Mam ogromne opóźnienie ... wiosna mnie pochłonęła i dopiero dzisiaj udało mi się uciec od prac, aby napisać chociażby kilka słów. Przepraszam za zaległe emaile i projekty ... postaram się w tym tygodniu wyjść na prostą. Przynajmniej mój dom już nie wibruje dzień i noc od pracujących na sąsiadujących z nami polach ciągnikach. Sąsiad Jarek, Zdzichu i 'Pan z Wielkim Wąsem' (od 4-tej strony mamy tylko polną drogę) już się uspokoili - teraz aż do żniw moje siedlisko pozostanie oazą spokoju i ciszy ... uffff.
Ale mój mąż nie może być gorszym i dołożył do tego całego zamiszania kilka swoich decybeli. Na kilka dni wypożyczył do prac mini-koparkę. Dzięki tej wspaniałej maszynie udało mu się przygotować teren pod 400m siatki leśnej odzielającej teren wokół domu od lasu, w którym mieszka dzika zwierzyna. Po ustawieniu siatki bez obaw można będzie sadzić rośliny nawet w części leśnej - a i zwierzęta będą miały spokój od ganiającej za nimi Mazie, która pozostanie na terenie ogrodu - taką mamy nadzieję ;-)
Drugim zadaniem zgrabnej kopareczki było przekopanie całej lewej części warzywnika (na zdjęciu poniżej) - no, może wydaje się Wam to trochę dziwne ... hmmm ... czemu koparka zamiast szpadla? Ale to niestety dlatego, że po budowie teren był tak zbity przez maszyny, że 'normalne' kopanie w zeszłym roku nie zdało egazminu. W porównaniu z prawą stroną (otoczoną płotkiem) gdzie wszystko rosło prześwietnie na podwójnie przekopanej glebie (double digging) - w części lewej wszystko się zmarnowało. Pod 30cm warstwą gleby nadającej się do uprawy była mocno ubita gleba z czasów budowy - stary poziom na którym znaleźliśmy jeszcze liście sprzed 2 lat. Mocna łyżka koparki wbiła się w twardą warstwę gleby i teraz mamy już całkiem fajne podłoże - dzięki dodanemu w zeszłym roku torfowi i obornikowi gleba jest tak pyszna, że możnaby ją chyba zjeść!
Prawa część warzywnika ma się super dobrze. Andrew posadził już w niej sadzeniaczki, bób (na zdjęciu jest pod mikro-siatką), dymkę różnych cebul i czosnek, a także wysiał zioła, groszki, sałaty, marchewkę, pasternak, seler ... i teraz zabiera się za wszystkie pozostałe nasiona - oczywiście poza bojącymi się chłodów dyniowatymi i kukurydzą słodką.
Na rabatach 'na kwiat cięty' z topniejącego śniegu wyłoniły się piękne, zdrowe i dosyć już podrośnięte pędy narcyzów oraz tulipanów, a nieśmiało także pojawiają się czosnki ozdobne. Póki co nic ich ani nie zjadło, ani nie zniszczyło - wkrótce pojawią się już pierwsze pąki. Nie jestem jeszcze do końca przekonana co zrobię ze ścieżką pomiędzy rabatami - boję się wprowadzać do mojego wiejskiego warzywnika materiałów, które mogą tu całkowicie nie pasować. Generalnie nie widzę tu nic poza polnym kamieniem lub lokalnym żwirem/tłuczniem - obecnie pozostawiam ją jak jest.
Ok ... my tu gadu-gadu, a koparka pracuje dalej. Po warzywniku przeniosła się przed dom. Tutaj przygotowuje teren pod sadzenie żywopłotu z głogu, który będzie rósł na całej długości brzegu trawnika pomiędzy warzywnikiem a lasem - jakieś 50m. Andrew nie kopie rowu, gdyż zakupiony głóg jest z odkrytym korzeniem (a nie w donicach) i sadzenie jego w tak przygotowanym podłożu będzie bardzo łatwe. Dodatkowo dzięki koparce mogliśmy wykopać wszystkie kamienie i gruz pozostawiony po budowie. Na spulchnioną i oczyszczoną glebę Andrew rzucił zeszłoroczny obornik oraz mączkę rogową i delikatnie zmieszał wszystko za pomocą wideł.
Właściwie nie zastanawialiśmy się długo nad wyborem roślin na ten żywopłot. Wokół lewej części warzywnika mamy buk i grab, a tu zgodziliśmy się jednomyślnie na głóg jednoszyjkowy (Crataegus monogyna), który jest najzwyklejszym na świecie, pospolitym małym drzewkiem - świetnie pasującym do naszego naturalnego ogrodu i otaczających nas lasów, łąk i pól. Pięknie kwitnie w maju oraz czerwcu , a jego pachnące białe kwiatki zamieniaja się wczesną jesienią w czerwone koraliki - przysmak dla ptaków. Żywopłot z głogu jest bardzo popularny w Anglii - tam podrośnięte rośliny są fachowo zaplatane (hedge laying) i stanowią przeszkodę nie do pokonania przez ludzi i zwierzęta.
Posadziliśmy na 50 metrach 350 sztuk. Wiosną i jesienią dostępne są w szkółkach z tzw. odkrytym korzeniem (Fot.1 poniżej) i dzięki temu są dosyć tanie. Ogólnie na żywopłoty wydać można małą fortunę, ale nasze roślinki kosztowały po 1,60zł za sztukę - więc nie było tak źle. Dla zainteresowanych podaję szczegóły sadzenia żywopłotu z odkrytym korzeniem:
- Rośliny mają odkryte korzenie, a więc nie wystawiamy ich ani na słońce, ani na silny wiatr. Po przywiezieniu ze szkółki porządnie moczymy im korzenie. Nasze głogi moczyły się w stawie leśnym przez całą noc - Fot.2.
- Przed sadzeniem lekko redukujemy korzenie obcinając te najbardziej wybujałe za pomocą ostrego sekatora - Fot.3.
- Następnie wkładamy je do plastikowego worka (aby nie utraciły wilgoci) i w ten sposób przenosimy na miejsce sadzenia - Fot.4
- W przygotowanej wcześniej glebie robimy niewielką szczelinę szpadlem (wbijając go i jakby odchylając nieco od podłoża) i wkładamy po jednej roślince - Fot. 5 i 6
- Za każdym razem mocno uciskamy butem (piętą) glebę wokół każdej rośliny - Fot. 7
- Żywopłot najlepiej sadzić w dwurzędzie jak na Fot. 8 w rozstawie 25 - 30cm.
Póki co wygląda to tak - właściwie jest to tylko kawałek żywopłotu, ale wiadomo o co chodzi. Z czasem my również będziemy nasz głóg zaplatać ... nie mogę doczekać się jego maleńkich białych kwiatków, jeszcze kilka sezonów i będzie fajnie ... zobaczcie ile kamieni wyłowiliśmu z gleby.
W zeszłym tygodniu odebraliśmy od leśniczego zakupione wcześniej drzewo modrzewiowe - większość z tych drzew pójdzie na słupy do siatki leśnej, a reszta zostanie przerobiona na deski do okrycia budynków gospodarczych oraz kurnika. Dodatkowo 'wymrugałam' u leśniczego piękny obornik koński ... teraz możemy ze spokojnym sumieniem wykorzystać nasze zeszłoroczne złoża obornikowe i przygotować miejsce na nową dostawę, która będzie mogła spokojnie się przekompostować do użycia później.
*******
Wiosenne siewki doczekały się wreszcie czasu hartowania. Do zimnego inspektu poszło wszystko oprócz najmniejszych siewek i siewek, które mogłyby stać się śniadaniem dla mysz - np. brukselka, jarmuż czy pachnący groszek. Dołączyły do nich również rośliny nieodporne na mróz takie jak pelargonie i dalie, wypełniacze letnich donic oraz zioła kupione podczas targów ogrodniczych w Lubaniu (które na tysiąc procent przechowywane były dotychczas w warunkach szklarniowych). Mój 'tymczasowy' inspekt pochodzi z Lidl'a i w tym sezonie sprawdza się bardzo dobrze. Ku zdziwieniu i radości Andrew ma nawet malutkie boczne okienka służące do wentylacji podczas gorących dni ... no ale to nam nie grozi ;-)
Jeśli pokusiliście się już tak jak ja na zakup roślin do letnich donic, to uważajcie przed wystawieniem ich na zewnątrz. Powinny być hartowane tak, jak rośliny jednoroczne. Dotyczy to także bylin i krzewów zakupionych w marketach ogrodniczych - większość roślin przed sprzedażą jest pędzona w kontrolowanych warunkach szklarniowych i wystawienie ich na zewnątrz może być zbyt dużym szokiem.
Jeśli nie macie inspektu, który można ustawić w ogródku lub na tarasie, to hartujcie rośliny na balkonie lub nawet na parapecie przy uchylonym oknie. Sami zobaczycie jak podczas hartowania ich pędy staja się mocniejsze i bardziej 'prawdziwe'.
******
Jak pisałam wcześniej w postach - bardzo często używamy w ogrodzie nawozu w postaci mączki rogowej. Obok obornika (granulowanego i przekompostowanego lub 'prosto od krowy' na nazwozy płynne) jest to jeden z naszych ulubionych nawozów. Brakuje nam w Polsce mączki kostnej - nie będę się wypowiadać co myślę o jej wycofaniu ze sklepów ogrodniczych - ale ogólnie jest to bzdura!!! Mączkę rogową też bardzo rzadko można kupić, na wiosną czasami 'rzucają' ją w marketach - jeśli nadal nie wiecie o czym mówię, to poznacie ją po okropnym zapachu i oczywiście wyglądzie zmielonych rogów.
Maczka rogowa (i kostna) różni się od pozostałych nawozów oragnicznych tym, że rozkłada się o wiele wolniej - tym samym dostarczając roślinom składników pokarmowych przez dłuższy okres czasu. Oczywiście jest to produkt naturalny, a więc w odróżnieniu od nawozów sztucznych działa łagodnie i długotrwale - wykluczone jest przedawkowanie czy spalenie roślin. Składniki odżywcze rozkładają się równomiernie, co wpływa na zdrowy i naturalny rozwój roślin.
Najczęsciej używamy jej przy sadzeniu drzew, krzewów i bylin, a także do wiosennego podsypywania żywopłotów oraz rabat bylinowych i mieszanych. Mączka rogowa nie zaszkodzi żadnej roślinie, ale w warzywniku wolimy stosować nawozy szybciej rozkładające się.
Andrew podsypuje mączką rogową bukowy żywopłot posadzony w zeszyłm roku. |
******
Jeśli martwicie się o swoje zagony z kapustnymi i chcecie uniknąć śmietki kapuścianej, wszelkich pchełek czy wiecznie krążących nad warzywnikiem bielinków - to zapraszam do przeczytania artykułu:
Eko-walka ze szkodnikami na zagonie z kapustowatymi
A dla tych, którzy mają problem u siebie na działce czy w ogrodzie z zaniedbanymi jabłonkami mam kilka propozycji w artykule: