Od paru dobrych miesięcy mój ogródek zdobią przeróżne donice i starocie obsadzone wiosenną roślinnością. Muszę przyznać, że są dla mnie ogromną radością a nawet czasami jestem zaskoczona ich bujnością i różnorodnością. Miały trudne początki. Jesienią, wkrótce po przeprowadzeniu się do naszego nowego domu, nie miałam głowy do roślinek. Nawet nie myślałam o przyszłej wiośnie. Przerażał mnie trochę ogrom prac, które nas czekały - wiosenne donice były odległą abstrakcją.
Ale są - kolorowe i radosne - a ja mogę teraz wszystkim zainteresowanym i zapracowanym miłośnikom ogrodów przekazać wypróbowany sposób na "wiosenne donice w pośpiechu".
- przez całą jesień zbierałam to tu, to tam przeróżne cebulki. Nie jeździłam po szkółkach tylko kupowałam co mi się spodobało w biegu - czasami w supermarkecie budowlanym, czasami w warzywniaku. Późną jesienią trafiłam na przecenę niechcianych już cebulek w UK - i tam upchałam tego trochę do kosza z zakupami. Tak zbierałam, chomikowałam w garażu wszystko aż do późnego listopada. Taka mieszanina to dobra rzecz - odmiany wczesne, średnie i późne - wszystkie wrzuciłam do jednego wiaderka. Pomieszałam również gatunki: narcyzy, tulipany i szafirki. Sama nie wiedziałam aż do teraz co tam jest!
- w listopadzie poświęciłam im jedno popołudnie. Zebrałam wszystkie donice - a także stare wiadro i komin z anglii, wypełniłam podłożem ogrodniczym i posadziłam cebulki wymieszane w wiaderku "na maxa" - tak aby było ich w donicach jak najwięcej. Uwaga! w związku z różną wielkością cebulek sadziłam je "piętrowo". Pożyczyłam im Wesołych Świąt i wstawiłam do garażu (ciemnego i dosyć zimnego - woda zamarzła w styczniu) na kilka miesięcy. Nic więcej z nimi nie robiłam;
- w marcu w donicach widać było już 10cm pędy. Wyjęłam donice z garażu, dosadziłam pierwiosnki, niezapominajki, bratki małe i duże - znowu "na maxa" i w pośpiechu. Nic nie planowałam. Wycieczka na Sierakowski targ w celu zakupu bratków była wystarczającym wyczynem. Wszystko podlałam i tyle. Teraz już tylko czekałam na wyniki ...
- najpierw wśród bratków, niezapomianjek i pierwiosnków pokazały się narcyzki Tete-a-Tete, a wkrótce po nich duże narcyzy o złotych kwiatach. Po dużych narcyzach zaczęły kwitnąć małe, bardzo pachnące odmiany naryzów i wczesne tulipany. Teraz całą resztę dogania reszta tulipanów. Szkada, że wyjeźdzam - mogłabym się nimi jeszcze cieszyć. Po powrocie zaraz zmieniam wszystkie obsadzenia donic na letnie - ale tu już będzie troszkę więcej pracy.
**********
U nas dzisiaj bardzo wesoło - przed oknem głośno, kolorowo i same spaliny! Mam tu spychacz, koparkę, wywrotkę i ciągnik z przyczepą - właśnie dopijam kawę - już właściwie ice coffee - pycha, lubię taką ... ale jakieś 3 godziny temu była jeszcze całkiem ciepła. Wszystko idzie dobrze - narazie tylko rozrusznik w Tatrze się zepsuł, ale jakoś jeździ ... trochę mnie to wszystko stresuje ponieważ "robi się" tu naraz dużo rzeczy: kopiemy staw, rzucamy na ogród torf i czarnoziem, a sprytny pan w spychczu wszystko jeszcze równa. Każdy ma swój pomysł na to, jak ogród ma wyglądać: jakie schodki, płotki, drzewka itd ... ciężko się dogadać, ale po budowie domu nauczyłam się jak delikatnie rozmawiać z pracownikami, i jak robić dobrą kawę ( no ... jeden poprosił dzisiaj o piwo - może będzie jeszcze równiej ...).
Głupio było tak stać i się gapić, więc Andrew ukratkiem pracuje w warzywniku - a ja z biura mam dobry widok przez okno. "Będzie dobrze" - to ulubione powiedzenie pracowników ... ale chyba faktycznie nie jest tak źle, bo wychodzi wreszcie słońce. Ogólnie potrzebujemy około 30 wywrotek czarnoziemu i torfu - ze stawu wychodzi cudna ziemia. Wszystko zostanie rzucone (warstwa około 30cm) na przyszły ogród Dla Motyli i Ptaków i Fruit Cage, a także tam gdzie będzie sad i kurnik, a następnie zostanie tam na jakoś miesiąc do wyschnięcia. Potem wapnowanie i oranie itd. Na końcu posiejemy tam polną trawę i przez sezon lub dwa będziemy tylko kosić w niej ścieżki. Może za dwa sezony zaczniemy sadzić tam ogród - może wcześniej. Najpierw muszę sama wyprodukować wszystkie rośliny (oczywiście oprócz drzew i krzewów) - więc potrzebuję tunelu foliowego ... jejku - to się nigdy nie kończy!
Ale jest fajnie ... podczas kopania zeszli się wszyscy sąsiedzi - zarówno ci starsi jak i dziciaczki. Opowiadają co tu u nas kiedyś było, jak to "za knypa" tu przychodzili do pracy na polu - tylko teraz gdzie to pole? Wyrabiają prawdziwe cuda - mój angielski mąż się dziwuje, jakie to nasze chłopy poradne. Za oknem piękna wielka plama czarnej ziemi rośnie, a w górze szybuje bocian - może też lubi oglądać duże maszyny ...
No i mamy piękny staw! Nie mogę się doczekać powrotu - będziemy planować i obsadzać - cudo!
Serdecznie polecam ekipę wykonawczą, ponieważ spisali się na szóstkę plus! Dziękujmy ...
******
W ogródku rosną nie tylko rośliny, ale i wszelkiego rodzaju konstrukcje. Płotki już dokończone, nawet ten maluśki, który biegnie wdłuż rabat kwiatowych. Duża podpora z gałązek leszczyny na fasolę oraz fasolkę szparagową pnącą też już jest. Wczoraj, po wysadzeniu do dobrze zaprawionej obornikiem gleby naszej olbrzymiej dyni - Andrew jeszcze zmajstrował specjalnie dla niej mały namiocik, który okrył agrowłókniną. Teraz w kolejce czekają 3 wigwamy z gałęzi leszczyny dla moich pachnących groszków. Wysadziłam już dalie, a teraz zabieram się za pomidory w workach.
Spieszymy się bardzo, ponieważ jutro jedziemy na nasze 3-tygodniowe tourne po Anglii. Aż trudno uwierzyć, że za tydzień będę w pięknej Kornwalii, a za dwa zobaczę co w trawie piszczy na Chelsea Flower Show - ale fajnie! Pozdrawiam wszystkich, którzy do nas wkrótce dołączą. Obiecuję również zamieszczać posty z najciekawszych miejsc - wracam w czerwcu.
**********
Ogród to najlepsze miejsce na wspólne posiłki, zabawę i odpoczynek. Nawet na naszym pobojowisku można zorganizować wiosenne party. Wyrzucamy na zewnątrz duży stół i misz-masz krzeseł oraz foteli - uwaga - musi być wygodnie! Uwielbiam te kiczowate kolorowe szkło, babcine zastawy oraz haftowane obrusy i serwetki. Wreszcie mogę się pochwalić wszystkimi moimi rupieciami, a także zdolnościami kulinarnymi swoimi i Andrew. Obowiązkowo słodkości czyli wielki tort a'la Pani Masza, a z niechcianych białek bezy przekładane śmietanowym kremem. Tartletki z dojrzałym serem i szczypiorkiem - hmmmmmmm - uwielbiam! Do tego, dla przyzwoitości, sałatka z młodych ziemniaczków, duża micha zielonej sałaty i grillowe mięsko. Najważniejszym składnikiem jest jednak dobre towarzystwo, którego szczęśliwie w moim lesie nie brakuje. Pozdrawiam więc serdecznie moich leśnych "garden partowców"!
Przepisy potraw są TU
*********
Pierwszy raz w życiu wysiałam nasiona groszku pachnącego dopiero wiosną. Zawsze sieje je w październiku. Spore już siewki zimują w inspekcie i w marcu rośliny idą już do gruntu. Nie weim czy ta metoda zda egzamin w Polsce, ale jesienią na pewno spróbuję.
Zawsze staram się zaopatrzyć w odpowiednie cylindrowe donice lub palety. W związku z tym, że groszki spędzają w nich kilka miesięcy, a ich korzenie są silne i rosną bardzo szybko - muszą mieć dużo miejsca. Jeszcze ich w Polsce nie szukałam - w UK kupiłam na lata plastikowe ROOT TRAINER'y:
Poniżej widać groszki rosnące w ekologicznych cylindrach, które się rozkładają po posadzeniu do gleby, ale każda głębsza doniczka będzie OK.
Kiedy siewki wyrosną już do około 20cm, to zawsze uszczypuję pęd nad 4-tym dobrze wykształconym liściem - 4 mocne pędy będą lepszej jakości niż 8 czy 10 chuderlaków, które będą produkować słabe kwiaty. Przy sadzeniu na miejsca stałe, do gleby dobrze jest dodać łopatkę kompostu, a później wyściółkować miejsca wokół roślin - groszek lubi wilgotną glebę. Im dłużej uda się wam zapewnić mu wilgoć (ale nie bagno) , tym dłużej będzie produkować kwiaty - oczywiście musimy je regularnie zbierać - po zawiązaniu nasion roślina już nie myśłi o kwitnięciu !!! Groszek koniecznie musi mieć podpory. Może to być zwykły płot - wąsiki łatwo czepiają się wszystkiego, ale lepsze są wigwamy, obeliski ogrodowe, pergole itd - pomagamy przywiązując pędy sznurkiem ogrodowym.
TU znajdziecie anglojęzyczny przepis na sukces z prowadzeniem groszku pachnącego po podporach.
siewki groszku pachnącego wschodzą szybko, najlepiej rosną w cylindrowych doniczkach |
groszek pachnący to niezastąpiony kwiat cięty |
Jak tak dalej pójdzie, to wkrótce nie będziecie mieli co robić, bo jak to mówią robota się wam w rękach pali :-). Cudowne wiosenne donice, to chyba prawda, że czasem im mniej się staramy tym lepiej wychodzi. Życzę miłego odpoczynku i zapraszam do siebie po wyróżnienie.
OdpowiedzUsuńO dziękuję - zaraz lecę do Ciebie!!!
UsuńZ tym kopaniem stawu to dla nas wielka radość - i trochę niespodziewana, myśleliśmy, że zabierzemy się za to latem lub nawet za rok. Nie ukrywam, że bardzo się tym przejmowałam - nie cierpię koparek i spychaczy na mojej ziemi - boję się, że wszystko się poniszczy. Narazie ucierpiała chyba tylko droga podjazdowa do domu - teraz mamy autostradę - i kilka przbiśniegów, które akurat posadziłam wdłuż tej drogi jest teraz baaaardzo płaskich. Ale trudno. Wykonaliśmy w tym roku już ponad 100% normy, jak to się kiedyś mawaiło - i teraz nie możemy się zatrzymać!
Pozdrawiam serdecznie, K
Pierwsza! :) uwielbiam czytać o twoim ogrodzie i nałogowo sprawdzam, czy w tym samym czasie posadziłam moje rośliny - ja też na sierakowskim targu kupuję bratki i inne cudowności i za Twoją nauką rozmnożyłam dalie.. trochę przesadziłam i rozdałam część sąsiadkom :). Udanej podróży i samych wspaniałych wrażeń na Chelsea Flower Show - liczę (po cichu) na mnóstwo zdjęć :)
OdpowiedzUsuńLamia! Bywasz na sierakowskim targu? Super - może kiedyś na siebie wpadniemy. Lubię Sierakowice - taki mały Nowy Jork na Kaszubach - wszystko tu jest!
UsuńDziękuję za fajny komentarz - a jeśli chodzi o rozdawanie roślin sąsiadom, to nie ma nic lepszego. Ja też rozdaję z radością. Pozdrawiam serdecznie bratnią duszę - K
Uwielbiam pachnący groszek.
OdpowiedzUsuńTwój ogród jest bardzo okazały...w porównaniu z moim malutkim rozmiaru xs ;)
Donice piękne.
Pozdrawiam z UK :)
Kasia
Kasiu dzięki! Ale mały ogródek też może być piękny - pewno Twój wygląda cudnie?
UsuńDzięki Bogu większość naszej ziemi pokryta jest lasem, dzikimi stawami i polankami - bo aż tyle to robota na całe życie - i jeszcze trochę! Większą część zostawimy dzikom i czaplom - niech się martwią!
Pozdrawiam wiosennie K
Kasia , no co ja mogę powiedzieć? Dech zapiera z wrażenia jak wam to pięknie idzie.
OdpowiedzUsuńTa Twoja energia jest niebywała. Donice cudo, staw -aż mnie zżera z zazdrości. Uczta godna królowej a groszek też będę miała i czasami zimują u nas nasiona bo potrafi się wysiać ale nie jakoś masowo. Widziałam kiedyś w UK takie wyhodowane chyba półmetrowe kwiatostany. To był dla mnie szok. Ale tam chyba jedna roślina była hodowana dla tego jednego kwiatostanu. Mnie to szkoda. Niech będą mniejsze a dużo . Uwielbiam. Już mi wzeszedł a siałam całkiem niedawno. Pochwalę się jak zakwitnie :-)Bardzo Ci zazdroszczę tej Kornwalii i dr. Martina :-) i Chelsea.Niewiem czego bardziej.Ja natomiast jadę tam gdzie wampiry mówią dobranoc. Nie wiem czy w Transylwanii rosną jakieś rośliny . Przywieź dużo wrażeń i fotek. Pozdrawiam i szcześliwej podróży życzę.
Wow - Maszko, jedziesz do Transylwanii. Muszę przyznać, że oprócz filmu z Oldmanem o Draculi (który widziałam chyba z tysiąc razy) to wiele o tamtych stronach nie wiem. To jest chyba geograficznie i historycznie część Dacji, która była częścia cesarstwa rzymskiego.
UsuńJeśli chodzi o roślinność to tam może być cudownie - w maju będzie dużo roślinności dzikiej - to znaczy dla nich dzikiej, a dla nas dostępnej w szkółe lub kwiaciarni (po ulepszeniu kilku sprytnych naukowców). Miej przy sobie aparat koniecznie - bardzo bardzo jestem ciekawa co tam tam zobaczysz. Życzę udanego wyjazdu! K
No i pojechała .Dobrze, że chociaż blog został . a może w Anglii mają internet i do nas napisze coś z emigracji. Czekam i ogród pewnie też. Żeby tylko opiekunowie nie nawalili Zawsze o to cierpnę , jak wyjeżdżam. sama jestem ciekawa tego Drakuli ale oczywiście bardziej roślinności.
UsuńPost przeczytany od deski do deski :))) zakończenie z pachnącym groszkiem w roli głównej narobiło mi ogromnej ochoty na posiadanie takiego cudu.Czy można go jeszcze wysiewać?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)))
Tak, jak najbardziej! Teraz można go siać prosto do gruntu - tylko uwaga na myszy! Nasiona groszków są bardzo przez nie lubiane!
UsuńPozdrawiam K
Kasiu pięknie wygląda wasz warzywnik:) Robi niesamowite wrażenie, ten płot, podpory, bramka...Cudo:) Staw imponujący! Pewnie będą rybki?
OdpowiedzUsuńZupełnie zapomniałam o groszku, choć go kupiłam to gdzieś schowałam, jutro muszę posiać.
Pięknie pachnie i wygląda w wazonikach:)
Ach to przyjęcie u Ciebie musi być super, zdradzisz przepis na tartaletki, bo wyglądają smakowicie:)
Zazdroszczę tego wyjazdu do Anglii, mam chrapkę na Chelsea może kiedyś się uda..
pozdrownia ślę:)
ps. dziękuję za rady w sprawie pomidorów, chyba odżyły w nowym podłożu bo zaczęły puszczać nowe listki:)
Ojej - to super z tymi pomidorami! Ciesze się.
UsuńPrzepis na tartletki bardzo chętnie - ale niestety dopiero po powrocie bo już dzisiaj lecimy, a ja jeszcze nawet o pakowaniu nie myślałam!!!
Pozdrawiam serdecznie K
Już jest przepis na tartletki: http://www.naogrodowej.pl/artykul,Wiosenny_piknik_w_ogrodzie,117
UsuńKASIU JAK JA LUBIE ZANURZYĆ SIE W TWOIM OGRODZIE:))-POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńKasiu, pracy macie dużo, ale kto, jak nie Ty da sobie z tym wszystkim radę? Z pomocą pracowitego męża i synka też oczywiscie :) Powodzenia. Ewka
OdpowiedzUsuńDziękuję za przypomnienie groszku pachnącego, kupiłam i gdzieś leży zapomniany ide szukać, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńj
Kasiu podczytuję Cię od jakiegoś czasu i nie mogę wyjść z podziwu!!! Jak u Ciebie pięknie, jak kolorowo!!! Jak bardzo optymistycznie!!! Dziękuję Ci za każdy nowy tekst, bo tak bardzo wiele się od Ciebie uczę. Właśnie jestem w trakcie przygotowywania ogrodu i warzywnika na wsi, dokąd wprowadzamy się jesienią. Tak bardzo mogę się u Ciebie zainspirować. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę powodzenia!!! :)
OdpowiedzUsuńZycze powodzenia z zakladaniem ogrodu! Pozdrawiam, K
UsuńTak, z Kasiowych opowieści bije optymizm, a wszystko jest niezwykle proste.
UsuńWidzę ,że Ty też postawiałaś na Viola cornuta'Purple Harlekin' z niezapominajkami-ja mam taki sam zestaw.
OdpowiedzUsuńFiołki rogate są cudowne-kwitną całorocznie,wystarczy usuwać przekwitłe kwiatostany i zasialać (lubią azot).
Mam jeszcze zwisającą "White".
Dotychczas szerokim łukiem omijałam bratki ogrodowe, ale te fiołki przypominają mi dzieciństwo ,buszuwanie w zbożu-a tam było pełno fiołka trójbarwnego...
Piękne płotki-pełen szacun dla włożonej pracy,nie są one zbyt trwałe ale takie nasze...
tak, faktycznie - bratki przypominaja dziecinstwo. Moj dziadek mial kazdego lata duzo duzo bratkow, ktore same sie rozsiewaly w kazdym zakamarku. Maja cudne buzki. pozdrawiam!
Usuńale ja lubię tu zaglądać :)
OdpowiedzUsuńwidzę ze prace postępują z zawrotną szybkością, w donicach bujność roślin i jeszcze ciekawy wyjazd w planach, nic tylko pozazdrościć :)i życzyć powodzenia we wszystkich przedsięwzięciach
Już dobrze widać warzywnik, pięknie wygląda. Stół zastawiony pysznymi i ładnymi rzeczami w plenerze, to jest to! Czy jak kopaliście staw, po prostu wykopaliście dziurę i woda pojawiła się sama, ot tak? Jak wam tego zazdroszczę, ja od paru lat się wożę - robić nie robić, tym bardziej że będę musiała kupić folię i nalać wody. Chciałabym mieć taki staw kąpielowy, ale przeraża mnie utrzymanie go.
OdpowiedzUsuńGroszek pachnący też kupiłam, ale jeszcze nie wysiałam, zrobię to w sobotę zapewne. A masz groszek bylinowy? Co prawda nie pachnie, ale za to jest wysoki i kwitnie aż do mrozów.
Czekam na realcję z Kornwalii, pozdrawiam.
jejku - przepraszam za te niepolskie litery, ale nie mam tu swojego komputera.
UsuńZ tym stawem to wlasciwie bylo tak, ze nie mielismy go wcale traz kopac. Chcielismy sie koncentrowac na tej czesci ogrodu, ktora jest wokol domu - a to miejsce, gdzie powstal staw jest na granicy z sasiadem - troche oddalone ... no, ale podczas kultywacji przyszlego Ogrodu dla Motyli i Ptakow oraz sadu okazalo sie, ze gleba tam jest naprawde beznadziejna. Tak, jak wczesniej pisalam - w niektorych miejscach byl zwykly piach po budowie. Jak pomyslalam ile wywrotek czrnoziemu czy torfu bede potrzebowala (okolo 30) ... i policzylam ile to mogloby kosztowac ... to az usiadlam. Pomyslelismy, zeby zdobyc wlasny torf. Mielismy takie wlasnie miejsce na granicy z sasiadem - troche podmokle. On wczesniej sobie swoja strone wykopal i pobieral wode do podlewania truskawek (juz ich dawno nie ma i nic nie podlewa) - chcielismy to itak wykopac i w przyszlosci polaczyc z jeszcze inna czescia ogrodu - ale to za 100 lat. Okazalo sie, ze wykopanie stawu wynioslo mnie 1/3 tego, co musialabym zaplacic za 30 wywrotek czarnoziemu - a z mokradla na ogrod przyszlo duzo pieknego czarnoziemu i torfu. Jestem bardzo zadowolona - ale decyzja byla trudna, poniewaz robilam to na dwa dni przed wyjazdem ... tak wiec, najpierw wykopali staw, a potem polaczyli z sasiadem - woda wpadla jak w jakiejsc amazonskiej rzece i w kilka sekund zalala mi staw. Jak wrocimy to wysypiemy na lagodniejszym brzegu kilka wywrotek piachu, zeby zrobic takie male kapielisko - tak nam radza sasiedzi i robotnicy, ale jakos watpie, ze kiedys bede miala czas sie tam opalac i paplac w wodzie ... ale bedzie frajda dla Albercika i rodziny.
Przesylamy usciski!
Witam! Jaka bajka!!! Te wszystkie kwiaty i kolory!! Cudownie jest tu przebywać; patrzę z taką przyjemnością na Waszą pracę w ogrodzie! a może któregoś dnia będzie można Was odwiedzić? Udanego wyjazdu i nowych wrażeń!
OdpowiedzUsuńAnna
dziekuje Anno - tak, w przyszlosci bedziemy otwierac ogrod bardzo chetnie. Pozdrawiam, K
UsuńDonice kwiatowe wyszły przepiękne! Myślę, że o wiele lepsze niż te "zaplanowane". Jestem pełna podziwu, naprawdę:) Jest Pani dla mnie ogromną inspiracją, a zaglądać na tego bloga to czysta przyjemność. Życzę ciepłych dni nadchodzących i dużo prac w ogrodzie :))
OdpowiedzUsuńDziękuje, ale ogólnie w ogrodzie jednak lepiej jest wszystko zaplanować. Jeśli sie da, to zawsze najpierw pomyśleć gdzie, co i jak posadzić. Ale takie planowanie to czasami jest luksus - u mnie zawsze brak czasu ... pozdrawiam bardzo serdecznie! K
UsuńPłoty zachwycają, a groszki pachną! Powodzenia w pracach wszelakich!
OdpowiedzUsuńdzięki!
Usuńbez zapachu groszków latem - to nie byłoby dla mnie prawdziwe lato. Są tak łatwe w uprawie, a daja tak dużo przyjemności! A taki bukiet w domku - to dopiero pycha!
Witam serdecznie, piękny blog, magiczny.... Zaglądam tu od jakiegoś czasu i nie mogę wyjść z podziwu, Gratulację. Co prawda nie mam jeszcze swojego ogrodu, ale stawiam pierwsze kroki, posadziłam pomidorki koktailowe, cudowne uczucie:) Mam ogromna prośbę czy macie może jakieś propozycje, w czym można posadzić zioła na parepecie kuchennym, chciałabym aby był to prezent ale pomysłów brak, chciałabym aby było to coś w miarę dużego na 5-6 rodzajów ziół, pomocy!!!
OdpowiedzUsuńZioła na parapecie można posadzić takiej zwykłej skrzynce po pomaranczach czy mandarynkach - czasami są one zrobione z cienkich drewnianych deseczek. Albo ze strych skrzynek po warzywach - kiedys były takie w warzywniakch. Można zrobic szablon z napisem ZIOŁA i "nasprejować" go czarną farba na skrzynię. Fajnie też wyglądają w metalowych koszach (można je pomalować lub postarzyć, kupic na Allegro), które wykłada sie mchem lub starym wełnianym swetrem - tak, żeby podłoże nie uciekało. Oczywiście super wygladaja wszelakie naczynia emaliowe - bardzo teraz modne!Jak coś mi jeszcze przyjdzie do głowy to dam znać.
UsuńPozdrawiam serdecznie K
Kasiu, ja o groszek chciałam dopytać. Czy jego można też do ziemi siać od razu? Raz siałam do ziemi ale coś mu było nie tak (mało wody zapewne i za ciasno na rabatach).
OdpowiedzUsuńJak wysoki rośnie? Wigwam 150 cm wystarczy? Ile roślin przypada na jeden taki wigwam (żeby nie przesadzić z bujnością). Ewa
Ewuniu groszek jak najbardziej można siać prosto do gruntu, chociaż ja zawsze go wysiewam i podpędzam w inspekcie lub szklarni. Jeśli idzie prosto do gruntu, to trzeba uważać na myszy które go uwielbiają!
OdpowiedzUsuńSadzimy po 2 nasionka a potem jedną roślinkę wyrywamy, aby została tylko jedna, zdrowsza i większa.
Groszki potrzebują duuużo wody, więc nie lubią konkurencji - sadzimy je w odstępach ok 25 cm.
Myślę że wigwam musi być stanowczo większy, aby groszki mogły długo i szczęśliwie kwitnąć - tak z 2,5 metra nawet. Moje mają chyba ze 3 metry.
Obiecuję, że opiszę to szczegółowo bliżej wiosny na blogu. Buźka!