czwartek, 21 czerwca 2012

powroty, wspomnienia i NIESPODZIANKI

Od czasu powrotu z moich ogrodowych podróży z niczym nie mogę nadążyć. Po 3-tygodniowej nieobecności rzuciłam się w wir pracy i muszę przyznać, że od tego wiru bardzo kręci mi się w głowie. Przywiozłam ze sobą tysiące fotografii, ogrom wszelakich publikacji, kupę pomysłów i, co najważniejsze, grono nowych znajomych -  fantastycznych ludzi z moich angielskich wycieczek.

Ale było cudownie wrócić do domu ... najeździłam się już w życiu sporo i na stare lata (hi hi) jakoś nie lubię wystawiać nosa poza granice mojego siedliska. Mam tu wszystko, czego potrzebuję ... dodatkowo czekała na nas moja Mama z niesamowitym bukietem dzikich kwiatów. Czegoś takiego w życiu nie widziałam!!! Dziękuję!

No, mogę sobie tak marudzić ... ale itak za 2 tygodnie znowu lecę do Londynu na wystawę Hampton Court Flower Show ... taki już mój los! Potem jednak przez parę miesięcy nigdzie się nie ruszam.




Wycieczki udały się na 6+. Dopisały pogoda, ogrody i moi goście - czego więcej można chcieć ... no może tylko lampki zmrożonego różowego szampana pod koniec upalnego dnia ... no, ale to też mieliśmy!


Szampański piknik po zwiedzaniu Coton Manor Gardens


W Kornwalii było nieco chłodniej, ale nadal słonecznie i przepięknie - błękitny ocean to jest dla mnie zawsze widok zapierający dech w piersi . Mieliśmy tylko jeden deszczowy dzień i spędziliśmy go szczęśliwie w The Eden Project. Tropikalny ogród w Trebah i zaginione ogrody Heligan zwiedzaliśmy już przy dobrej pogodzie. Wszystkim nam smakowały lokalne pyszności: kraby, małże oraz jabłkowy cydr.




Podczas wycieczki Chelsea Flower Show było całkiem upalnie. Pyszne angielskie ogrody przywitały nas świeżą zielenią (nic dziwnego - dotychczas lało każdego dnia), a rabaty fioletową eksplozją czosnków ozdobnych i orlików.  Precyzyjnie przycięte topiary w Packwood House, Elżbietańska tradycja i tysiącletnie dęby w Hatfield House, kolorowe rabaty w Coton Manor, ekscentryczne dodatki w Biddulph Grange - to wszystko od lat fascynuje mnie i moje wycieczki. Nowością w tym roku był dla mnie jednak ogród Wollerton Old Hall ... miejsce magiczne. Stosunkowo mało znany angielski ogród wypełniony zielenią jak ze snu. Każdemu bardzo gorąco go polecam i dziękuję za pomysł uczestniczącej w wycieczce Danusi Młoźniak z Ogrodowiska, którą przeserdecznie pozdrawiam.




Podczas wycieczki dziewczyny odpoczywają na angielskim trawniczku w ogrodzie Packwood House.

Obiecuję, że z czasem podzielę się zdjęciami z tych wszystkich cudownych miejsc. Dodatkowo czeka na Was jeszcze baaaardzo dużo fotek z Chelsea Flower Show ...


Wallerton Old Hall i Hatfield House



**********




A u nas w ogródku już pełno zieleniny - codziennie wcinamy sałaty z dodatkiem kwiatów rukoli oraz młodziutkich pędów groszków, czasami załapiemy się na ślimaczka lub robaczka ... bleeee

Groszek pachnący wysadzony. Rabata z samych dalii wysadzona - lada chwilka wybiją pędy z pąkami kwiatowymi - to dopiero będzie szczęście!!! Kwiatki na rabatki cięte wysadzone - w porywach zamiast 2 rabat wyszły aż 3 ... ups. Warzywka też wysadzone i wysiane. Teraz tylko trzeba się modlić o dobrą pogodę i czekać. Wczoraj mieliśmy straszny grad i mocny wiatr - nie wspominam już o koszmarnych piorunach, bo to nie miało właściwie tak dewastacyjnego wpływu na ogród. Ale po gradzie wszystkie ziemniaki leżały płasko na glebie, a w liściach dyń i fasoli pojawiły się wielkie dziury. Andrew był załamany - o świcie jednak okazało się, że nie jest tak źle ... niestety inni mieli o wiele większe straty.





Oto główni bohaterowie mojej rabaty na kwiat cięty. Są oczywiście jeszcze tyci tyci - ale rosną szybko: 1 - Cleome spinosa 'Colour Mixed; 2 -  Cosmos 'Antquity' oraz 'Purity'; 3 - Ostróżka polna Delphinium consolida błękitna (trująca ale śliczna); 4 - mój NUMBER ONE szałwia powabna 'Blue'.

Dodatkowo posadziłam cynie, łubiny, lilie, tabaki, czarnuszki, kopry ozdobne ... oj dużo dużo tych cudów. Teraz każdego dnia idę na inspekcję i musztruję moje młode roślinki. Próbuję każdą mniej-więcej zbadać - czy aby nie wcina jej jakieś świństwo? Czy rośnie ... i czy może uszczknąć już wierzchołki pędów? Kosmosy, szałwie powabne i cynie na 100% zostaną uszczknięte ostymi paznokciami lub odcięte sekatorem - szybko rozkrzewią się i uformują ładny pokrój. Groszki pachnące zawsze przycinam nad 4-tym dobrze wykształconym pędem - a itak potem tworzą istną dżunglę długaśnych pędów i pachnących kwiatków. Zaraz zabieram się za wysiew roślin dwuletnich, które są moimi faworytami i z pewnością napiszę o nich więcej w następnym poście.


A póki co - to zapraszam do czytania serii artykułów na temat planowania, obsadzania i pielęgnacji ANGIELSKICH RABAT, a także bardzo ciekawego artykułu Joli Piekarz o KWIATACH BALKONOWYCH - co zrobić, żeby były piękne ...




***********





Na koniec zostawiłam sprawy najprzyjemniejsze ... kilka tygodni temu mój blog został wyróżnony przez BUSTANI - dziękuję!!! Teraz mam rozetkę Versatile Blogger i nosa zadzieram ciutkę wyżej niż zazwyczaj. Z przyjemnością również wyróżnię kilka blogów - chociaż nie jest to łatwe, ponieważ każdy następny blog zaskakuje mnie swoją genialnością, a jego autor szokuje pracowitością i pomysłowością. Oto moi faworyci:

* SIELSKIE KLIMATY - wszystko super!
* STRAWBERRIES FROM POLAND - pyszny, truskawkowy blog kulinarny
* GALERIA GALLA - młody blog, pełen pozytywnej energii 

Pozdrawiam wszystkich bloggerów!


28 komentarzy:

  1. śliczne zdjęcia - jak zawsze :), ja łubin mam w całym domu, jakoś udaje się ,że do tygodnia stoi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż wstyd się przyznać, ale mój bukiet już dawno przekwitł - a nadal stoi w wiaderku przed domem. Jakoś nie mogę się z nim rozstać!

      Usuń
  2. Kasiu rozpieszczasz nas swoi fotkami. A bukiet jest niesamowity!
    Co do roślinek polecam również szczególnie cleome, jest niesamowitym kwiatkiem,co roku jest jej u mnie dużo. Pozdrawiam. Ewka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa - nawet nie wiesz jak bardzo nie mogę się doczekać tych wszystkich jednorocznych cudów. Ale tak mało słońca ... czasami wydaje mi się, że w tym deszczu i chmurach mój ogród nigdy nie zrobi się kolorowy ...

      Usuń
    2. Kasiu, jednoczę się z Tobą w bólu z powodu braku słoneczka :) .
      U mnie w tym roku jakiś dziwny ten sezon,najpierw susza, wszystko rosło słabo, teraz deszcze, czasami niszczące i jeszcze były wszędobylskie mszyce, niestety. Miejmy nadzieję, że będzie lepiej i będziemy cieszyć oczy naszymi ulubieńcami, bo cały rok na nie czekamy. Ewka

      Usuń
  3. Kasia, już się bałam ,że zapomniałaś o blogu ale z drugiej strony wiem ,że ogród może człowieka uwięzić na amen .Mam nadzieję ,że się powoli już odnajdujesz. Ciągle mało mi Twoich relacji z wyjazdu ale w sumie ja też nie potrafię sobie poradzić z ilością zdjęć. Co pokazać- oto dylemat , który powoduje ,że nie pokazuję nic. Twoje rabatki zapowiadają się ciekawie. Ja nie odkryłam dotąd jeszcze cleome. Muszę się skusić. Ciekawa też jestem Twojej szałwii. Mam też kilka odmian fajnie się rozsiewających. Ta Twoja to bylinka czy jednoroczna ?Mieszasz na rabacie jednoroczne z bylinami? To dość trudne . Ja się skusiłam tylko na jednoroczne pośród róż. Moje Twoje dalie pięknie mi rosną. Bardzo się cieszę ,że mnie zainspirowałaś . Polne kwiaty bardzo też lubię więc bukiet od mamy również mi się podoba bardzo ale ten na ostatnim zdjęciu to taki naprawdę angielski na 1000%, jak Ty to mówisz :-).Ach i jeszcze gratuluję wyróżnionym . Zaglądnę do nich w wolnej chwili . A tak w ogóle to też po powrocie do domu , najchętniej nigdzie więcej bym się nie wybierała ale to bardzo krótkotrwały stan. Nie upłynie dużo czasu a mnie znowu gdzieś gna. Chciałabym do Kornwalii. Bardzo . Pozdrawiam skwarnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maszko najgorsze jest u mnie to, że jeszcze nie zakończyłam budowy. Ścigam architekta, konstruktora, stolarza ... jejku już sama nie wiem kogo - tyle tego wszystkiego jest. Biurokracja ... papiery, starostwa, pozwolenia ... ręcę opadają. Wystarczy jeden podpis - ale jak go zdobyć skoro architekt nie podnosi telefonu od miesiąca. Całkiem od początku 'rzeźbimy' swoje miejsce na Ziemi i ja czasami nie mam wystarczająco energii - a energii trzeba duuuuużo!

      Ale przedzieram się przez zdjęcia z wyjazdu i na dniach jeszcze wrzucę coś z Chelsea, bo tam było naparwdę dużo pięknych rzeczy. A Twoich zdjęć jestem bardzo ciekawa - marzą mi się widoczki górzyste, zielone, na skałce zamek Drakuli - może masz coś takiego właśnie? Robisz śliczne foty więc wrzucaj widoczki z tej Rumunii! A może masz jakieś klimaty ogrodowe?

      Maszko moja szałwia to Szałwia powabna - Salvia horminum. Zachwyca mnie od 15 lat różnobarwnymi przykwiatkami na szczytach pędów. Jej krzewiasty pokrój o wysokości około 50 centymetrów dobrze wygląda w kępach po kilka roślin na słonecznym stanowisku. Świetna w bukietach.
      Wysiewam ją w marcu wewnątrz, ale można spokojnie siać w kwietniu na zewnątrz. Odstępy około 25 centymetrów. Jednoroczna.

      Tu jest fotka: http://www.google.co.uk/imgres?q=salvia+viridis+sarah+raven&um=1&hl=en&qscrl=1&nord=1&rlz=1T4SKPB_enGB333GB334&biw=1339&bih=778&tbm=isch&tbnid=1meJQAluwVqWEM:&imgrefurl=http://www.sarahraven.com/shop/salvia-viridis-syn-horminum-blue-clary.html&docid=AUv8MOx206vDpM&imgurl=http://www.sarahraven.com/shop/media/catalog/product/cache/1/image/5e06319eda06f020e43594a9c230972d/f/i/file_570_13.jpg&w=450&h=696&ei=-CfkT_XUAc3Wsgai0bHZCQ&zoom=1

      Tak - na rabatach mieszam wszystko - drzewa, krzewy, byliny, trawy, jedno i dwuletnie plus cebule. Ale na rabacie ciętej w warzywniku będę miała tylko jednoroczne, bo nie wiem co tam będzie w przyszłym roku. Chociaż przyznam się, że posadziłam kilka przywrotników ostroklapowych ... kocham te rośliny i są cudne w bukietach. Dalie też mają swój osobny zakątek, ponieważ są tam tylko do cięcia do wazonu - sama rabata w sobie jest 100% użytkowa. Kurka i wszystko tylko czeka na promyczek słońca - a tu nic - tylko chmurzyska i deszcz. Idę utopić łzy w truskawkach ...
      Ściskam K

      Usuń
    2. Dzięki Kasia za te wszystkie kwiatowe podpowiedzi. Zupełnie zaniedbałam się w jednorocznych a to przecież cały skarbiec materiału bukietowego. Teraz pora na sianie dwuletnich. Poza goździkami , co by tam jeszcze posiać? Współczuję Wam bardzo jeśli chodzi o tą naszą biurokrację. Ja mam urzędnikowstręt i unikam miejsc , gdzie trzeba załatwiać różne urzędowe rzeczy. Paszport mi się skończył i ciężko mi się zmobilizować żeby sobie to pozałatwiać . Powiem Ci na pocieszenie ,że są miejsca gdzie wygląda to zupełnie inaczej. We wspominanej Transylwanii mieszkaliśmy u takich fajnych młodych ludzi, którzy chcieli sobie wybudować nowy dom , bo w starym urządzili agroturystykę. Poszedł więc nasz gospodarz do kogoś jak nasz sołtys i mówi ,że chce wybudować dom a sołtys na to ,że jak ma pieniądze to niech buduje. I to tyle formalności. Na dodatek ludzie są tam na tyle świadomi dziedzictwa swojej kultury ,że budują w stylu obowiązującym od wieków. Trochę strach ,że nie jest to regulowane żadnymi przepisami i że w przyszłości ktoś może zrobić dużo szkód ale popatrz jakie to jest ułatwienie dla ludzi. U nas się nie da nawet odrobinę odpuścić. Dużo słoneczka życzę .

      Usuń
  4. Kasiu, już się stęskniłam za Tobą:). Zdjęcia urocze - jak zwykle, jak Ty to robisz?
    Moje kleome wysiane pod Twoim wpływem już całkiem duże i rosną świetnie, nie mogę się doczekać kwiatów, mam nadzieję że będą białe i różowe.
    Za mną ogrody włoskie, przede mną ogrody angielskie, już za dni parę...
    Ściskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Gabrielo - jak cudownie - ogrody italii!!! Marzenie! Kocham Włochy. Mają tam takie pyszne jedzenie, roślinność i historię. Ludzie przyjemni, wyluzowani, lubią dzieci - tak przynajmniej jest na południu. Super. No i pogoda troche lepsza niż u nas ... ale co tam, nie będę marudzić o pogodzie bo nudzę. Obiecuję na dniach więcej zdjęć.

      Ściskam mocno Ciebie i B.

      PS Bardzo mi Was brakowało podczas wycieczki! Buziaki!

      Usuń
    2. To prawda, Włochy są cudowne z tym jedzeniem, ciepłem, ale tam na początku czerwca im bardziej na południe, tym bardziej już po żniwach, teraz są straszne upały i naprawdę u nas trawa jest bardziej zielona:).
      Włosi jak się dowiadywali skąd jesteśmy, to mówili że chętnie by się zamienili, bo męczą się upałami. No, ja bym się też z nimi zamieniła, pomęczyłabym się troszeczkę...

      PS. Myślę że za rok nie dam ci pretekstu do tęsknoty za nami:).

      Usuń
  5. fajny ten piknik i widać, że się świetnie bawiliście!:)

    Blog o życiu & podróżach
    Blog o gotowaniu

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Kasiu :) u nas grad aż takich spustoszeń nie zrobił..ale pogoda fatalna..bukiet od mamy przepiękny..u mnie łubin już przekwitł prawie ale za to dalie karłowe, dzielżan i rudbekia mają pąki kwiatowe..śliczny bób..masz może jakiś pomysł eko na pozbycie się mszyc z bobu??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku - zapomniałam o tych mszycach napisać, bo w tym roku wszystko odbyło się dosyć bezboleśnie. Mieliśmy dużo mszycy podczas nieobecności - zaraz po powrocie na bobie pojawiło się milion milionów biedronek i po 2 dniach nie było ani mszycy ani biedronek (chyba sobie odleciały) - poprostu cud natury. Andrew biegał szczęśliwy i chyba dodało mu to wiary w nasz sukces. Natura sama się uporała. Teraz jest czysto.
      W przeszłości polewałam pędy pełne mszyc wodą pod dosyć mocnym ciśnieniem, to na trochę pomagało. Nigdy w życiu nie robiłam oprysków na mszyce w ogrodzie warzywnym, czasami robię to w ogrodach zimowych - ale tam też wolę obejść się ekologicznie za pomocą naturalnych metod. Najlepsze jest zainstalowanie małych tubek z mini-mordercami czyli np z jajami biedronek itd. Nie wiem czy u nas coś takiego jest, ale w UK jest to bardzo popularne. Oto link http://www.organiccatalogue.com/Pest-Control-Biological-Control-and-Nematodes/c61_183/index.html?osCsid=9b17632857e10a9b2645d93bb7659308

      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Dobrze, że już jesteś, czekam na kolejne ciekawe i inspirujące wpisy. Szkoda, że pogoda czasem psuje nam to w co władamy całe serce, ale z pogodą się nie dyskutuje:)
    Lato zaczęło się u mnie zimno, mokro i nieprzyjemnie, ale może słoneczko zagości niedługo:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem osobą z natury baaaaardzo pozytywną, ale chyba i ja wkrótce przez tą pogodę wpadnę w depresję ...

      Usuń
  8. Rewelacyjna fotka Babeczek na trawniku :) super, bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  9. Prześliczny i kolorowy ten Twój powrót, Kasia:) Czekam na resztę i gratuluje wyróżnienia:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak Cię zobaczyłam z tymi łubinami...!!! Ach bym Cię wyściskała - jak ja uwielbiam te kwiaty! Podczas ostatnich wypadów na Mazury cięłam je jak oszalała na łące aż kleszcza przywiozłam (nie powiem gdzie się wgryzł ale Maksio ze zdziwioną miną zapytał tatę: "Jak Ty go tatusiu tam znalazłeś...?":-)))
    Moje łubiny w ogrodzie zniknęły niestety w tym roku:-( więc te, które przywiozłam wstawiłam do wazonu z piwoniami (jak szkoda, że już przekwitły...) - to moje kolejne faworyty:-)
    Wpadłam do Ciebie sprawdzić czy się już "odkopałaś" a tu oprócz nowości takie miłe zaskoczenie! - Dziękuję Ci Kasiu za wyróżnienie, to bardzo miłe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Łubiny od początku mojego ogrodniczego życia są na liście naj naj. Mam dużo nasion, więc chętnie się podzielę. Niektóre są wieloletnie, niektóre dwuletnie - a inne wytrzymują tylko 1 sezon, ciężko się w tym wszystkim połapać. Tych na polach i łąkach jest mi mało, więc w tej mojej chciwości kwiatowej posadziłam 16 roślinek na rabacie na kwiaty cięte - czy to grzech być takim zachłannym?

      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
    2. no i wszystko jasne! czyli zapewne te moje łubiny były dwuletnie:-) i tyle je widzieli:-) Kasiu z nasionek chętnie skorzystam jak tylko przygotuję sobie teren wokół stodoły. Jakiś miesiąc temu zrobiłam zdjęcie paskudnemu zielsku, które w towarzystwie pokrzyw dzielnie porasta cały teren. Z tych drugich nawet jestem zadowolona, bo risotto z pokrzywami jest pyszne ale to zielsko... Jest liściaste a korzenie ma jak perz i podobno bardzo trudno jest się go pozbyć. Nasz majster mówi, że nawet randap (roundup) go "nie bierze". Oprysków żadnych nie biorę pod uwagę, bo planuję tam warzywniki. Myślałam, żeby to najpierw zaorać, ręcznie powyciągać korzenie i ponowić zabieg. Szwagier proponuje mi jeszcze glebogryzarkę ale obawiam się, że jeśli zostaną korzenie, to gdy glebogryzarka je potnie i porozrzuca, to tylko zwiększy problem. Kasiu wyślę Ci zdjęcie tego zielska, może znasz na nie sposób...?
      I bądź zachłanna, bądź! Ja ostatnio też byłam zachłanna i zerwałam z teściową ponad 500 kwiatów czarnego bzu, przerobiłyśmy to na soki i nalewki i obdzieliłyśmy pół rodziny:-)

      Usuń
    3. Magda! To podagrycznik - bardzo uciązliwy chwast - broń Boże to orać czy używać jakicholwiek większych maszyn czy glebogryzarek (czy jak tam to się po naszemu nazywa ... ). Napiszę o tym więcej ale narazie polecam tylko delikatnie ręcznymi widełkami każdą roślinkę wykopać. Jak podczas operacji na serce - bardzo delikatnie i wyjmować każdy ostatni kawałeczek. Korzenie są niesamowice kruche i z każdego najmniejszego nawet kawałeczka rośnie nowa roślina! Będziesz z tym walczyć długo, ale to jesyny sposób. Chemią to tylko pędzelkiem albo wacikiem na liście, wtedy wejdzie w roślinę i nie bedzie miał wogóle kontaktu z glebą. Napiszę o tym na To i Owo - obiecuję. Pozdrawiam (my mamy kurka tu pełno skrzypu!!! - straszny problem). Kxxx

      Usuń
    4. to się nazywa mieć szczęście do roboty:-) puściłam Ci już odp. mailem
      no cóż może za te nalewki rodzina się zlituje i wesprze w niedoli ogrodnika...:-)

      Usuń
  11. Oj Kasiu, ale nam Ciebie brakowało!
    Dobrze, że jesteś naładowana energią i radością. Zdjęcia niesamowite, aż by się chciało wskoczyć. Do szampana i truskaweczki były, jak widzę.

    Ja jak zwykle czekam z niecierpliwością na twoje opowieści o kwiatach i pielęgnacji.

    Pozdrawiam serdecznie,

    OdpowiedzUsuń
  12. Kasiu, nie rozumiem-jesz kwiaty rukoli? Ja wcinam tylko liście. Nie wiem czegoś?
    Poza tym nic dodać, nic ująć, jak zwykle wszystko czarujące.
    Trafiłam! Na "angielskiej" przemieszka krzewów, bylin i całej reszty. Podoba mi się właśnie tak, ale nie miałam pewności, czy robię dobrze. Teraz mam, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się zdziwiłam tymi kwiatami rukoli. Zwykle je obrywam ,żeby zbytnio się nie rozsiwała ale nie wpadłam na to żeby zjadać. Po przeczytaniu tu ,że się zjada poszłam do ogródka i zjadłam . Faktycznie się zjada. Smakuje tak jak liście ale może uatrakcyjnić sałatkę zółtym kolorem. Naprawdę fajny pomysł.

      Usuń
    2. A ja zjadam i moja rodzina i znajomi też. Są pikantne i ładne, chociaż żółty kolor jest blady. No i sporo ich jest, bo rukola szybko zakwita i wyciąga pędy, nie sposób zjeść wszystkiego jak się rządek posieje. Z dobrych i ładnych kwiatków zjadamy też śliczny niebieski ogórecznik, który sam się wysiewa na rabatach. Polecam.

      Usuń
  13. Kasiu, ja też w temacie jedzenia chciałam Cię podpytać :) Bo mnie z kolei zastanowił dodatek do sałatki pędów groszku - to znaczy co? każdego groszku? takiego, który się uprawia na strączki? No i podobnie jak Maszkę mnie również najbardziej zachwycają róże w bukiecie na ostatnim zdjęciu. Są idealne! I w kolorze i w budowie kwiatów. Podpowiesz jaka to odmiana? Ciekawe czy do dostania u nas. Oj, takie Twoje posty lubię :) Pozdrawiam raz jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń