wtorek, 17 lipca 2012

Bagnisty ogród i Andrew BLOGUJE


 

Z wielką radością i wzruszeniem zebrałam swój pierwszy bukiet kwiatów z rabaty na kwiat cięty. To dla mnie wielkie osiągnięcie - biorąc pod uwagę fakt, iż rok temu mieszkaliśmy w przyczepie kampingowej a dzisiejszy warzywnik był okropnym placem budowy. Ten bukiet jest dla mnie symbolicznym kamieniem węgielnym - to jest to, zakotwiczyłam się na dobre. Nawet zamieszkanie w wybudowanym przez nas domu nie było dla mnie tak ważne jak posiadanie i uprawianie własnego kawałka Ziemi. Ziemi całkowicie dziewiczej - był tu las, może polana ... tysiące lat dzika natura, a tu nagle my. Tyle lat czekaliśmy na pierwszy sezon ... chyba równo 10 lat w tym roku mija od zakupu tego siedliska. To naprawdę super uczucie!

A oto i moje rabty. Bardzo nieśmiało zaczynają kwitnąć kosmosy odmiana 'Antiquity', kleome, szałwie powabne odmiana 'Blue'. W kolejce pchają się łubiny, ostróżeczki polne, przywrotniki i mieczyki. Na rabatach w innej częsci ogrodu pojawiły się dalie i za chwilkę będą kwitły tytonie ozdobne. Ale będą bukiety!

W związku z niekończącymi się opadami postanowiłam trochę podkarmić rabaty z kwiatami. Myślę, że woda wypłukała sporo składników pokarmowych więc wzruszyłam trochę glebę pomiędzy roślinami i rozrzuciłam granulowany obornik. Regularnie usuwam chwasty i zbieram kwiaty (obcinam sekatorem) - nie dopuszczam do zawiązania się nasion ponieważ chcę, aby rośliny jak najdłużej tworzyły kwiaty. Wkrótce będę przywiązywać do podpór kleome i może kosmosy - zobaczymy jak wysokie wyrosną.


 

1 - Mięta imbirowa i grodzek pachnący odmiana 'Beaujolais'
2 - szławia powabna 'Blue' i dalia kaktusowa od sąsiadki


***

Jak widać poniżej po ogrodzie chodzę tylko po rozłożonych deskach - inaczej poprostu zapadam się w bagno. Nie wiem jak sobie z tym poradzą moje groszki pachnące, które w zeszłym tygodniu zaczęłam przywiązywać do podpórek - trzymam za nie kciuki! Wysiałam i wysadziłam je celowo dosyć późno - zazwyczaj w lipcu powinny być o wiele większe i całkowicie okryte kwiatami. Jednak przez mój zbyt długi wyjazd do UK w maju wszystko się pomieszało. Następną porcję groszków wysiewam już jesienią i będą kwitły już pewno pod koniec maja. Nasiona kupiłam od ulubionego hodowcy podczas wystawy w Hampton Court - tak jak kiedyś ...  zanim na świat przyszedł Albercik i zanim nie rozpoczęliśmy przeprowadzek i budów - tak jak kiedyś zaczynam zagłębiać się po uszy w ogrodzie: wynajduję nasiona i rośliny - siedzę przy sadzonkach do nocy - umieram wieczorem z dobrego zmęczenia.



   



Moje wigwamy są dosyć duże (bo groszki lubią pnąć sie do nieba) i młode pędy mają początkowo problem, aby do nich się doczepić. Zawsze więc robię dodatkowo pajęczynkę ze zwykłego sznurka ogrodowego, do której sama przyczepiam wąsiki groszków. Po jakimś czasie same już dają sobie radę - ale jaka to przyjemność poobcować troszkę z roślinami ... Albercik chętnie pomaga doczepiać wąsiki.




********





My Polish adventure started 15 years ago when I first met my lovely wife to be - Kitty. Her passion for gardening and life, and of course an answer for everything has enabled me to steer an unimaginably difficult, though incredibly rewarding course to Poland. 
To cut a very long story short ... here I am an Englishman in Kaszubia (sound even better then an Englishman in New York - I think!). I have to say I do find myself rather alienated, but in a very good way - the language of course is my biggest challenge, however I think on an average I get to see more smiles from pretty shop assistants then most - all due to my tongue twisting attempts to speak.





The other challenge of course ... and which brings us to the subject of gardening - is the weather! What a baptism of fire! We arrived in early November 2010 and it rained solid for 2 weeks, then started snowing and didn't stop until April! Oh yes - and with record -28 oC on the day our wooden house arrived on the building site! I am not even going to mention this summer - what a disaster ...

In the UK the winter months are probably as important, in fact essential in preparation for Spring. I realize things are a bit different here and obviously I need to adapt (as all good gardeners must). Unfortunately I'm not sure my back is quite so enthusiastic as to start work at 4am and finish at 10pm whilst the conditions allow, we will see.

So what more can I say ... hopefully soon the weather will allow us to carry on. I have harvested the best crop of peas and broad beans ever, although my newly planted beach hedge around the veg garden may not survive. I think the most important advice I can give -  without wishing to teach your granny how to suck eggs :) is here:
  •    Always listen to your gut instincts - if you feel that the plant will not do well on particular spot don't plant it there;
  •  
  •    Always prepare for the worst;
  •  
  •    Drainage! Drainage! Drainage!




 

I hope to write soon again since it's nice to have someone to ramble on to, but for now I am going to have a nice cup of tea and watch the clouds get darker and darker and ... oh it's raining! Enjoy photos from our garden and happy gardening!


 



Jeśli nawiedzi nas słoneczny dzień, to zaraz korzystamy z darów ogrodu. Głównie jednak pada ... rośliny i owady walczą o przeżycie. Niecierpliwie czekamy na suche dni. Bestja o której pisałam dwa tygodnie temu chyba odeszła, ale na do widzenia przegryzła pędy większości groszków - co za ... !!!  Teraz w przyspieszonym tempie zbieramy i jemy groszek, który oczywiście umiera. Ale kapustne mają się świetnie. Opychamy się bobem, marcheweczką i ziemniaczkami. Na dyniowatych dopiero są kwiaty ... ile i te wkrótce będziemy jeść.





********





Cudna roślina. Pierwszy raz spotkałam się z facelią w ogrodzie ekologicznym, w którym pracowałam jako studentka. Był to nowy ogród i każdego roku tworzono w nim nowe rabaty. Okazało się, że tego roku wykopano o kilka rabat za dużo ... prosta sprawa - jedną całą rabtę obsialiśmy właśnie facelią. A czemu?
  • facelia ma śliczne błękitne kwiatki
  • facelia jest super miododajna więc dostarcza pokarmu owadom pożytecznym
  • facelia jest świetnym nawozem zielonym

W krótkim czasie po wysianiu na rabacie był dywan delikatnych błękitnych kwiatków całkowicie oblepionych bzyczącymi insektami. Jesienią cały plon został ręcznie przycięty za pomocą nożyc ogrodowych w pół i całość została przekopana szpadlem. Od tego czasu zawsze staram się siać facelię w ogrodzie - nawet na skrawku gleby, albo gdziś całkiem z boczku - a niech pszczoły się upijają. W naszym nowym warzywniku podsialiśmy nią płotek - wewnątrz, na całej długości płotu. Wygląda bardzo słodko i malowniczo, a i pożytek jest.





 
*********

Serdecznie dziękuję za wyróżnienia od GABI oraz GOSI



A oto blogi, które bardzo mi się podobają i chciałabym wyróżnić:

Pozdrawiam autorów wszystkich blogów!!!

*********

Dla wszystkich zainteresowanych gruszami polecam artykuł Joli Piekarz
 'Ciekawe odmiany gruszy uprawnej'




Chcecie zobaczyć jak się robi przepyszne PARZAKI JAGODOWE?
To też produkcja Joli Piekarz z Na Ogrodowej - SUPER!






********

A tu właśnie będę w przyszłą sobotę:



45 komentarzy:

  1. Very much I am pleased with Andrew, that you wrote. Living in the new country is always challenging. Polish is difficult, but you will advise yourself. As regards the weather, this year is really exceptional. My friend lives in UK and there was also probably much rain there now, because in his new small garden many flowers were wasted. I am interested in your observation about Poland. (I apologise for mistakes in writing)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. `Hi, thanks for your words of encouragement, any mistakes you made were really small , infact you write really well.
      Thanks again
      regards andrew

      Usuń
  2. Witajcie :)

    piękny bukiet - eklektyczny, uwielbiam takie..sama chodzę po polnych drogach i dokładam do dalii, dzielżanów i rudbekii polne kwiaty - uwielbiam chabry, a coraz ich mniej na okolicznych polach..dla rolników to chwast.Nasze dynie - a raczej 5 letniego Tomka- też już mają kwiaty, jeszcze trochę słońca i zawiążą się piękne owoce. Facelii nie znałam, w przyszłym roku nadrobię zaległość z jej wysianiem, muszę zapisać w notesie ogrodowym..

    no i muszę uciekać, bo mąż goni do szklarni "zapylać" kwiaty pomidorów, bo faktycznie owadów brak :/

    Hi Andrew - write, write. It's fun reading the impression of someone with a different story. We are generally accustomed to such changeable weather. Kaszuba is either clay or sand and on the former drainage is necessary .. I know something about it .. with my clay pots can stick :p

    collections of beans and peas beautiful - our peas have been harvested too .. and frozen ;)

    best regards from Kaliska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi Lamia, thanks for your words, thanks God it looks like we might get some normal weather again. Two days without rain and the veg garden already looking better!
      kind regards, Andrew

      Usuń
  3. zastanawiałam się ostatnio cóż to zacz miód faceliowy, teraz znam odpowiedź ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję wyróżnienia i dziękuję bardzo :)
    Pierwszy bukiet śliczny, zdaje się, że w przyszłym roku wygospodaruję kawałek miejsca na kwiaty do wazonu, byliny jakie u mnie kwitną nie wszystkie się do tego nadają.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Talibra - z tego co widać na Twoim blogu, to ogród masz bardzo bogaty w piękne byliny. Zdjęcia też wspaniałe. Taką rabatkę z kwiatami przeznaczonymi na kwiaty cięte warto mieć, ponieważ z rabat bylinowych szkoda zabierać kwiaty. A z takiej rabatki - to nie ma problemu. Dodatkowo możesz tam mieć tylko rośliny fajnie nadające się do wazonu. Pozdrawiam serdecznie i gratuluję wyróżnienia, Kasia

      Usuń
  5. Kasiu, facelia powinna być w każdym ogrodzie, zwłaszcza warzywnym - kuchennym, fajnie, że o tym piszesz. Moje pszczoły jak mają do wyboru grykę czy facelię wybierają facelię. Napisz, co jeszcze masz w swojej ogrodowej biblioteczce. Chodzenie po deskach - dobry pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasiona jej są tanie i ogólnodostępne - każdy powinien spróbować jej w swoim ogrodzie! Tak jest. Pozdrawiam K

      Usuń
  6. No i ja już nie wiem o czym chciałam najpierw. Chyba o nowym banerze bo te gary są przeurocze i od razu mi wpadły w oko i lepiej je Kasia schowaj jak będę w okolicy. Po drugie to bukiet jest śliczny i naprawdę prawdziwie letni no a to ,że z Twoich pierwszych kwiatów to i mnie ogromnie wzrusza. Cieszę się ,że się doczekałaś.Twoje błotko też mnie wzrusza , bo u mnie nadal plaża piaszczysta mimo ogromnych zraszaczy prosto z nieba. Nie wiem czy mam Ci tego zazdrościć czy współczuć. mam mieszane uczucia. Warzywnik to cudo , za które głównie Andrew pewnie powinien zbierać laury. Ja już dawno wyrażałam podziw dla jego cierpliwości do naszej pogody . Ale to już chyba taka narodowa cecha anglików i życzę mu ,żeby mu się nasze narzekanie nie udzieliło. Na brak znajomości języka faktycznie najlepszy jest szeroki uśmiech. Weź mu to Kasia przetłumacz , bo ja ledwo po polsku potrafię pisać a po angielsku nie będę sobie obciachu robić :-)(szeroki uśmiech). Warzywniczek jest naprawdę boski. Bardzo Wam zazdroszczę tych pięknych kapust. Siateczka i tasiemki widać ,że pomogły.Albercik jak ciasteczko do schrupania. Uroczy jest i chyba ma zadatki na wielkiego ogrodnika.Facelię mój kuzyn wysiewa dla pszczół. mocno wabi ale widzę ,że w warzywniku też pięknie wygląda. Nie wpadłam na to.A po przepis na parzaki zaraz biegnę na ogrodową. Może to coś, to znane mi kluski na parze. W każdym razie na pewno smakowite. Mam nadzieję,że kukurydziany labirynt przetrwa do sierpnia. Pozdrawiam wszystkich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana gary - czyli 'podpędzacze rabarbaru' ( a może nawet nie rabarbaru tylko kapusty morskiej - bo są dosyć małe) są oczywiście angielskie i w angielskim ogrodzie - zdjęcie z poprzedniego życia. Dodatkowo te są bardzo bardzo stare. Ja mam tu u siebie trochę nowszy i typowy dla rabarbaru ... tylko kurczę tego rabarbaru jeszcze nie mam!

      No Maszko, ja się nie chcę powtarzać jak stara zdarta płyta, ale u nas mokro bardzo. I aż mi się wstyd przyznać, ale wraz z Andrew zgrzeszyliśmy - byliśmy chciwi ogrodu i zboczyliśmy z planu, aby lewą część warzywnika zostawić w spokoju do przyszłego roku. Mieliśmy w tym sezonie tylko kontrolować perz i nic tam nie sadzić - tak więc kiepsko przygotowaliśmy tam glebę do uprawy roślin. Perz się pojawił w bardzo małych ilościach, więc my głupcy żeśmy się rzucili na ten kawałek ziemi jak na złoto - no i teraz mamy tam wszystko z korzeniami w wodzie. Nic z tego nie będzie. Z prawej strony deszcze nie przeszkadzają, bo gleba przygotowana - ale z lewej tylko strata czasu - ot i proszę jaka mądrość - nie ma co być chciwym!

      Pozdrawiam ciepło K

      Usuń
  7. Piekne kwiaty, piękne zbiory warzywne.
    Moje kleome, co je posiałam pod Twoim wpływem już kwitną, są takie delikatne, będę je już miała teraz co roku.
    Rozumiem, że blog będzie od tej pory dwujęzyczny i prowadzony częściej przez Was oboje?:)Niech Andrew nie narzeka na deszcz, bo w Anglii w tym roku chyba leje bardziej, więc by go i tak nie ominęło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mu tłumaczę, że nie ma co marudzić - itak w listopadzie będzie koniec świata!

      ... a bloga teraz będziemy prowadzić together - niech się chłopak wypowie - a co tam! Itak zawsze wszystko razem robimy jak papurzki nierozłączki. Może uda się pisać częściej. Tylko zawsze czasu brak ...
      Ściskam mocno, K

      Usuń
  8. Kitty , zmieniliście nazwę? Czyli to poważna współpraca. To ja chyba jednak się będę musiała nauczyć pisać :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak - teraz ruszamy rodzinnie. Razem pracujemy i w ogrodzie, i zawodowo - to i bloga będziemy pisać razem. Andrew ma dużo pomysłów i wiedzy, gotuje wspaniale - może będzie ciekawie! Postanowiliśmy jakoś się nazwać - średnio to wyszukana nazwa, ale 'the garden' będzie również dotyczyć naszego ogrodu tu na Kaszubach - nawet zamówiłam już u stolarza znak, który postawimy przy bramie ... jak ją wogóle postawimy kiedyś, chociaż brama jest (stara farmerska z Anglii) a słupy właśnie wystrugano na tartaku ... jakoś to będzie!

      Usuń
  9. Kasiu gratuluję wyróżnienia:)
    Dużo pracy już włożyliście, dużo jeszcze przed Wami, ale efekty wspaniałe. Ze zdjęć spogląda na nas szczęśliwa rodzinka ogrodników i to najważniejsze:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Rano przejrzałam Twojego posta na szybko, ale nie miałam czasu się wczytać, zrobiłam to przed chwilą z wielką przyjemnością :) Dzięki 2 autorom jest jeszcze ciekawszy :) Fajnie, że zamieściłaś zdjęcia swoich Panów - są takie sympatyczne, wesołe. Czekam, że Andrew napisze coś więcej o drenażu! Tematem jestem zainteresowana bardzo, bo po swoim ogródku też jeszcze tydzień temu brodziłam w kaloszach i już wyrzucam pierwsze roślinki, które sadziłam tej wiosny, a niestety utopiły się :( Co do groszku, to ja tym młodziutkim roślinkom podtykam rosochate, cieniutkie gałązki, żeby je "podprowadzić" pod grubsze podpory, wówczas jest szybciej, niż ze sznurkiem. Gratuluję pięknego bukietu i plonów z ogrodu. Tak, wiem, to niesamowita, niewysłowiona frajda!!! Facelia i ogórecznik są śliczne, takie subtelne i kobiece - bardzo je lubię. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej - wiem, co czujesz brodząc po ogrodzie. Dzisiaj Andrew prawie został wessany przez błoto przy wykopywaniu ziemniaków - dziwi mnie to, że jeszcze nie zgniły. O drenażu będzie jeszcze duuuużo - to na 100%!

      Fajny pomysł z gałązkami - faktycznie chyba szybciej. W przyszłym roku spróbuję tak zrobić.

      Pozdrawiam ciepło K

      Usuń
  11. Kasiu - przede wszystkim duże ściski dla Andrew! To super, że tak wiele rzeczy robicie wspólnie, tylko patrzeć kiedy Albercik zacznie składać pierwsze wyrazy...:-)
    Jeszcze raz dzięki za ten podagrycznik - czyli moje kombinowanie na nic, do roboty i tyle...:-( Tym bardziej, że warzywnik musi być w przyszłym roku i koniec kropka. Nęciłaś mnie też tą rabatą na kwiat cięty. Teraz co kilka dni odświeżam kompozycję z kwiatów polnych, które są przepiękne ale przecież odmiana jakaś musi być. I już miałam pytać skąd masz te wszystkie nasionka... no ale skoro z targów, to będę musiała poszukać innego źródła:-)
    A facelię będę chyba musiała sprezentować mojemu "Pszczelarzowi". To nadzwyczaj pracowity i sympatyczny starszy Pan, od którego od wielu lat kupuję miodek. W tym roku jednak zbiory nie są obfite. Przynajmniej na Mazurach - na wierzbę pszczoły "nie poszły" bo było za zimno, na klon pszczoły "nie poszły" bo też było za zimno. Nadszedł czas na mniszka, wzięły się do roboty ale za chwilę zaczęła kwitnąć gryka na okolicznych polach i porzuciły mało miododajnego mniszka na rzecz gryki. Teraz był czas na lipę, która kwitnie jak się patrzy ale pszczoła jej nie chce. Konsultował się w tej sprawie z kilkoma znajomymi po fachu i są zdania, że to wina kwaśnych deszczy. Lipa wprawdzie kwitnie ale jej kwiaty przybierają brunatną barwę i nie pachną. Podobnie jest w okolicach Białegostoku. Niestety. Teraz pszczółki kręcą się wokół ula. Rok temu o tej porze było już po drugim "kręceniu" miodu a obecnie ledwo pierwszy zbiór się udał... Może zatem facelia byłaby ratunkiem w ciężkich chwilach...
    Mój tata też w tym roku wysiał groszek, którym zajada się głównie Wikunia. I ja (sentyment z dzieciństwa:-))). A skoro nie ma zbyt wielu chętnych, to stwierdził, że w przyszłym roku nie sieje:-( I skubaniec dyni w tym roku też nie wysiał i zostawił mnie na lodzie, bo zawsze od niego wywoziłam olbrzymy, które mroziłam a zimą zajadałam się kremami z dyni, plackami czy ciastami... Dodatkowe efekty dekoracyjne przemilczę...
    No tak Kasiu - to warzywniak i rabatę na kwiat cięty będę w przyszłym roku małpować:-) Jeśli oczywiście wygram z podagrycznikiem...:-)
    Jeden element już mamy wspólny - my w tym roku mieszkamy w przyczepie:-) Na szczęście i my dzieciaki to lubimy. Wikunia jak miała 3 miesiące przeszła pierwszą zaprawę, Tymek jak miał pół roku:-) Teraz chrapią i nawet ogromny deszcz, który właśnie wali nam w dach nie robi na nich wrażenia.
    Kasiu - jak będziesz w świecie labiryntów może będą jakieś ulotki dot. noclegów w okolicy. Gdybyś wzięła je pod pachę i podzieliła się namiarami byłabym wdzięczna. Dzieciaki mają już obiecany wyjazd ale na 3-4 dni nie chce nam się zabierać przyczepy. Planujemy ten wyjazd połączyć z krótką wyprawą na Półwysep Helski, gdzie co roku z grupą znajomych jeździliśmy na kemping z przyczepami i oni właśnie teraz tam spacerują w deszczu więc, żeby nie czuli się osamotnieni trochę im potowarzyszymy...:-)
    Ściski dla całej rodzinki, Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda taką rabatę warto mieć, ale można pomieszać z rzędami warzyw czy owoców. Tak jak na działkach czasami widzę jak rosną goździki brodate czy dalie - tylko tak na bukiety - czasami w rzędach, ale mogą być w kwadratach. W przeszłości jak miałam rabaty bylinowe, to jednak zawsze trochę szkoda było mi ucinać z nich kwitnące piwonie czy róże - a tu mogę mieć specjalnie wybrane gatunki i odmiant tylko do cięcia. Nasiona kwiatów na tą rabatę kupowałam zazwyczaj w Anglii - ale teraz będę wyszukiwać ich u nas i tworzyć swoje własne kolekcje. One są - tylko trzeba wiedzieć jakie warto uprawiać. Ale nasiona pachnącego groszku zawsze kupuję od specjalistów - to taka moja szajaba, groszki muszą być naj naj - chodzi o wielkość, zapach i kolor kwiatów. Jestem oficjalnie groszkowym snobem!

      Ale szkoda tych pszczół, one wogóle ostatnio mają ciężko - a tu jeszcze pogoda dokucza. U nas na wierzbie siedziały pszczoły - nie mogliśmy się nadziwować jakie było bzyczenie - niesamowite. Ale może u nas było w tym czasie cieplej. Nie znam się wiele na pszczołach - tylko oczywiście podstawowe sprawy dotyczące doboru roślin itd. Szkoda też pszczelarzy - taka ciężka praca a jak miodu nie ma, to nie ma. Przykro o tym myśleć. Koniecznie mu facelię zaproponuj.

      Zapraszam po dynie do nas - oczywiście jeśli całkiem nie wsiorbie nas błoto! Będziemy mieli ich sporo - przeróżne kształty i wielkości. Będę pewno rozdawać dzieciakom z pobliskich szkół w październiku. Ciekawa jestem tych potraw z dyni, o których piszesz - i mrozisz je? Ale już jakoś pokrojone i ugotowane czy jak?

      Magdeczko w przyczepach kampingowych jest urok - dobrze żyło nam się w naszej przez kilka miesięcy budowy domu. Rano tak dobrze było słychać ptaki i zwierzynę leśną - a w domu super okna ale nic nie słychać - jesteśmy od lasu całkiem odcięci za tymi grubymi ścianami. Dodatkowo mieliśmy kiedyś przyczepę w Anglii i spędziliśmy w niej wiele bardzo przyjemnych chwil - jeszcze w starych czasach, jak zamiast Albercika były nasze 3 ukochane psy Jessy, Barty i Daisy. Jeździliśmy z nią na wakacje i było super! Najważniejsze, żeby nie przeciekała - nasza 'budowlana' ciekła w kilku miejscach ... średnia przyjemność.

      Nie ma sprawy - ale jakie zakwaterowanie Waszą rodzinkę ineteresuje - agroturystyka czy pensjonat - i w jakiej mniej/więcej okolicy czyli czy na Kaszubach czy jak najbliżej Trójmiasta czy półwyspu?

      Pozdrawiam serdecznie, K

      Usuń
    2. Kasiu - mam całą zimę do planowania ogrodu i obsadzeń. Przy Twoich wskazówkach mam nadzieję, że uda mi się coś stworzyć:-)

      A pszczółek szkoda, oj szkoda... Do tego dochodzą jeszcze niektórzy bezmyślni rolnicy, którzy na potęgę robią opryski w okresie i miejscach gdzie pszczoły ambitnie wykonują swoją pracę... Co do oprysków - ostatnio upatrzyłam sobie piękne miejsce porośnięte chabrami. Niestety deszcze nie pozwalają na zbiór płatków i ich suszenie. Czekając na ładniejszą pogodę ostatnio patrzę a chwilę po deszczu i krótko przed następnym po "moich" chabrach popyla ciągnik z wielkim opryskiwaczem... No i już sobie ususzyłam płatków na herbatkę... Muszę znaleźć inną metę...:-(

      Co do dyni - Kasiu oczywiście wybieram tylko środek - poza pestkami rzecz jasna - kroję w dużą kostkę i wkładam do woreczków na mrożonki i do zamrażarki. Kroję dlatego, żeby zajmowały mniej miejsca w zamrażarce. Nie gotuję ich ani nie blanszuję. Z takich mrożonek robiłam zupki kremy a nawet ciasto, którego się obawiałam bo przecież wiadomo co się dzieje np. z owocami po rozmrożeniu - ale wyszło O.K.

      Co do przyczepy, to w dzieciństwie jeździłam z rodzicami Niewiadówką i często ciągaliśmy ją maluchem (czyli fiat 126p). Komiczny widok ale nawet do Zakopanego dotarliśmy choć mój tata do dzisiaj wspomina, że lekko nie było. Teraz mamy już dużo lepszy standard i może dlatego wypoczynek w przyczepie przedkładam przez pensjonaty, wypasione hotele itp. W zasadzie mamy wszystko co potrzebne nam w codziennym życiu:-) A dzieciaki ją uwielbiają:-)

      Kasiu - a nocleg tak myślę, że może coś bliżej Trójmiasta. Oprócz oczywiście obowiązkowych labiryntów, zwiedzilibyśmy jeszcze z dzieciaczkami oceanarium w Gdyni. Chyba, że znasz jakąś uroczą kaszubską przystań? I możesz polecić inne ciekawe miejsca warte zobaczenia? W domu do góry nogami w Szymbarku już byliśmy:-) I absolutnie nie wybrzydzamy bo na krótki wypad, w dodatku z trójką dzieciaczków nie jest łatwo:-) Tak na marginesie podczas jednego z wyjazdów gdy zmuszeni byliśmy zahaczyć o warsztat samochodowy a tym samym wstrzymać naszą podróż o dwa dni i spać w nieplanowanym miejscu musieliśmy wynajmować w hotelu dwa pokoje i nawet tłumaczenie, że mamy dzieci tak małe, że mogą spać z nami w łóżku lub na dostawce nie robiło na nikim wrażenia. Takie są procedury i tyle:-) Poruszać się po mieście w tym czasie też musieliśmy "na dwie" taksówki bo większych aut było jak na lekarstwo:-) To tak w ramach wspierania rozwoju rodzin...:-)

      Usuń
    3. Dobrze - to ja w tym tygodniu coś wykombinuję. Gdyńskie akwarium bardzo polecam - nawet moje 3-letnie dziecko jest nim zachwycone. Moje ulubione miejsce w okolicy to z pewnością Skansen Wdzydzki - niedaleko Kościerzyny, a w samej Kościerzynie jest super Muzeum Kolejowe - ilość eksponatów jest imponująca - bardzo ciekawe.

      I dzięki serdeczne za wskazówki dotyczące dyni - będę tak robić!
      Pozdrawiam ciepło, K

      Usuń
  12. Dziękuję za pomysł na facelię pozdrawiam
    j

    OdpowiedzUsuń
  13. Kasiu bukiet piękny, prawdziwie letni:) Mi także ogromną radość sprawiają kwiaty zebrane ze swoich rabat.
    Wasz warzywnik jest cudny:)) Problemów z nadamiarem wody współczuję, moi dziadkowie prawie co rok tracą swoje uprawy po silnych deszczach. Ich działka zostałą najniżej i woda spływa od sąsiadów, zalewa im pole i wszystko gnije. Szkoda mi tego bardzo bo to starsi ludzie i duzo pracy ich to kosztuje. A ich pole wyglada jak malowane, wypielone i wszystko tak równiutko:) Uwielbiam ten widok:)
    Fajnie że Andrew bloguje, witamy w tym zwariowanym światku:) Zdjęcia w kuchni bardzo radosne:) Z resztą Albercik równie uroczy:))
    pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  14. Pani Magdo (Sielskie Klimaty), niemożliwe, żeby gryka kwitła przed facelią. Raczej niespotykana kolejność. Ale może w innej części Polski tak jest? U nas w tym roku w górach było już 2 miodobranie, a będzie i 3. Sama się dziwię, bo pogoda taka sobie.
    I fakt zaobserwowałam sama, że w tym roku pszczoły były lipie niechętne. Rośliny miodują jak jest odpowiednia temperatura, tylko śnieguliczka bez względu na słońce i ciepło.
    Kasia, rabaty na kwiat cięty to mój HIT odkąd czytam Twojego bloga. Nie umiałam sobie wcześniej odmówić zrywania naręczy kwiatów a i szkoda było, bo na widoku ... .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowna Pani - serdecznie dziękuję za wskazówkę. Tak sobie tylko myślę, gdzie te biedne pszczółki będą buszowały gdy na pobliskich polach zrezygnują z uprawy gryki... U nas nadal leje... Pewnego razu znajomy mi sprezentował miód z malin od "górskich" pszczółek. Miał ciemnobrunatną barwę i był przepyszny. Dziwiło mnie tylko, że nigdy nie stężał... Tak czy siak ten smak do dzisiaj czuję...:-)
      Powodzenia z rabatą kwiatową!!!:-)

      Usuń
  15. Ach cóż za zmiany ??? Pięknie :) Super Kasiu że Twój Andrew włącza się do społeczności blogowej i chce się z nami dzielić swoimi spostrzeżeniami :) Andrew You look great in the kitchen !!! Keep writing - don't stop. Jesteście wspaniali :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Kasiu, a jak Twoje dalie, bo moje już zaczynają kwitnąć, nawet te wysiane z nasion.
    A wasz warzynik - prawdziwa "uczta" dla oczu (smak tylko mogę sobie wyobrażać).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dalie są w tej gorszej części warzywniaka - tam, gdzie jest bardzo mokro. Bardzo się o nie martwię, ponieważ jedna z nich zaczyna marnieć. Mają już jednak kwiaty - ale ogólnie nie wyglądają tak, jakbym chciała. Teraz jednak pojawiło się słoneczko - więc może uda się. Ale kwiaty maja przepiękne... bez dalii życie byłoby bardzo średnie ...
      Pozdrawiam!

      Usuń
  17. Wszystkie zdjęcia mi się podobają, warzywniak, kwiaty, no i oczywiście mąż w kuchni, ale moją największą uwagę przyciągnął Wasz synek, jest słodki! Fajne zdjęcia. Jak widać rośnie smakosz i ogrodnik.
    Kasiu napisałaś o podporach do kleome,aż się zastanowiłam, bo moje choć były w poprzednich latach dość wysokie i dorodne (w tym roku już zaczęły kwitnąć, ale przez tą pogodę, są nawet o połowę niższe),to nie potrzebowały nigdy tego. Może są różne odmiany? Pozdrawiam. Ewka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa - kleome teoretycznie nie potrzebują podpórek, ale zazwyczaj przywiązuję je do palika. Podobnie do kosmosów i wieczorników - ich pędy czasami robią się zbyt wybujałe, ciężkie i się łamią/rozłamują. Podwiązanie do palika często zapobiega temu.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  18. I really enjoyed reading what you wrote Andrew. It's a great idea that you write together. I am living in Scotland now and the rain here just doesn't want to go away... Oh, and good luck with learning Polish then:) - Jola

    OdpowiedzUsuń
  19. Widzę, ze Andrew nie tylko bloguje, ale też gotuje i śpiewa!

    Kasiu, ogród warzywny przecudny, aż serce rośnie, jesteście pewnie bardzo dumni. Urodzaj i smak własnych warzywek i owoców to zapłata za ciężką pracę i pielęgnację. Ja czasami mam ochotę całowac moje kwiatki za to, ze dla mnei rosną i kwitną.

    Jest jednak pewne "zaraz, zaraz"... jak to za moment zakwitnie łubin, ostróżeczki i przywrotnik??? U mnie już dawno przekwitły!

    A za sposób na groszek pachnący bardzo dziękuję, co kilka dni pomagam swoim groszkom piąć się w górę, dobry pomysł z tymi pajęczynami ze sznurka, tylko moje ciut już za duze. AAAA, następne pytanie, jak to wysiejesz groszek jesienią i nie przemarznie???

    Tez sieję facelię, szczególnie jak mam jakiś kawałek pusty, ale w tym roku mi nie wyrosła, nie wiem dlaczego :(

    Twój synek ma twój uśmiech, wiesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi Andrew,
      Here Bogdan, we met in London last year.It seems we are the only man on this blog !:] I loved Your and Your wife's company during that trip around English gardens. This year, me and my wife visited impressing Italian gardens which are quite different from English ones. Among these Italin gardens I liked "Il giardino dei mostri" in Bomarzo very much. Although my wife went to England to watch gardens this year, too. I liked very much what you had written. You are right, learning Polish is really challenging. I must say that the weather, here in Poland usually is not so bad, and from this point of view this year is really exceptional. On the other hand, grass on my lawn has never been so green and thick! My lawn is ... my castle:) sorry is my apple of the eye.
      Best regards for Kasia.
      I hope we will see soon.
      Waiting for Your next blog,
      Bogdan

      Usuń
    2. Hey Bogdan,
      Good to hear from you, of course i remember you well, and of course our lovely minibus,this year we had a tyre explode and the windscreen broke, happily we all had a good time .The italian gardens sound good , we stayed in serento and amalfi, such stunning scenery , we did'nt see any gardens but i can go there just to eat!I am very envious of your lawn, we were just in the process of preparing the ground to sow our lawn before the rain started and as we have a lot of clay where we live it can get a bit messy; something to look forward to, hopefully i still have time before god only knows what weather is coming next.
      So Bogdon my fellow , thanks for your encouragement and happy mowing
      All the best
      Andrew

      Usuń
    3. Aniu - Panowie nam się tu wklinowali - ale teraz ja odpowiadam na Twój komentarz - uwielbiam, jak ludzie mówią że mały A jest do mnie podobny - też mi się tak wydaje, ale dla zachowania dobrych stosunków między-rodzinnych nie mówię o tym zbyt często :)!

      Ja uwielbiam mój kawałek ziemi - mój ogród, las i nawet podjazd! Mam prawdziwy raj dookoła domu. Warzywa i kwiaty z własnej działki to dla mnie spełnienie snów. Chociaż wielu się temu dziwi - uwielbiam robić czasochłonne przetwory, dekoracje i wszelakie pierdołki. A łubin i ostróżeczka (jednoroczna)kwitną dopiero teraz, ponieważ posiałam je dosyć późno - chyba pod koniec kwietnia. Łubin kwitnie w pierwszym roku, a ostróżeczka teraz będzie kwitła jak szalona do nadejścia mrozów - będę zbierać nasiona na następny rok. Przywrotnik ma już druga turę kwitnienia. Przycinam go w czerwcu i teraz już będzie kwitł do jesieni - to jest przesuper bylina.

      Groszek pachnący jest roślina jednoroczną, która jednak znosi niskie temperatury. Oczywiście nie posadzę go w ogrodzie na zimę, bo w naszych temperaturach raczej umrze - ale wysiany jesienią na zimę idzie do inspektu lub szklarni (oczywiście do specjalnych cylindrycznych doniczkach) i wysadzam go pod koniec lutego lub w marcu - i wtedy rośliny sa mocne i kwitną dosyć wcześnie.

      Pozdrawiam cieplutko, K

      Usuń
    4. To już mi objaśniłaś, dziękuję :)

      Usuń
  20. Piękne zdjęcia! Piękny bukiet!
    Witaj Andrew - fajnie poczytać refleksje prawdziwego Englishman'a-ogrodnika na temat zmagań z polskimi realiami. Jestem pod wrażeniem zaangażowania i pracowitości Andrew. Płotkami z gałęzi jego dzieła zachwycam się zawsze, jak ogladam zdjęcia Waszego warzywnika.
    A do Ciebie Kasiu mam 2 pytania ogrodnicze:
    1. Jak to jest z tymi roślinami na nawóz zielony - kiedy trzeba je przekopać? W jednym z ogrodniczych czasopism przeczytałam, że trzeba je ściąć przed kwitnieniem, bo potem już nie są wartościowe.
    2. Pierwszy raz posiałam bób i wydaje mi się, że ma trochę mało strączków. Rośliny są wysokie i dorodne, kwitną obficie, ale nie na każdej gałązce kwiatowej zawiązują się owoce. Czy bób tak ma czy z moim jest coś nie tak?
    Pozdrawiam Was serdecznie
    Agata B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Agata - mam tylko chwilkę, więc odpowiadam na Twoje pytania pronoto! Przepraszam ... ciągle coś. W skrócie 1 - W ogrodach, w których pracowałam wkopywaliśmy zielony nawóz również po kwitnięciu. 2 - Kwiaty bobu żeby zawiązywać strąki potrzebują zapylenia - zła pogoda plus ogólne słabe warunki dla pszczół mogą być powodem Twojego problemu. Pamiętaj, aby sadzić w warzywniku rośliny miododajne wabiące owady!
      Ściskam K

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję Kasiu za odpowiedź.To mój pierwszy warzywnik, na dodatek zakładany bardzo spontanicznie i z dużym opóźnieniem (jak wszyscy siali ja dopiero przygotowywałam mój kawałek ugoru wyciagając tonę perzu) więc nie jest idealny. Ale i tak mnie bardzo cieszy!
      W przyszłym roku będzie lepiej, bo ziemia już przygotowana.
      A co do roślin na nawóz zielony, to bardziej mi odpowiada Twój sposób, bo można najpierw nacieszyć się kwiatami - takie 2w1 albo inaczej przyjemne z pożytecznym. Pozdrawiam
      Agata B.

      Usuń
  21. Cudny bukiecik... a mnie zawsze jest szkoda zrywać kwiatów...

    OdpowiedzUsuń
  22. Facelia - moja ukochana roślina na nawóz zielony.Sieję ją każdego roku również przez wzgląd na pszczoły. Mamy więc podobne spojrzenie na ogród :D Niesamowicie podobają mi się ogródki warzywne w Anglii.Ogród cudny! Taki swojski, pełen roślin - też do tego dążę..
    Pozdrawiam cieplutko,
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  23. Miło było tutaj zajrzeć, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń