czwartek, 1 grudnia 2016

Jesień w naszym ogrodzie i PAPRYCZKI CHILI - obiecane przepisy.




Wprawdzie za oknem pejzaże już raczej zimowe, a ogród dziś rano pokryty był stalowym szronem - to przecież nie mogę zapomnieć o jesieni. Muszę podzielić się z Wami chociażby kilkoma fotkami i wspomnieniami z tej chyba najpiękniejszej pory roku. Chociaż nie wiem czy to z powodu dziwnej pogody czy może z powodu nawału pracy - ale jakoś w tym roku minęła ona strasznie szybko i gdyby nie te zdjęcia, to może nie uwierzyłabym, że w ogóle była ... 






... no ale pomimo tego, że idzie już ta mniej wyczekiwana przez ogrodnika pora roku zima - to u nas na drzwiach nadal cudowny jesienny wianek,  przed domem rabata bylinowa zdobi, a w sercach jeszcze tyle chęci do pracy - oby tylko pogoda nam na to pozwoliła. 

Po tak intensywnym sezonie szykujemy się na kolejny - jeszcze intensywniejszy :-) Otwarcie ogrodu i warsztaty oraz dni otwarte były tak popularne, że zachęciło nas to do budowania kolejnych części ogrodu - nie wspominając oczywiście o konieczności pielęgnacji tego co już istnieje. Postanowiliśmy również zmienić kilka 'starych' elementów i przede wszystkim zastąpić toitoia czymś atrakcyjniejszym :-) a więc praca wre ... no i to jest niestety głównym powodem mojej nieobecności na blogu. Mamy tylko nadzieję, że do świąt uda nam się zrobić kilka ogrodowych rewolucji, żeby wiosną było mniej pracy. A zimą zasiąść do pisania, pisania, pisania ....



Leszczynowe łuki  w nowym sezonie zastąpimy czymś bardziej trwałym.



Srogich zimowych pejzaży nie przypominają też jeszcze kolorowe żywopłoty grabowe i zagony kapustne w warzywniku. Różne odmiany jarmużu i fioletowa oraz zielona brukselka poza ozdobą są oczywiście teraz wartościowym dodatkiem do jesienno-zimowej kuchni.  Jeśli tylko słońce raczy raz na jakiś czas popieścić nas swoim promieniem, to w ogrodzie robi się jeszcze piękniej niż latem. 

Często słyszę pytania dotyczące potraw jarmużu - jak my go jemy? Szczerze, to na wiele różnych sposobów. Andrew czasami na szybko miesza jego liście z burakiem liściowym i szpinakiem, a następnie je podgotowuje, kroi, wrzuca na patelnię z oliwa oraz czosnkiem i wszystko pysznie podsmaża. Potem 'takie coś' można na przykład dodać do ugotowanych, pokrojonych ziemniaczków, lub nawet zrobić z tym frittatę lub tartę. Można jeszcze na patelni dodać do mieszanki liści śmietankę - wtedy powstanie jedwabiście kremowy dodatek do obiadu. 

Można oczywiście jarmuż dodawać do dań jednogarnkowych i zup, można też podawać z makaronem lub na tostach. Przepis na jarmuż na toście TUTAJ. Można też robić z niego bukiety :-) dodatkowo nie boi się mrozów i w zacisznym warzywniku (zawsze dobrze jest warzywnik ogrodzić żywopłotem) będzie śliczną atrakcją nawet podczas najgorszych zim. 







Moja szklarnia teraz już śpi. Nie ma w niej nic. Ale na poniższym zdjęciu widok z października, gdy na drzewach było jeszcze całkiem sporo liści - teraz krajobraz jest już całkiem inny. Bywa juz nawet biało :-)






Ale cofnijmy się trochę w czasie ... we wrześniu noce robiły się coraz chłodniejsze, więc wstawiłam do szklarni wszystkie donice z pelargoniami - większość z nich to pelargonie botaniczne, które często są bardziej ozdobne z liści niż z kwiatów i co najważniejsze można z nich robić pyszne napary i innymi wrażliwcami - bez których niestety nie mogę żyć.  Wszystkie te rośliny latem spokojnie stoją sobie na zewnątrz tu i ówdzie, ozdabiając mniej ciekawe miejsca - kamuflując je :-) rośliny w donicach to naprawdę super sprawa nawet jak ma się 'normalny' ogród. 

Przez cały sezon podlewam je (z pobliskiej beczki) gnojówką z obornika lub żywokostu, przycinam suche kwiaty i uszczykuję listki na herbatę. Są bardzo mało obsługowe. Niestety po krótkim jesiennym pobycie w szklarni (gdzie były podlewane już tylko bardzo mocno rozcieńczoną gnojówką z obornika lub sama wodą) musiały powędrować do domu na zimę i pomimo tego, iż starałam się je dobrze przygotować do tej szokującej dla nich przeprowadzki - to wiele z nich zgubiło liście i dopiero teraz powolutku dochodzi do siebie na parapecie. Takie 'zestresowane' rośliny niestety są bardzo podatne na szkodniki i choroby, więc trzeba codziennie obserwować czy coś ich nie 'zjada'. 

Moje mają sporo szkodników, więc robię opryski ekologiczne i jak się da, to zbieram je ręcznie - na przykład małe gąsieniczki z mojej pelargonii kutnerowatej. Wszystkie te rośliny lepiej zniosłyby zimę w Afryce, a ja nie mogę im takich warunków zaoferować - więc trochę się wszyscy pomęczymy ich obecnością w domu, ale za to na wiosnę będę miała duże, gotowe do kwitnięcia rośliny do wystawienia znowu do ogrodu. A w przyszłości jest nadzieja na ogród zimowy :-)

Dzięki takiemu chowaniu i wystawianiu mam kwitnące wawrzynki oraz rozmaryny, a także dużą kolekcję pelargonii botanicznych gotowych wiosną do pobierania sadzonek (pelargonie wiosną zazwyczaj mocno przycinam). 



W tle pelargonia ogrodowa 'Mrs. Pollock', mirt i eszeweria.

Pelargonia 'Chocolate Pepermint'  Pelargonium quercifolium.  

Pelargonia ogrodowa "Apple Blossom", klonik Abutulon pictum 'Thompsonii', eszeweria
i jednoroczne pnącze o nazwie Rhodochiton




Do wiosny szklarnia pozostanie pusta i samotna, ale za to w marcu/kwietniu znowu rozpocznie się tu szał wysiewów i pikowania, a potem wszystko hop do inspektu na hartowanie. Do tego czasu spokój, cisza i planowanie nowego sezonu - tak sobie wymyśliłam, że w tej szklarni w przyszłym roku poprowadzę pod sufitem ogórki sałatkowe - kiedyś tak już robiłam w Anglii i efekt był świetny - takie dyndające ogórasy zwisające z sufitu :-) 





W warzywniku już dawno po zbiorach ... również fasoli, która teraz już dawno wysuszona czeka na przerobienie na sos/musy czy zupę lub na ponowne posadzenie w przyszłym roku. Ta na zdjęciu to fasola borlotti zwana także fasolą rzymska lub żurawinową - jej strąki są bardzo atrakcyjne i można wykorzystywać je nawet do kompozycji kwiatowych i jesiennych wianków. Trudno jest ją dostać w Polsce, ale świetnie rośnie w naszym klimacie, a smakuje bosko :-) 






Poza tym pracy jest sporo nad oczyszczaniem gleby z perzu w nowym warzywniku, a w starym wielka rewolucja :-) nowe metalowe krawędzie dla rabat, przesadzanie obwódek z bukszpanu, nowe tunele i potem troszkę inne obsadzenia. Kury natomiast dostały nowy dach w postaci trawy z rolki :-)






I póki sad jeszcze młody, pole truskawkowe nawet nie posadzone :-) i owoców na kompoty brak - to wysyłamy Alberta na starą, dziką jabłoń nad naszym stawem po zbiory. Owoce ma całkiem ładne, duże i co najważniejsze zdrowe! Bez oprysków i sztucznych nawozów - dla nas ta dzika jabłonka jest prawdziwym skarbem. 




Albert z wielką radością pozbierał kilka skrzynek pięknych jabłuszek, które natychmiast z Andrew przerobiliśmy na kompoty. Trzeba sobie jakoś radzić :-) teraz zabieramy się za mus ...





******





Tegoroczne zbiory papryczek były mega. No raczej się tego spodziewaliśmy po uprawie ponad 50-ciu roślin w donicach i tyle samo w glebie :-) ale nigdy nie wiadomo czy naszych upraw nie odkryją nornice, które są koneserami ostrych chili! No ale się udało i oczywiście papryczek (i również papryk słodkich) było wręcz za dużo. Ale jakie były piękne! Kolorowe! Uwielbiam je - wyglądają jak drogocenne kamienie. Natomiast Andrew uwielbia je jeść ... a więc pod spodem obiecane wielu z Was przepisy i kilka słów na temat uprawy. 


Albert zafascynowany kolorowymi papryczkami. Chłopaki utulone ukochanymi wełnianymi
kubraczkami wykonanymi przez MAGMA :-) 






My uprawiamy nasze papryczki zarówno w gruncie jak i w donicach (ale wszystko w tunelu, chociaż świetnie też rosną na nasłonecznionym balkonie lub tarasie w donicach). Do donic idą zazwyczaj odmiany niższe i delikatniejsze, a pozostałe sadzimy gruncie w sąsiedztwie pomidorów, bazylii i bakłażanów. Nawet jeśli pomidory zostaną porażone zarazą ziemniaczana, to papryki i bakłażany trzymają się świetnie (pomimo tego, ze przecież są z tej samej rodziny co ziemniaki i pomidory).  

Sadząc je do donic robimy własną mieszankę pół na pół ziemia z ogrodu (opcja bardziej eko) lub  podłoże sklepowe (może być zwykły torf odkwaszony, ale to opcja mniej eko) z przekompostowanym obornikiem. Gdy kwitną i owocuja podlewane są regularnie wodą z gnojówką żywokostu, gdyż taki nawóz ma dużo potasu odpowiedzialnego właśnie za kwiaty i owoce roślin.  Donice muszą być minimum 5 lub 7 litrowe. 

Wczesną jesienią zbieramy po kilka najpiękniejszych i najbardziej dojrzałych papryk z każdej rośliny, aby pozyskać z nich nasiona do przyszłorocznej uprawy. Oczywiście takie egzemplarze dokładnie opisujemy, bo nie ma świecie nic gorszego niż pomieszanie odmian :-)  









Fermentowane papryczki chili 2 w 1
czyli sos Tabasco oraz ostry gęsty sos sriracha do wszystkiego :-) 


Składniki:
  • 1 kg papryczek chili i słodkich  (np. czerwone Jalapeno na pół z papryka czerwoną słodką np. odmiana Alexander ale warto eksperymentować z różnymi odmianami) 
  • 9 ząbków czosnku
  • 1 łyżka soli morskiej
  • 6 łyżek octu winnego 


Wykonanie: 

Papryczki myjemy i odcinamy im łodyżki. Jeśli chcecie aby sos nie był diabelsko ostry - to możecie pozbyć się  również nasionek.  

Teraz warto podzielić wszystkie składniki równo na pół (żeby nie przeładować blendera) i wrzucić do blendera: papryczki, czosnek, sól. Wszystko mielić przez 2 minuty - mieszanka powinna stać się płynna z odrobiną pianki na górze, a następnie przelać do czystych szklanych słoików (wielkości 500 do 900 ml) - nigdy do plastiku. 

Słoiki przykrywamy kawałkiem papierowego ręcznika kuchennego i przyciskamy gumką recepturką. Wstawiamy je do chłodnego, ciemnego miejsca na około 2-4 dni. Po tym czasie zaobserwujemy, że płyn zbiera się na dole się na dole słoika, a gęsty sos na górze. Gęsta część powinna mieć w sobie bąbelki co będzie wskazywało na zachodzące w niej procesy fermentacji. Wtedy zostawiamy słoiczki jeszcze na 4 do 7 dni czyli w sumie dajemy im do 2 tygodni na fermentację - sos należy próbować, smak oczywiście zależy od długości fermentacji.  

Następnie sos ze słoików przecedzamy przez drobne sito i otrzymujemy 2 produkty: płynny sos w stylu Tabasco oraz ostry gęsty sos papryczkowy sriracha. Do każdego teraz należy dodać po 3 łyżeczki octu winnego i dobrze zamieszać. 

Aby gęsty sos był bardziej jedwabny można jeszcze raz go zmiksować w blenderze. Oba sosy warto przelać do mniejszych słoiczków lub buteleczek, dobrze zamknąć i przechowywać w lodówce. Sos typu sriracha można pozostawią na 4 miesiące, a  Tabasco na baaaaaardzo długo. Smacznego :-)


Polecam poniższe odmiany papryczki typu habanero:


Papryka chili habanero odmiana "Pumpkin" OSTRA !!! 

Papryka chili habanero odmiana "Submarine" OSTRA !!! 


*******




Suszone papryczki chili 

najlepiej jest po zasuszeniu utrzeć w moździerzu z nich 
płatki chili,które można dodawać do wszystkiego :-) 


Zasuszenie papryczek to też świetny sposób na ich zachowanie na zimę albo i nawet dłużej :-) bez względu na odmianę można je wszystkie pomieszać i po zasuszeniu mocno zamknąć w słoiczku, aby zapobiec 'uciekaniu' ich ostrości oraz aromatu. Na poniższym zdjęciu widać nasze ostatnie już zbiory papryczek habanero, które teraz poporcjowane czekają na szczęśliwych nabywców, którzy odwiedza nas podczas imprezy:  







Papryka kajeńska – rodzaj papryki rocznej, odmiany Cayenne.

Aby papryczki Cayenne ususzyć najlepiej jest przewlec igłę z nitką przez
nasadę łodyżki i zawiesić w ciepłym, przewiewnym miejscu. 



Papryczki kajeńskie czyli popularne papryczki chili w odmianie 'Cayenne' są umiarkowanie ostre w porównaniu do papryczek typu habanero. Cayenne jest kuzynką meksykańskiej jalapeno  i najczęściej kupuje się ją i spożywa w postaci suszonej, a potem mielonej na czerwony proszek. Nie mogło jej oczywiście u nas zabraknąć. 






W gościnnym natomiast wisiała papryczka odm. 'Pepercino', której nasiona przywędrowały do mnie z Włoch - tam nazywa się chyba: Peperoncino piccante tondo. Teraz i 'tondo' zamknięte jest grzecznie w słoiczku i razie potrzeby ucierane w moździerzu na ostre płatki lub proszek. Ale takie okrągłe papryczki wspaniale nadają się również do faszerowania i do zalew. 


Papryczki "Pepercino". 

Wszystkie uprawy w gruncie (bez znaczenia czy jest to w tunelu czy w ogrodzie na zewnątrz) zawsze staramy się ściółkować. W tym roku pomidory, bazylia, papryki i bakłażany ściółkowane były słomą. 





Oczywiście warto uprawiać jak najwięcej różnych rodzajów i gatunków papryczek - gdyż wszystkie one troszkę inaczej wyglądają, smakują i nadają się do różnych rzeczy :-) 

W zależności od rodzaju i odmiany papryczek chili można robić dla nich troszkę inne zalewy octowe. Poniżej podaje jednak taki przepis uniwersalny, który robimy od lat i można tu używać mieszanych papryczek według gustu i miłości do ostrości :-) 


Papryczki chili w zalewie octowej.


Papryczki chili w zalewie
można z powodzeniem zagryzać nimi sery i mięso lub dodawać do potraw. 
Andrew uwielbia dodawać je do rosołu :-) 

Składniki:

  • 600 gr papryczek chili średniej ostrości
  • 15 ziarenek pieprzu czarnego 
  • 5 liści laurowych 
  • 2 łyżki nasion kolendry
  • 5 łyżeczek soli morskiej 
  • 6 łyżek drobnego cukru 
  • 1 l octu winnego lub jabłkowego 


Wykonanie: 

Do tego przepisu najlepiej jest wybrać papryczki zielone z dodatkiem czerwonych, które oczywiście będą bardziej ogniste. Uwaga! Ubieramy rękawiczki bo potem mogą być problemy ;-) i delikatnie nacinamy każda papryczkę od ogonka aż po czubek i tylko usuwamy nasiona - tak jak widać na zdjęciu poniżej - Andrew używa rączki łyżeczki do herbaty:




Następnie papryczki umieszczamy w miseczce lub garnku i zalewamy na 5 minut wrzącą wodą:





Odcedzamy papryczki i wraz z ziarnami pieprzu, liśćmi laurowymi, kolendrą i solą wkładamy do słoików.  Teraz zabieramy się za robienie zalewy. W rondlu podgrzewamy cukier z octem aż do całkowitego rozpuszczenia się cukru. Nie pozwalajmy jednak na zagotowanie - jak mikstura będzie już bardzo gorąca zalewamy nią słoiki. 

Następnie pozostawiamy słoiki do wystudzenia, zamykamy i je i wstawiamy na około 2 tygodnie do lodówki - po tym czasie można juz je wcinać. W lodówce lub chłodnej spiżarni takie papryczki mogą stać spokojnie 4 miesiące. Smacznego :-)


Skarby z ogrodu - przeróżne pikle z papryczką chili. 

Warto jeszcze wspomnieć jak niesamowicie zdrowe są papryczki. Lista dolegliwości, na które są w stanie pomóc jest długa i imponująca - zobaczcie sami:

Papryczka chili ...
  1.  ... Dostarczy składników odżywczych
  2.  ... Ochroni twoje serce
  3.  ... Pomoże spalić tłuszcz i zgubić dodatkowe kilogramy
  4.  ... Pomoże w walce z rakiem
  5.  ... Zapobiegnie bólom głowy i migrenom
  6.  ... Nie dopuści do powstania chorób układu pokarmowego

Więcej można poczytać tutaj.


****






Tak więc my z naszymi papryczkami i w wełnianych kubraczkach gotowi jesteśmy na przyjście zimy. I tak wydaje się zbyt krótka, żeby faktycznie wypocząć czy swobodnie poplanować nowy sezon.  





Ogród na zimę w większości miejsc zostanie taki jak jest - nie będzie przycięty, wygrabiony i przylizany , ale pozostawiony w pięknym zaschniętym, zamarłym stanie aż do marca. Jedynie zagony w warzywniku staramy się utrzymywać w czystości, aby zapobiec przyszłorocznym inwazjom szkodników oraz chorób na nasze warzywa (one lubią zimować pod pozostawionymi liśćmi kapusty czy innymi częściami pozostawionych warzyw).  





Pozostałe miejsca w ogrodzie zostają bez czyszczenia. Liście oraz zaschnięte pędy będą najlepszą ochroną dla roślin przed mrozami, a dla gleby przed nadmiernym uklepywaniem przez deszcze a potem ciężki śnieg.  




Nie wspominam juz nawet o tym jak pięknie nadal takie zaschnięte rośliny wyglądają i jak bardzo przydadzą się jako schronienie dla małych zwierzątek i ptaków. 










Ależ ten naturalny świat ciekawy ...






Tak więc otulamy się cieplutko , wrzucamy na wolniejszy bieg i cieszymy się jesienno-zimowym ogrodem. Dokarmiamy regularnie ptaki - bo to one będą najpiękniejszą jego dekoracją przez kolejnych kilka miesięcy. Możemy też zbierać popiół drzewny do użycia przyszłym latem - musimy przechowywać go w zamkniętych pojemnikach lub workach, aby cenny potas nie wypłukał się przedwcześnie. 








Poniżej jeszcze moje ostatnie w tym sezonie bukiety - to był kosz przygotowany na Dzień Nauczyciela, czyli jeszcze 14-go października w ogrodzie było tyle skarbów : bazylia krzewiasta odm. 'Blue Magic', 2 różne kocanki, dalie, wilczomlecz i liście kosmosów oraz ośmiałów większych.


Zanim się pożegnam przypominam, że w każdy poniedziałek o godz. 11.00 prowadzę godzinną audycję o tematyce ogrodniczej na antenie Radia Gdańsk. Wszystkie audycje są na stronie internetowej Radia Gdańsk w zakładce OGRODNICZKA W RADIU GDAŃSK  i można je odsłuchać nawet jeśli jesteście na końcu świata :-) zapraszam. 









                                                   No i koniecznie pamiętajcie o tym dokarmianiu ptaków!!!
                                                                                                                            :-)



7 komentarzy:

  1. Kasiu powiedz proszę w jakiej firmie ogrodniczej/katalogu kupujesz nasiona w Wielkiej Brytanii?

    Pozdrawiam

    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow fajnie u was:-) papryczki czili wydałam w cholere. Paliły że szok, za ostre jak dla mnie, a mówią że ten co ma niewyparzona... Hehe. Nie podzialalo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze z wielką przyjemnością przeczytałam i pooglądałam. Cudowne zdjęcia, te wianki, drobiazgi. Wasz ogród jest taki piękny! I inspiruje do działań we własnym zakresie. Np. chciałabym też zrobić taki daszek z trawy. Mam ohydną betonową szopkę z dachem z eternitu, ale gdyby pokryć ją winobluszczem, a na dachu położyć trawę? Pozdrawiam serdecznie, Kasia

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękny bukiet!!! Nie mogłam się powstrzymac, by tego nie napisać😀

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyjemnie było poczytać i pooglądać o tam u Ciebie nowego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kasiu, to prawda że Twój ogród inspiruje, zakochałam się w moim ogrodzie, ziemi, naturze. Wróciłam do korzeni. Pisz zimą jak najwięcej, pokazuj zaległe zdjęcia, będę czekać :) Razem z mężem poglądamy, uczymy się i widząc to co u Ciebie jeszcze bardziej się cieszymy tym co i my mamy.
    Ja papryczki bardzo lubię, ostre co nie daliśmy rady zjeść posuszylam, starłam na płatki i pomroziłam kawałkach. Jarmuż dodaję do zup, koktajli, warzywnych gulaszy. Pozdrawiam :)
    Blueanna

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy Andrew znalazłby chwilę, aby tutaj pokazać krok po kroku, jak założyć taki daszek z trawy i jak go potem pielęgnować?

    OdpowiedzUsuń