piątek, 27 kwietnia 2012

Angielska wiosna, roboty ziemne, 'ZIMNY' I 'GORĄCY' KOMPOSTOWNIK, ratujemy ryby ...


WIOSNA W ANGIELSKIM OGRODZIE



Witam ponownie w moim ulubionym angielskim ogrodzie COTON MANOR, tym razem zapraszam na przechadzkę podczas sezonu wiosennego kwiecień/maj. To właśnie teraz kwitną w tutejszym lasku przecudne Hyacinthoides non-scripta czyli hiacyncik angielski. Roślina na Wyspie chroniona i uwielbiana przez Anglików. Coton Manor odwiedza w tym okresie ogromna ilość miłośników tych delikatnie pachnących roślin.

Pozostałe części ogrodu wyglądają świeżo i zielono. Pierwsze wiosenne kwiaty radują oko.





Nad stawem pięknie kwitną tulejniki amerykańskie. Ich ogromne żółte kwiatostany wypełniają ogród intensywnym zapachem. Za kilka miesięcy pozostaną po nich bujne zielone liście. Obok żółte kaczeńce i wilczomlecze. Tu i ówdzie widać młode liście kosaćców i rozwijające się pędy paproci.






Kamienne schody łączące poziomy ogrodu obsadzone są po obu stronach narcyzami, pierwiosnkami, i ciemiernikami - wszystko w naturalnym stylu. Pięknie komponuje się z formalnym żywopłotem.





Ogród leśny jest wiosną szczególnie piękny. Liście na potężnych bukach i dębach są nadal zbyt małe, aby rzucać tu zbyt wiele cienia. Wesoło więc pod ich konarami kwitną ogromne ilości przeróżnych odmian narcyzów i szachownica - nieśmiało rozwijają się pędy paproci.





Prawdziwą dumą ogrodu leśnego jest Trillium czyli trójlist, który rośnie wśród szachownic, białych narcyzów, miodunki plamistej, zawilców i psiząbu.







Pod wieloletnimi drzewami utworzonu tu duże rabaty, które obsadzone są tylko ciemiernikiem wschodnim - sam się tu rozsiewa i miesza kolory. Wczesną wiosną liście ciemierników są całkowicie usuwane gdyż szpecą roślinę, która akurat zaczyna "wysyłać" nowe pędy. Kwiaty wyglądają świetnie bez liści, które itak wkrótce odrastają. Z tej rabaty pobierane są siewki ciemierników  do tutejszej szkółki roślin i później każdy może je kupić do swojego ogrodu.

Kilka lat temu te rabaty obsadzane były również pomarańczowymi tulipanami, które niesamowicie pięknie komponowały się z ciemiernikami.




Wejście do ogrodu ziołowego to akuratnie prowadzona po drewnianej konstrukcji jabłoń. Każdego roku przycinana rodzi piękne soczyste owoce. Fajny pomysł na bramę!




*********



... A u nas pogoda nie rozpieszcza. Jednego dnia wali z nieba śnieg, a za 10 minut słońce gorącymi promieniami otula ziemię, która paruje i wszystko wygląda jak z bajki. Tak - bo u nas już jest bajecznie - mamy pączątki przesłodkiego ogródeczka warzywnego. Płotek zrobiony (jeszcze tylko, ścieżka, wrota i łuk do dokończenia), warzywka posadzone i posiane. Już kochamy go ponad wszystko!


szaro-bury dzień - ale w ogródku już coś się dzieje!

po śnieżycy nadeszło słońce i ogrzało przepługowaną glebę i las



Albercik najchętniej spędzałby całe dnie w ogrodzie. Uwielbia kopać, grabić, zbierać kamienie. Pomimo tego, że jest dosyć (!) żywym chłopcem, to na zewnątrz się bardzo wycisza i potrafi się ładnie bawić. Dodatkowo taka dawka świeżego powietrza oznacza dobry sen - a dla nas trochę spokoju!

*****




Pierwsze "do ziemi" poszły dymki (cebula biała, czerwona i normalna) - Andrew zawsze przed posadzeniem obcina im "noski", aby utrudnić ptakom i innym zainteresowanym ich wyciąganie z gleby.  Zaraz obok posadziliśmy 3 rzędy czosnku.






*****

Sadzeniaki zostały potraktowane nieco gorzej, ponieważ nie trafiły do ogródka "za płotkiem". Andrew już panikuje z braku miejsca w ogrodzie i postanowił ziemniaki wysadzić w warzywniku "za żywopłotem" - który podobno w tym roku miał być nieczynny ... nagle okazało się, że problem z perzem nie jest aż taki poważny i trochę miejsca można wygospodarować. Po uprzednim przygotowaniu, sadzeniaczki wypuściły soczyste zielone pędy i poszły do gleby. Mieliśmy też trochę sadzeniaków z UK, które stanowczo zbyt długo były w workach w sklepie - mają długie białe pędy - ale i tym damy szansę. Myślę, że będą rosły równie dobrze.






Nie kopiemy rowów przy sadzeniu ziemniaków - każdy ma swoją własną dziurkę (tak co 25cm). Przed sadzeniem dodajemy do gleby i mieszamy z nią zawsze dobrą ilość przekompostowanego obornika, więc kopanie rowów nie jest konieczne. Wraz ze wzrostem pędów ziemniaków będziemy je kopczykować, aby uniknąć strat podczas wiosennych przymrozków.





*****


Bób to podstawa w naszym ogrodzie. Jemy go jeszcze w bardzo młodym, delikatnym stanie - razem ze skórką oczywiście. Do starości u nas itak nie ma szans dorosnąć. Warto sadzić go jak najwcześniej, aby uniknąć napadów mszycy - jednak jeśli rośliny zostaną już zaatakowane, to urywamy końcówki ich giętkich pędów wzrostu, bardzo porządnie myjemy i gotujemy na parze - a reszta rośliny dalej rodzi strąki pełne bobów. Mszyce atakują zazwyczaj te najdelikatniejsze pędy.


Aby bób miał wcześniejszy start, zawsze siejemy jego nasiona na poczatku marca w plastikowych skrzyniach wysłanych gazetą. Jakiś miesiąc później przenoszone są do inspeku i pod koniec kwietnia wysadzane do ogrodu. Potrzebują podpór, więc tym razem zamiast bambusowych pałeczek dostały gałązki brzozy. 


bób hartuje się w otwartym inspekcie


po wysadzeniu bób potzrebuje podpór


*****




Prosto do gleby zostały wysiane nasiona groszków ogrodwych, śnieżnych i cukrowych.  Te również będą potrzebowały podpór z gałązek brzozy, ale najpierw niech podrosną. Andrew po przygotowaniu gleby so siania lub sadzenia (czyli po przekopaniu widłami gleby z obornikiem, zagęszczeniu czyli udeptaniu i wygrabieniu jej) nigdy już po niej nie chodzi, tylko używa widocznych na zdjęciach desek.




*****

A moje kochane dalie czują się dobrze - zarówno matki jak i dzieci.  Ze starych bulw wyrastają kolejne pędy, z których regularnie robię sadzonki. Dodatkowo posiałam w tych samych donicach koperek, który używamy już od paru tygodni w kuchni - świetny pomysł, który podpowiedział mi Witek Czuksanow, człowiek zawsze pełen dobrych porad i entuzjazmu! Pozdrawiam i baaardzo polecam jego kalendarze księżycowe!



sadzonki dalii w podłożu ziema ogrodnicza i żwirek 1:1 

*****

A w pozostałej części przyszłych ogrodów dzieję się bardzo dużo. Równamy, wytyczamy i orzemy przyszły sad:






To samo w całą resztą. Na zdjęciach jest widok z okna górnego piętra domu - po prawej widać kawałek przyszłego sadu, a z lewej strony część przyszłego Ogrodu dla Ptaków i Motyli. Oczywiście okazało się podczas orki, że w samym środeczku naszej planowanej wielkiej okrągłej rabaty jest ogromna plama najzwyklejszego piachu, który pozostał tu po budowie. Musieliśmy go "wydłubać" .  Gleba jest bardzo słaba - szczególnie z prawej strony, gdzie był plac budowy i kopano rowy do kanalizacji oraz wody. Za parę tygodni wjedzie tu równarka, a potem .... będziemy kopać jeden ze stawów (na zdjęciu jest on - a raczej będzie, bo teraz jest tam mokradełko - za tymi dwiema choineczkami na horyzoncie, na końcu widocznej drogi), a torf z niego pójdzie prosto na "ogród" czyli tą koszmarną glinę z lewej i prawej strony drogi. Może za parę sezonów coś tu wyrośnie.  Torf, który dodaliśmy wraz z obornikiem do gliny w ogrodzie warzywnym uczynił cuda.

z lewej Ogród dla Ptaków i Motyli, a z prawj sad - wkrótce ...


***********



Wiosna jest dla mnie od kilkunastu lat szalonym okresem wysiewania nasion. Od samego początku, nawet jako ogrodnik-student, miałam swoje obowiązki i części ogrodów, którymi sama się zajmowałam. Wszystko musiało być zrobione na czas i wyglądać świetnie - bo przecież ogrody, w których uczyłam się i pracowałam były otwarte dla publiczności płacącej za bilet wstępu! Nasiona bardzo rzadko szły prosto do gruntu. Wszystko było siane do multiplatów i dopiero później wysadzane na właściwe miejsca w ogrodzie. Siew rzutowy to bardzo praktyczny pomysł, ale niestety w ogrodach, które musiały wyglądać na 6+ się słabo sprawdzał. Soczyste ogrody warzywne musiały być również "pretty" a na rabatach nie powinno było być żadnych "accidents".

Jednak bardzo się do tej metody siania przyzwyczaiłam i dzisiaj ją nadal stosuję. W ogrodzie warzywnym wiele nasion siejemy z Andrew wprost do gruntu, ale i tam stosujemy metodę wcześniejszego siania wewnątrz - siejemy do skrzyń, tacek, rynien i przeróżnych multiplatów. W multiplatch wysiewamy tylko po 2 nasionka na komórkę, a po wzejściu siewek pozostawiamy tylko jedną - tą silniejszą. Maluteńkie nasionka (np tytoń ozdobny) sieję do tacek, a póżniej pikuję do multiplatów - uwielbiam spędzać czas z moimi roślinami, więc i pikowanie mi nie przeszkadza. Podlewam je zawsze "od dołu" w dużej tacy ogrodniczej wypełnionej wodą. Generalnie jest wiele powodów, dla których wcześniejsze sianie wewnątrz jest dobrym pomysłem ... ale nie o tym dzisiaj chciałam pisać...

...  a o tym ...  W każdym nowym ogrodzie, w którym pracowałam, pod znowóż to innym starszym ogrodnikiem - zwyczaje były trochę inne. Wszyscy mieli swoje pomysły na najlepszy sposób wysiewania nasion. Dodatkowo w katalogach można było kupić prawdziwe cuda - multiplaty plastikowe, styropianowe i tekturowe, krążki z włókna kokosowego, doniczki papierowe, z woreczków ...  były też specjalne maszynki, dzięki którym samemu można było "wyprodukować" multiplaty prosto z ziemi ogrodniczej. Czasami ciężko było podjąć decyzję co do wyboru właściwych pojemników do siania. W tym roku postnowłam sama zbadać sytuację. Użyję do siewu nasion moich kwiatów na rabty "cięte" wszystkiego co mam, a później zobaczę czy warto było. Będę głównie zwracać uwagę na  PRAKTYCZNOŚĆ i  EKOLOGIĘ.





*****





Zaczynam od zwykłych czarnych plastikowych multiplatów, które można kupić w każdym sklepie ogrodniczym. Kosztują około 4 zł za 50 komórek. Tak jak pisałam powyżej sieję w każdej komórce po 2 nasionka, aby później pozostawić tylko jedno. Jak siewki podrosną to wystawię je do inspektu i na 1 lub 2 tygodnie przed wysadzeniem będę hartować - wysadzam na miejsca stałe bez pikowania, prosto z multiplatów.

Już widzę, że są łatwe w użyciu (plastik jest mocny) i dobrze trzymają wilgość - zobaczymy jak będzie za parę tygodni. 





*****




Multiplaty z papieru/tektury były znacznie droższe i kupiłam je w supermarkecie ogrodniczym. Zrobione są z materiału, który się szybo rozkłada - więc przy sadzeniu do gleby nie musimy siewek wyjmować. Sadzimy wszystko razem - oczywiście po uprzednim rozerwaniu multiplatów na pojedyńcze komórki. Podobnie jak w pierwszym przypadku posiałam w nich po 2 nasionka. Na wszelki wypadek posiałam w nich rośliny, które szybko wschodzą i nie boją się majowych lekkich przymrozków: nasturcja, aksamitka, felicja i limnantes do warzywnika oraz 3 odmiany słoneczników na kwiat cięty i dla Albercika (ta wielgaśna odmiana Tall Single Gigant). Jeśli coś będzie się działo z tymi tekturowymi multiplatami to zaraz wsadzam do gleby i amen. 

Na początek są z nimi już dwa problemy:
  • bardzo (!) szybko wysychają;
  • muszą być umieszczone w plastikowych tacach gdyż inaczej się rwą (szczególne, gdy są mokre).  




*****




Sprasowane w kółeczka włókna kokosa też są w tym roku na moim "menu". Wiele ogrodników bardzo je poleca, ja nie mam zdania ponieważ nigdy ich wcześniej nie używałam. Sama jestem ciekawa! Kupiłam je w OBI za ciężkie pieniądze - około 20zł za 50 sztuk. Przed użyciem musiałam je przez ponad pół godziny moczyć w tacce z wodą, aby zrobiły się z nich małe grubaśne cygarka w których można już siać nasiona - podobno są też świetne do sadzonek. Chociaż trochę się boję, że wogóle nic z tego nie będzie - to zdobyłam się na odwagę i posiałam w nich tak ważne dla mnie rośliny jak:  dzwonki irlandzkie, ośmiał większy i wilczomlecz (Euphorbia oblongata). Ten wilczomlecz to podstawa moich letnich bukietów - trzymajcie kciuki!

UWAGA! Przed namoczeniem musiałam krążki włożyć do odpowiednich pojemniczków. Akurat dostałam od Mamy takie malutkie zielone kwadratowe doniczki - świetnie pasują. Są też specjalne tace. Po namoczeniu cygarka łatwo się rozpadają, więc muszą w czymś być. Narazie więcej problemów nie ma. Całkiem długo zachowują wilgoć...

... czego nie mogę powiedzieć o moich super ekologicznych doniczkach wykonanych ze starych gazet. Zawsze sceptycznie do nich podchodziłam - chociaż znam wielu ekologicznych ogrodników, którzy używają tylko "gazetowych" doniczek. Wykonanie ich jest bardzo proste i nic nie kosztuje (zobaczcie TU ), więc sama sprawdzę co i jak. Posieję w nich ... nie, nic w nich nie posieję - raczej użyję ich przy pikowaniu. Poważnie matwię się, że do siania się nie nadają, gdyż zbyt szybko wysychają. A do pikowania pewno będą nadawały się całkiem całkiem. Teraz właśnie pikuję łubiny, a w kolejce stoją tabaki ozdobne, szałwia omoszna i lekarska.




Za kilka tygodni wyniki mojego eksperymentu !!!


**********





Często piszę o kompostowaniu, ponieważ ten temat jest w ekologicznych ogrodach zawsze HOT. Mam nadzieję, że w przyszłości będziemy u siebie tutaj mieli  miejsce poświęcone domonstracjom robienia kompostu i pokazywaniu różnych kompostowników. Dawno, dawno temu - podczas pracy w ogrodach pokazowych ekologicznej organizacji GARDEN ORGANIC w Yalding, Kent - Andrew często prowadził kursy związane z kompostowaniem, i to właśnie chcemy kontynuować tutaj. Na początek podaję dwa "przepisy" na zrobienie dobrego kompostu ogrodowego:


ZIMNY KOMPOST - mniej pracy, późniejszy efekt

1. Materiał w kompostowniku układa się warstwami. Postarajcie się więc zebrać tyle materiału, aby można było naraz zrobić przynajmniej jedną 30cm warstwę. Odchwaśćcie rabaty, skoście trawę i opróżnijcie kubełek z odpadami kuchennymi. Przygotujcie również trochę słomy, grubszych ścinków zdrewniałych pędów lub nawet cienkich gałęzi oraz porwane lub zmiętoszone kawałki tektury i gazety - dzięki tym składnikom w komposcie zachowają się przestrzenie powietrzne, które są niezbędne przy procesach gnicia. Wszystkie składniki przed ułożeniem w warstwę bardzo dobrze przemieszajcie i "poszatkujcie" np szpadlem.
UWAGA - przed ułożeniem pierwszej warstwy polecam na podłożu umieśić warstwę bardziej zdrewniałych pędów lub gałązek. Dzięki temu zachowamy dobry obieg powietrza i zapewnimy kompostowi drenaż.

2. Dorzucajcie do kompostownika kolejne wartwy jak i kiedy się da. Jeśli macie mało składników z ogrodu a większość z kuchni, i kompost zaczyna robić się zbyt mokry - dodajcie do mikstury również papierowe opakowania od jajek, wkładki od papieru toaletowego i ręczników kuchennych oraz kawałki opakowań z tektury - tak, aby wyrównać balans.

3. Kiedy kompostownik się wypełni - chociaż to może nigdy nie nastąpić, ponieważ gnijące warstwy kompostu opadają i na górze zawsze robi się magicznie nowe miejsce ...  lub kiedy sami postanowicie nie dodawać więcej materiału - kompostownik należy zostawić w spokoju aby cały materiał ostatecznie przegnił (co może potrwać do roku) lub, w celu przyspieszenia tego procesu, możecie przejść do kolejnego kroku.

4. Cały materiał wyjmijcie z kopostownika, my wyrzucamy go wprost przed nim. Jeśli dolne warstwy już się przekompostowały - użyjcie ziemi kompostowej w ogrodzie. Pozostały materiał trzeba bardzo bardzo dobrze wymieszać. Jeśli jest dosyć suchy, to należy dodać wodę - jeśli jest mokry to można dorzucić materiału suchego. Po wymieszaniu całość idzie z powrotem do kompostownika, którego nie ruszamy już aż ziemia kompostowa będzie gotowa.


GORĄCY KOMPOST - najlepszy

1. Zbierzcie wystarczająco materiału, zby wypełnić CAŁY kompostownik. My zazwyczaj zbieramy najpierw wszystko przez kilka tygodni lub miesięcy i układamy na osobnych kupkach obok kompostownika. Można część trzymać w zimnym kopostowniku (przepis powyżej), ważne jest aby materiał był zróżnicowany i zawierał zarówno suche, jak i mokre składniki.

2. Materiał do kompostowania trzeba jak najlepiej "poszatkować". My rozkładamy go na ziemi przed kompostownikiem i przecinamy ostrzem szpadla - można się przy tym trochę namęczyć, ale warto. Moża do tego również użyć rozdrabniarki do gałęzi (rębaka).

3. Tak więc wszystkie składniki dokładnie przemieszane (szczególnie trzeba zwrócić uwagę aby ścinki po koszeniu trawy dokładnie przemieszać z suchym materiałem) układajcie warstwami do kompostownika. Każdą warstwę podlewajcie wodą - można również podlewać gnojówką z obornika czy pokrzyw lub moczem.

4. W przeciągu kilku dni temperatura w kompostowniku się podniesie. W dotyku będzie nawet gorący. Gdy temperatura będzie znowu spadać po tygodniu lub dwóch - wszystko trzeba ponownie wyjąć z kompostownika - przewrócić i zamieszać.  Gdy kompost wydaje się suchy, to należy dodać wodę - jeśli jest mokry to można dorzucić materiału suchego. Na koniec wszystko ułożyć warstwami w kompostowniku.

5. Po przerzuceniu i ponownym zamieszaniu (krok 4) kompost powinien się zagrzać. Nowa dawka powietrza (azotu) umożliwi mikroorganizmom dalszą pracę nad rozkładem materiałów w kompostowniku. Czynność mieszania powtarzajcie aż do czasu, gdy kompost nie będzie się już nagrzewać. Wtedy zostawcie go, aby sam do końca się rozłożył i zamienił w cudowną ziemię kompostową do ogrodu.




**********




Sprawa na dziś ostatnia - ale bardzo ważna. Jeden z moich ulubionych ogrodników-kucharzy-super ludzi Hugh Fearnley-Whittingstall pojawił się wreszcie w Polsce z jedną ze swoich nowych kompanii RYBA ZA BURTĄ. Ten niesamowity człowiek od lat walczy o prawa zwierząt przeznaczonych do konsumpcji, a także popularyzuje życie w zgodzie z naturą.  Razem z Andrew regularnie śledzimy jego działania i zawsze chętnie go wspieramy. Tym razem Hugh walczy o ryby, a pomaga mu w tym w Polsce kucharz Robert Makłowicz - oto jego apel:


„Wedle szacunków połowa ryb na morzu północnym i około 15% na Bałtyku trafia za burtę. Możecie to nazywać zbrodnią na ekosystemie, czy też stratą cennego pożywienia. Ważne jest, że przeciwko temu stanowi rzeczy protestują zarówno ekolodzy, jak i rybacy. Ja nazywam się Robert Makłowicz i apeluję, byśmy zmienili razem to bezsensowne prawo! A zrobić to można bardzo łatwo, wystarczy pdopisać petycję znajdującą się na stronie www.rybazaburta.pl. Dołączcie do Kampanii Ryba Za Burtą!“

                                                               RM Signature