Dziękuję wszystkim z całego serca za tak ciepłe i życzliwe komentarze oraz życzenia z okazji świąt Bożego Narodzenia. Nawet nie wiecie, jak bardzo w tym roku były mi potrzebne i jak bardzo utrzymały mnie 'na prostej' podczas świąt, które tym razem minęły nam z Andrew w smutku, doglądając chorej, bardzo bliskiej osoby. Boże Narodzenie spędziliśy z rodziną w Anglii i z pewnością przebiegało ono troszkę inaczej niż w Waszych domach ;-) Na wigilijnym stole u Mamy Andrew gościły głównie dary morza - mule mariniere i niesamowicie delikatne w smaku przegrzebki, a w 1 Dzień Świąt (najważniejszy dla Anglików) serwowano piękny kawał krwistej wołowiny z bukietem sezonowych warzyw - z których szczególnie do gustu przypadł mi tak zwany crash zrobiony z marchwi oraz brukwii z dodatkiem przypraw korzennych i zapiekanka z cieniutko pokrojonych plasterków ziemniaków ułożonych na przemian z plastrami selera - mniam. Tradycyjnie jednak tak w Anglii, jak i w naszym domu na Kszubach była choinka i dużo dużo prezentów ...
Poza kilkoma wietrznymi dniami, ciepła i wilgotna pogoda nie przypominała oczywiście naszej zimy (chociaż po wylądowani na lotnisku w Gdańsku zdaliśmy sobie sprawę, że w Polsce jest o kilka stopni cieplej niż w Anglii!). Zapraszam Was serdecznie na wycieczkę po okolicach angielskiej wioski Yelvertoft o zimowym poranku ... zauważcie jak dużo owoców utrzymało się na krzewach - to tylko dlatego, że jest ich tam tyle, że ptaki nie pustoszą wszystkiego jeszcze w listopadzie;-)
Żywopłoty dzielące pola to bardzo angielski akcent - sadzi się je z rodzimych gatunków, które są prawdziwą oazą dla ptaków zimą. Dodatkowo w przydrożnych zaroślach (które tutaj jakoś nikomu nie przeszkadzają) rosną sobie w spokoju wszelkie rośliny jednoroczne, wieloletnie i trawy ...
A to jest tylnia, tajemna ścieżynka do wiejskiego kościółka. Ileż ja tu razy z psami, a potem małym Albercikiem zawieszonym w nosidełku chodziłam ... stary mur po prwej stronie ma jakieś 500 lat - niesamowite prawda? To jest właśnie ta piękna, niepowtarzalna i romantyczna strona Anglii ... za murem jest farma i potem już tylko pola oraz kręta rzeka Avon ...
Kwitnące i owocujące pędy bluszczu to podstawa angielskich świąt, ten rośnie właśnie na tym starym murze przy sekretnej ścieżce do kościoła ... hmmm - gdzie mój sekator? |
Anglikański kościół All Saints w Yelvertoft, tu w chórze śpiewa Mama Andrew - panuje w nim taka przytulna atmosfera, uwielbiam do niego zaglądać - jest ciepło, trochę mroczno i panuje w nim stary piżmowy zapach. Wiele razy brałam udział w festiwalu kwiatów, który polegał na dekorowaniu przepysznymi kompozycjami całego wnętrza tego kościoła - festiwal odbywa się raz na 3 lata w sierpniu i w przyszłym roku muszę na nim być.
Elementy ołtarza oraz bogato zdobiony grobowiec jeszcze katolickiego biskupa z czasów średniowiecza w kościele All Saints zrobione są z miękkich skał wapiennych, na których nadal widoczne są długie, głębokie nacięcia - zrobili je żołnierze Oliwer'a Cromwell'a ostrząc swoje rapiery przed słynną Bitwą pod Naseby w 1645 roku ;-)
Pozdrawiam jeszcze świątecznie i z wielką przyjemnością zabieram się za katalogi z nasionami na przyszły sezon ... wiosna już za rogiem ;-)
Nie śniegu mi brakuje ale właśnie tego szronu, który tworzy taki bajkowy nastrój. Cudowne miejsce. Chyba nie byłabym w stanie go opuścić. A z tymi owocami to może jest tak ,że po prostu w Anglii mniej ptaków zimuje? Poza tym wydaje mi się,że wiele owoców u nas po prostu oblatuje po silniejszym przymrozku.Klimat zdecydowanie nam się zmienia. Koleżanka pisałą ,że w Porto 5 stopni tylko podczas gdy wczoraj u nas 15. Sciskam Cię Kasiu mocno i dziękujęza uroczy spacer po cudnej okolicy . Buziaki
OdpowiedzUsuńMyślę, że tam ptaki mają więcej do wyboru - bo tych krzewów z owocami jest zatrzęsienie w żywołotach i u ludzi w ogrodach, jest więcej roślin liścistych ogólnie niż iglastych - no i baaardzo dużo ludzi dokarmia ptaki. A u nas też opadają z powodu pogodu - bezsprzecznie. Chociaż przy mojej drodze rośnie taka niesamowita dzika jabłonka - nadal ma pełno owoców, wygląda jak choinka z bombkami, podziwiamy ją za każdym razem, jak przejeżdzamy lub przechodzimy obok. Natura jest niesamowita! Ściskam mocno, K
Usuńo kuchni angielskiej mawia sie ze jest kiepska ( fish and chips), ale najwidoczniej wcale tak nie jest, bo i ty mowisz o doskonalych potrawach i ja mialam kiedys przyjemnosc jesc swiateczne menu przygotowane przez angielke z krwi i kosci i to jedzenie bylo po prostu wysmienite...
OdpowiedzUsuńa jesli swieta smutne to jednak najwazniejsze ze razem - to chyba szczegolnie wazne dla tej chorej bliskiej osoby.
piekne zdjecia i piekne krajobrazy!!! czarodziejska anglia! a dla ptakow prawdziwy raj.
pozdrawiam najmocniej i zycze dobrego nowego roku!
aneta
Hej Aneta! Dobrym fish and chips nie pogardzę - na przykład nad morzem w Hastings lub na północnym wybrzeżu Norfolk w Wells-next-the-Sea ... ale dużo kiepskich jest też i ogólnie dużo kiepskiego jedzenia jest w Anglii, nie da się ukryć. Ale jest też z czego wybierać, jeśli ktoś zna się na gotowaniu ... a w Londynie to już wogóle. Brakuje mi tu w Polsce krabów i muli, ale nie wszystko można mieć - za to jest pyszny Halibut nad morzem w Sopocie w mojej ulubionej Przystani, wiejski chleb na zakwasie i kaszubskie truskawki po horyzont.
UsuńPozdrawiam serdecznie, K
Gdy siadam do komputera i otwieram parę kart ze znajomymi blogami, Twój Kasiu zawsze zostawiam sobie na koniec :) Spokojnie mogę podelektować się każdym szczegółem na zdjęciach, obejrzeć spokojnie parę razy, przetrawić dokładnie co napisałaś. Zawsze wtedy mogę przenieść się w jakieś magiczne miejsce...tym razem też tak było... :))))
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze i dużo zdrowia dla Ciebie i Twojej rodziny na ten Nowy Rok!
bZuzia
bZuziu - dziękuję serdecznie za miłe słowa, ja również życzę Ci pomyślności, zdrówka i spełnienia marzeń w Nowym Roku ;-)
UsuńKasia wszystkiego dobrego dla was w Nowym Roku 2014
OdpowiedzUsuńDzięki Way - może wreszcie uda się nam spotkać w Nowym Roku!
UsuńPozdrawiam ciepło, K ;-)
Zdecydowanie zimowe i świąteczne klimaty mieliście w tej Anglii, bo u nas święta bardziej wielkanocne wypadły:). Ten leciutki szron w słońcu pięknie wygląda na owockach - jak lukier.
OdpowiedzUsuńZ powodu braku temperatur choćby zbliżonych do zera, nie mogłam zrobić zaplanowanej dekoracji zewnętrznej, a właściwie jednej z dekoracji. Te wszystkie wianki, dzwonki, girlandy i światełka wyglądają u nas w tym roku dość egzotycznie.
Nas tu już straszą nadejściem zimy 10go stycznia - a w Anglii wtedy pewno będzie też biało ... ale od przebiśniegów! ;-)
UsuńAleż klimaty...Anglia kojarzy mi się z dziką, wiejską przyrodą, naturalistycznymi ogródkami (zwłaszcza na wsi), które są jak przedłużenie pól i okolicznej przyrody (a może na odwrót?:)), a w to wszystko Zielona tak od niechcenia ktoś rozrzucił tu i ówdzie jakieś domostwo, kościółek, wieś całą...Podobne wkomponowanie w krajobraz widywałam tylko we Włoszech i we Francji (kiedyś, nie wiem jak teraz) - z naszego podwórka niestety płoty i żywopłoty, dom każdy inny w myśl zasady "wolność Tomku..." Jest to zapewne podyktowane tym, że teraz na polskiej wsi większość działek to maleństwa wydzielone z niegdysiejszych pól, a każdy nowy właściciel "swojego kawałka podłogi" chce mieć odrobinę intymności... więc oTUJA się ze wszystkich stron.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, a i kuchni angielska wypada ciekawie - ja również słyszałam że raczej jest kiepska:) A może teraźniejsza taka jest, dawniej umiano fantastycznie gotować i co niektóre gospodynie kultywują tradycje:)
W angielskiej wsi ogródeczki też maleńkie, a czasami długie jak parówka! Jednak klimat u nich łaskawszy i tradycja inna. A krajobraz bardzo bardzo stary, wioski średniowieczne albo i jeszcze dawniejsze, a drogi rzymskie! Dla miłośników historii to jest super miejsce.
UsuńPozdrawiam i życzę radości oraz spełnienia marzeń na Nowy Rok! :-)
Dziękuję Kasiu za takie piękno które znowu pokazałaś, wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twojej rodziny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zdjęcie z rzeką (?) niesamowite. Wspaniałe kadry Kasiu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że choróbsko zażegnana.
Miło było podejrzeć Święta w angielskim domu, dzięki.
Wszystkiego dobrego na Nowy 2014 Rok.
Kasiu, trzymajcie sie cieplo i dziekuje za piekny spacer:)
OdpowiedzUsuńKasiu pięknie spędzacie święta. Dużo radości, szczęścia i spełnienia marzeń w Nowym Roku Ci życzę i serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńIza
Wspaniały zimowy spacer, taki bajkowy. A tego nam tu trzeba. Ciekawe też są świąteczne kulinaria w Anglii. Ach, te malownicze zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie i wszystkiego co najlepsze życzę Wam w Nowym Roku.
Ewa
Dzisiaj, tak na spokojnie, popatrzyłam i poczytałam :))) Kasiu zachwycające słowa i zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuńI przypomniało mi się, kiedy napisałaś o specyficznym zapachu w kościółku, jak kilkanaście lat temu zwiedzałam w Anglii podobny i ktoś z "tubylców" powiedział, że "tak pachnie historia" :))
Dobrego Nowego Roku!! Bądź zdrowa, szczęśliwa i zadowolona!!!!
Kasiu kolejny post, nad którym siedzę i wzdycham z zachwytu (no i trochę z zazdrości też :-). I zgłodniałam! :-) Jak tak sobie patrzę na tę harmonię, to przypomina mi się taka broszurka z County Galway, ze wskazówkami, co, gdzie i jak można budować... Na razie oglądam i podglądam, niestety_nie_nasze krajobrazy. Serdeczności, spełnienia marzeń w 2014 i wymyślania nowych, dla Ciebie i Twojej ogrodowej (a jakże) Rodziny.
OdpowiedzUsuńNajlepszego Roku 2014 dla całej Rodziny w Polsce i w Anglii
OdpowiedzUsuńj
Kasiu, angielskie widoki wciąż mnie zachwycają i nigdy nie umiem powiedzieć, dlaczego. Może to klimat miejsc, może zimozielone pnącza- coś sprawia, że nawet jesienią i zimą ten kraj zachwyca. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku dla całej Twojej rodzinki. Już się nie mogę doczekać, kiedy Twój mąż zacznie wiosennie działać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńI zatęskniłam za widokami z Wyspy... Zwłaszcza za angielską wsią, maluteńkimi miasteczkami... I takimi tajnymi ścieżkami właśnie i przejściami przez płot...
OdpowiedzUsuńJak zwykle piękne zdjęcia i wiele ciekawostek, nie byłam w Anglii ale po przeczytaniu i obejrzeniu tego wpisu mam wielka ochotę się tam wybrać.
OdpowiedzUsuńNa razie musza mi wystarczyć dotychczasowe wypady do Kromlau czy Parku Mużakowskiego . Pozdrawiam serdecznie
Witaj Kasiu!!!!
OdpowiedzUsuńz wielką przyjemnością jednym tchem przeczytałam wpis o Świętach w Anglii. Miałam okazję w ubiegłym roku też spędzić wakacje w Anglii i też bardzo żałuję ,że nie miałam przy sobie sekatora (przeogromna ilość pięknych liści bluszczu krzewików ) anglicy mają tyle możliwości, już oczami wyobraźni widziałam piękne wianki z ostrokrzewem itd., Bardzo dziękuję, że dzięki Tobie Kasiu mogę często powracać na wyspy
Z Nowym Rokiem życzę wszystkiego naj ciepłych dni ,miłości rodzinnej i mam nadzieję Cię często odwiedzać liczę na częste wpisy. Pozdrawiam Marylka
Wszystkim bardzo serdecznie dziękuję za życznenia. Mam nadzieję, że w Nowym Roku będziemy mieli piękne ogrody, duuużo brzęczących pszczół i pięknych motyli. Pozdrawiam, K
OdpowiedzUsuńPrzepiękne ogrody przedstawiasz i nie mów że to niewiele pracy kosztuje,bo to jest harówka całymi dniami od wczesnej wiosny do póżnej jesieni,bardzo podziwiam Twoją pracę i chęci.W ogrodach irlandzkich byłam,są przepiękne żywe i świeże,takie jak Twoje,które tu pokazujesz,życzę powodzenia i wytrwania w Nowym Roku 2014 niech mnożą się Twoje dalie.
OdpowiedzUsuń