niedziela, 8 lipca 2012

Hampton Court Flower Show 2012 - WARZYWNE SZALEŃSTWO



Właśnie wróciłam z wystawy ogrodniczej Hampton Court Flower Show pod Londynem. Uwielbiam ją nie tylko ja - przyciąga ogromne tłumy z całego świata ze względu na swoje rozmiary oraz szczególnie piękną lokalizację. Wystawa rozpościera się na terenie wielohektarowego parku przylegającego do imponującego pałacu króla Henryka VIII – Hampton Court.  Zaraz obok przepływa rzeka Tamiza, która podczas wystawy wypełniona jest łodziami i promami zwożącymi odwiedzających od stylowej Wiktoriańskiej stacji do wielkich złotych bram posiadłości.

W przeciwieństwie do Chelsea Flower Show, tutaj panuje rozluźniona i spokojna atmosfera, na każdym kroku można orzeźwić się zimnym napojem i odpocząć na parkowej ławecze. Oprócz ogrodów pokazowych wystawiają się tu również szkółki roślinne, towarzystwa ogrodnicze oraz producenci zdrowej żywności. Chyba więc wiadomo, czemu każdego roku tu jestem ...


Wsytawa ogrodnicza w Hampton Court Palace znajduje się na terenie ogromnego parku przez środek którego przepływa kanał wodny The Long Water. Fot. K Bellingham

*****


Pierwszy raz byłam na wystawie w Hampton Court w 1998 roku i muszę przyznać, że była w porównianiu z rokiem obecnym o wiele bogatsza, a nawet rozrzutna. Na samym środku stał przeogromny namiot, w którym wśród instalaji ogrodów pokazowych były całe piętrowe domy (!!!), ulice miast i siedliska. Od tego czasu jak wiemy świat przeżywa problemy i wszędzie ucina się budżety - sprawa zrozumiała. Ale nie ma tego złego ... od kilku lat coraz częściej mówi się o powrocie do zwykłego ( lecz zdrowego ) życia. Obfite zakupy w supermarketach to już przeszłość - teraz modne są maleńkie sklepiki, w których kupić można żywność uprawianą przez lokalnych farmerów. Zamiast wydawać pieniądze na wilkie plazmy ludzie kupują szklarenki, kompostowniki i nasiona. Nie jest już wcale rzeczą dziwną, gdy mieszczuchy (takie jak ja) wyprowadzają się 100 kilometrów od metropolii aby spróbować życia zbliżonego do tego, co mieli przodkowie. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ wraz z Andrew jesteśmy wielkimi zwolennikami życia w zgodzie z naturą ... i tegoroczna wystawa trafiła mi prosto do serca.

Na każdym kroku były warzywka, owoce, zioła - projektanci pokazują jak można je uprawiac w namniejszych nawet przestrzeniach. Sadzonę są w nowoczesnych wysokich rabatach wzniesionych pomalowanych na zwariowane kolory, w zwyczajnych drewnianych rabatach wzniesionych na różnych poziomach oraz w niewielkich koszach kwiatowych i skrzynkach balkonowych:




Zainstalowano nawet specjalny namiot 'Growing for Taste', który był im całkowicie poświęcony. W nim wszelakie nasiona, sadzonki oraz pokazy metod uprawy. Spotkałam tu naprawdę wspaniałych ludzi - poniżej sprzedająca nasiona starych odmian warzyw, kwiatów i ziół firma o nazwie Growing Old, która oprócz stoiska z pięknie opakowanymi nasionami wystawiła słodki wiejski ogródek warzywny z inspektami, szklarnią i nawet malutkim kurnikiem.

Super kurniki dla ptactwa domowego. Fot. K Bellingham


W namiocie dedykowanym uprawie własnych warzyw spędziłam najwięcej czasu. Tutaj również zaopatrzyłam się w czosnek na niesamowicie pięknym straganie The Garlic Farm z wyspy Isle of Wight. Z jednej strony wystawiono przeróżne odmiany czosnku, o którym można było się wszystkiego dowiedzieć od świetnie znających się na rzeczy pracowników The Garlic Farm. Z drugiej strony zaś zbudowano wiatę, której dach całkowicie pokryty był główkami czosnków. Super!





Ogrody pokazowe pokazuję poniżej. Jak widać jest dużo obsadzeń naturalnych - swobodnych. Obok ogrodów typowych widać coraz większe zainteresowanie terenami miejskimi zdegradowanymi przez człowieka - świetna instalacja 'A Riot of Colour' - z obsadzoną londyńską taksówką i budką telefoniczną, daje dużo do myślenia.





*********




Mój ulubiony ogródek wystawowy w stylu Vintage zostawiłam na deser - oto on: prosto z Walii, wesołe założycielki ślicznego nowego dwumiesięcznika prezentują ogród pt. Pretty Nostalgic. Wszystko tu jest śliczne, słodkie i przytulne ... a także autentyczne, proste i bardzo w moim stylu. Oczywiście zaopatrzyłam sie we wszytskie dostęne publikacje i teraz przeglądam sobie je w ciszy moich kaszubskich lasów ... do których nie ukraywam tęsknię bardzo podczas wszystkim moich wyjazdów.




*******


A tak właśnie wyglądaliśmy podczas powrotnego rejsu na stację - wszyscy załadowani roślinami i pierdołkimi ogrodniczymi ... i oczywiście bardzo szczęśliwi!!!



**********


A ja w przyszły weekend będę TUTAJ:



21 komentarzy:

  1. Świetne zdjęcia! Bardzo oryginalne aranżacje.
    Pozdrawiam z Aylesbury
    K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przechadzałam się po tej wystawie chłonąc każdy element....Sielsko i pięknie, do tego pogoda dopisała:) Ogródek vintage razem z kuchnią przeuroczy:). Też bym wyjechała obładowana:)

    OdpowiedzUsuń
  3. I znowu tyle wrażeń. W Hampton Court miałam szczęście być ale nie w czasie wystawy niestety. I tak zrobiła na mnie ta posiadłość ogromne wrażenie. Ta cisowa aleja pamiętająca czasy Henryka ósmego (czy to nie oszustwo jakieś ?). Szokiem dla mnie były też świetnie zorganizowane warsztaty dla dzieciaków . Naprawdę były zainteresowane. A z wystawy chyba najbardziej przemówił do mnie kurnik . Cudowne kolory. Jakie kury byłyby szczęśliwe w takim domku a jakie pyszne jaja.No i jeszcze ten cudownie zielony kuchenny kredens , i jeszcze ten dach z czosnku i spracowane narzędzia , i wiele wiele innych rzeczy. Kwitnie Ci już Kasia groszek , bo u mnie nieśmiało zaczął i dalie też. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cisy faktycznie żyją setki lat - może i pamięta tego wariata Henryka VIIIgo. Ale to faktycznie super miejsce. Niestety jak się idzie na wystawę to na pałac i ogró królewski już nie ma czasu, trzeba dodać sobie cały dzień extra.
      Ojej ... mój groszek zaczyna pokazywać pierwsze kolory, ale ma dopiero 30 - a w porywach do 50cm. Rośnie na prawdziwym mokradle - ciekawa jestem jak sobie wogóle poradzi. Narazie trzyma się twardo. Ale rabata z 'kwiatami ciętymi' jak dżungla - i zaczynają już kwitnąć szałwie, kosmosy i kleome - to dla mnie wielkie szczęscie - nareszcie jakaś rabata w moim baby-ogrodzie!!!

      Pozdrawiam ciepło K

      Usuń
  4. Och, jo ... stare warzywka... rozmarzyłam się :) Tak bym chciała móc kiedyś posiać koperek pachnący jak u Babci, albo zerwać prosto z krzaka truskawki ananasowe lub Murzynki i wiele, wiele innych. Cieszy mnie niezmiernie, że zaczynamy doceniać naturę i owoce pracy rąk ludzi a nie kombajnów. Wiem, nie zawrócimy wód rzeki, ale dobrze, że są chociaż enklawy, małe sklepiki, bazarki, gdzie można kupić to co zdrowe, pachnące świeżością, naturalne. Bardzo jestem ciekawa jakie czosnki przywiozłaś i co jeszcze zawierała Twoja torba pięknego? Czy już rośnie? Chętnie bym Cię odwiedziła we Wdzydzach, lecz to niestety aż 400 km, a moje poletko woła: ratuj mnie, zajmij się mną! więc nie mogę na weekend go opuścić. Będę jednak czekała na relację zdjęciową. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak - w Anglii to takie rarytasy można zobaczyć - ale to nie jest nic, co nie może być i u nas. Chciałabym może w przyszłości stworzyć klub zamiany i wymiany nasion - różne stare i nowe odmiany, ale takie prawdziwe z ogrodu do ogrodu, a nie supermarketowe. Kiedyś bardzo się tym interesowałam i nawet byłam członkiem takiego klubu w UK HERITAGE SEED LIBRARY. Słodcy ci angole!

      Jesli chodzi o powrót do natury to z radosnym sercem wiedzę, jak to się staje u nas coraz bardziej popularne. Najlepsze jest jednak to, że my tu w Polsce nie odeszliśmy jeszcze tak od natury jak ludzie w UK i np. USA. Nie jest tak źle. Nasza wieś to nadal wieś - można nawet zobaczyć konia z wozem czy pługiem. W Anglii na wsi nie ma już miejsca dla 'normalnych' ludzi, którzy z pokolenia na pokolenie zamieszkiwali swój dom - tam teraz mieszkają prawnicy, lekarze i wszelacy bogacze - źle się dzieje, ale oni sami o tym wiedzą. U nas jest tysiąc razy bardziej autentycznie, Andrew to się bardzo podoba. Ja po powrocie z Anglii (którą kocham jak swoją drugą ojczyznę) całuję ziemię!

      Tak, kupiłam kilka roślinek na wystawie ale w tym roku bardzo skromnie ponieważ nie mam zbytnio gdzie ich sadzić (narazie). W związku z tym, że utraciłam większość mojej dużej kiedyś kolekcji pelargonii - to teraz to nadrabiam. Kupiłam również nasionka pachnącego groszku - prosto od mojego ulubionego hodowcy z Yorkshire (chyba?). A czosnki - to takie do jedzenia - odmiany purpurowa i biała - będę je sadzić w warzywniku w październiku i powinny być gotowe w maju - mniam!!!

      Ściskam K

      Usuń
  5. Mimo wszystko najbardziej przypadło mi do gustu stoisko z czosnkiem i czosnkowy dach. Być może z tego powodu, że lubię zdrową żywność.
    Śmiesznie wyglądają te skrzynki na kółkach załadowane roślinkami i płynące na dachu statku.Na pewno była to dla Ciebie miła podróż sentymentalna. Pozdrawiam ciepło :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stoisko z czosnkami robiło niesamowite wrażenie. Jak można pięknie zrobić nawet takie coś. Myślę, że kiedyś więcej o nich napiszę bo mam sporo zdjęć. Pozdrawiam czosnkowo!!! K

      Usuń
  6. Rośliny posadzone w durszlaku , w zawieszonym kubeczku i różne inne.....jak się wpada na takie pomysły ???????? oglądam i wzdycham.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. ale pieknie, wiele świetnych pomysłów np. doniczka z cedzaka super, ziółka na ścianie - rewlaqcja, kolorowo i apetycznie na tej wystawie

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie zdjęcia Kasiu. Proszę więcej. Baaaaaardzo proszę. Tak miło popatrzeć i poczytać. Piękne ogródki warzywne. Ja dopiero dziś doganiałam wiosnę - jestem tak opóźniona. Dopiero dziś powysiewałam niektóre warzywa - może wzejdą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej później niż wcale! Czemu nie ... tylko żeby ten zabójczy deszcz ich nie przyklepał zanim wzejdą - u nas 3 dni bez ulewy - fingers crossed!
      Pozdrówki!

      Usuń
  9. Kasiu, pięknie, pięknie!!!!
    Ta wystawa podoba mi się najbardziej i nie dziwię się, ze spędziłaś w niej tyle czasu, ja bym chyba nocowała. Jestem pod ogromnym wrażeniem, a to tylko parę zdjęć, ale ci zazdroszczę :(. Jaka szkoda, ze u nas nie ma takich imprez.

    A ostatnie zdjęcia boskie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękna fotorelacja !

    Kasiu, zapraszam do mnie po wyróżnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Strasznie mi się podobają te wszystkie "dzindziboły", te durszlaki, czajniki, wszystko w co można wsadzić kwiaty. I urocze są te żaby, nie przepadam za tego typu biżuterią w ogrodzie, ale bym je wpuściła do siebie:).
    A foteliki w kwiatki wypisz wymaluj - identyczne jak w latach 70-tych, siedziałam na takich jak wyjeżdżaliśmy z rodzicami na wakacje pod namiot. Ciekawe czy to przedmioty "vintydżowe" czy oryginały z epoki?

    OdpowiedzUsuń
  12. Kasiu - no i nie trzeba było tego "wyfikanego" kurnika zabrać ze sobą...???!!! Jest super!!!
    Wiesz co - wzięłam się za ten chol.... podagrycznik... Masakra... Kłącza są tak duże pod ziemią, że będę to pielić do jesieni. Plus jest taki, że w ziemi grasują grubaśne rasówki i dzisiaj moi mali rybacy dzielnie złowili 3 okonki:-) Ale branie...:-))))))
    Ja za to odreagowuję przy zbieraniu jagód i wiesz co tak sobie pomyślałam, czy jakby tak "z grubsza" wyciągnąć te okropne kłącza podagrycznika a później wszystko przykryć folią albo agrowłókniną i zostawić tak do przyszłego roku, to zmniejszę szansę na jego rozrost? W tym roku i tak nie założę już warzywnika a jedynie przygotuję sobie miejscówki. Jak człowiek się nie chce urobić, to kombinuje jak koń pod górę ale Kasiu ja tego mam ze 400m...
    A jak Twój skrzyp? Czytałam, że ma właściwości lecznicze i można go suszyć - może zabawisz się w Zielichę...??? hi! hi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja z tej wystawy nie tylko kurnik zabrałabym do domu! Tyle fajnych pomysłów.

      Z podagrycznikiem ciężka sparwa - myślę, że zakrycie ciemną membraną pomogłoby, gdybyś zostawiła ją tam na kilka lat. Nie wiem czy jeden sezon to załatwi. To świnstwo może sobie spokojnie 'spać' w glebie a potem nagle masz ci babo placek ... to samo u nas ze skrzypem. Spał sobie spokojnie a my tu spychacze, koparki itd i się chłopak przebudził i teraz szaleje - najgorzej jest tam, gdzie przy budowie czy kopaniu stawu wzruszyliśmy maszynami glebę. Narazie rośnie pięknie. Nie ruszamy terenu nowego stawu z braku czasu. Prze domem nie jest źle, ale na wszelki wypadek rozrzuciliśmy wapno dolomitowe.

      Ściskam mocno!!!

      Usuń
  13. Kasiu, zrywaj ten skrzyp, susz i sprzedawaj. Toż to najlepsze lekarstwo na wypadające włosy. Serio. Mama mi zrywa i suszy:)

    OdpowiedzUsuń