wtorek, 25 lutego 2014

ZIELENIAK Kasi Bellingham – czyli moja nowa rubryka!

Dla wszystkich, którzy lubią zaglądać do naszego ogrodu na blogu mam bardzo dobrą widomość – od dzisiaj będziecie mogli oglądać nas również na papierze ... i to na bardzo ładnym papierze na łamach mojej nowej rubryki ZIELENIAK Kasi Bellingham w miesięczniku Zieleń to Życie. Nie żartuję. Jestem z tego bardzo dumna i mam nadzieję, że i Wam się spodoba – w razie uwag, opinii i pomysłów piszcie – zobaczcie sami marcową okładkę (już w sklepach):
 
 
 
 
 
Oczywiście serdecznie polecam czasopismo Zieleń to Życie, ale nie tylko ze względu na moją rubrykę (chociaż jest super ;-) – wydaje mi się że jest w nim dużo ciekawych tematów i prawdziwie piękne zdjęcia. Oto spis treści na marzec – dla każdego coś się znajdzie:
 
 

 
 
 


                                                                              Pozdrawiam i zmykam do Poznania ;-)
                 PS. A jeśli chcecie zobaczyć ładne kompozycje kwiatowe, to zapraszam TUTAJ.

wtorek, 18 lutego 2014

Zapraszamy na WARSZTATY w naszym ogrodzie i jakie nasiona siać teraz ...

Pomimo pięknej słonecznej pogody za oknem, chciałabym jeszcze bardziej rozgrzać to lutowe południe zapraszając Was do siebie do ogrodu na warsztaty, które poprowadzimy z Andrew od maja do września 2014. Jeśli chcecie nas poznać i zobaczyć jak sobie tutaj żyjemy, jak i czemu uprawiamy ekologiczny ogród wśród kaszubskich lasów i co najważniejsze - nauczyć się jak uprawiać własny kawałek ziemi w sposób zgodny z naturą - zapraszamy.
 
 
Wszystkie informacje znajdziecie na naszej nowej stronie 
 
 
 
 
 
 
I jeszcze tylko małe PS na temat nasion. Nie będę o tym pisać teraz zbyt wiele, bo w tym tygodniu będzie dokładnie o tym artykuł Na Ogrodowej i poza tym MUSZĘ wyjść do szlarni bo umrę ... ale ogólnie można już zabrać się za pierwsze siewy. Ale tylko dla roślin, które:
 
A - potrzebują szczególnie długiego okresu kiełkowania - np. kleome ciernista;
B - nie boją się niskich temperatur i można je sadzić w ogrodzie już od początku kwietnia - np. groszek pachnący;
C - będą uprawiane w szklarni - np. pomidory, bakłażany, papryki;
 
Jeśli Wasze nasionka nie kwalifikują się do żadnych z powyższych kategorii, to odłóżcie je spokojnie do szufladki jeszcze do marca lub nawet kwietnia. Wszelkie cynie i kosmosy mogą jeszcze odpoczywać.
 
Oto ściąga z tego, co my w tym tygodniu wysiewamy na rozsady:
 
KWIATY:
  • groszek pachnący
  • aminki
  • lwia paszcza
  • orlik
  • jarzmianka większa
  • chaber bławatek
  • ośmiał
  • kleome ciernista
  • kobea
  • ostróżeczka
  • nachyłek
  • wilczomlecz Euphorbia oblongata
  • maciejka Matthiola incana 'Pillow Talk'
  • pysznogłówka
  • rącznik pospolity
  • Salvia patens
  • szałwia powabna
  • werbena patagońska
  • Vebena hastata
WARZYWKA:
  • karczoch
  • bakłażan
  • bób
  • burak liściowy
  • papryczka chili
  • ogórki do uprawy szklarniowej
  • jarmuż
  • groszek ogrodowy
  • papryka
  • szpinak - na młode listki
  • pomidory
  • rukola - na młode listki
  • słata liściowa - na młode listki
  • mizuna - na młode listki


Nasiona pomidorków, bakłażanów i papryk staram się siać ja najrzadziej, przykrywam je cienką warstwą wermkulitu.
 

Wprost do warzywnika można już sadzić (jak gleba nie jest pod śniegiem i nie jest całkowicie zamarznięta):
  • dymkę
  • szalotki
  • czosnek 
 
                                                                            POWODZENIA!!!
 
 
 
 



poniedziałek, 10 lutego 2014

Zimą nadal opycham się ekologicznym JEDZENIEM z własnego ogrodu.

Aż strach pomyśleć, jak długo nie było mnie na blogu - cały jeden miesiąc, to dla mnie dużo. Styczeń wessał mnie i z wielu różnych powodów nie pozwolił pisać. Pożegnaliśmy ukochaną nam osobę, a smutek zagłuszaliśmy pracą. Opracowywaliśmy tegoroczne warsztaty, przygotowywaliśmy nasze wycieczki do angielskich ogrodów i szykowaliśmy się na nowy sezon. Niestety nie byliśmy na wakacjach - chociaż podczas ferii z dumą  patrzyłam jak mój Albercik pierwszy raz w życiu zdobywał stoki na niedalekiej Wieżycy.  Teraz już zrobiło się prawie wiosennie i z coraz to większą radością myślę o ogrodzie.
 

 

 
 
Właściwie, to bardzo trudno jest nie zwariować z radości jak widzi się topniejący śnieg. Zapach w lesie i w ogrodzie jest taki świeży, że już samym jego wdychaniem można się najeść! Ogólnie trudno się powstrzymać od rozpoczęcia prac - wczoraj próbowałam 'wbić' się w glebę, ale oczywiście ziemia jest nadal lekko zamrożona! Widzę już jak mój zimnokrwisty, spokojny angielski mąż na mnie zerka - Kobieto - uspokój się! Ale co - ptaki śpiewają, psy szczekają, traktory burczą - wszystko budzi się do życia. Nawet zaczęłam chodzić szybciej - też tak macie? ;-)
 
Ale uwaga - nie dajmy się zwariować i naciągnąć na wczesnowiosenną bujdę. Prawda jest taka, że mieszkamy w Polsce i jest środek lutego. Nie siejemy, nie kopiemy, nie sadzimy ... czekamy przynajmniej do końca miesiąca. Pomimo tego, że angielskie nasiona już są ( zamówienia z katalogu SR wysyłam już jutro hurra!!!) i że dziś wystartował kolejny Zielony Kącik Badawczy na portalu NaOgrodowej.pl  - to na siew większości warzyw, kwiatów i ziół jest jeszcze stanowczo zbyt wcześnie. Pamiętajmy, iż większość z nich nie toleruje chłodu, a więc nie będzie ich można sadzić do ogrodu aż do połowy maja - nawet jeśli obejdzie się bez powrotu srogiej zimy (na co ja osobiście mam przeogromną nadzieję),  to kiełkujące roślinki będą musiały czekać na parapetach lub w szklarni ponad 2 miesiące ... w rezultacie będą to długaśne chudziaki narażone na choroby, gnicie i zasuszenie. Ogród to poważna sprawa - nie ma co się spieszyć - właśnie to zawsze powtarza mi Andrew ... i niestety ma rację.
 
 
 
Zapraszam wszystkich serdecznie do udziału w kolejnych eksperymentach z nasionami. Jeśli chcecie uprawiać w tym sezonie coś nowego, mało znanego czy trudnego - to zapraszam do naszego Zielonego Kącika Badawczego TUTAJ.
 
 
 
 
 
Mam jednak dobrą wiadomość dla niecierpliwych (takich jak ja ;-) - pod koniec miesiąca już można zabrać się za siewy (wszystko wewnątrz czyli na parapecie lub w szklarni):
  • roślin długo kiełkujących np. kleome ciernista lub werbena patagońska,
  • bylin odpornych na chłody - szczególnie tych, które kwitną już w pierwszym roku wegetacji np. krwawnik, jeżówka, ostróżka, jarzmianka czy świerzbiniec,
  • groszków pachnących - tak! można je już będzie spokojnie siać, gdyż rośliny te nie mają zbytniego problemu z chłodem - można je po wykiełkowaniu i podrośnięciu do około 10cm przenieść do inspektu lub chłodnej szklarenki ogrodowej, a po kilku tygodniach wysadzać do ogrodu - nawet w marcu/kwietniu w zależności od pogody. W razie mocnych przymrozków, aby nie szokować zbytnio młodych roślin, można okryć je białą agrowłókniną. Takie wczesne groszki wcześnie zakwitną ;-) Super zorganizowany ogrodnik (marzenie mojego życia) wysiewa groszki już jesienią ...
  • pomidorów, bakłażanów, papryczek i papryk słodkich, które planujemy uprawiać w szklarni lub tunelu,
  • różnych listków sałat czy ziół typu baby-leaf, które mają już wystarczający poziom światła do wzrostu. O sadzeniu listków baby-leaf krok po kroku poczytajcie TUTAJ. Polecam też artykuł Co kryje się w sałatach typu 'baby-leaf'?


Sałaty liściowe 'green salad bowl' i 'red salad bowl' uprawiane na baby-leaf.


 
 
A jak ktoś ma naprawdę super warunki (to znaczy ciepłą szklarnię) to może teraz siać pomidory, bakłażany i papryki do uprawy szklarniowej. Póko co jednak, zamiast tracić głowę na rzecz plonów nowego sezonu - spokojnie kończę, to co pozostało mi z poprzedniego. Mój ogród warzywny oraz spiżarnia nadal pełne są zdrowych pyszności. I chociaż wiem, że za miesiąc już nie będę mogła patrzyć na zimowe warzywa, to teraz jeszcze chętnie rozgrzewam nimi chłodne popołudnia. Zobaczcie, co trzeba zrobić, żeby ...
 
 
zimą nadal opychać się własnymi, zdrowymi,
pysznymi warzywami z ogrodu ...
 
 
 



Na początkek trzeba się dobrze do zimy przygotować - czyli zadbać o to, aby w ogrodzie rosły warzywa nadające się do zimowego przechowywania lub pędzenia. Świetnym przykładem jest cykoria. Jak wiadomo w zimie jest ciemno i żadne sałaty nie wyprodukowałyby w normalnych warunkach ani zdrowych, ani nadających się do jedzenia liści ... ale cykoria to inna sprawa. W sezonie jej liście są zielone i okropnie gorzkie, ale wystarczy w listopadzie całkowicie wykopać z warzywnika jej korzenie ...




... następnie odciąć liście i posadzić do dużych donic lub skrzyń, do wilgotnego podłoża ogrodniczego jak widać na zdjęciu poniżej. Korzenie (przypominaja trochę pietruszkę) nie zakopujemy całkowicie, tylko pozostawiamy na 2 cm odkryte. Całość podlewamy i ustawiamy w ciepłym miejscu - KONIECZNIE blokujemy światło (ja po prostu na tej donicy ustawiłam taką samą tylko do góry nogami). Chodzi o to, aby  nowe liście cykorii pędzić - są wtedy białe (lub żółtawe), cienkie i delikatne w smaku - tracą gorycz. Są pyszne i zdrowe. Najlepiej rosną na podgrzewanej podłodze, nasze stały w przedpokoju ;-)




Do pędzonych w ten sposób cykorii trzeba regularnie zaglądać, gdyż młode listki wyrastaja bardzo szybko. Wtedy można sobie co kilka dni skubać je do sałatek i w ten sposób mieć dostawy świeżych liści cykorii przez całą zimę. Baaaardzo polecam. Cykoria, którą uprawialiśmy w tym roku nazywała się 'Witloof'.



 
*********

 
 
 
Seler jest bardzo mało znany w Angli i dla odmiany to warzywo to ja wprowadziłam do naszego warzywnika. Było to dawno temu, w pierwszym sezone naszego wspólnego 'ogrodowania' i od tego czasu Andrew się z nim nie rozstaje. Seler zamarza przy mroźnej pogodzie, więc nie zostawiamy go zimą na zagonach. W listopadzie wykopaliśmy całość, oczyściliśmy z zieleniny (którą zamroziłam do zup) i ułożyliśmy w dużych skrzyniach z wilgotnym piaskiem. Przez całą zimę 'częstujemy się nim' i robimy super zupy i sałatki.
 


 
 
Gdzieś ktoś kiedyś napisał, że seler to takie brzydkie warzywo - jakoś nigdy w takich katygoriach o warzywach nie myślę ... chyba najważniejsze, że smaczne :-) Dodatkowo bardzo łatwe w obróbce. Proponuję przepis na:
 
 
 super łatwą i szybką w wykonaniu zimową zupę-krem z selerem
 
Składniki na 2 porcje:
 
1 seler umyty, obrany i pokrojony w kostkę
1 marchew pokrojona w kostkę
2 małe pory pokrojone w plasterki
30 gr masła
0,5 litra bulionu warzywnego lub z kurczaka
kilka łyżek śmietanki 30%
sól i pieprz
groszek ptysiowy lub małe suchraki
 
 
Wykonanie:
 
- pory dusimy na maśle w garnku z ciężkim dnem pod przykryciem przez 5 min.
- dodajemy seler i marchew, dusimy przez dalsze 5 min.
- całość zalewamy bulionem i gotujemy na małym ogniu przez 20 min.
- po zdjęciu z ognia miksujemy w blendzerze na krem i doprawiamy.
-zupa jest bardzo aromatyczna, więc można złagodzić jej smak kilkoma łyżami śmietanki 30%.
- serwować posypaną groszkeim ptysiowym lub sucharkami - inaczej nie ma na czym 'zagryść zęba'
:-) Smacznego!
 


 
*********




Kolejnym warzywem, którego zimą jest u nas pod dostatkiem - jest dynia. Z jej słodkiego miąższu robimy najczęściej zielone lub czerwone curry tajskie.  Jednak żeby 'przerobić' większe ilości dyni postanowiłam zrobić eksperymentalną zupę tajską i porcjami zamrozić - jest wspaniała, gdyż potrafi rozgrzać najbardziej nawet zmarźniętego ogrodnika! Przepis jest bardzo łatwy (ja robię tylko łatwe i szybkie potrawy, a od tych trudniejszych jest Andrew ;-), a zupa naprawdę niesamowicie smaczna i aromatyczna (ja dodaję do niej także troszkę oleju truflowego) - koniecznie spróbujcie mojej:
 
 
łagodnie rozgrzewającej zimowej zupy tajskiej z dyni i kokosa


Składniki na sporo porcji ;-):
 
- tyle dyni, co widać na zdjęciu
- 1 cebula - pokrojona w kostkę
- olej do smażenia
- 1 litr bulionu warzywnego
- 3 łyżki stołowe zielonej pasty curry
- 1 puszka mleka kokosowego
- liście kaffiru
- sól i pieprz
- olej truflowy (opcjonalnie)
- prażone płatki migdałowe
 
 



 
 
Wykonanie:
 
- dynię obieramy i oczyszczamy z nasion, a następnie dusimy na oleju rzepakowym w garnku z ciężkim dnem pod przykryciem,
- dorzucamy cebulkę,
- całość dusimy 10 minut lub do miękkości cebulki,
- dodajemy zieloną pastę curry i dokładnie mieszamy,
- dodajemy puszkę mleka kokosowego i 3 lub 4 liście kaffiru,
- wszystko zalewamy bulionem tak, aby całkowicie przykryć dynię, ja używam około 1 litra. Następnie całość gotujemy około 20 min.
- zdejmujemy z ognia i wyławiamy liście, miksujemy zupę na krem, doprawiamy solą i pieprzem.
- na końcu dodajemy (opcjonalnie) 1 łyżeczkę oleju truflowego dla smaku ;-)
- przy serwowaniu koniecznie polewamy łyżką śmietanki 30% i posypujemy prażonymi płatkami migdałowymi. Smacznego!
 
 

ja moją zupę uwielbiam siorbać z duuuużego kubka w towarzystwie ptaków w ogrodzie ...

 
******* 




Jak pisałam już wielokrotnie - nie wyobrażam sobie ogrodu warzywnego zimą bez kilku podstawowych roślin, które nie boją się mrozu i podczas 'mało zielonych' miesięcy zapewniają mojej rodzinie cennych witamin. Wśród nich obowiązkowo każdego roku jest szpinak wieczny (burak szpinakowy), o którym pisałam w zimowym numerze e-magazynu NaOgrodowej.pl TUTAJ. Tej niesamoiwitej rośliny nie ruszają mrozy do -25 stopni, a smakuje bardzo podobnie do normalnego szpinaku. W podobny sposób się ją również przyrządza i gotuje. Polecam. Odmiana nazywa się 'Perpetual Spinach' i tak jak większość naszych warzyw pochodzi z katalogu z ekologicznymi nasionami The Organic Gardening Catalogue.
.




Na liście zimowych 'musów' są też oczywiście rośliny kapustne: jarmuż, brokuł szparagowy i brukselka. Są one nie tylko smaczne i zdrowe, ale też bardzo dekoracyjne i dzięki nim warzywnik nawet zimą wygląda ciekawie. W czasie mocnych mrozów brukselki oczywiście pozamarzały na roślinach - ale co z tego? Potraktowałam je jak brukselki z zamrażalnika i po zbiorze natychmiast oczyściłam i ugotowałam - ale była pycha, bez porównania do tych ze sklepu. W tym roku siejemy brukselki w kolorze purpurowym ;-)
 
UWAGA. Jeśli też uprawiacie kapustne w warzywniku zimą, to pamiętajcie, że bardzo jest im źle podczas mroźnych wiatrów - przy najgorszej pogodzie warto jest więc okryć je białą agrowłókniną.



Podobnie do brukselki robiliśmy z porami. Teraz gleba nie jest już tak zmarźnięta, więc możemy je spokojnie wykopywać z zagonów - ale podczas mocnych mrozów, gdy bardzo bardzo chciało się zupy porowej ... było trochę gorzej. No ale brało się nóż i jak najdalej się dało wycinało się pory z zagonu - wtedy szybko do domu - pory oczyścić, posiekać w plasterki i dalej postępować jak z tymi z zamrażalnika - na masełko z czosnkiem i ziemniakami ... itd itd i zupa-krem z porów i ziemniaków gotowa - dla przypomnienia przepis jest TUTAJ. Mniammmmmmm ....
 
 
Hitem sezonu była (i nadal jest) młoda marchewka. Ogólnie - bez wzglęu na porę roku - zawsze zbieramy nasza marchewkę gdy jest jeszcze dosyć młoda. Chcieliśmy również się nią cieszyć późną jesienią i wczesną wiosną, więc Andrew wysiał kilka rzędów w warzywniku pod koniec lipca ... na święta w grudniu jedliśmy już pyszne młode marcheweczki i teraz, gdy ziemia trochę odmarzła, to znowy wykopujemy i wcinamy tzw, baby carrots co widać na zdjęciu poniżej. W piasku w garażu też mamy marchewkę (przydała się w styczniu), ale taka świeża z gleby jest bezcenna ... najwyraźniej mrozy do -25 nie są dla niej takie groźne.
 




No i oczywiście są jeszcze kompoty, dżemy, ogórki kiszone i buraczki. W buteleczkach zaś sok z czarnego bzu (dzięki któremu nie chorujemy tej zimy zupełnie!!!) z malin i truskawek. I nawet nie chodzi już o oszczędności finansowe (chociaż te są oczywiście bardzo ważne dla każdej rodziny), ale o świadomość tego, że je się wolne od chemii i bezsensownych kilometrów (food-miles) warzywa zgodnie z porami roku ... tak jak natura zaplanowała. 


 
 


                                                                           Pozdrawiam wszystkich wczesnowiosnennie ;-)