środa, 29 sierpnia 2012

Ostróżeczka w odsłonach i angielskie BUŁECZKI SEROWE teściowej

 
 
Koniec sierpnia, koniec lata ... cudowny czas w ogrodzie, lesie i na polanach. Wszystkiego pełno - wszyscy nakarmieni. Warzywnik chyba trochę zmęczony pierwszymi w życiu plonami, ale rabaty kwiatowe nadal kolorowe i obfite. Smutno tylko na myśl o odlatujących ptakach, chociaż jesienią i zimą będzie itak sporo rozćwierkańców przy karmnikach  - nie jest tak źle.
 
U nas w gościnie rodzicie Andrew, więc jesteśmy rozpieszczani wszelkimi wypiekami i pysznymi daniami przygotowywanymi przez June. Poprosiłam ją aby podzieliła się z Wami jakimś przepisem, na co chętnie się zgodziła i poniżej znajdziecie coś pysznego. June jest świetną kucharką - przez wiele lat była przewodniczącą Koła Gospodyń Wiejskich - wyobrażacie więc sobie chyba jakie robi ciasta, przetwory, zupki kremy (typowo angielskie) ... i wiele innych smakołyków. Dużo się od niej nauczyłam i myślę, że jeszcze nie jeden raz jakiś przepis angielskiej gospodyni zaprezentuję. Ale zaczynam od moich ukochanych kwiatów jednorocznych ...
 
 
 


Od wielu lat jestem zafascynowana tym delikatnym kwiatkiem jednorocznym i zawsze chciałam mieć go w swoim ogródku. Długo jednak ręce mi nie dochodziły do wysiania nasion wiosną, a na rabatach królowały wieloletnie ostróżki – tak wiec myślałam, że sobie odpuszczę. W tym roku uparłam się i mam. Było warto! Rabata wzbogacona jest o cudne  błękitne kwiatki – a tego koloru na rabcie nigdy nie jest zbyt wiele! Dodatkowo wspaniale nadaje się do bukietów, kompozycji kwiatowych i do suszenia. W przyszłym roku będę miała również odmianę białą oraz ostróżeczkę polną.


 
 
Osobiście nie przepadam za zbyt wyfikanymi formami kwiatów. Nie dla mnie odmiany pełne (oczywiście poza piwoniami), czarne czy w kolorze flagi Hondurasu – wolę te delikatne, naturalne. Nie wybrałam więc ostróżeczki Flore Pleno ani odmian karłowatych – tylko zwykłą niebieską. Jej kwiaty lekko unoszą się nad innymi roślinami na rabacie, osaczone na dosyć długich pędzch – około 1,5m. Delikatne dłoniasto-sieczne ulistnienie nieznacznie różni się od liści kosmosu lecz wraz z pędami stanowi o wiele słabszą podporę dla rośliny. Tak więc ostróżeczki ogrodwe trzeba przywiązywać do podpórek lub, tak ja robię to ja, sadzić wśród innych, mocniejszych roślin. Moja ostróżeczka ‘przenika’ przez łubiny, kosmosy i kleome – fajnie się z nimi komponuje i nie muszę już jej podwiązywać. Wcale jedne drugim nie przeszkadzają, a kto powiedział że rośliny na rabacie muszą rosnąć w oddzielnych grupach i wcale się nie mieszać? Tak jak mawiał wspaniały Christopher Lloyd z Great Dixter– trzeba eksperymentować.

 
 
 



Ostróżeczki lubią słońce, piaszczysto-gliniastą glebę i dużo wody latem - akurat takie warunki mogę im w swoim ogrodzie zapewnić - bardzo mnie to cieszy! Dodatkowo dla ułatwienia sprawy ich nasionka są dosyć duże i ładnie wschodzą 10 - 12 tygodni od siewu. Tak jak inne kwiaty jednoroczne można siać je w marcu lub kwietniu prosto do ogrodu lub w marcu do multipalet - UWAGA - nie lubią pikowania! Najlepsze jest jednak to, że spokojnie nasiona można siać jesienią, a na wiosnę rośliny będą o wiele silniejsze i zdrowsze niż te posiane w marcu!

Jak widać zbieram tych moich piękności sporo, tak jak wcześniej pisałam - o wiele więcej niż potrzebuję - ale taki to fajny luksus. Bez ostróżeczek byłoby smutniej. Ale ostróżki też są wspaniałymi kwiatami ciętymi i na tysiąc procent warto je mieć w ogrodzie ...  o tym pewno za rok.


Ostróżeczka ogrodowa na rabacie i ścięta - czeka w wiaderku na układanie bukietu lub kompozycji
 
 
 *********
 
 
Jak to się mówi - nie samymi bukietami człowiek żyje ... trzeba czasami zrobić jakąs kompozycję. Jest to naprawdę super proste, a wrażenie robi ogrome. Kompozycję można ustawić w holu czy sieni, w kuchni na okiennym parapecie czy też w salonie na stoliku pod obrazkiem. Obecność żywych kwiatów w domu to wspaniałe uczucie i fakt, iż po tygodniu trzeba je posprzątć i wyrzucić (kłopot) nie powiniwn nikogo zniechęcać. U mojej zaprzyjaźnionej Lady M nie było tygodnia, żebyśmy w piątek nie zrobiły wspólnie kilku dużych kompozycji kwiatowych - czasami wystarczyło zaledwie kilka kwatków i gałązek. Wiosną używałyśmy gałęzi z kwitnącą kaliną, a jesienią owocujących jarzębin oraz brązowiejących liści dębu. Zawsze przecież jest coś pod ręką.
 
Potrzebne są tylko:
  •  gąbki typu Oasis (do kwiatów żywych) wcześniej porządnie namoczone
  •  
  • pojemnik plastikowy lub ozdobny, wazon, urna, etc 
  •  
  • klejąca taśma florystyczna do zabezpieczenia gąbek w pojemniku, a jak nie to nie 
  •  
  • sekator 
  •  
  • piękne kwiaty, gałązki, liście - ja tym razem użyłam tylko kwiatów
 
Najważniejsze są kwiaty - nawet ważniejsze od naszych umiejętności! Naprawdę trudno jest zrobić beznadziejną kompozycję z pięknego materiału roślinnego. Ja zebrałam u siebie na rabacie sporą ilość kleome i ostróżeczek  (muszę to robić aby zachęcić rośliny do dalszego, obfitego kwiatnienia) i zaraz wstawiłam je do wiaderek z letnią wodą. Jak się już dostatecznie napiły to przycięłam je do porządanej długości zaczęłam 'wkładać' do wcześniej przygotowanych gąbeczek. Najpierw w kolorystycznie dobranych grupkach powtykałam do gąbek kleome, a potem w wolne miejsca błękitne ostróżeczki - zajęło mi to mniej niż 5 minut - naprawdę żadna filozofia a efekt jest fajny. Polecam!
 
 
 
 
       
 
      

      



Przy układaniu kwiatów naważniejsze jest aby materiał roślinny przed użyciem bardzo porządnie namoczyć - czasami przed robieniem kompozycji na ślub lub inną imprezę nawet zostawiałam liście i gałązki zamoczone w wannie na noc. I jeszcze coś ... NIGDY NIGDY NIGDY po zrobieniu kompozycji nie może być widoczna gąbka ani pojemnik - oczywiście jeśli  jest to pojemnik ozdobny to OK.
 


 
 
*********
 
 
 


Hello! My name is June and I am the mother of Andy ... and we, my husband and I, love to visit Andy, Kitty and Bertie - and delight in the lovely walks around their garden, and to enjoy the fruits of their labours.   Such a wonderful variety of lovely vegetables tempt me to make soups of all kinds and for after the soup I made an old family favourite Cheese Scones - below I share with you my recipe step by step:



 
Favourite Cheese Scones
 
You will need:
  • 7 fl ozs milk
  • 250 grams flour
  • 75 grams butter
  • pinch of salt
  • 125g of strong cheddar cheese
  • and a teaspoonful mustard.
 

 
Rub these together with your fingers as when making pastry. When mixture looks like breadcrumbs, add the cheese which has been grated, then add cold milk cutting through the mix with a metal knife until a dough is formed (1,2). Now roll out until about 1inch thick and cut out rounds using a pastry cutter (3,4,5). Brush tops with milk and grate a little more cheese on top(6). Bake in a hot oven for 10 minutes at 200oC (7) and they will be ready when a hollow sound comes out when knocking on the bottom (8).  I hope you enjoy them as much as much as my family.




**********
 
 



Na koniec jeszcze kilka widoczków 'rabat na kwiat cięty' zanim zebrałam cały plon mieczyków, które całkiem zawładnęły tą częścią warzywnika. Będąc chytrą, nienasyconą i rządną kwiatów osobą, kupiłam wiosną w hurtowni pudło mieczyków - oczywiście na opakowaniu były zupełnie inne (wściekle pomarańczowe), posadziłam i mam - mieczykowy zawrót głowy. Są bardzo piękne ... ale chyba nie dla mnie. W przyszłym sezonie stawiam na odmiany botaniczne, np. Gladiolus communis subsp. byzantinus.
 
Może jeszcze zmienię zdanie ... sama nie wiem ... zobaczymy ... co o nich myślicie?





 


piątek, 10 sierpnia 2012

Kuchnia w OBIEKTYWIE, a dom w KWIATACH



Kilka tygodni temu nasza kuchnia zamieniła się w bardzo wyfikane studio fotograficzne. Czarodziejka z Green Canoe zwinnie działała swoim wielkim aparatem, Andrew przygotowywał super pyszną zapiekankę z bakłażanów, a ja oczywiście zajmowałam się słodkościami (upiekłam dla sesji kruche ciasto z brzoskwiniami) - wyniki naszej ciężkiej pracy można już oglądać w czasopiśmie wnętrzarskim Moje Mieszkanie (wrzesień 2012). Ale super!!!



To był naparwdę świetny dzień. Podziwiam talent i pracowitość pani fotograf - po sesji byliśmy wykończeni. Pomimo tego, że cały dzień pichciliśmy to nie mieliśmy czasu nawet na kubek gorącej herbaty. Po zakończeniu sesji rzuciliśmy się na jedzenie jak wygłodniałe rekiny ... hmmm ... zapiekanka i ciasto były przepyszne - przepisy będą w artykule. Zapraszam!


*********



Dobrze ... a teraz juz na spokojnie o groszku, który jest bardzo bardzo pachnący. Jak można wogóle żyć bez tego zapachu ... wreszcie po kilku latach zawirowań przeprowadzkowych mam własny groszek pachnący i mogę sobie zbierać obfite bukiety co 2 - 3 dni. Kwiaty obcinam regularnie, ponieważ gdy roślina zacznie już wytwarzać strąki i nasiona, to kwitnienie znacznie się osłabi. Mieliśmy tu na Kaszubach bardzo dużo tropkalnych deszczy tego lata, które wypłukały pewno większość składników pokarmowych z gleby - podsypuję więc mój groszek pachnący granulowanym nawozem kurzym aby pięknie i długo kwitł. Regularnie przywiązuję pędy do wigwamów.

W tym roku mam 3 wigwamy zbudowane z pędów leszczyny i jarzębiny, w przyszłym chciałabym zbudować tunel i obsadzić go groszkiem oraz malutkimi dyńkami 'Jack be Little'. W ogrodzie kuchennym u Księcia Karola mieliśmy takie tunele nad ścieżkami. Miały po 10 metrów długości i więcej - przejście przez tunel porośnięty pachnącym groszkiem jest baaaaardzo przyjemne. A bukietów też sporo! Ale generalnie z jedego wigwamu jak mój można zebrać do 10 bukiecików na tydzień - też nieźle. Groszki świetnie wyglądają w połączeniu z przywrotnikiem ostroklapowym (Alchemilla molis).






Tak wogóle to nie wyobrażam sobie życia na wsi bez możliwości produkcji swoich własnych kwiatów ciętych. Chociażby rabaty z daliami, mieczykami czy kosmosami - albo goździkami brodatymi i szafirkami na wiosnę. Kępki bratków i niezapominajek, które same się rozsiewają w najmniej odpowiednuch miejscach, ale świetnie wyglądają na kuchennym stole czy parapecie -  wykopane i posadzone w starej glinianej doniczce.   Pamiętam gdy byłam małą dziewczynką, mój dziadek Józef przywoził mi od siebie z ogródka małe bukieciki błękitnych szafirków - wtedy niestety nie doceniałam tego słodkiego daru, teraz dałabym bardzo dużo aby mojego dziadka z wiązanką drobnych kwiatuszków w ręku zobaczyć chociażby na jedną sekundę.  Dzięki niemu poznałam wiele warzyw, owoców i kwiatów. Dziadek zaszczepił we mnie ciekawość 'ogródkową', Andrew dzieła dokończył .  






W ogrodach użytkowych (na całym świecie) rabaty z kwiatami przeznaczonymi tylko do cięcia miały tak samo ważne miejsce jak te z warzywami czy owocami. W szklarniach trzymano donice z amarylisami, kliwiami, pelargoniami królewskimi (angielskimi) i aspidistrą. U pewnej angielskiej lady M mieliśmy również piękne jaskrawe bugenwillie, storczyki, ogromnych rozmiarów paprocie, kloniki pokojowe o pstrych listkach oraz oczywiście cudownie pachnące ołowniki, których kwiaty wiecznie czepiały się moich włosów. Wszystko to tylko do dekoracji wnętrz. W kwiacairniach czasami lady M pokusiła się na pyszną hortensję, kwitnące zimą cyklameny czy świąteczne gwiazdy betlejemskie - ale pokoje jej rezydencji ozdabiane były głównie tym, co upawialiśmy w szklarni i oczywiście na terenie ogrodu kuchennego. Tam mieliśmy wielometrowe rabaty kolorowych alstromerii i rok w rok długie szpalery zrobione z tyczek bambusowych podsadzonych pachnącym groszkiem. Mogliśmy naraz udekorować 20 sypialń, duży hall, jadalnię na 50 osób i wiele innych salonów - i wszystko gratis! Prosto z ogrodu! Super!





W porównianiu z rezydencją lady M, mój domek i ogród są naprawdę skromne - jednak moje rabaty produkują stanowczo za dużo kwiatów. Ale to nie jest problem. Pachnący groszek ustawiam w łazience, sypialniach i w moim 'study' , a duże bukiety zazwyczaj stoją na kuchennym stole lub kredensie. Najlepsze jest to, że mogę bukietami z własnych kwiatów obdarowywać rodzinę i przyjaciół! Mam duży rulon celofanu, kilka kłębuszków kolorowych sznurków, tasiemek i rafii - i tyle wystarczy, aby tworzyć najpiękniejsze, najprostsze wiązanki. Kwiaty jednak tnę tylko wczesnym rankiem lub pod wieczór, nigdy podczas gorących, słonecznych dni!







Wiele kwiatów na mojej rabacie muszę przywiązać do podpórek - czasami są to proste gałęzie leszczyny, a czasami kupuję pałeczki bambusa (tak kupuję je porcjami po 20 sztuk, to może kiedyś bez bankructwa zbiorę wystarczającą ich ilość na cały ogród). Przywiązuję w tym tygodniu głównie mieczyki i kleome, kosmosy jeszcze się trzymają, ale na nie też wkrótce przyjdzie czas. Ostróżeczki, łubiny, szałwie i cynie radzą sobie bez podpór.  






********






W warzywniku wielkie zbieranie fasolki szparagowej. Mogłabym ją jeść codziennie i to w wielkich ilościach, bo jest ona jednym z moich najbardziej ukochanych warzyw. Kiedyś byłam na wakacjach u kolegi w Bretanii - w prawdziwej bretońskiej rodzinie, i przed naszym pierwszym wspólnym posiłkiem wszyscy siedzieliśmy dokoła stołu oczyszczając strąki ogromnej ilości fasolki szparagowej - niesamowite! Potem fasolka była gotowana i podawana z masłem oraz bułką tartą według starego zwyczaju. Ale żeby aż tyle tej fasolki ... od tego czasu również i ja zjadam ją w ogromnych ilościach z całkiem czystym sumieniem, to taka moja fasolka po bretońsku ha ha.

A moja upragniona elewacja z modrzewnia się wreszcie zmaterializowała - po ponad roku czekania nie ukrywam, że o niczym innym nie myślę! Mój dom wreszcie będzie pretty! Nasz utalentowany stolarz Marcin dozuje nam jednak tę elewację jak z kroplówki - pracuje tylko w soboty. Potem my z Andrew cały tydzień chodzimy, cmokamy, przyglądamy się, macamy ... i marzymy sobie jak to wszystko będzie wkrótce wyglądało. Krok po kroczku - i może kiedyś budowa domu wreszcie będzie zakończona. No, ale roboty ogólnie to tu nie brakuje ... hmmm






A mój kochany Andrew poleciał sobie na kilka dni do zielonej krainy swoich ojców i dzisiaj nie może niestety przyłączyć się do postu. Jest bardzo dumny, ponieważ dostał wyróżnienie od Agnieszki z Zielonej Ekspansji - ale to już on sam będzie musiał o tym napisać następnym razem. W przyszłym tygodniu będzie też kończył prace nad ogrodem, o którym pisałam w zeszłym poście. Rabaty zbudowane, wypełnione ziemią i obsadzone. Do zrobienia zostanie już tylko ścieżka i kaskada wodna - z tym będziemy się trochę bawić. Potem zaczynamy ogród niedaleko Warszawy - i tam zostaniemy już chyba na dłużej ...