Pomarańczowy ... ale nie dla tego, że na płotkach migocą jeszcze małe dynie 'Red Kuri', a w spiżarni stoją słoiki ze złotymi przetworami z moreli i śliwek ... ani też dla tego, że w warzywniku ścieżki nadal wyznaczają rzędy kwitnących nagietków - pomarańczowy, bo nasz dom otoczony jest naturalnym lasem liścistym, w którym dominują tradycyjnie brzozy, buki, dęby i leszczyny - wszystkie te drzewa teraz są złoto-pomarańczowe!
Lubię las, bo łączy mnie z ludzmi, którzy żyli, pacowali czy chociażby chodzili po tym kawałku Ziemi 100, 200 a nawet i 300 lat temu ... łączy mnie z niezliczoną ilością zwierząt, ptaków i insektów go zamieszkujących - jest tłem mojego ogrodu i mojego obecnego życia. No i oczywiście jest przepiękny - teraz właśnie płonie jesiennymi odcieniami pomarańczy, złota i nawet lekkiego różu.
W warzywniku grab w żywopłocie też zaczyna się przebarwiać, co naturalnie łączy ogród z otaczającym go krajobrazem. Liście słoneczników też wyglądają bajecznie ... wkrótce przebarwią się delikatne listki szparagów.
Na powyższym zdjęciu widać kwaterę w warzywniku, na której rośnie zielony nawóz - przed nastaniem zimy przekopiemy go z glebą (pisałam o tym 2 wpisy temu ;-) aby na wiosnę wszytko było już gotowe do wysadzania kapustnych - tutaj w tym sezonie rosły oczywiście rośliny motylkowe (tradycyjnie, według płodozmianu) ... jak najwięcej azotu dla kapuchy ... szczególnie, gdy inspekcja przychodzi każdego roku tradycyjnie już z lokalnej szkoły w Gołubiu ;-)
Tak, warzywnik w zeszłym tygodniu odwiedziły dzieci z zerówki Albercika (tym razem tylko 16 sztuk ;-). W związku z tym, że cały zeszły tydzień 'przerabiane' na zajęciach były warzywa ... i Albert nadal nie znał różnicy pomiędzy szczypiorem, a porem (faktycznie, w książce to wszystko wygląda podobnie) postanowłam zaprosić ich do nas ... ogród znowu ożył, a Albert dumnie oprowadzał kolegów po zagonach ...
***********
Prac jesienią jest sporo, ale i przyjemności nie braknie - szczególnie kulinarnych. Kilka dni temu zajadaliśmy się tostami z jarmużem - sama zdziwiłam się, jakie są dobre. Zrobione według przepisu Hugh Fearnley-Whittingstall Bruschetta z Nero di Toscana:
Składniki:
- około 150gr jarmużu (my, tak jak Hugh, uprawiamy i gotujemy jarmuż odmiana Nero di Toscana);
- 1 duży ząbek czosnku;
- 2 kromki chleba na zakwasie lub razowego (uwielbiamy chleb 'Szlachecki' z piekarni Mestwin, Stęzyca dostępny w Gołubiu i okolicy);
- 1 lub 2 łyżki stołowe oliwy z oliwek lub oleju tłoczonego na zimno (rzepak, słonecznik);
- Parmesan, twardy ser kozi lub inny ser o mocnym smaku;
- sól morska i świeżo mielony pieprz czarny.
Wykonanie:
- Na początku oberywamy liście jarmuża z pędów i wkładamy je do garnka. 1/3 ząbku czosnku odcinamy i odkładamy na później, resztę drobno kroimi i wkładamy do garnka z jarmużem. Zawartość garnka zalewamy wodą, solimy i ustawiamy na większym ogniu do zagotowania się - potem gotujemy już na zmniejszonym ogniu przez 4 - 5 minut ... lub troszkę dłużej, do czasu aż jarmuż stanie się miękki. Całość należy przecedzić przez sito.
- Ugotowany jarmuż i czosnek wykładamy na desce i kroimy na mniejsze kawałki, ale nie całkiem małe ;-) całość wrzucamy do gorącego garnka i mieszamy z oliwą, solą oraz pieprzem.
- Z kromek chleba robimy tosty i smarujemy je pozostałą częścią czosnku. Polewamy niewielką ilością oliwy i układamy na nich kupkę z jarmużu - posypujemy startym serem. Smacznego!
Jarmuż odm. 'Nero di Toscana'. |
Składniki:
- około 150gr jarmużu (my, tak jak Hugh, uprawiamy i gotujemy jarmuż odmiana Nero di Toscana);
- 1 duży ząbek czosnku;
- 2 kromki chleba na zakwasie lub razowego (uwielbiamy chleb 'Szlachecki' z piekarni Mestwin, Stęzyca dostępny w Gołubiu i okolicy);
- 1 lub 2 łyżki stołowe oliwy z oliwek lub oleju tłoczonego na zimno (rzepak, słonecznik);
- Parmesan, twardy ser kozi lub inny ser o mocnym smaku;
- sól morska i świeżo mielony pieprz czarny.
Wykonanie:
- Na początku oberywamy liście jarmuża z pędów i wkładamy je do garnka. 1/3 ząbku czosnku odcinamy i odkładamy na później, resztę drobno kroimi i wkładamy do garnka z jarmużem. Zawartość garnka zalewamy wodą, solimy i ustawiamy na większym ogniu do zagotowania się - potem gotujemy już na zmniejszonym ogniu przez 4 - 5 minut ... lub troszkę dłużej, do czasu aż jarmuż stanie się miękki. Całość należy przecedzić przez sito.
- Ugotowany jarmuż i czosnek wykładamy na desce i kroimy na mniejsze kawałki, ale nie całkiem małe ;-) całość wrzucamy do gorącego garnka i mieszamy z oliwą, solą oraz pieprzem.
- Z kromek chleba robimy tosty i smarujemy je pozostałą częścią czosnku. Polewamy niewielką ilością oliwy i układamy na nich kupkę z jarmużu - posypujemy startym serem. Smacznego!
Mniam maniam ... smacznego panie kucharzu ;-)
W szklarni i inspektach zbieramy już ostatnie papryki oraz papryczki ... suszymy bardziej i mniej ostre papryczki podobnie do grzybów, na długich nitkach wiszących dosłownie wszędzie w kuchni i jadalni. Sporo ostrych papryczek zamknęliśmy w słoikach robiąc między innymi chili dżem (przepis TUTAJ) oraz salsa verde.
Papryczka pomidorowa jest mała, ale nie jest ostra - świetnie smakuje z grilla lub zapiekana w piekarniku. |
Papryczka 'Jalapeno'. |
Papryczki chili odm. Jalapeno należą do ostrzejszych. Są bardzo popularne na całym świecie i bez problemu rosną w naszym kraju. Pochodzą oczywiście z Południowej Ameryki i dorastają do około 4cm, na początku są zielone (takie zielone papryczki można spokojnie spożywać), lecz dojrzewając zmieniają kolor na głeboko szkarłatny. Ja uprawiam wszystkie papryczki w donicach ustawionych w inspekcie lub szklarni. Po zebraniu plonów rośliny idą na kompostownik.
Poniżej polska odmiana papryki słodkiej 'Mira' - dojrzewając zmienia kolor z żółtej na czerwoną. Bardzo soczysta. Jemy ją jako papryka żółta czy czerwona po prostu na surowo - chrupiemy ...
Na zbiory czekaja też kwiaty na rabatach na kwiat cięty. Kosmosy, dalie, werbeny patagońskie oraz cynie bija wszelkie rekordy i prześcigają się w obfitości kwitnienia. Szczerze mówiąc - kwiaty te trochę już nie pasują do pory roku ;-) ale nie gardzę wielkim, kolorowym bukietem co kilka dni ... mam tez lilie odm. 'Casablanca' - hmmmm - aminki i drakwie spoczywają już na kompostowniku, a w głowie rodzą się nowe plany 'zagospodarowania' ogrodu pod więcej kwiatów ... w inspekcie czekają dziesiątki doniczek z rozsadą goździków brodatych, laków pachnących i wieczorników damskich - jeszcze mi ich nie starczy. Andrew obiecał 'dać' jedną rabatę wzniesioną jupi!
***********
A teraz cofamy się troszeczkę do tyłu. Mam sporo pracy i czasami ciężko mi nadążyć z wpisami - mam spore zaległości, które chciałabym nadrobić tej jesieni oraz zimą ;-) ale ostatnimi dniami lata MUSZĘ się z Wami podzielić bez zwłoki ... bo było pięknie i fajnie ... oto wrzesień:
W pierwszej połowie września było tak bardzo sucho, że bez podlewania nie dalibyśmy rady. Stanowczo jednak nie polecam stosowania w warzywniku linii kroplującej - widziałam niejeden zagon warzywny zamieniony w omszone bagno - poważnie! Nie potrzebne są też żadne inne kosztowne sysyetmy nawadniające - wystarczy zadbać o to, aby w warzywniku było 1 lub 2 wyjścia rury, do której podłoczć można w razie potrzreby wąż ogrodowy ze zraszaczem uderzeniowym ... można w ten sposób zaoszczędzić kilka tysięcy złotych ;-)
20-go września odbyły się u nas w ogrodzie warsztaty kwiatowe - pogoda dopisała, a na zagonach było tyyyyle kwiatów ... aż przyjemnie było patrzeć jak dziewczyny je ścinały ...
Więcej wspomnień oraz dużo, dużo zdjęć znajdziecie na stronie warsztatowej naszego ogrodu TUTAJ. A ja już wkrótce postaram się zamieścić daty warsztatów na rok 2015.
O bukietach 'prosto z rabaty' i ogrodowej kwiaciarni możecie poczytać też Na Ogrodowej TUTAJ.
********
I jeszcze trochę wspomnień z września ...
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę pięknej jesieni ... lub wiosny - w zależności po której stronie równika jesteście ;-)
Kasiu przepiękny wrzesień u Was.. czas ucieka niepostrzeżenie i październik już się zakradł - to niezaprzeczalny fakt, ale Twoje rabaty z onętkiem cudne i zupełnie nie przystające do pory roku :) - btw jak to? wieczornik będziesz teraz do gruntu sadzić??? pozdrawiam serdecznie..
OdpowiedzUsuńTak, wieczornik wysiałam w czerwcu i mam duuuże rozety liści. Teraz idzie na miejsca stałe lub do donic do inspektu - świetnie przetrzymuje zimę w gruncie pod śniegiem ;-) pod koniec maja będą kwitły cudnie! Pozdrawiam!
UsuńPięknie Kasiu u Ciebie i w lesie. Muszę przekonać się chyba do jarmużu. Nigdy go nie próbowałam, a jakoś kojarzy się ze szpinakiem...
OdpowiedzUsuńO! warsztaty przyszłoroczne - już się zapisuję! tym razem z moim M - konstruktorem najbardziej przemyślanego kompostownika w okolicy!
serdeczności,
m.
Magda baaardzo się cieszę!
UsuńA jarmuż faktycznie nie jest jakimś tam wielkim przysmakiem ;-( nie ma co ukrywać, ale jest niesamowicie zdrowy i z czosnkiem na toście smakuje całkiem, całkiem - a ja jestem wybredna, polecam ;-)
Jakos nie moge sie przekonac do jarmużu.
OdpowiedzUsuńPiekną masz ścianę lasu.
U mnie kwiaty zmarzły, tylko teraz odbijają nagietki
U mnie dziś na obiad był jarmuż w 2 odmianach i burak liściowy - nie mogłam uwierzyć, że jem właśnie te warzywa - po prostu tak przepysznie przygotowane z cebulką i masłem ... Andrew jest genialny. Polecam kombinować ;-) Pozdrawiam, K
UsuńOgród jak zawsze przecudny i jak ze snów ;) Ja w tym roku chciałem posadzić jarmuż, ale nigdzie nasion nie udało mi się dostać :( Może doradzisz, mi gdzie mogę się w takowe zaopatrzyć? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Paweł napisz mi swój adres pocztowy na maila, to wyślę Ci kilka nsionek ;-)
UsuńSmakowity ten przepis na jarmuż. Muszę wypróbować, bo jarmuż wyrósł już solidnie i warto byłoby uszczknąć parę liści.
OdpowiedzUsuńU mnie też czas szybko minął i nawet nie spostrzegłam, że już pełnia jesieni. Czas powoli zbierać plony i przygotowywać się do zimy. Mam nadzieję, że ta nie nadejdzie zbyt szybko, bo nie wiem kiedy przekopiemy ogród. Ja chyba zostawię gorczycę na zimę i przekopię ją dopiero wczesną wiosną. A za rok bliżej przyjrzę się poplonom i wysieję jakąś mieszankę poplonową, a nie tylko jedną roślinę.
Nie mogę się napatrzeć na wasze płotki z gałązek. Jak wytnę leszczynę, to zagospodaruję jej badylki na taki płotek. O ile uda mi się stworzyć konstrukcję, która się zaraz nie rozsypie ;-)
Zawsze najsmaczniejsze są te młodsze liście jarmużu - więc warto regularnie obrywać i wcinać ;-)
Usuńcudowne zdjecia!!!! szczegolnie te podlewane :) lasu to ci zazdroszcze :) a z takim kucharzem to i pewnie jarmuz smakuje niesamowicie ;) ... mnie do jarmuzu chyba nie da sie przekonac... tutaj w niemczech jedza go jako zielona pampe z kielbasa :/ i apetycznie toto nie wyglada ;)
OdpowiedzUsuńwasz ogrod to prawdziwy skarb!
pozdrawiam serdecznie!
aneta
Aneta przekonałaś mnie - postaram się zrobić post poświęcony tylko temu, jak najsmaczniej jeść jarmuż ... pozdrawiam ;-)
UsuńDorzucam jeszcze jeden głos do chóru zachwyconych ogrodem. Obserwuję blog od dłuższego czasu i każdy post jest niesamowitą dawką inspiracji! Dziękuję!
OdpowiedzUsuńDziękuje serdecznie Lavandula ;-)
UsuńOglądałam posta z moją Marcysią, zachwycała się raz za razem, a kiedy jeszcze zobaczyła dzieci w ogrodzie .... :-)
OdpowiedzUsuńKiedyś dawno gotowałam jarmuż ale mi się białe robaczki też ugotowały i się zniesmaczyłam ale u Ciebie jest bardzo apetycznie i mam ochotę. i na las tez :-)
Uściski!
ha ha - niestety u nas też czasami znajdują się jakieś dodatkowe proteinki w zielenince - trzeba mieć czujne oko ;-) pozdrawiam Was z Marcysią ;-)
UsuńNieziemskie zdjęcia.Chodzi mi po głowie żeby sobie zrobić , z którejś z fotek taki wielkoformatowy bilbord i postawić przed oknami. Te widoki nigdy się nie nudzą a jesienne zdjęcia chyba najcudniejsze. Pamiętam te ubiegłoroczne z tunelem. Co do jarmużu , to jestem za i to nie tylko ze względu na walory smakowe .Jest po prostu super ozdobny. To świetny pomysł ,żeby pokazywać dzieciakom jak co rośnie. Nie masz pojęcia co mi moje dziecka przynosiły , gdy posyłałam do ogródka po natkę pietruszki . Już jest nieźle :-)
OdpowiedzUsuńMaszkuś zgadzam się z Tobą całkowicie ( jak zawsze ;-) - jarmuż nawet gdyby był przeokropny w smaku, to jest przepiękny w bukietach i po prostu dla ozdoby warzywnika ;-))) dziękuję za tak miłe słowa na temat zdjęć ;-)))
UsuńPrzepięknie <3
OdpowiedzUsuńDziękuję Świeża Żono ;-)
UsuńNigdy nie widziałam (nie mówiąc o spróbowaniu) tej odmiany jarmużu. Wysieję w przyszłym roku na pewno. Nagietki pięknie wyglądają w tym słońcu oplecione pajęczynami.
OdpowiedzUsuńPomarańczowe nagietki i jarmuż rosnące obok na zagonie w warzywniku wyglądają przepięknie! Pozdrawiam K ;-)
UsuńKaśka Ty mnie tymi zdjęciami do choroby jakieś doprowadzisz..:))) cudnie tam masz, prawdziwy raj:) fajnie że dzieciaki mają mozliwość zobaczenia warzywek na żywo, bo teraz sporo dzieci kompletnie nie ma pojęcia co jest co. Tego jarmużu to Ci zazdroszczę bo grzanki wygladają bardzo smakowicie, kiedys nie miałam pojęcia jak go jeść był mało popularny. Kasiula skrobnij mi maila co Ci potrzebne do zrobienia projektu, bo ja już się nie mogę doczekać wiosny i tworzenia ogrodu, bo na ten goły trawnik patrzec się nie da:( buziaki ślę
OdpowiedzUsuńOk, skrobnę ;-) może za rok będziesz miała swój jarmuż hihi Buziole!
UsuńPiękne, piękne zdjęcia, zawsze zachwycam się Twoim ogrodem Kasiu:)
OdpowiedzUsuńDzięki Inga, pozdrowienia ślę ;-)
UsuńJejku zakochałam się! Jak u Was pięknie! Uwielbiam takie kwiatowe kompozycje w wazonach. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się , że bukiety się podobają ;-) odbijam pozdrowionka w Twoją stronę ;-)
UsuńKasiu te tosty!!!!! Aż trudno pisać bo cały czas oblizujemy palce. O dziwo moje dzieciaki krzyczały cały czas jeszcze, więc szczere ukłony dla męża. Już wiemy co będzie jutro na kolację :)
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaa! To naprawdę super, baaaardzo dobrze - szczególnie że dzieci się przekonały ;-)
UsuńJak przepięknie u Was jesienią! I nadal pełno roboty. ;) Wasz ogród jest bajkowy o każdej porze roku. jarmuż wygląda smakowicie, nigdy nie jadłam...
OdpowiedzUsuńBuziaki
Ewuniu zapraszam po jarmuż - mam go sporo, przy okazji ploteczki przy kawce ;-)
UsuńAndrew w ekstazie, zresztą świetnie uchwyconej:) Ostatnie dni lata nastroiły mnie nostalgicznie i autentycznie zrobiło mi się żal... A kwiecie ile jeszcze u Ciebie! I dzieci! Uważaj z tym podlewaniem, żeby się nie rozmnożyły:):):) Ależ gwarno i wesoło:)
OdpowiedzUsuńhaha - ostatnio się niestety pomniejszyły, w zeszłym roku miałam ich 40, w tym zerówka liczy tylko 16 sztuk - ale kochane dzieciaki - grzecznie wcinały zieleninę i marchewki ;-) Buziaki ślę!
UsuńTak pięknie ogród Wasz przegląda się w październikowym obiektywie. Ale już nostalgia jesienna zakrada się w kadry.
OdpowiedzUsuńJa mam nieszczególne wspomnienia z jarmużem z dzieciństwa. W warzywniaku moich rodziców rósł taki bardziej szczępiasty i zimą pięknie wyglądał spod białych poduszeczek śniegu... ale na talerzu jakoś nie przypadał mi do gustu :/
Teraz przyszła pora na drugie podejście. Muszę posiać u siebie też gatunek, o którym piszesz. Smaki dzieciństwa przemijają... ot, chociażby szpinak, za którym teraz przepadam. Może i ze szpinakiem będzie podobnie? Wszak to samo zdrowie.
Buziaki :)
Hej Myszuś - i co spróbowaliście już tego jarmuża? Mam nadzieję, że trochę lepiej ... Andrew na pewno nazrywał Wam najdelikatniejsze liski ;-) Buziole ślę ...
UsuńPonieważ dysponuję swoim chlebem na zakwasie, oliwą, własnym czosnkiem i jarmużem Nero di Toscana i takim jaśniejszym, karbowanym z większymi liśćmi też - nie zawaham się ich użyć jak Andrew:).
OdpowiedzUsuńLekcje w terenie świetnym pomysłem są i wcale nie tylko dla dzieci. Pamiętam jak mój świeży mąż - dziecko z miasta, wysłany na grządki po pietruszkę, przyniósł... nać marchewki. O subtelnej różnicy pomiędzy porem a czosnkiem - nie wspominam:).
Ogród jesienny - co tu dużo mówić - piękny. Pozdrawiam.
Ooooo ... biedny Bogdan - nać marchewki z pietruszką faktycznie wiele osób myli hihi ściskam!
UsuńA moja szparagi już dawno w złocie i właściwie gotowe na przycięcie pędów. Tylko pogoda i chorowanie mi stają na drodze ciągle :/ A tyle jeszcze do ogarnięcia i przygotowania przed zimą!
OdpowiedzUsuńKochana życzę zdrówka! k ;-)
UsuńFajnie tam u Was jest. Tylko zimę pewnie trudno przeżyć takim ogrodnikom... Ja zawsze tęsknię za ogrodem zimą.
OdpowiedzUsuńTak jest Jolu - trafiłaś w dziesiątkę ;-) szczególnie jeśli chodzi o Andrew. Będzie lepiej jak już wybudujemy szklarnie i ogród zimowy ... póki co spędzam zimę przytulona do katalogów nasion hehe
UsuńPozdrawiam ;-)
pozdrawiam Kasiu serdecznie, piękny Wasz ogród bogaty w zbiory warzyw i kwiatów, miło się ogląda wiem, ale pracy w nim tez sporo, jednak efekty są wspaniałe
OdpowiedzUsuńj
Głównym ogrodnikiem jest Andrew ;-)
UsuńWitam chciałem pochwalić twój ogród naprawdę bardzo piękny. Warzywa i kwiaty czeemu nie widzę, że jest coś dla ciała i coś dla ducha. Muszę pochwalić jeszcze piękne fotki, które naprawdę pokazują pełnię piękna prawdziwej jesiennej pogody.
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne - pozdrawiam Cię Michał ;-)
UsuńCześć wszystkim po zaglądnięciu, na ten konkretny wpis zauważyłem ogród, który jest wykonany podobnmie jak w moim rodzinnym domu. Aktualnie mnie tam nie ma, ponieważ już się wyprowadziłem ze swojej rodzinnej miejscowości. Jednak łezka w oku się kręci, kiedy widzi się piękny domek drewniany, który jest na jednym ze zdjęć przypominający ten który wykonywałem razem ze swoim tatą. Dzięki za ten wpis oby więcej takich.
OdpowiedzUsuńDanielu bardzo mi miło, dziękuję za Twój komentarz.
UsuńPozdrawiam ciepło, K
Jesień jest taką porą roku, że aż chce się ruszyć tyłek z domu, wziąć swój aparat i iść robić zdjęcia pięknym drzewom, krajobrazom - na prawdę jest cudownie. Oczywiście nie zawsze bo jak widać dzisiaj na przykład nawet nosa nie chce się przez okno wystawiać bo okropnie zimno i pada deszcz ale cóż taka jesień niestety, bywają i gorsze momenty. Swoją drogą, jakim aparatem wykonywałaś zdjęcia?
OdpowiedzUsuńPrzemysławie robię Nikonem D3000 na manualu. Nie mam photoshopa, czasami zdjęcia przycinam w picasie. Jak rano za oknem szaruga, to nawet nie myślę o fotografii. Ale czasami słońce zaświeci tak niesamowicie, pod takim kątem ... wychodzą potem prawdziwe dzieła sztuki. Pozdrawiam ;-)
UsuńJesień.. jednym kojarzy się z deszczami, chłodnym wiatrem i przeziębieniami, a innym z pięknym jesiennym krajobrazem! Zajmuje się fotografią i dla mnie ta pora roku jest wprost fantastyczna! Chętnie podeślę parę zdjęć z sesji sprzed kilku dni. Złoto-pomarańczowy kolor dominuje.
OdpowiedzUsuńOczywiście, proszę bardzo - może wrzucisz je do galerii Na Ogrodowej - byłoby nam bardzo miło. Pozdrawiam ciepło, K ;-)
UsuńDłuuuugo mnie tu Kasiu u Ciebie nie było. Ale za to jak przyjemnie oczarować się ta feerią barw teraz, kiedy mgły wdzierają się do wszystkich zakamarków, a na rabatkach już ostatnie kwiatowe podrygi. od razu cieplej się robi patrząc na twój ogród i na jego wspomnienie.
OdpowiedzUsuńDzięki Aguś, ja też wspominam to ostatnie lato - trochę się działo, było super. Teraz planuję ... Ściskam mocno, K
UsuńNiestety, ale zima jest już coraz bliżej. Sam nie wiem czy wolę pomarańczowo-złoty kolor czy śnieżnobiały, ale mniejsze zło to chyba jesień niż zima. Wiadomo, ze najlepiej jak jest bardzo ciepło, ale z każdej pory roku można wycisnąć coś pozytywnego czyż nie?
OdpowiedzUsuń