Dziś zapraszam od kuchni - bo to właśnie tutaj spędzamy zaraz po ogrodzie najwięcej czasu ;-) To właśnie po to uprawiamy te wszystkie cuda w warzywniku, żeby potem je jeść! Żeby potem je zbierać, znosić do domu, szorować pod czysta wodą, suszyć, kroić i smakowicie przyrządzać.
Taki ogrodowo-kuchenny styl życia ;-) pozwala nam jeść zgodnie z sezonowością, co jest dla nas super ważne. Wychodzimy przed obiadem na grządki z wielkim durszlakiem i dopiero stojąc po środku warzywnika wiemy dokładnie co będzie dziś na menu. No i na przykład wczoraj na menu wskoczyło wszystko to, co nam już wyrosło: młoda marchewka, kolorowe liście musztardowców, młode pędy cebuli, koperek, szczypiorek, burak szpinakowy i sałata rzymska. Zrobiliśmy z tego super aromatyczna bombę witaminowo-żelazową ;-) z bezglutenowym makaronem soba i dodatkiem miso ... czyli trochę po japońsku.
Czerwony musztardowiec odm. 'Red Frills' i zielona 'Mizuna' czyli zielenina orientalna. |
Młode liście buraka szpinakowego są pełne żelaza. |
Młode pędy cebuli i koperek. |
Danie to polecam wszystkim, bez dodatku papryczki chili wcina je nawet nasz 6-ci letni Albercik. Możecie do tego makaronu wrzucić generalnie wszystko to, co w ogrodzie nadaje się do zjedzenia i zmieniać to w zależności od pory roku. Latem i jesienią oczywiście wszystkiego będzie najwięcej - do makaronu będzie można dorzucać strączków oraz pędów groszków i fasolki szparagowej ... hmmm Ale teraz tez nie jest źle, po zimie i dziwnej pogodowo wiośnie cieszy nas wszystko.
Na dobry początek należy zebrać 'zieleninę' i ją umyć oraz osuszyć. Młode marcheweczki podgotować na parze. Ugotować makaron Soba (ja kupuję ten pyszny, bezglutenowy makaron gryczany w moim wiejskim sklepie w Gołubiu Kaszubskim - jest tam niesamowity wybór produktów zdrowych, ekologicznych, orientalnych i w ogóle 'innych' ;-) Marchewki i makaron odstawić na później.
Zieleninę (łącznie z sałata rzymską) wrzucić do wrzącej wody do momentu, jak zrobi się 'zwiędła' i straci duuuużo ze swojej poprzedniej objętości ;-)
O! Będzie wyglądała właśnie tak (zobaczcie do tej zieleniny Andrew dorzucił nawet młodą cukinię). Należy potrzymać to wszystko we wrzącej wodzie dosłownie kilka minut pod przykryciem. Można już przygotować duża patelnię z tłuszczem.
Po wyciągnięciu zieleninę z garnka należy ją delikatnie wycisnąć z nadmiaru wody i ostrożnie pokroić ostrym nożem.
Przygotować dodatki w postaci posiekanej papryczki chilli (mieliśmy jeszcze ostre papryczki pomidorowe w słoiczkach z zeszłego sezonu) i czosnku ...
... a także młodego szczypiorku odm. 'North Holland Blood Red' ...
... i miseczki japońskiej zupy miso (z dodatkiem wodorostów i cebulki dymki), którą też kupiliśmy w naszym sklepie w Gołubiu i jest ogólnodostępna. Dla smaku można dodać kilka kropli sosu ostrygowego lub potem rybnego.
No i zaczynamy gotowanie - na gorący olej wrzucamy najpierw chilli i czosnek ( ale wtedy w domu pachnie!) ... potem marcheweczki ...
... makaron ...
... i ciągle mieszamy ...
... i na końcu zielenina i miso ... ciągle mieszamy ;-)
O! I pyszne i piękne żarcie gotowe taaadaaa ...
Na talerzu posypujemy posiekanym szczypiorkiem.
... przepraszam, ale muszę iść jeść ;-) Smacznego!
Ooooo!!!!!!!!!! Mniaaaaaammmmmmm!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń;-)
UsuńAleż mi ślinka ciekanie, po takim poście!
OdpowiedzUsuńAga a gdybyś mogła poczuć zapachy ... mniam!
UsuńO rety!!! Ale pycha! :D Nie wiedziałam, że można tak zrobić z sałatą! :) A na jesień poproszę o spis Twoich warzyw, kwiatów i ziół z nasion i gdzie je kupujesz, bo co chwilę widzę u Ciebie coś pięknego! Taką sałatę musztardową czerwoną też bym chciała! To chyba od Sarah Raven? W tym roku przegapiłam zakup nasion tam, bo leżałam w szpitalu kilka tygodni... Jak już wyszłam, było po ptakach ;) Ale na tą jesień i zimę nie planuję takich atrakcji ;)
OdpowiedzUsuńTak, te 'Red Frills'y' to faktycznie od Sarah - jak wiele innych naszych kwiatów i warzyw jednorocznych. Kobitka ma oko do kolorów ;-)
UsuńNa pewno tej jesieni nadrobisz zaległości "nasionowe" , pozdrawiam i życzę powodzenia ;-)
No właśnie, piękne ma te kolory! Już siedzę i przebieram w nasionach. Nie chcę, żeby jesień mnie zaskoczyła ;) Pozdrawiam! :)
UsuńPrawdziwa bomba witaminowa:)
OdpowiedzUsuńI właśnie po to uprawiamy warzywniki by zdrowo jeść:)
Pozdrawiam i Smacznego.
tak jest - żeby wiedzieć co jemy i mieć wpływ na wybór gatunków i odmian ... wiele z bardzo łatwych w uprawie warzyw, ziół i owoców nie da się w ogóle kupić w sklepach ;-)
UsuńLista skladników brzmi jak letnie zaklęcie. Pysznie☺
OdpowiedzUsuń;-)
UsuńAż z tego wszystkiego zjadło mi komentarz :(
OdpowiedzUsuńAbsolutnie smakowicie wygląda ta zieleninka. A jakie kadry, ho, ho !!!
Kasiu - widzę, że się muszę mocno podszkolić - i ogrodniczo, i kulinarnie.
Troszkę i ja skubię z mojego warzywnika, a aromaty wypełniają kuchnię, uwielbiam to. Dzisiaj pachnie zaś dziką różą, no po prostu MUSZĘ zrobić choć ciut konfitury.
Uściski z Mazur na Kaszuby ślę
Super z ta różą. Ja ususzyłam sporo płatków, ale jeszcze nie wiem co z nimi zrobić? Jak zawsze zbyt mało czasu. Mam szczęście, bo Andrew jest świetnym kucharzem i z nim z głodu nie umrę ;-) ślę uściski K ;-)
UsuńKasiu, jak można się tak znęcać nad biednymi bezsałatowcami. ;)) Tyle rodzajów zieleniny! Pycha! Toż to rozpusta! :))
OdpowiedzUsuńBuziaki
Ewuniu a kto to bezsałatowcy? Nie jedzą sałaty ... ? Jejku czy to możliwe? :-(
UsuńUwielbiam patrzeć jak Andrew gotuje ..aż słyszę od razu jazzik którego słucha:) a te warzywka wyglądają tak smakowicie:) następnym razem poproszę na obiad. buziole ślę
OdpowiedzUsuńAga zapraszam serdecznie. I muzyczkę włączymy i winko odkorkujemy ... :-)
UsuńRzeczywiscie wyglada niezwykle i bardzo smacznie, wrocialm wlasnie z kanady a tam szal jarmuzowy...ciekawa jestem czy go uzywasz i jak...
OdpowiedzUsuńTaaak, pewnie - jarmuż to u nas podstawa warzywnika. W Polsce też zaczyna się go doceniać. Nasze jarmuże dosłownie 2 tygodnie temu poszły już ostatecznie na kompostownik i zastąpiły je młode sadzonki, ale zajadaliśmy listki jeszcze na początku czerwca. Liście jarmużu (w zależności od tego, jak bardzo są już duże) albo gotujemy na parze albo szybko na woku albo dodajemy do zimowych zup czy coś w stylu 'one-pot-meal'. Dorzucamy do makaronu, tart i nawet tortilli ;-) najlepiej smakuje z masełkiem czosnkowym ... mniam
UsuńPierwszy raz słyszę o blanszowanej sałacie - tylko rzymska czy każdą można? U nas sałaty i młode listki (np. botwina, buraki liściowe, szczypior i dymka) na surowo, do gara albo na patelnię tylko kapusta zwykła, pak choi, botwinka no i reszta jak u wszystkich, włoszczyzna, tradycyjnie ;) Uwielbiam takie dania jednogarnkowe, z młodych warzywek, sycące a jednocześnie lekkie i zdrowe:) Pycha, aż przez ekran pachnie!!!
OdpowiedzUsuńMagda no to też masz tam kupę skarbów w warzywniku ;-) do gotowania, smażenia lub polewania gorącym masełkiem czosnkowym najlepsza jest sałata rzymska. Smacznego!
UsuńWygląda smakowicie :-) Uwielbiam zieleninę w takim wydaniu.
OdpowiedzUsuńJak ja lubię takie potrawy. A jeśli jeszcze składniki są z własnego ogródka to smak i zapach musi być genialny. Ślinka cieknie na klawiaturę :)
OdpowiedzUsuńŚlinka mi nawet teraz leci jak sobie przypomnę ;-)
UsuńA ja jutro zbieram mój groszek zwykły, słodki angielski (bo zostało mi nasion z zeszłego roku z eksperymentalnych) botwinkę, koperek i jakiś pseudo chłodniczek chyba zrobię :) Albo inną jarzynową - będzie pysznie! Ale dla tych chwil warto się trudzić w ogrodzie!
OdpowiedzUsuńNie ma większego luksusu niż 'wyskoczenie' do ogródka z wielkim sitem po młode, ekologiczne warzywka - bezcenne ;-)
Usuńmoja marchewka tej wielkości co Wasz będzie za tydzień, smakowicie wyglada i pewnie spróbuję.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Jaga koniecznie - wszystkie warzywa są o wiele smaczniejsze i bardziej odżywczo wartościowe gdy zbieramy je i zjadamy 'za młodu'. No i poza tym robimy sobie miejsce w warzywniku na koleje siewy ;-)
UsuńTakie potrawy jednogarnkowe z tego, co pod ręką uwielbiam. Rozejrzę się za tym makaronem. Smacznego :)
OdpowiedzUsuńJa tego makaronu tyle szukałam - i potem oczywiście okazało się, że leży na półce w 'moim' sklepie hehe czyli najciemniej pod latarnią ;-)
UsuńBardzo smacznie, bardzo pachnąco!, bardzo zdrowo, bardzo kolorowo i pomysłowo. A my to wszystko widzimy i czujemy dzięki przepięknym, dynamicznym zdjęciom i tekstu. Gratulacje, Pani Kasiu!
OdpowiedzUsuńDziękuje ;-) są takie dynamiczne głównie ze względu na to, że Andrew nie przyjmuje do wiadomości zwrotu 'zatrzymaj się ' hehe
UsuńHm..a ja mam pytanie. Czy taka marchewka przesmażona była wcześniej podgotowana?
OdpowiedzUsuńNie ;-) tylko umyta i na patelnie.
UsuńOj, jak się patrzy na owoce Waszego ogródka to aż ślinka cieknie :) Ja mam działeczkę niestety za daleko od domu, by móc tak właśnie wchodzić do ogródka i dopiero decydować tam co będzie na obiadek. Ale za to wczoraj pogotowałam dżemiki z własnych truskaweczek, pychotka :) Pozdrawiam Was cieplutko!!
OdpowiedzUsuńOj Dorotko dżemików to zazdroszczę - szczególnie z własnych truskaweczek. U nas jeszcze mało truskawki, ale marzenia i plany snujemy na poletko ... bo jak tu bez truskawki żyć ;-)
UsuńMniam mniam pyszności. Nie ma to jak mieć swoje pyszne warzywka z ogródka :)
OdpowiedzUsuń