Wczoraj spadł pierwszy śnieg więc najwyższy czas zabrać się za dekoracje świąteczne.
Pierwszy raz po kilkunastu latach robię je tylko dla swojej rodziny i znajomych. Dotychczas wykonywałam ich bardzo dużo i w związku z tym, że opiekowałam się pięknymi angielskimi ogrodami, mogłam przebierać w ogromnych ilościach materiału. Każdego roku pomagałam klientom dekorować ich domostwa - czasami postawienie i przybranie choinki zajmowało nam prawie cały dzień, a przygotowania dekoracji do świąt zajmowały tydzień lub dwa.
W tym roku jest inaczej - nie mam jeszcze ogrodu więc cierpię na ogromny deficyt ładnego, zdrowego i różnorodnego materiału roślinnego. Wprawdzie mój las jest pełen świerków, sosen, szyszek i ślicznie porośniętych porostami starych odłamanych konarów - przydałyby się jakieś zaschnięte owocostany bylin, gałązki rozmarynu czy puszyste kwiaty hortensji. Na szczęście są jeszcze kwiaciarnie ...
|
foto: K. Bellingham |
Wykonywanie dekoracji świątecznych to naprawdę świetne zajęcie, które każdemu gorąco polecam. Oczywiście można o pomoc poprosić całą rodzinę - wprowadzi to każdego w miły świąteczny nastrój. Wystarczy nazbierać lub kupić trochę materiału roślinnego, kolorowych kokardek, ozdóbek świątecznych i oczywiście potrzebny jest sekator (lub ostre, mocne nożyczki), druciki (do robienia kokardek i mocowania ich oraz ozdóbek na wianuszkach), świeczki, Oasis i ogrodowy sznurek.
Pamiętajmy, że oprócz igliwia można użyć gałązek wielu innych krzewów czy drzew, czy nawet liści kwiatów domowych - co komu się podoba. Niektóre gałązki i zaschnięte kwiatostany/owocostany można pomalować złotą lub srebrną farbą w sprayu, to samo z szyszkami i liśćmi np. bluszczu.
Poniższy wianuszek można wykonać w mniej niż pół godziny - wystarczy materiał podzielić na małe bukieciki, które przywiązuje się następny do poprzedniego za pomocą sznurka ogrodniczego i na końcu związuje koniec z początkiem. Wianuszki można też wykonać na metalowym stelarzu.
|
foto: K. Bellingham |
Świąteczny kolor w moim domu to także barwna porcelana, którą od lat kolekcjonuję. Muszę przyznać, że najciekawsze kawałki udaje mi się kupić na wyprzedażach, car-boot sale'sch, w sklepach z używanymi rzeczami i oczywiście w sklepach ze starociami, których na Kaszubach jest teraz bardzo dużo. Jak widać na moim kredensie (powyżej) mieszam style i kolory, ale jakoś zawsze okazuje się, że najwięcej porcelany mam z pracowni Emmy Bridgewater (UK). Polecam wszystkim jej śliczne wzory (poniżej kolekcja świąteczna), których autorami są sama Emma oraz jej mąż Matthew Rice. Moje pozostałe słabości to porcelana z Bolesławca oraz porcelana w błękitno-białe paski (lub czasami groszki) z Kornwalii (UK), tzw. TG Green lub Cornishware.