No już jednak jesień. Wprawdzie dopiero od kilku dni, ale nie ma już wątpliwości co do pory roku. Niestety u nas na Kaszubach jesień jest bardzo ciepła ale też i bardzo sucha - martwimy się o to, czy przed nadejściem zimy niebo w ogóle uraczy nas jakąś wodą ...
Wiadomo - deszcz i ogólnie pogoda to najczęstszy powód marudzenia ogrodników i rolników ;-) tak więc nie mam zamiaru Was tym zanudzać. Mam trochę zaległości do nadrobienia - jeszcze nic nie pisałam o wrześniu, a tyle się u nas działo! W ogrodzie prawdziwe szaleństwo plonów. Zaczynając od pięknie kwitnących dalii i kwiatów jednorocznych - narobiliśmy się sporo cudnych bukietów, które w tym roku zrobiły świetną karierę w sklepie Oficyna w Gdyni. Z dumą mogę Wam napisać, że mam już stałych klientów i bukiety są już nawet zamawiane - o! czy to nie super? hehe szkoda tylko, że dziś w nocy ma być przymrozek i będzie bye bye dalie :-(
... a kończąc na fantastycznie kolorowych i ogólnie bardzo ciekawych roślinach takich jak na przykład papryczki ;-) W tym roku zaszaleliśmy (głównie z powodu posiadania WRESZCIE!!!! wspaniałego i ogromnego tunelu foliowego) i wysialiśmy sporą ilość różnych odmian tych intrygujących warzyw. W środku lata na krzaczkach różnej wielkości i pokroju zaczęły pojawiać się przeróżne owoce papryczek, które tak w połowie sierpnia zaczęły się delikatnie wybarwiać i nabierać smaku. Tak jakby bombki na świątecznej choince - papryczki mieniły się na krzaczkach i kusiły spróbuj mnie
Te papryczki w słoikach i rozwieszone pod sufitem w kuchni wyglądają ślicznie, ale chyba jeśli chodzi o mnie to na tym się zakończy przygoda papryczkowa - przewinę do przodu moment ich jedzenia (zostawię to Andrew i wszelkim innym lubującym się w takiej ostrzyźnie panom) i zajmę się wybieraniem oraz kupowaniem nasion na kolejny sezon ;-)
Różnorodność odmian naszych papryczek, a także pomidorków oraz bakłażanów świętowaliśmy równo miesiąc temu podczas Tomato & Chili Fiesta. Było też dużo próbowania i trochę łez ... hihi Ja jak zawsze podczas takich imprez biegałam po ogrodzie jak opętana i niestety tradycyjnie już zaniedbałam mój aparat - dodatkowo byłam całkowicie przemoczona z powodu ulewy trwającej przez całą imprezę!!!! Co za szczęście, he? ... i od tego dnia nie padało ani razu! No ale nic, mam co Wam pokazać dzięki uprzejmości Ani z bloga Brzezina Moja ;-)
A tu właśnie podczas tej mokrej imprezy ja z Anią oraz Atką z bloga Niezapominatka - dziewczyny przyjechały do nas szmat drogi! Dziękuję ;-)
Częścią imprezy było próbowanie różnych odmian papryczek chili i pomidorków ...
... mmmm ale smakołyki ;-)
... zobaczcie jakie wielkie bakłażany nam urosły - to chyba dzięki tym sztucznym
nawozom i opryskom hehehehe ...
A oto najmocniejsza papryczka - oj były łzy ... |
... niezastąpione chlebki pita made by Andrew i podgrzane na grillu ;-)
A tak prezentował się tego mokrego dnia ogród - oczywiście brakowało słońca, szczególnie że tematem imprezy były tak gorące rośliny rodem z Południowej Ameryki, ale wydaje mi się że było całkiem fajnie i teraz z niecierpliwością czekam na sezon 2016 :-) a w nowym sezonie będzie dużo nowości!
PS. Dziękuję kochana Aniu za fotki i taki cudowny wpis o nas!!!
No.... niestety na papryczki skusiły się także nornice ;-) ja wiem, że to aż grzech tak mówić, ale te małe włochate misiowate gryzonie (hehe) naprawdę rozkochały się w tych naszych drogocennych warzywkach i zabrały do norek spooorą ich ilość! Andrew bardzo zdenerwowany jednej nocy w ciemnościach przeniósł większość donic do szklarni bliżej domu (bez nornic ;-) a w tunelu zostawił pułapkę z ... papryczką oczywiście!
Wprawdzie Albercik (uczestniczący we wszystkich tego typu operacjach) dołożył do klatki kawałek swojego sera - ale nornica się nie zniechęciła i zapakowała się do klatki. Następnego dnia nastąpiła przymusowa eksmisja i nornica została 'przeprowadzona' jakieś 15 km na południowy-wschód ;-)
Od tego czasu jednak moja maleńka, biedna szklarnia jest zawalona papryczkami ... powolutku zbieramy z nich owoce i suszymy lub przetwarzamy. Póki jeszcze temperatury im na to pozwalają, to dojrzewają sobie spokojnie w jesiennym słoneczku (w szklarni w ciągu dnia robi się naprawdę ciepło), ale dużymi krokami zbliżają się wielki jesienne porządki ;-)
*********
A to już chyba ostatnie widoczki rabat z kwiatami przeznaczonymi do cięcia - za chwilkę przymrozek je pochłonie. Oczywiście w tym roku wydaje mi się, że miałam ich stanowczo za mało - tak mi się wydaje każdego roku hehe. Dalie ze sklepu NaOgrodwej były cudowne i na wiosnę koniecznie je podpędzę i pobiorę sadzonki - chcę ich mieć więcej!!!
*******
A teraz kilka obrazków kapuścianych - bo jesienią to jarmuże, brukselki i kapusty zaczną pojawiać się na zdjęciach coraz częściej. Po pierwszych przymrozkach wszystkie kolorowe gwiazdy ogrodu zgniją i umrą (no przynajmniej do następnego sezonu) ... ale błękitno-stalowo-zielono-purpurowe kapuchy wyjdą na prowadzenie. Warto je uprawiać chociażby z tego powodu - po prostu są piękne!!!
*****
Pomidorki 'Balkoni Red' nadal świetnie trzymają się w niewielkich donicach w szklarni. Polecam tę super łatwą w uprawie odmianę pomidorków - szczególnie na balkon czy taras. |
W ogrodzie żwirowym (czyli głównie ziołowym) i w okolicy szklarni robi się już trochę jesiennie. Donice z roślinami ciepłolubnymi wypełnione są wylewającymi się z nich pelargoniami, kocankami, tunbergią, komarzycami, surfiniami i tytoniem ozdobnym ...
W ziołowym kolejna zmiana szat - nie wiem czy pamiętacie jak zupełnie inaczej było tu na początku lata, ale teraz tylko delikatne kolory (w czerwcu same purpury i zielenie).
... kocimiętki przycięte były do samej ziemi a już kwitną ponownie ...
I to koniec tego mega długiego fotograficznego wpisu. Idziemy do lasu po grzyby, których w tym roku są jakieś ogromne ilości. Coś czuję, że zima będziemy mieli zupę grzybowa przynajmniej 7 razy w tygodniu hehe
Kasia, napisz proszę jak przechowujesz dalie?
OdpowiedzUsuńMarta dziś wycięłam wszystkie kwiaty i jutro robię milion bukietów. Potem poczekam aż przymrozki naturalnie zniszczą pędy, które wtedy przytnę do około 25 - 20 cm nad ziemią (będą one potem pomocne przy przenoszeniu karp dalii) i górę rośliny wyrzucę na kompostownik. Wykopie delikatnie widłami ogrodowymi karpy i otrząsnę z nich ile ziemi się da - ale bez szału. Postawię karpy 'do góry nogami' na pozostawionych wcześniej kikutach pędów w plastikowych skrzyniach (od warzyw) i ustawię w suchym miejscu. Jak ziemia porządnie obeschnie, to wyczyszczę ją spomiędzy karp za pomocą patyczka i wrzucę karpy do worka (może być taki plastikowy na buraki), worki położę w garażu lub na strychu. I tyle ;-) Pisałam o tym już dużo na blogu i na Na Ogrodowej.pl teraz właśnie 'wisi' artykuł o tym.
UsuńPozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia ;-)
Bardzo bardzo dziękuję za radę. W tym roku pierwszy raz posadzilam dalie, w sumie nie oczekując wiele. Dostałam od nich piękne kwiaty przez całe lato, a bukietami każdy kto widział to się zachwycał. Dlatego postanowiłam w następnym roku zakupic więcej tych cudeniek, toteż zależy mi aby sie dobrze przechowaly.
UsuńNaprawdę cieszę się ;-) dalie to prawdziwe królowe ogrodów. Pozdrawiam ;-)
Usuńhah moja droga :) z tym kucharzem to ci nawet zupa grzybowa osiem razy na tydzien nie zbrzydnie :) chlopak ma zalety ze hej :) piekny ten wasz ogrod, cudowny!
OdpowiedzUsuńu mnie na dalie juz za zimno, paczki nie chca sie rozwijac no i deszczu mam wiecej niz mi potrzeba.
a to chyba nie nornica, co?? o ile wiem one maja krotkie ogony... ta wyglada jak mysz polna :) ale dobrzy z was ludzie!!! ja tu kiedys z zachwytu piszczalam bo gdzies pod ziemia mysze dzieci mialam w ogrodzie, no tylko ze one wyrosly i zra wszystko co immiedzy zeby wpadnie ;)
karczochy bede wykopywac na zime, bo te z zeszlego roku nie wytrzymaly w ziemi.
pozdrawiam serdecznie i dziekuje za wspaniale zdjecia!!!!
aneta
taaa mysz polna - to była nornica jak w mordę strzelił - zęby na 2m długie ;-) nasza specjalność. Niestety mają ogony ... mamy ich tu sporo. Myszki polne są słodziutkie śliczniutkie, ale mniejsze chyba co? Ja je i tak wszystkie kocham i nie mam zamiaru mordować - wolę całować hehe
UsuńSzkoda z tymi karczochami co? Może tu jest problem bardziej z tym, że gleba jest za ciężka? Bo one bardziej boją się zgnicia niż mrozu - ale życzę powodzenia i samych sukcesów!!!!
Pozdrawiam cieplutko, K ;-)
Kasiu, nie tylko panowie kochają gorrrrące, piekące papryczki... ;) Ależ piękna będzie zimą twoja kuchnia udekorowana tymi kolorowymi skarbami. U mnie tymczasem dopiero zaczynają się wybarwiać.
OdpowiedzUsuńOgród zapiera dech w piersiach. Można by te zdjęcia drukować, oprawiać w ramki i wieszać na ścianie, albo wystawiać w galerii jak najpiękniejsze obrazy :)
A tak przy okazji, ja bym się nie obraziła gdyby sklep oficyna otworzył filię od bukietów w Krakowie :) Miałabyś i tu trochę stałych klientów.
aaaa dziękuje, dziękuje za takie miłe słowa ;-) staramy się, chociaż zawsze wydaje mi się że można by o wiele wiele lepiej to wszystko robić - czasu na wszystko brak, chociaż marzenia i ochota są ;-)
UsuńW przyszłym roku na milion procent będę miała więcej tych kwiatów, ale nie wiem czy dam radę zaopatrywać Kraków? Strasznie daleko ;-) hihi pendolino prosto pod drzwi ;-)
Pozdrawiam serdecznie i życzę kolorowej jesieni! K
Śliczne zdjęcia:) lato wciąż u Was trwa.u nas niestety już przymrozki były i trzeba było zrobić porządek:)
OdpowiedzUsuńOj ja myślę, że i nas przymrozek dziś w nocy nie ominie :( tez już mentalnie przygotowałam się na sprzątanie dalii i jednorocznych ... ale bylin nie ruszam do wiosny ;-) serdeczności!
UsuńPiękne zdjęcia. U mnie już dawno po pomidorkach :( Jest tak sucho, że trzeba podlewać kwiaty, co do tej pory w październiku mi się nie zdarzało.
OdpowiedzUsuńTen rok był całkiem zwariowany co do suszy i pogody ogólnie. My tu się zastanawiamy jak dostosować ogród do takich zmian, bo raczej na normalność pogody już nie mamy nadziei. Życzę powodzenia ;-) K
UsuńPiękny ogród, kolorowy o każdej porze roku. Myślę, że nawet zimą jest u Was pięknie. Pani Kasiu jak się tak zaczytałam i naoglądałam to w tym roku posiałam pasternak (w ramach eksperymentu) i teraz proszę o jakiś przepis na to warzywo. :)
OdpowiedzUsuńBasia
Pani Basiu bardzo bardzo się cieszę, że udało się Pani z tym pasternakiem - to super warzywko. Obiecuję przy następnym wpisie na blogu info o tym, jak najlepiej go jeść.
UsuńPozdrawiam serdecznie K ;-)
gdy nie przestanę się zachwycać Waszym ogrodem. Tyle w nim ciągle się dzieje. Oglądam te same miejsca i co chwilę , to wyglądają inaczej. Zwirowy rzeczywiście w zupełnie innej kolorystycznej odsłonie. To dopiero drugi jego sezon. Nie mam pojecia co jeszcze jesteś w stanie z niego wydobyć ale wierzę że dużo. Ten las chyba rzeczywiście tworzy cudny mikroklimat i chroni od tych wcześniejszych przymrozków. Ja już jestem tydzień po .Dalie umarły ale jeszcze jest z czego robić bukiety. Czuć jednak ,że to co nieuniknione , coraz bliżej. Bedziemy wreszczie odpoczywać i planować, planować .Robisz Kasiu KPN w tym roku , bo dziś zbierałam nasiona ?
OdpowiedzUsuńMaszkuś a ja dałabym bardzo wiele, żeby zobaczyć Twój ogród w jesiennej odsłonie (albo chociażby letniej!!!) - masz tam taka bajkę. Tak, ten las na tysiąc procent pomaga stworzyć mikroklimat, to bardzo ważne w ogrodzie. KPN ruszy do życia i w tym roku. Pracuje nad tym, ściskam super mocno, K ;-)
UsuńGdześ umknęło "ni" :-). Nigdy miało być . To Ci dało do myślenie pewnie :-)
OdpowiedzUsuńThere is great beauty to be seen in your garden, whatever the Season, I know.
OdpowiedzUsuńKasiu, gdzie zdobyć taką skrzynkę na nornice?
OdpowiedzUsuńI ja zebrałam plon papryczek (upalne lato) z 2 sadzonek przywiezionych od Was z warsztatów.
Pszcz.
Kochana Ewuniu - taką lektyczkę dla pani nornicy nabyliśmy w obi ;-)
UsuńPozdrawiam cieplutko ... papryczkowo gorąco ;-)
Ja już tęsknię za Waszym ogrodem. Koniecznie musimy Was odwiedzić w przyszłym roku. Tym bardziej, że Młody się na nas obraził, że byliśmy bez niego. A przecież on chce zostać ogrodnikiem (wbił sobie do głowy, że ogrodnicy nigdy się nie starzeją ;) )! A grzybków to Wam strasznie zazdroszczę. U nas totalna posucha była. Przez ostatnie kilka dni jednak siąpi, i weekend w miarę ciepły, więc może coś się jeszcze pojawi...
OdpowiedzUsuńAniu my też za Wami tęsknimy! Koniecznie przyjeżdżajcie z Młodym - przecież u nas tez jest łobuz do towarzystwa ;-) ... a z tym starzeniem, to nie jest taka już wcale bujda ... czy wiesz, że ja mam 128 lat? No dobra, na serio - na pewno maja ładną cerę i faktycznie nie umierają na zawały w wieku 50 lat.
UsuńBuziole, K
Uwielbiam tu zaglądać :)
OdpowiedzUsuńChciałabym , żeby mój ogród był chociaż w 50% tak kolorowy i smaczny !
Zakończyliśmy dopiero 2 rok tworzenia, także jeszcze trochę prac przed nami ale warto - bo praca w ogrodzie daje dużo radości i pozytywnych wibracji :)
Pozdrawiam serdecznie
Jak najbardziej. Życzę powodzenia i wytrwania ;-)
UsuńŻwirowy ogród młody, a jak fajnie wygląda. Czy wszystkie plony z warzywnika dajecie rade zjeść?? Taka obfitość!
OdpowiedzUsuńHej, nie warzywami dzielimy się na maksa no i często gościmy u siebie przyjaciół, którzy nam pomagają ... ale wyobraź sobie że dla Andrew to nadal mało i od przyszłego roku 'pod nóż' idzie nowy warzywnik! krejzol ;-)
UsuńUściski K ;-)
Kasiu, odkryłam Twój blog niedawno i nie mogę się nim nacieszyć. Czytam od początku w te i we wte. Twój ogród jest przepiękny!
OdpowiedzUsuńJeśli mogłabyś podpowiedzieć - ta wysoka różowo kwitnąca roślina na ostatnim zdjęciu, co to za CUDO? Dziękuje z góry :)
Dziękuję serdecznie :-) to jest sadziec plamisty Atropurpureum (Eupatorium maculatum). Pozdrawiam :-)
UsuńPięknie dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam również!
Usuń