niedziela, 29 grudnia 2013

Święta na Wyspie




Dziękuję wszystkim z całego serca za tak ciepłe i życzliwe komentarze oraz życzenia z okazji świąt Bożego Narodzenia. Nawet nie wiecie, jak bardzo w tym roku były mi potrzebne i jak bardzo utrzymały mnie 'na prostej' podczas świąt, które tym razem minęły nam z Andrew w smutku, doglądając chorej, bardzo bliskiej osoby. Boże Narodzenie spędziliśy z rodziną w Anglii i z pewnością przebiegało ono troszkę inaczej niż w Waszych domach ;-) Na wigilijnym stole u Mamy Andrew gościły głównie dary morza - mule mariniere i niesamowicie delikatne w smaku przegrzebki, a w 1 Dzień Świąt (najważniejszy dla Anglików) serwowano piękny kawał krwistej wołowiny z bukietem sezonowych warzyw - z których szczególnie do gustu przypadł mi tak zwany crash zrobiony z marchwi oraz brukwii z dodatkiem przypraw korzennych i zapiekanka z cieniutko pokrojonych plasterków ziemniaków ułożonych na przemian z plastrami selera - mniam. Tradycyjnie jednak tak w Anglii, jak i w naszym domu na Kszubach była choinka i dużo dużo prezentów ...






Poza kilkoma wietrznymi dniami, ciepła i wilgotna pogoda nie przypominała oczywiście naszej zimy (chociaż po wylądowani na lotnisku w Gdańsku zdaliśmy sobie sprawę, że w Polsce jest o kilka stopni cieplej niż w Anglii!). Zapraszam Was serdecznie na wycieczkę po okolicach angielskiej wioski Yelvertoft o zimowym poranku  ... zauważcie jak dużo owoców utrzymało się na krzewach - to tylko dlatego, że jest ich tam tyle, że ptaki nie pustoszą wszystkiego jeszcze w listopadzie;-)







Żywopłoty dzielące pola to bardzo angielski akcent - sadzi się je z rodzimych gatunków, które są prawdziwą oazą dla ptaków zimą. Dodatkowo w przydrożnych zaroślach (które tutaj jakoś nikomu nie przeszkadzają) rosną sobie w spokoju wszelkie rośliny jednoroczne, wieloletnie i trawy ...





A to jest tylnia, tajemna ścieżynka do wiejskiego kościółka. Ileż ja tu razy z psami, a potem małym Albercikiem zawieszonym w nosidełku chodziłam ... stary mur po prwej stronie ma jakieś 500 lat - niesamowite prawda? To jest właśnie ta piękna, niepowtarzalna i romantyczna strona Anglii ... za murem jest farma i potem już tylko pola oraz kręta rzeka Avon ...




Kwitnące i owocujące pędy bluszczu to podstawa angielskich świąt, ten rośnie właśnie na tym starym murze przy sekretnej ścieżce do kościoła ... hmmm - gdzie mój sekator?




Anglikański kościół All Saints w Yelvertoft, tu w chórze śpiewa Mama Andrew - panuje w nim taka przytulna atmosfera, uwielbiam do niego zaglądać - jest ciepło, trochę mroczno i panuje w nim stary piżmowy zapach. Wiele razy brałam udział w festiwalu kwiatów, który polegał na dekorowaniu przepysznymi kompozycjami całego wnętrza tego kościoła - festiwal odbywa się raz na 3 lata w sierpniu i w przyszłym roku muszę na nim być. 

Elementy ołtarza oraz bogato zdobiony grobowiec jeszcze katolickiego biskupa z czasów średniowiecza w kościele All Saints zrobione są z miękkich skał wapiennych, na których nadal widoczne są długie, głębokie nacięcia - zrobili je żołnierze Oliwer'a Cromwell'a  ostrząc swoje rapiery przed słynną Bitwą pod Naseby w 1645 roku ;-) 





Pozdrawiam jeszcze świątecznie i z wielką przyjemnością zabieram się za katalogi z nasionami na przyszły sezon ... wiosna już za rogiem ;-)











26 komentarzy:

  1. Nie śniegu mi brakuje ale właśnie tego szronu, który tworzy taki bajkowy nastrój. Cudowne miejsce. Chyba nie byłabym w stanie go opuścić. A z tymi owocami to może jest tak ,że po prostu w Anglii mniej ptaków zimuje? Poza tym wydaje mi się,że wiele owoców u nas po prostu oblatuje po silniejszym przymrozku.Klimat zdecydowanie nam się zmienia. Koleżanka pisałą ,że w Porto 5 stopni tylko podczas gdy wczoraj u nas 15. Sciskam Cię Kasiu mocno i dziękujęza uroczy spacer po cudnej okolicy . Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że tam ptaki mają więcej do wyboru - bo tych krzewów z owocami jest zatrzęsienie w żywołotach i u ludzi w ogrodach, jest więcej roślin liścistych ogólnie niż iglastych - no i baaardzo dużo ludzi dokarmia ptaki. A u nas też opadają z powodu pogodu - bezsprzecznie. Chociaż przy mojej drodze rośnie taka niesamowita dzika jabłonka - nadal ma pełno owoców, wygląda jak choinka z bombkami, podziwiamy ją za każdym razem, jak przejeżdzamy lub przechodzimy obok. Natura jest niesamowita! Ściskam mocno, K

      Usuń
  2. o kuchni angielskiej mawia sie ze jest kiepska ( fish and chips), ale najwidoczniej wcale tak nie jest, bo i ty mowisz o doskonalych potrawach i ja mialam kiedys przyjemnosc jesc swiateczne menu przygotowane przez angielke z krwi i kosci i to jedzenie bylo po prostu wysmienite...
    a jesli swieta smutne to jednak najwazniejsze ze razem - to chyba szczegolnie wazne dla tej chorej bliskiej osoby.
    piekne zdjecia i piekne krajobrazy!!! czarodziejska anglia! a dla ptakow prawdziwy raj.

    pozdrawiam najmocniej i zycze dobrego nowego roku!
    aneta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Aneta! Dobrym fish and chips nie pogardzę - na przykład nad morzem w Hastings lub na północnym wybrzeżu Norfolk w Wells-next-the-Sea ... ale dużo kiepskich jest też i ogólnie dużo kiepskiego jedzenia jest w Anglii, nie da się ukryć. Ale jest też z czego wybierać, jeśli ktoś zna się na gotowaniu ... a w Londynie to już wogóle. Brakuje mi tu w Polsce krabów i muli, ale nie wszystko można mieć - za to jest pyszny Halibut nad morzem w Sopocie w mojej ulubionej Przystani, wiejski chleb na zakwasie i kaszubskie truskawki po horyzont.
      Pozdrawiam serdecznie, K

      Usuń
  3. Gdy siadam do komputera i otwieram parę kart ze znajomymi blogami, Twój Kasiu zawsze zostawiam sobie na koniec :) Spokojnie mogę podelektować się każdym szczegółem na zdjęciach, obejrzeć spokojnie parę razy, przetrawić dokładnie co napisałaś. Zawsze wtedy mogę przenieść się w jakieś magiczne miejsce...tym razem też tak było... :))))
    Wszystkiego co najlepsze i dużo zdrowia dla Ciebie i Twojej rodziny na ten Nowy Rok!
    bZuzia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bZuziu - dziękuję serdecznie za miłe słowa, ja również życzę Ci pomyślności, zdrówka i spełnienia marzeń w Nowym Roku ;-)

      Usuń
  4. Kasia wszystkiego dobrego dla was w Nowym Roku 2014

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Way - może wreszcie uda się nam spotkać w Nowym Roku!
      Pozdrawiam ciepło, K ;-)

      Usuń
  5. Zdecydowanie zimowe i świąteczne klimaty mieliście w tej Anglii, bo u nas święta bardziej wielkanocne wypadły:). Ten leciutki szron w słońcu pięknie wygląda na owockach - jak lukier.
    Z powodu braku temperatur choćby zbliżonych do zera, nie mogłam zrobić zaplanowanej dekoracji zewnętrznej, a właściwie jednej z dekoracji. Te wszystkie wianki, dzwonki, girlandy i światełka wyglądają u nas w tym roku dość egzotycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nas tu już straszą nadejściem zimy 10go stycznia - a w Anglii wtedy pewno będzie też biało ... ale od przebiśniegów! ;-)

      Usuń
  6. Ależ klimaty...Anglia kojarzy mi się z dziką, wiejską przyrodą, naturalistycznymi ogródkami (zwłaszcza na wsi), które są jak przedłużenie pól i okolicznej przyrody (a może na odwrót?:)), a w to wszystko Zielona tak od niechcenia ktoś rozrzucił tu i ówdzie jakieś domostwo, kościółek, wieś całą...Podobne wkomponowanie w krajobraz widywałam tylko we Włoszech i we Francji (kiedyś, nie wiem jak teraz) - z naszego podwórka niestety płoty i żywopłoty, dom każdy inny w myśl zasady "wolność Tomku..." Jest to zapewne podyktowane tym, że teraz na polskiej wsi większość działek to maleństwa wydzielone z niegdysiejszych pól, a każdy nowy właściciel "swojego kawałka podłogi" chce mieć odrobinę intymności... więc oTUJA się ze wszystkich stron.
    Piękne zdjęcia, a i kuchni angielska wypada ciekawie - ja również słyszałam że raczej jest kiepska:) A może teraźniejsza taka jest, dawniej umiano fantastycznie gotować i co niektóre gospodynie kultywują tradycje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W angielskiej wsi ogródeczki też maleńkie, a czasami długie jak parówka! Jednak klimat u nich łaskawszy i tradycja inna. A krajobraz bardzo bardzo stary, wioski średniowieczne albo i jeszcze dawniejsze, a drogi rzymskie! Dla miłośników historii to jest super miejsce.
      Pozdrawiam i życzę radości oraz spełnienia marzeń na Nowy Rok! :-)

      Usuń
  7. Dziękuję Kasiu za takie piękno które znowu pokazałaś, wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twojej rodziny :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdjęcie z rzeką (?) niesamowite. Wspaniałe kadry Kasiu.
    Mam nadzieję, że choróbsko zażegnana.
    Miło było podejrzeć Święta w angielskim domu, dzięki.
    Wszystkiego dobrego na Nowy 2014 Rok.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kasiu, trzymajcie sie cieplo i dziekuje za piekny spacer:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kasiu pięknie spędzacie święta. Dużo radości, szczęścia i spełnienia marzeń w Nowym Roku Ci życzę i serdecznie pozdrawiam!
    Iza

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały zimowy spacer, taki bajkowy. A tego nam tu trzeba. Ciekawe też są świąteczne kulinaria w Anglii. Ach, te malownicze zdjęcia!
    Pozdrawiam Cię serdecznie i wszystkiego co najlepsze życzę Wam w Nowym Roku.
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzisiaj, tak na spokojnie, popatrzyłam i poczytałam :))) Kasiu zachwycające słowa i zdjęcia!!!
    I przypomniało mi się, kiedy napisałaś o specyficznym zapachu w kościółku, jak kilkanaście lat temu zwiedzałam w Anglii podobny i ktoś z "tubylców" powiedział, że "tak pachnie historia" :))
    Dobrego Nowego Roku!! Bądź zdrowa, szczęśliwa i zadowolona!!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Kasiu kolejny post, nad którym siedzę i wzdycham z zachwytu (no i trochę z zazdrości też :-). I zgłodniałam! :-) Jak tak sobie patrzę na tę harmonię, to przypomina mi się taka broszurka z County Galway, ze wskazówkami, co, gdzie i jak można budować... Na razie oglądam i podglądam, niestety_nie_nasze krajobrazy. Serdeczności, spełnienia marzeń w 2014 i wymyślania nowych, dla Ciebie i Twojej ogrodowej (a jakże) Rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  14. Najlepszego Roku 2014 dla całej Rodziny w Polsce i w Anglii
    j

    OdpowiedzUsuń
  15. Kasiu, angielskie widoki wciąż mnie zachwycają i nigdy nie umiem powiedzieć, dlaczego. Może to klimat miejsc, może zimozielone pnącza- coś sprawia, że nawet jesienią i zimą ten kraj zachwyca. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku dla całej Twojej rodzinki. Już się nie mogę doczekać, kiedy Twój mąż zacznie wiosennie działać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. I zatęskniłam za widokami z Wyspy... Zwłaszcza za angielską wsią, maluteńkimi miasteczkami... I takimi tajnymi ścieżkami właśnie i przejściami przez płot...

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak zwykle piękne zdjęcia i wiele ciekawostek, nie byłam w Anglii ale po przeczytaniu i obejrzeniu tego wpisu mam wielka ochotę się tam wybrać.
    Na razie musza mi wystarczyć dotychczasowe wypady do Kromlau  czy Parku Mużakowskiego . Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj Kasiu!!!!
    z wielką przyjemnością jednym tchem przeczytałam wpis o Świętach w Anglii. Miałam okazję w ubiegłym roku też spędzić wakacje w Anglii i też bardzo żałuję ,że nie miałam przy sobie sekatora (przeogromna ilość pięknych liści bluszczu krzewików ) anglicy mają tyle możliwości, już oczami wyobraźni widziałam piękne wianki z ostrokrzewem itd., Bardzo dziękuję, że dzięki Tobie Kasiu mogę często powracać na wyspy
    Z Nowym Rokiem życzę wszystkiego naj ciepłych dni ,miłości rodzinnej i mam nadzieję Cię często odwiedzać liczę na częste wpisy. Pozdrawiam Marylka

    OdpowiedzUsuń
  19. Wszystkim bardzo serdecznie dziękuję za życznenia. Mam nadzieję, że w Nowym Roku będziemy mieli piękne ogrody, duuużo brzęczących pszczół i pięknych motyli. Pozdrawiam, K

    OdpowiedzUsuń
  20. Przepiękne ogrody przedstawiasz i nie mów że to niewiele pracy kosztuje,bo to jest harówka całymi dniami od wczesnej wiosny do póżnej jesieni,bardzo podziwiam Twoją pracę i chęci.W ogrodach irlandzkich byłam,są przepiękne żywe i świeże,takie jak Twoje,które tu pokazujesz,życzę powodzenia i wytrwania w Nowym Roku 2014 niech mnożą się Twoje dalie.

    OdpowiedzUsuń