Przyszła ... szczególnie upodobała sobie polne klony, których liście dosłownie płoną w słońcu. Ach ta jesień - nie można się nadziwować jak pięknie się dookoła zrobiło. Komu potrzebne ogrody, kiedy dzika przyroda itak taka cudna ... no, dobra dobra ... nam wszystkim są potrzebne ogrody, jak dla mnie - to szczególnie te produktywne. Proszę jakie wspaniałości nam powyrastały w warzywniku:
Spodziewaliśmy się większego plonu dyniowatych, ale niestety mokre i dosyć chłodne lato nam w tym przeszkodziło. Wiem, że w inncyh częściach kraju pogoda była bardziej sprzyjająca uprawie wszelakich dyń, patisonów, tykw czy kabaczków ... u nas klęska. Sąsiad miał całe pole dyń i wielkie nadzieje, że jesienią sprzeda je do zaprzyjaźnionego ośrodka wczasowego prowadzącego wczasy zdrowotne - i nic z tego, wszystko choruje i wogóle nie rośnie bo zimno. Ale udało nam się zebrać chociaż po kilka owoców z większości odmian i gatunków, które wysialiśmy wiosną. Niestety o gigancie nie było wogóle mowy - dawno temu zgnił ...
Te malutkie dynieczki są bardzo słodkie i nadają się do dekoracji jesiennego stołu. A ta o dziwnym szarym kolorze jest naprawdę przepyszna - wystarczy obrać skórkę, pociąć na kawałki (tak jak melona tniemy dynie w podłużne kawałki), wrzucić do brytwanki, polać oliwą i posypać na to posiekane zioła, sól, pieprz - zapiekać w nagrzanym piekarniku przez około 190 - 200oC do miękkości. Wychodzi słodka pycha! Nawet mój Albercik to je.
********
Mamy też nareszcie sporo kwitnących słoneczników, które wraz z nadal świetnie rosnącym groszkiem pachnącym regularnie tnę i wstawiam do wazonów. Większość słoneczników, szczególnie tych dużych - zostawiam dla ptaków, zaczynają już coraz częściej zaglądać do ogrodu. Wkrótce trzeba będzie pomyśleć o dokarmianiu ...
********
Ja ruszyłam już na moje rabaty z widłami - no może narazie tylko z widełkami, ale chciałabym już je oczyścić i przygotować do wiosny. Uprzedzam - robięto tylko dlatego, że są to rabaty do produkcji kwiatów ciętych do mojego domostwa - jeśli byłaby to normalna rabata ogrodowa to poza lekkimi uprzątnięciami chorych i martwych roślin, ociepleniem niektórych gatunków oraz dosadzeniu cebulkowych nic bym na niej nie robiła. Z wielu wielu powodów jestem zwolenniczką pozostawiania rabat aż do wczesnej wiosny i dopiero wtedy odbywania głównych prac pielęgnacyjnych. Najwyżej przytnę jakieś bardzo wybujałe rośliny do połowy aby nie połamał ich śnieg. Ale wracając do moich rabat 'na kwiat cięty' to twardo wszystko usuwam.
- W tym roku mam tylko dwie byliny na tych rabatach: łubin i przywrotnik ostroklapowy - przytnę je i zostawię na przyszły rok. Przywrotnik na tysiąc procent zostanie, ba ... dosadzę go więcej. Łubin jak przeżyje to fajnie, a jak nie to zobaczymy - może posadzę na jego miejsce coś nowego, mam jeszcze nasiona więc mogę wiosną wyprodukować więcej łubinu.
- Wielkie czerwone mieczyki OUT i odchodzą za las, pole i staw do ogrodu sąsiadki. Na ich miejsce przyjdą mieczyki botaniczne - mniejsze, delikatniejsze.
- Wszystkie jednoroczne piękności idą na kompost. Oczywiście z najpiękniejszych okazów zbieram nasiona. Szałwię powabną po wyrwaniu ułożę na gazecie w ciepłym, suchym pomieszczeniu - nasionka same wypadną.
- Rabatę od razu oczyszczam z chwastów - gleba akurat teraz jest świetna - pulchna, lekka - chociaż zazwyczaj trochę gliniasta. Jejku czyżbym trafiła na super glebę na stare lata! W Anglii pracowałam na koszmarnej glinie albo glebie suchej jak pył!
- Uszczknę Andiemu kilka taczek obornika z jego świętej pryzmy i rozrzucę na rabacie, potem ją delikatnie spulchnę widłami.
- Na takiej oczyszczonej rabacie sadzę masę cebulowych, które wiosną będę mogła z czystym sumieniem ciąć i wkładać do wazonów. Tulipany, narcyzy i na lato czosnki - więcej nic. Hiacynty i szafirki będą rosły sobie w małych indywidualnych doniczkach - ale o tym innym razem ...
- W miejscach gdzie sadzę cebulki ułożę na glebie po kilka gałązek iglaków, tak dla ochrony przez mroźną bezśnieżną zimą (chociaż podobno ma być mokra).
Papierowe torby świetnie nadają się do podsuszania nasion. Kosmosy obcięłam u nasady i włożyłam 'do góry nogami' do takich właśnie torebek, które powiesiłam pod sufitem w kuchni - kilka tygodni sobie tam powiszą, wyschną, a potem je porządnie oczyszczę i włożę do indywidualnych kopertek.
********
Bardzo bardzo lubię paprykę. Ta zielona i żółta z moich krzaczków miała cudowny smak , ale była dzięki słabemu latu mała i w małych ilościach. Pokusiłam się więc na kupienie całego wora na kościerskim targu, żeby było co przerobić w kuchni. Najbardziej smakuje mi papryka grillowana więc po umyciu wszystkie papryki natarłam oliwą i wsadziłam do piekarnika. Potem długie, nudne ściąganie skórek (w tym pomogła mi moja Mama :) ) i mam - pyszna, słodka, miękka, ciepła papryczka mniam - teraz to dopiero jest pole do popisu. Taką paprykę można wykorzystać na tysiąc sposobów.
Ale moje paprykowa obsesja ciągle trwa. Nadal nie mogę zrobić czegoś, co kiedyś jadłam i nawet nie wiem co to było!!! - dlatego piszę "czegoś". Muszę poszperać w internecie i poszukać przepisu ... robiła to pewna niesamowita kobieta, którą znałam dawno dawno temu w Irlandii. Ona czyli Nini Vas Dias - była moją przyjaciółką, mentorką i pracodawczynią, a ja byłam jej prawą ręką i towarzyszką. Nini miała już prawie 100 lat i przeciekawe życie za sobą. Gotowała świetnie. Całe życie mieszkała i pracowała na Manhattanie jako psychoanalityk, ale właśnie Baltimore w Irlandii wybrała na swoje stare lata - i tu spędzałyśmy razem czas na przygotowywaniu wyszukanych potraw, organizowaniu przyjęć dla jej nietuzinkowych znajomych i grze na fortepianie (mojej bardzo słabej, a jej super) - Nini była również organistką w kościele w Skibbereen. Ale to była kobieta ... taka energia ... no dobrze, trochę się zagalopowałam z tymi wspomnieniami ... Nini grillowała te papryki i potem w kawałkach, na zmianę z jeszcze czymś układała je w słoiczkach i wstawiała do lodówki. Przepis przywędrował od jej córki z USA - czy ktoś może wiec co to było?
Jak widać pokusiłam się na zrobienie tarty, ponieważ tarty uwielbiam. Najczęściej właśnie robię je z grillowanymi warzywami. Przepis jest bardzo prosty: przygotowuję kruche ciasto, wkładam je po rozwałkowaniu do formy i piekę przez 10min "na sucho" (tylko z ceramicznymi kulkami). Potem do takiej "podpieczonej" tarty wrzucam przygotowane wcześniej grillowane warzywa - tym razem jest to tylko papryka (ale w dużej ilości!) z kilkoma listkami bazylii, ale zazwyczaj mieszam z papryką bakłażany, czerwoną cebulę i młodą cukinię. Wszystko zalewam mieszanką wybuchową: jajko + słodka śmietanka + mleko + sół + pieprz + trochę startego parmezanu lub cheddar. Na górę rzucam jeszcze trochę sera - i do piekarnika na jakieś pół godziny. Dokładny przepis na taką mieszankę wybuchową znajdziecie TUTAJ, nadaje się ona do większości tart i jest pyszna!
Dodatkowo z tego wielkiego wora udało mi się zrobić paprykę w zalewie z oliwy i octu winnego na tradycyjną włoską Peperonatę, która smakuje szczególnie dobrze podczas chłodnych zimowych dni ...
... a w szczególnie gorący letnio-jesienny dzień przyrządziłam zupę z grillowanej papryki z dodatkiem słodkiej śmietanki oraz lodu! Mniammmm.
*********
Jak widać po ogrodach i blogach nastał już ten kolorowy czas dyniowatych. Robimy z nich piękne dekoracje, pyszne dania i nawet nalewki. Jeśli ktoś z was nie uprawia jeszcze tych cudeniek w swoim ogordzie, to zapraszam do przeczytania artykułu "Dynie, tykwy, patisony" na Na Ogrodowej.
Ściskam mocno i życzę pięknego jesiennego weekendu!
KASIU CZARODZIEJKO:)))))..I JESZCZE TA TARTA/:)))WYGLADA PYSZNIE:)))
OdpowiedzUsuńAle TU cudnie :))))))Oj, będę stałym gościem, pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńCałkowicie jesienny post. Jak pięknie :) Cudnie wyglądasz przy pracy :) U mnie dynie w tym roku też marniutkie, ale udało mi się wychodować moją ulubioną Baby Boo. Nasionka suszą się dla Ciebie :) Uff... posadziałam właśnie ze 100 białych tulipanów na różance :) wiosną będzie cudnie.
OdpowiedzUsuńAle będzie cudnie wyglądało z taką masą białych tulipanów! Ciekawa jestem rezultatu. I strasznie się cieszę, że myślisz o mnie jeśli chodzi o nasionka!!! - szczególnie, że też uwielbiam tę odmianę a nasionek nie mam! Buźka!
UsuńCiągle próbuję przekonać się do dyni, i ciągle najbardziej podoba mi się na zdjęciach albo jako ozdoba. Choć upieczona, na zimno z dodatkiem ostrzejszych warzyw może być. Wymodziłam ostatnio coś w rodzaju pasty do chleba z dyni piżmowej, papryki, pieczarek i cebuli. To nawet mi smakowało. Coś mi nie leży w tym warzywie - chyba jego konstystencja.
OdpowiedzUsuńZ terebkami świetny pomysł; muszę wykorzystać.
Zgadzam się jeśli chodzi o tą konsystencję. Też nie odrazu byłam przekonana do dyń. Zawsze myślałam o nich jak o ozdobach, ale w Anglii nauczyłam się je jeść - generalnie mój mąż je wszystko! Ciasta dyniowego (takiego amerykańskiego w tarcie) nie jedam często bo wydaje mi się dziwne ... ale taką kruchą, chrupiącą i spod grilla bardzo lubię. Trzeba posypać ją jednak przed wsunięciem do piekarnika porządną iloscią posiekanych drobno ziół: rozmaryn (!), tymianek, szałwia i nawet lawenda - wszystko o takich mocnych smakach - bo inaczej faktycznie to taka mdła papka. Pozdrawiam ciepło!!!
UsuńZ wielką przyjemnością przeczytałam dokładnie i obejrzałam sobie kolejny wpis na Twoim blogu. Dziękuję! I pozdrawiam z Ziemi Lubuskiej! :)
OdpowiedzUsuńJak ja lubię , jak tak piszesz o wszystkim. Dynie nieudane ? Nie żartuj.Śliczne są. Ja to mam naprawdę dyniową klęskę w tym roku i to chyba z powodu odwrotnego niż Ty. u mnie była susza z kolei.Piękna jest ta szara.Jeszcze takiej nie miałam a owszem widziałam nasiona tylko wydawało mi się ,że ona jest wyłącznie ozdobna. a moŻe to jeszcze jakaś inna była?Andrew w kubraczku jak prawdziwy kaszubski góral oczywiście z bardzo mocnymi angielskimi wątkami typu czapeczka i szaliczek. Widzę Kasiu,że mocno wzięliście się za jesienne porządki.Kiedyś się zastanawiałam czy Ci ta grzywa nie przeszkadza w"polowych pracach" ale już teraz widzę ,że masz na nią sposób.Ja też wszystko spinam.Twój kredens to istny zawrót głowy- groszki ,paski, esyfoloresy i na dodatek we wszystkich kolorach. szalenie wesoło to wygląda i tak niepretensjonalnie. Uwielbiam tak ,chociaż chyba nie potrafię. Za to bukiety mam dokładnie takie same . I słoneczniki też w kance :-). Chyba je jutro cyknę.Całusy ps. dostałam pachnącą przesyłkę.Dziękuję razy sto.Więcej w mailu.
OdpowiedzUsuńDzięki Maszka - ale miało ich być o wiele wiele więcej. Poprawimy glebę i może w przyszłym roku będę mogła obdarować dyniami pobliskie szkoły i przedszkola. My wszyscy mamy te kubraczki i faktycznie wyglądamy jak jakieś angielskie misio-wieśniaki. Ale jakie są cieplutkie! A z tymi włosami to jest tak, że ja nienawidzę chodzić do fryzjera - w Anglii miałam super fryzjerkę i od tej pory nikt mi nie odpowiada. Wiem, że to totalna głupota - kończy się na tym, że chodzę jak już naprawdę wyglądam jak spaniel (właśnie teraz wyglądam jak spaniel) i męczę się z grzywami itd. Włosy mi przeszkadzają okropnie!!! Ściskam mooocno!
UsuńA zdradzisz lub podasz linka na przepis papryki w słoiku do peperonaty na zimę.Bardzo mi zależy.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak tak oczywiście, że podam. Teraz muszę lecieć ale jeszcze dziś lub jutro dam znać. Pozdrawiam!!!
UsuńJest już przepis tutaj: http://www.naogrodowej.pl/artykul,Co_robic_z_ta_papryka_,253
UsuńPozdrawiam ciepło, Kasia
Zupka paprykowa, to jedna z najlepszych, jakie jadłam. Dyniowa też, a polecam marchewkową, u nas mało znaną. Jadłam kiedyś w Niemczech i nie mogę wydobyć tamtego smaku będącego pewnie tajemnicą kucharza. Wszystkie wymienione w kolorze pomarańczy w sam raz na szarugi jesienne.
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam te pomarańczowe warzywka/owoce. Taki cudny kolor i w domu, i na talerzu wygląda wesoło i radośnie. Zupa marchewkowa chyba też super - muszę podpytać Andrew, pewno będzie znał przepis. Buźka!
UsuńBardzo lubię zupę z dyni, podaję ja z parmezanem, choć mówią, ze nie pasuje ale mnie pasi i jest smaczne, czyli jednoroczne, które u mnie w ogrodzie w najlepsze kwitną wyrwać i wyrzuć, już?
OdpowiedzUsuńj
Nie nie! Jeszcze nie! Niech sobie kwitną aż zniszczą je mrozy! Ja swoje usunęłam ponieważ mam rabatę bardziej "pracującą" a nie dla piękności ogrodu. Ta rabata dostarcza mi kwiatów ciętych do wazonu, więc traktuję ją inaczej. Teraz muszę ją oczyścić, aby było miejsce na wsadzenie cebulowych - tam nie ma litości - ale na rabacie ozdobnej można się mniej stresować. Jadziu, specjalnie dla Ciebie w przyszłym tygodniu wrzucę artykuł co robić na rabatach z jednorocznymi na Na Ogrodowej. Ściskam!
UsuńKasiu bardzo dziękuję, jestes skarbem a Twoja pracowitość mnie poraża, jesteś wspaniała, ten Andrew ma szczęście!
Usuńpozdrawiam oboje
j
Jejku - aż się czerwienię! Dziękuję za tak miłe słowa!
UsuńJadziu tu jest ten artykuł: http://www.naogrodowej.pl/artykul,Letni_goscie_naszych_rabat_ozdobnych,247
Buźka wielka, K
Dziekuje, przeczytałam, pozdrawiam
Usuńj
Kasiu ta rabata na kwiat cięty to genialny pomysł, chyba sobie odgapię i moze jeszcze zdążę ją przygotować na przyszły rok. Tylko jak przygotowac pod nią glebę? Wystarczy jak zdejmę darń, dodam kompostu i obornika i to razem przekopię?
OdpowiedzUsuńA dynie u Was cudne, ja w sobotę zakupiłam ich całą masę od moich ekologicznych przyjaciół rolników z Mazur. Też kiedyś ni lubiłam ich jesć, ale teraz lubie i eksperymentuję:)A zdjęcie Andrew z dyńkami w tym kubraczku, cudowne:))
pozdrowienia Wam ślę:) Aga
Tak - proszę bardzo odgapiaj i ciesz się w przyszłym roku roślinami, które możesz sobie spokojnie ciąć i wstawiać do wazonu lub robić z nich przeróżne komopzycje. Jeśli zakładasz rabatę w darni - to tak jak piszesz, najpierw zdjemij jak najcieńszą warstwę trawy, potem glebę przekop szpadlem bardzo porządnie na głębokość minimum 30cm. Potem grabiami glebę wyrównaj. Na to rzuć jakieś rarytasy - obornik lub nawóz kurzy lub oczywiście kompost - wszystko zmieszaj delikatnie z glebą za pomocą wideł ogrodniczych. Taka rabata jest pulchna po kopaniu, więc trzeba ją zagęścić przechodząc się po jej powierzchni tiptopkami. Potem jeszcze raz do roboty idą grabie i taka wyrównana rabata jest gotowa do obsadzenia. Teraz możesz już posadzić kwiaty cebulowe, np. narcyzy, tulipany i czosnki ozdobne - a wiosną pozostałe rośliny (byliny, jednoroczne, krzewy ... to, z czego nabardziej lubisz układać bukiety). Pozdrawiam serdecznie!
UsuńKasiu, zawsze z ogromną przyjemnością oglądam zdjęcie na Twoim blogu. Są cudne! A co do dyń- zakochałam się w nich jakiś czas temu. Uprawiam je nałogowo, szczególnie dynie giganty, z którymi potem nie wiem, co zrobić( z nadmiarem oczywiście). W tym roku we Wrocławiu 14 X jest święto dyń w Ogrodzie Botanicznym, jest co oglądać- zapraszam.
OdpowiedzUsuńOjej - Dusiu, nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym tam pojechać. Słyszałam, że to super impreza. Niestety zbyt daleko mieszkam na szybki wypad do Wrocławia, a limit wakacji wykorzystałam już kilka tygodni temu - mam młodego psiaka, młodego synka i budowę domu plus ogrodu na głowie. Będę podglądać imprezę na internecie. Może podzielisz się z nami swoimi fotkami z imprezy na Na Ogrodowej??? Byłoby super!!!
UsuńŚciskam mocno, K
Kasiu uwielbiam Toje zdjęcia! Nie mogę się napatrzeć na nie:)A czy mogę sobie sciągnąć to ostatnie jako jesienny banerek? Bossskie jest:)! Dyniaczki też uwielbiam, taczka z nimi i Twoim małżonkiem prezentuje się wspaniale:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Iluś oczywiście - dla Ciebie wszystko! Buźka!
UsuńPS Ale masz fajne radio w kuchni!
Dziękuję:)
UsuńTo prezent od przyjaciół na 30-stkę:) Ale stara już jestem:))
Pozdrawiam!
Chcialam tylko podpowiedziec,ze z upieczonej papryki skorka latwo schodzi,gdy jeszcze goraca wlozymy do wreczka foliowego na ok 15 min:):):) Pozdrawiam serdecznie,Ola
OdpowiedzUsuńAle smakowitości. Trafiłam na Twojego bloga dzięki Ani z Gdańska. Bardzo tu ciekawie i pysznie. Tym bardziej, że jestem początkującą ogrodniczką ;-) i chętnie skorzystam z Twojego wielkiego doświadczenia. Dodatkowo pochodzę z podkościerskiego Lubania, który (zdaje się) leży nieopodal Twojego domostwa :-) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń