wtorek, 25 czerwca 2013

Angielskie ogrody w CZERWCU Cz. I - relacja z wycieczki do raju ogrodnika ...


Moje wyjazdy i 'Wycieczki 2013' zakończone. Pracy było sporo, ale wrażeń jeszcze więcej ... teraz oglądając zdjęcia mogę na spokojnie chłonąć te wszystkie cudne miejsca, które odwiedziliśmy z wycieczkami w maju i czerwcu. Jeszcze nie myślę o wycieczkach na rok 2014, ale prawdopodobnie zorganizuję coś na początku lipca w związku z wystawą w Hampton Court - teraz już wiem, że jest to impreza warta odwiedzin. 

Póki co siedzę od kilku dni w domu i panicznie próbuję nadgonić zaległości. W ogrodzie piękny busz - muszę przyznać, że po angielskich autostradach i lotniskach nie ma nic cudowniejszego niż ciepły, wilgotny i wspaniale pachnący kaszubski las ... do tego śpiew ptaków i całkiem znośne ilości komarów! Każdego dnia szczypię się w rękę i z niedowierzaniem rozglądam się wokoło - ja tu mieszkam! WOW

Dzisiaj nie będę jednak pisała o moim ogrodzie - zabieram Was w podróż  po tych wszystkich niesamowitych miejscach, które mieliśmy szczęście odwiedzić z wycieczką. Jak się pewnie domyślacie zdjęć mam sporo - więc małymi porcjami będę je puszczać w obieg na blogu i Na Ogrodowej.pl Mam nadzieję, że podobał się Wam przewodnik po Chelsea Flower Show 2013?





Czerwcowa wycieczka rozpoczęła się w niedzielę (16-go) o 8-mej rano na lotnisku w Londyn Luton. Po pierwszych spotkaniach, uściskach i buziakach od stałych bywalców oraz zakupieniu mocnej kawy (musieliśmy wstać około 2 rano!) popędziliśmy autostradą na północ w stronę Birmingham na wystawę BBC Gardeners World. 

Jeszcze nigdy nie byłam na tej wystawie, ale od lat prenumeruję magazyn BBC Gardeners World (który wszystkim polecam) więc chciałam ją zobaczyć. Ogólnie PIMMS był smaczny i nie padało, ale wystawa bardzo średnia - głównie shopping i eating. Ogrody pokazowe mizerne. Na szczęście w tym roku było sporo akcentów ekologicznych i to mnie zafascynowało - duuuuużo o pszczołach i innych insektach pożytecznych oraz wszelakich mieszkańcach naszych ogrodów: jeżach, ptakach, żabkach itd. Inspiracji tyle, że aż trudno to wszystko objąć. Wyobraźcie sobie, że w jednym miejscu były zajęcia dla dzieci polegające na eksperymentowaniu z kupkami sów. Tak - to były zasuszone kupy sów ... chyba że znacie bardziej fachową nazwę ;-) takie kupy nie są mi obce, ponieważ znajdujemy u siebie ich sporo i zawsze z zainteresowaniem oglądamy ich zawartość - spokojnie! sowy jedzą ciekawe rzeczy ... na przykład myszy polne i właśnie ich kosteczki można zobaczyć w sowiej kupce. Mały Albert uwielbia takie rzeczy - świat naturalny fascynuje większość dzieci. Na wystawie dzieciaki moczyły takie zasuszone kupki sów i potem za pomocą pęsetek wyjmowały maleńkie kosteczki, układały je na papierowych ręcznikach i uczyły się o budowie oraz życiu naszych braci mniejszych.




Podczas wystawy trwał również RHS Birmingham Flower Show. Na terenie bardzo dużego namiotu-pawilonu wystawiało się sporo szkółek oraz hodowców roślin ze wszyskich części Wielkiej Brytanii. I tu znowu orzeźwienie, ulga i jakby powiew  cudownie pozytwnej energii - większość roślin naturalnych, jakby prosto z mojej łąki! Zobaczcie na zdjęciu poniżej - to są właśnie gwiady wystawy! Nie przekombinowane odmiany z liśćmi w kratkę, a kwiatami w paski (no ... może trochę przesadziłam), ale NORMALNE rośliny - większość z nich rodzime dla nas gatunki spotykane w lasach i na rozczochranych przydrożach: maki, krwawniki, naparstnice, dziewanny i duuużo traw. Ach ... jaka inspiracja.


Po zakupie sporej porcji nasion obeszłam ekspozycje kolekcji poszczególnych roślin - cuda! U takiego prawdziwego hodowcy z tradycjami sprzed lat (i złotymi medalami z Chelsea Flower Show) zaopatrzyłam się w kilka małych sadzonek chryzantem, które dołączą do mojej  kolekcji jesiennych kwiatów na kwiat cięty. Oto namiary na mojego hodowcę  Chrysanthemums Direct bo bez chryzantem to ze mnie żaden wiejski ogrodnik!



Po wystawie ostatnimi siłami dopełzliśmy do naszego mini-autokaru i zaprzyjaźniony kierowca Tom zabrał nas do hotelu w Guildford, w ogrodowym hrabstwie Surrey na południowy zachód od Londynu.

******




Czerwcowa wycieczka była poświęcona wspaniałomyślnej Gertrudzie Jekkyl. Ta energiczna osóbka zaprojektowała ponad 400 ogrodów w Europie i USA - niestety niewiele z nich dotrwało do naszych czasów, ale udało nam się odwiedzić kilka perełek. O samej projektantce oraz tym oryginalnym angielskim stylu zwanym 'Sztuka i Rzemiosło' (Arts and Crafts) napiszę wkrótce więcej Na Ogrodowej, teraz tylko szybka foto-relacja. Najważniejsze jest to, że 'Genialna Gertruda' uratowała nas od symetrycznych klombów  i super nudnych nasadzeń typu kobierzec kwiatowy. Dzięki niej w ogrodzie są byliny i swobodnie kwitnące krzewy ... rabaty obsadzone są roślinnością o delikatnie dobranych kolorach, kształtach i wielkościach ... w przeciwieństwie do trendów panujących przez setki lat, na początku XX wieku za sprawą Gertrudy ogród zwrócił się ku naturze.


Rosamunda Wallinger wśród uczestników wycieczki ... no kilka osób chyba zbłądziło w rabatach, gdyż ich tu nie widzę ;-)


Wiemy to wszystko dzięki szczegółowym planom ogrodów pozostawionym przez projektantkę, a także ciężkiej pracy ludzi takich jak Rosamunda Wallinger - właścicielka, rewaloryzatorka i główna ogrodniczka w Manor House, Upton Grey, ogrodzie zaprojektowanym w roku 1908 przez samą Gertrudę Jekyll. 

Rosamunda z otwartymi ramionami przywitała nas już przy autokarze i pasją opowiedziała o domu i ogrodzie. Ta niesamowicie inspirujaca osoba, malutka kobietka w ogrodniczym fartuchu uzbrojona w łopatki i sekator przekazała nam swoją energię, serdeczność i ciepło, po czym pobiegła z powrotem do pracy na rabaty. Ach ... już widzę te dwie panie siedzące przy stole pełnym książek i planów, popijające zabieloną herbatkę i debatujące nad obsadzeniami rabat - Gertruda i Rosamunda. Tak ... takich ludzi nie spotyka się na co dzień. I jeszcze w dodatku upiekła specjalnie dla nas ciasto! 


Foto Agnieszka Hubeny-Żukowska


Według słów Rosamundy ten ogród jest obrazkiem ogrodu Gertrudy Jekyll ... 







A oto sama Rosamunda pracująca w swoim magicznym ogrodzie, któremu od 30 lat poświęciła się bezgranicznie. Trudno uwierzyć, że kiedyś była londyńską miastówką bojącą się wsi jak ognia ... cóż ogród może zrobić z człowiekiem! 






Polecam Wam stronę Rosamundy The Manor House, Upton Grey. Znajdziecie na niej wiele ciekawych informacji dotyczących ogrodu i Gertrudy Jekyll. Poprzez stronę można też kupić książki Rosamundy i zobaczyć na zdjęciach jak wygląda ogród przy Manor House w różnych porach roku.


******



Posiadłość i ogrody The Vyne to był krótki przerywnik pomiędzy ogrodami wspaniałych projektantów. Wycieczka mogła podziwiać w nim duży angielski ogród warzywny za murami, krórego część zajmowała oryginalna szklarnia w stylu Wiktoriańskim. A w tej szklarni pięknie zabdane rośliny ciepłolubne ...




... przed szklarnią tradycyjnie wystawiono donice z cytrusami, które latem chętnie oddychaja 'świeżym powietrzem'. 






Były do kupienia pelargonki pochodzące od roślin wystawionych w szklarni. Jestem ich wielką miłośniczką, więc do plecaka powędrowały dwie roślinki. Takie zakupy są najcenniejsze ...

A! I tego dnia zadzwoniła do mnie pani w sprawie szczęki - właściciel się znalazł, szczęka oddana ... szczegółów akcji niestety nie znam, bo byłam 'wyjechana'. Ale w zamian dostaliśmy paczkę kawy, o!  ;-)

******




No, i kolejna perełka - tym razem bardziej współczesna. Z początku XX wieku przenosimy się do roku 1995. Projektant: Piet Oudolf - mój ulubiony ;-) Tutaj naszą wycieczkę przywitał tylko kot, który miał na nas oko ... a my na niego obiektywy aparatów. Nikogo nie było, właściciel zwiał ... calutki ogród tylko dla nas. Jest to prywatne miejsce, więc nie spodziewaliśmy się gości. Zobaczcie sami, czy Piet Oudolf nie jest genialny ...












Spędziliśmy w tym miejscu ponad 2 godziny snując się pomiędzy naturalnie wyglądającymi rabatami, siadając na ławeczkach, wzdychając do pięknych widoków i głaszcząc koty - okazało się później, że są dwa identyczne. Właścicielem ogrodu jest pewnien znany angielski hodowca roślin o nazwisku John Coke, który postanowił stworzyć wokół starych zabudowań Bury Court nowoczesny ogród. Świetnie mu się to udało, ale zatrudniając Oudolf'a mógł być pewnien sukcesu. Warto zwrócić uwagę na altankę obsadzoną srebrną gruszą płaczącą Pyrus salicifolia 'Pendula' oraz połączenie form strzyżonych/formalnych ze swobodnymi nasadzeniami - to właśnie Piet'owi zawdzięczamy ten obecnie bardzo modny trend .  







******




Pod koniec drugiego dnia wycieczki trafiliśmy do prawdziwego królestwa róż w Mottisfont Abbey Gardens. Był to już nasz 4 ogród tego dnia i wiele osób było 'zaogorodwanych', ale widok zachodzącego słońca i zapach setek róż postawił nas na nogi ... no, i może ten PIMMS serwowany przy wejściu do Walled Garden.  




Historia tego miejsca sięga XIII wieku. Nas jednak interesowała głównie jego słynna Narodowa Kolekcja Róż, którą na terenie ogromnego Ogrodu za Murem (Walled Garden) zainicjował w roku 1972 wybitny specjalista hodowli i uprawy róż - Graham Stuart Thomas. 




Róże rosły tu wszędzie ... na murach, rabatach, kratkach, pergolach, altanch ... prawdziwy raj. Wymieszane z bylinami i kwiatnącymi krzewami wyglądały szczególnie atrakcyjnie. Zobaczcie sami:










W ogrodzie było także wiele dużych rabat bylinowych, część warzywna, szklarnia i oczywiście kompostownik. Wszystko to nieopodal starej rezydencji otoczonej zielona darnią i dzikimi łąkami ...





******

Na pierwszy raz wystarczy. To były pierwsze dwa dni wycieczki. Nie chcę Was zanudzać. I przepraszam za brak odpowiedzi pod komentarzami z poprzedniego postu - wszystko nadrobię obiecuję. W hotelu nie miałam siły nawet wyciągnąć komputera z walizki ... teraz już parkuję swoje szanowne 4 litery w kraju i nigdzie nie jadę przez parę miesięcy. Ależ będzie cudownie ... lato u siebie ... A teraz udaję się do kuchni robić kompoty truskawkowe (mam prawdziwych kaszubskich truskawkowych sąsiadów, więc nie korzystać z tego byłoby grzechem)  i pysznie wyglądającą propzycję mojej Joli z Na Ogrodowej 'Botwinka z młodych buraczków' - których w ogródkach chyba już coraz więcej.


 



A! W sobotę 6-go lipca koniecznie oglądajcie ogród projektu Agnieszki Hubeny-Żukowskiej w programie 'Maja w Ogrodzie'. Jest to malowniczy ogród w stylu wiejskim, który Agnieszka opisała dla nas Na Ogrodowej.pl w artykule: Projektujemy ogród wiejski w stylu angielskimWięcej szczegółów o emisji programu znajdziecie TUTAJ. Zobaczcie jak tam ładnie:




Zobaczcie także koniecznie Angielskie ogrody w CZERWCU Cz. II


Ściskam bardzo mocno. K



34 komentarze:

  1. Rozkosz dla oczu i balsam dla duszy! Najpierw obejrzałam dwukrotnie te piękne zdjęcia, później przeczytałam tekst i zaraz znowu zacznę oglądać od nowa:) Uwielbiam angielskie ogrody. Z ogromną przyjemnością przeczytałam treść i utęsknieniem czekam na część drugą.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malanko dziękuję serdecznie, jak tylko wydobędę się spod góry truskawek to piszę dalej ;-)

      Usuń
  2. Super, fajna fotorelacja
    Piet Oudolf- potrafi stworzyć harmonijne piękno-też bardzo go lubię
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Och dzięki za wspaniałą wycieczkę, wiem że to tylko zdjęcia - ale jak pięknie :-)
    Herbaciana róża na tym murze podbiła moje serce - CUDNA ;)
    Pozdrawiam balerinka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym ogrodzie różanym już sama nie wiedziałam jakim jakiej robić zdjęcia - a ten zapach ... Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Pojęczałam sobie i powzdychałam z zachwytu nad rabatami:) Rozkosz dla oka!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach Kasiu!!!! Ja to się czasami zastanawiam czy jak zobaczę u Ciebie nowy wpis, to lecieć do mamy, żeby jej pokazać, czy przemilczeć. Bo jak zaczyna analizować każde zdjęcie, to potem komputera nie chce mi oddać ;)
    Znowu pokazałam i jesteśmy zachwycone :)) Nawet nie potrafię powtórzyć całego słowotoku, przy każdym zdjęciu. "Analizie" podlega zarówno część zielona, kolorowa, jak i ścieżki, sposób przycinania itp. itd. oraz uciecha: "O! widzisz też takie mamy!!".
    Serdecznie, z uśmiechem pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia dziękuję Tobie i Mamie - dziewczyny oglądajcie sobie na zdrówko!

      Usuń
  6. Ach te angielskie ogrody, uwielbiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Kasiu wróciłam z niebytu internetowego, z gąszczu spraw osobistych oraz chwastów zasiedlających warzywnik, a tu taaaakie cuda!!! Piękne ogrody, kompozycje rabat że och i ach, kawał historii i ogrom pasji. Zazdroszczę uczestnikom wycieczki, ale może kiedyś i mnie się taki wyjazd przytrafi. Mam go na liście marzeń do spełnienia zamiast spa :-) Ściskam, lecę nadrabiać w Kąciku Badawczym i w lolowym Ogrodzie blogowym :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Loluś - najpierw wycieczka, a potem spa - to moje marzenie! Pozdrawiam i czekam opisów na blogu i w kąciku, buziaki! K

      Usuń
  8. Na wstrzymanym oddechu czytałam i oglądałam aż dostałam zawrotów głowy od tylu cudeniek ;) Myślę, że jeszcze nie raz zajrzę do tego posta, żeby sobie dokładniej pooglądać :)Bo to takie moje marzenia na tych zdjęciach są...

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję Kasiu za taką piękną relację, wpatruję się w te Twoje wpisy w każdej wolnej chwili jak przysłowiowy szpak w pięćdziesiąt groszy.Jakże bym tam chciała z Tobą być :)
    Pozdrawiam i życzę serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tych ogrodach człowiek głupieje i potem zdjęcia są najlepszym sposobem przeżycia ich w spokoju. Szkoda, że tak mało czasu ... bo zdjęć jest duuużo. Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Kasiu!
    dziekuje za PRZEEPIEKNA relecje!
    Ocz nie moge oderwac.

    Pozdarwaim z Alzacji, Kasia

    OdpowiedzUsuń
  11. Pani Kasiu, te "kupy" sów nazywają się wyplówki. Jest to zlepek niestrawionych części pokarmu, wydalany ruchami wymiotnymi przez otwór gębowy. Ptaki nie posiadają zębów dlatego połykają pokarm w całości po tym jednak muszą pozbyć się tego co okazało się zbędne i trudne do strawienia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku ale ciekawa informacja - biedne te sowy, a czy w inny sposób też wydalają odchody? Dziękuję przepięknie za podpowiedź. Fascynują mnie takie rzeczy. Pozdrawiam ciepło, Kasia

      Usuń
  12. Pojechałabym tam z wami jak nie wiem co! Kasa jedynie mnie powstrzymuje ale zdjęcia oglądam chętnie:) Cuda nad cudami. Buziaki serdeczne i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  13. Tyle wrażeń , tyle kolorów , tyle roślin. Nie wiem co tu napisać poza tym ,że pięknie i że chciałabym też tak mieć. Cudownie się cieszysz z powrotu do domu.Wiem coś o tym.W podróżowaniu najpiękniejsze są powroty.Tez niedługo będę wracała .Pewnie nie poznam mojego gąszczu.Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  14. na drzewka cytrusowe mam chrapkę, choć kompletnie rąk do roślin nie mam, ale i te szklarnie i domki i ogrody, które dziś pokazałaś, zachwycające ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bajka.
    Czy ja dobrze wypatrzyłam w grupie Danusię z Ogrodowiska?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest. Danusia i Witek już po raz trzeci uświetniają swoją obecnością moje wycieczki ;-)

      Usuń
  16. Ogrody marzenie, słów brak... pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  17. I ja tam byłam, miód i ... Pimms'a piłam:).
    A com widziała i słyszała sama też sfociłam:).
    To taka parafraza z Pana Tadeusza, piękne zdjęcia Kasiu, pozdrawiamy z B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Kochani! No Pimms'a to faktycznie tym razem nie brakło. Pozdrawiam i do zobaczenia w sierpniu ;-)

      Usuń
  18. chyba najbardziej mnie ujął ostatni ogród :) piękna wycieczka, piękne ogrody, pozostaje jedynie powzdychac :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogród z różami był cudny. Szczególnie, że mieliśmy do niego dostęp 'exclusive'i nikogo oprócz nas w nim nie było. Można w nim spokojnie spędzić cały dzień, albo i dłużej ... tutaj jest więcej o Mottosfont: http://www.naogrodowej.pl/artykul,Kolekcja_starych_angielskich_roz_w_Mottisfont,520

      Pozdrawiam! K

      Usuń
  19. Kasia, wspaniałe ogrody. Każdy miał coś do zaoferowania i zaskakiwał. To ja się ciągle zapodziewałam (jak nigdy) - sorry, widać mój brak na zdjęciu zbiorowym.
    A wystawa - mnie się podobała - taki misz masz, że każdy znalazł coś dla siebie i nie było takiego napuszenia. Czyli jeszcze Hampton Court?
    Pani Rosamunde - :), w tej osobie może się wiele z nas odnaleźć (z mieszczucha stać się wiejskim ogrodowym człowiekiem).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rosamund'a jest bardzo inspirująca i ma też wielkie szczęście ... gdy kupowali z mężam ten dom 30 lat temu nie mieli zielonego pojęcia, że był wokół niego ogród zaprojektowany był przez Gertrudę ... bajka! Pozdrawiam!

      Usuń
  20. Bardzo piękne miejsce, również inspirujące do pracy. Trawniki pieknie przystrzyżone, wszystko bujnie rośnie (pewnie mają jakiś specjany system nawadniania?). Zazdroszczę takiego wyjazdu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Anglii rzadko stosują nawadnianie w ogrodzie, mają sporo deszczu więc jakoś bez tego żyją. Jeśli jest bardzo sucho, to podlewają za pomocą przenośnych sprinklerów. Na rabatach czasami widać linie kroplujące, ale przeszkadzają w pielęgnacji - nie wszyscy to lubią. Trawniki są pedantycznie pielęgnowane - to chyba najważniejsze. Pozdrawiam ciepło, Kasia

      Usuń
  21. Cudowny ,upajajacy widok tego ogrodu! kocham to!

    OdpowiedzUsuń