogrodzie


  

Rośliny dwuletnie wysiewam w ogrodzie warzywnym (tam, gdzie akurat jest miejsce) w rzędach jak najrzadziej się da, aby później nie przerywać (szkoda mi roślin). We wrześniu roślinki delikatnie wykopuję i przesadzam na miejsca stałe (jeśli mają rosnąć w ogrodzie) lub sadzę do 1L donic (jeśli będę ich później używać do obsadzeń wiosennych donic). Kwitną zazwyczaj późny kwicień/maj/wczesny czerwiec. A oto lista moich dwuletnich gwiazd, które wysiewam w tym roku:

  • LAK  Cheiranthus cheiri - do donic wiosennych i pod płotek w warzywniku
  • WIECZORNIK DAMSKI  Hesperis matronalis - na rabtę na kwiat cięty
  • MIESIĄCZNICA ROCZNA  Lunaria annua - do wiosennych donic
  • NAPARSTNICA PURPUROWA  Digitalis purpurea - na rabaty leśne i na kwiat cięty
  • GOŹDZIK BRODATY  Dianthus barbatus - na rabaty na kwiat cięty

Różne odmiany, różne kolory - moje ulubione laki

Laki posadzone z żagwinami, niezapominajkami i tulupanami

Laki na rabacie z tulipanami i białą serduszką

Laki świetnie wyglądają w wiosennych donicach


*********


Zapraszam do przeczytania bardzo ciekawego artykułu Joli Piekarz na temat sałat:

Sałaty, rukole, endywie to warzywa o wielu zaletach





oraz ziół zbieranych w lipcu:





poniedziałek, 25 czerwca 2012

Ogrodowe domki dla duszy i MSZYCE



Za każdym razem gdy przeglądam zdjęcia z wyjazdu do Anglii natrafiam na jakieś perełki. Te domki ogrodowe migały mi przed oczami wiele razy. Prawdziwe cudeńka. Zawsze sobie wyobrażam, że pewnego dnia pozwolę sobie na taki luksus ... jak już wszystko zrobię .. ogród, dzieci ... wnuki - czyli pewnie niegdy, ale marzyć sobie przecież można. Jakąś tam chatkę sobie sprawię.

 


Tak wyglądały domki ogrodowe prezentowane podczas wystawy w Chelsea Flower Show. Poniższy był udekorowany w stylu retro przez znaną projektantkę Orlę Kiely. Wszystko stylizowane na lata 1950-te. Trochę zwariowane kolory i naprawdę świetne mebelki. Do funkcji domku ogrodowego nawiązywały liczne doniczki obsadzone delikatnymi kwiatami złocieni, hortensji oraz truskawek. Ale całość bardziej przypominała pokoik mieszkalny.


 


W środku wszystko było oryginalne - nawet telewizor i tapeta, a na zewnątrz stał śliczny motorowerek obwieszony firmowymi  torbami Orli pełnymi kwiatów. Właściwie ten styl nie jest moim ulubionym, a taki domek ogrodowy pewno jest mało praktyczny - ale nie to jest dla mnie najważniejsze. Podoba mi się to, że demonstruje wspaniałą rzecz - fakt iż taką malutką przestrzeń można z powodzeniem zamienić w prawdziwie wymarzone miejsce. Uważam, że każda babka powninna mieć taki przylądek tylko dla siebie - wypieszczony i pięknie urządzony - dla odpoczynku i wycieszenia ...







Poniżej błękitny domek ogrodowy niepoprawnej zbieraczki wszelakich pierdułek - widziałam w nim sterty nieprzeczytanych książek i dziwne porcelanowe zwierzątka wystwione na regałach. Fotele oraz sofkę pokrywały wygodne poduchy, a zewnetrzne ściany ozdobione były przepieknymi aranżacjami z kwiatów - z niewielkich skrzynek balkonowych wystawały ostróżki i naparstnice.  Już widzę jak w takim domku można się 'zagubić' na dłuższy czas - najlepiej z czasopismem czy książką, lub popijając herbatkę w przyjacielskim towarzystwie. Hmmmmmmmm ...

 





I domek ogrodowy - pracownia. Bardzo czysta i dobrze zorganizowana pracownia malarki lub ilustratorki. Dziwne, ale fajnie pomyślane regały z białego drewna, biurko, fachowa szafka i krzesła. Tutaj można w spokoju zająć się swoja pasją. Myślę, że taki domek ogrodowy - pracownia to bardzo pozytywna przestrzeń. Jasne kolory zachęcają do tworzenia. Nie pogardziałabym takim biurem ...





Na koniec był nastrojowy domek ogrodowy dla ekscentrycznej szwaczki. Panowała w nim atmosfera prawie teatralna - pełno  skrawków luksusowych materiałów, kolorowych guzików, piórek, rozetek, koronek ... na dachu czuwała jedwabna papuga. Nawet sztachety ławeczki stojącej przed domkiem pokryte były materiałem.

Uśmiechnęłam się w myślach, gdy wyobraziłam sobie domki ogrodowe autorek innych blogów. Fajnie byłoby je pozwiedzać. W moim na 1000% stałyby stare gliniane doniczki z czerwonymi pelargoniami, a na stole wśród ogrodniczych czasopism leżałby talerz z moim ulubionym angielskim ciastem Coffee and Walnut Cake ... herbatka.






**********

A jeśli ktoś nie chodzi z głową chmurach, tak jak ja i  ma ochotę poczytać o mszycach czyli naszych ulubionych szkodnikach - temat bardzo na czasie -  które z taką serdecznościa i wytrwałością nawiedzają nasze ogrody - 

to zapraszam TU





********



Koniecznie też zobaczcie galerię zdjęć z pokazów florystów NAFAS na Chelsea Flower Show 2012




 
Pytanie od Andrew: Czy to w całym kraju tak leje - czy tylko na Kaszubach?

czwartek, 21 czerwca 2012

powroty, wspomnienia i NIESPODZIANKI

Od czasu powrotu z moich ogrodowych podróży z niczym nie mogę nadążyć. Po 3-tygodniowej nieobecności rzuciłam się w wir pracy i muszę przyznać, że od tego wiru bardzo kręci mi się w głowie. Przywiozłam ze sobą tysiące fotografii, ogrom wszelakich publikacji, kupę pomysłów i, co najważniejsze, grono nowych znajomych -  fantastycznych ludzi z moich angielskich wycieczek.

Ale było cudownie wrócić do domu ... najeździłam się już w życiu sporo i na stare lata (hi hi) jakoś nie lubię wystawiać nosa poza granice mojego siedliska. Mam tu wszystko, czego potrzebuję ... dodatkowo czekała na nas moja Mama z niesamowitym bukietem dzikich kwiatów. Czegoś takiego w życiu nie widziałam!!! Dziękuję!

No, mogę sobie tak marudzić ... ale itak za 2 tygodnie znowu lecę do Londynu na wystawę Hampton Court Flower Show ... taki już mój los! Potem jednak przez parę miesięcy nigdzie się nie ruszam.




Wycieczki udały się na 6+. Dopisały pogoda, ogrody i moi goście - czego więcej można chcieć ... no może tylko lampki zmrożonego różowego szampana pod koniec upalnego dnia ... no, ale to też mieliśmy!


Szampański piknik po zwiedzaniu Coton Manor Gardens


W Kornwalii było nieco chłodniej, ale nadal słonecznie i przepięknie - błękitny ocean to jest dla mnie zawsze widok zapierający dech w piersi . Mieliśmy tylko jeden deszczowy dzień i spędziliśmy go szczęśliwie w The Eden Project. Tropikalny ogród w Trebah i zaginione ogrody Heligan zwiedzaliśmy już przy dobrej pogodzie. Wszystkim nam smakowały lokalne pyszności: kraby, małże oraz jabłkowy cydr.




Podczas wycieczki Chelsea Flower Show było całkiem upalnie. Pyszne angielskie ogrody przywitały nas świeżą zielenią (nic dziwnego - dotychczas lało każdego dnia), a rabaty fioletową eksplozją czosnków ozdobnych i orlików.  Precyzyjnie przycięte topiary w Packwood House, Elżbietańska tradycja i tysiącletnie dęby w Hatfield House, kolorowe rabaty w Coton Manor, ekscentryczne dodatki w Biddulph Grange - to wszystko od lat fascynuje mnie i moje wycieczki. Nowością w tym roku był dla mnie jednak ogród Wollerton Old Hall ... miejsce magiczne. Stosunkowo mało znany angielski ogród wypełniony zielenią jak ze snu. Każdemu bardzo gorąco go polecam i dziękuję za pomysł uczestniczącej w wycieczce Danusi Młoźniak z Ogrodowiska, którą przeserdecznie pozdrawiam.




Podczas wycieczki dziewczyny odpoczywają na angielskim trawniczku w ogrodzie Packwood House.

Obiecuję, że z czasem podzielę się zdjęciami z tych wszystkich cudownych miejsc. Dodatkowo czeka na Was jeszcze baaaardzo dużo fotek z Chelsea Flower Show ...


Wallerton Old Hall i Hatfield House



**********




A u nas w ogródku już pełno zieleniny - codziennie wcinamy sałaty z dodatkiem kwiatów rukoli oraz młodziutkich pędów groszków, czasami załapiemy się na ślimaczka lub robaczka ... bleeee

Groszek pachnący wysadzony. Rabata z samych dalii wysadzona - lada chwilka wybiją pędy z pąkami kwiatowymi - to dopiero będzie szczęście!!! Kwiatki na rabatki cięte wysadzone - w porywach zamiast 2 rabat wyszły aż 3 ... ups. Warzywka też wysadzone i wysiane. Teraz tylko trzeba się modlić o dobrą pogodę i czekać. Wczoraj mieliśmy straszny grad i mocny wiatr - nie wspominam już o koszmarnych piorunach, bo to nie miało właściwie tak dewastacyjnego wpływu na ogród. Ale po gradzie wszystkie ziemniaki leżały płasko na glebie, a w liściach dyń i fasoli pojawiły się wielkie dziury. Andrew był załamany - o świcie jednak okazało się, że nie jest tak źle ... niestety inni mieli o wiele większe straty.





Oto główni bohaterowie mojej rabaty na kwiat cięty. Są oczywiście jeszcze tyci tyci - ale rosną szybko: 1 - Cleome spinosa 'Colour Mixed; 2 -  Cosmos 'Antquity' oraz 'Purity'; 3 - Ostróżka polna Delphinium consolida błękitna (trująca ale śliczna); 4 - mój NUMBER ONE szałwia powabna 'Blue'.

Dodatkowo posadziłam cynie, łubiny, lilie, tabaki, czarnuszki, kopry ozdobne ... oj dużo dużo tych cudów. Teraz każdego dnia idę na inspekcję i musztruję moje młode roślinki. Próbuję każdą mniej-więcej zbadać - czy aby nie wcina jej jakieś świństwo? Czy rośnie ... i czy może uszczknąć już wierzchołki pędów? Kosmosy, szałwie powabne i cynie na 100% zostaną uszczknięte ostymi paznokciami lub odcięte sekatorem - szybko rozkrzewią się i uformują ładny pokrój. Groszki pachnące zawsze przycinam nad 4-tym dobrze wykształconym pędem - a itak potem tworzą istną dżunglę długaśnych pędów i pachnących kwiatków. Zaraz zabieram się za wysiew roślin dwuletnich, które są moimi faworytami i z pewnością napiszę o nich więcej w następnym poście.


A póki co - to zapraszam do czytania serii artykułów na temat planowania, obsadzania i pielęgnacji ANGIELSKICH RABAT, a także bardzo ciekawego artykułu Joli Piekarz o KWIATACH BALKONOWYCH - co zrobić, żeby były piękne ...




***********





Na koniec zostawiłam sprawy najprzyjemniejsze ... kilka tygodni temu mój blog został wyróżnony przez BUSTANI - dziękuję!!! Teraz mam rozetkę Versatile Blogger i nosa zadzieram ciutkę wyżej niż zazwyczaj. Z przyjemnością również wyróżnię kilka blogów - chociaż nie jest to łatwe, ponieważ każdy następny blog zaskakuje mnie swoją genialnością, a jego autor szokuje pracowitością i pomysłowością. Oto moi faworyci:

* SIELSKIE KLIMATY - wszystko super!
* STRAWBERRIES FROM POLAND - pyszny, truskawkowy blog kulinarny
* GALERIA GALLA - młody blog, pełen pozytywnej energii 

Pozdrawiam wszystkich bloggerów!


sobota, 2 czerwca 2012

CHELSEA FLOWER SHOW 2012 ciąg dalszy ...

Naprawdę nie wiem jak przebrnę przez te wszystkie zdjęcia z Chelsea. Mam ich baaardzo dużo i chiałabym się nimi podzielić - przecież dlatego je wogóle robię! Ale spokojnie ... muszę przystopować. Teraz może pokażę główne ogrody wystawowe - znane nazwiska, ogromni inwestorzy ... realizacje warte setki tysięcy funtów. Wszystko bardzo piękne i przyciągające takie tłumy ludzi, że czasami trzeba było czekać kilkanaście minut żeby wogóle zerknąć do środka. Na Chelsea trzeba być naprawdę cierpliwym ... chociaż muszę przyznać, że kilka razy musiałam "zabić wzrokiem" osoby, które sterczały przy jednym ogrodzie tysiąc lat a jak właśnie robiłam zdjęcie, to pokazywali coś palcem ... wrrrrr ... ale jestem wścieklizna.

Żebyście mogli chociaż troszeczkę wczuć się w prezentowane ogrody - zamieszczam super wielkie fotografie. Enjoy!




Zacznę od złotego medalisty w kategorii Best Show Garden  - Cleve Westa. Jego ogród: The Brewin Dolphin Garden celebrował popularne od wieków topiary, ale w całkiem nowoczesnym wydaniu. Obok precyzyjnie przystrzyżonych cisów oraz grabów nasadzenia były cudownie naturalne - takie w moim stylu: dzikie maki, bodziszki, zielone wilczomlecze i lekko powiewające białe kwiatostany ozdobnego kopru (Ammi majus). Do tego jeszcze nasiona roślin zdobiących ogród rozdawano publiczności - wspaniale!




******** 




A teraz zapraszam do odwiedzin ślicznego RBC Blue Water Garden , który zdobył srebrny medal. Uwielbiam jego kolory i roślinność. Jedną z najgłówniejszych ról odgrywały tu lilie złotogłowy (Lilium martagon) - białe, fioletowe i pomarańczowe. Muszę przyznać, że są to jedne z moich ulubionych roślin - są tak delikatne ... ale najlepiej wyglądają nasadzone w dużych ilościach, właśnie tak jak w tym ogrodzie pokazowym. Dopełniają je rośliny o purpurowych liściach ( Anthriscus 'Ravens Wing' czyli trybula), kwiatach i nawet korze. Elementy architektoniczne to biele i wyraziste błękity - bardzo dramatyczne - podobał mi się ten ogród. Panowała w nim radosna atmosfera - szczególne w takim upalnym słońcu!





**********






Światowej sławy designer Andy Sturgeon zaprojektował w tym roku ogród dla M&G Investements, którego inspiracją były angielskie ogrody tradycyjne. Podzielony jest na kilka mniejszych pomieszczeń ogrodowych w stylu Hidcote Manor i Sissinghurst, a nasadzenia są typowe dla cottage garden - byliny, krzewy i formowane bukszpany, a wszystko otoczone cisowym żywopłotem. Pomimo swojej formalności - elementy małej architektury wykonane były naturalnego kamienia (Purbeck stone) oraz angielskiego dębu, a także z miedzi, dzięki czemu panowała tu przyjazna, ciepła atmosfera.





**********






Symetryczny ogród The Arthritis Research UK Garden według projektu Thomasa Hoblyna przypominał włoski renesans. Główną rolę odgrywała w nim woda, żywopłoty oraz gładkie kamienne płaszczyzny - nowoczesnym dodatkiem do tego formalnego ogrodu były całkowicie naturalne obsadzenia z ziół (różne odmiany szałwii, lawenda, maki lekarskie i bylice), traw ozdobnych (Stipa tenuissima) oraz bylin. Ten trend pojawił się w większości ogrodów.





**********







Na koniec złoty medalista - elegancki ogród szampański sponsorowany przez  Laurent-Perrier'a projektu  Arne Maynard. Bardzo atmosferyczny ogród - cały jakby uniesiony w powietrzu ... jak mgiełka. Wszystko chyba za sprawą szpalerów z czerwonego buka - kolor i forma wspaniałe - oraz naturalnych obsadzeń. Ponad szaroniebieskimi liśćmi maków i czyśców górowały purpurowe naparstnice, ostróżki oraz rutewki. Tu i ówdzie, na rustykalnych podporach wkonanych z gałęzi wierzby i leszczyny, rosły róże o delikatnych różowych kwiatach. Wszystko komponowało się świetnie z miedzią buków, szczególnie w promieniach późno-popołudniowego słońca ...


Zobaczcie listę roślin użytych do obsadzenia tego ogrodu TU






Ciekawa jest bardzo jak Wam się podobają te ogrody - ciężko wybrać faworyta ...


Więcej zdjęć z Chelsea Flower Show TU oraz TU