Dzięki mojej pracy w radiu, od jakiegoś czasu orientuję się co się dzieje na świecie (no przynajmniej trochę) i wiem na bieżąco jaka ma być pogoda - bo prognoza pogody to właśnie samiuśki początek mojej audycji. Pan Tomasz zakłada okulary i poważnie odczytuje informacje o wiatrach, temperaturze i deszczach ... potem oczywiście dalej 'gadamy' o pogodzie - jak na ogrodników przystało. Z resztą w tym roku temat pogody, to chyba nasz ulubiony he he bo nieźle zwodzi. Najpierw niby wczesna wiosna, a potem chyba już wszystko poszło nie tak ... bardzo zimno w lipcu, ciepło ale sucho w sierpniu ... potem ulewa i znowu susza. Nie wiem jak w Waszych rejonach, ale na pomorzu ten sezon nie sprzyjał roślinności. Jeśli zaobserwowaliście dziwne zachowanie u swoich pupilków w ogrodzie - na przykład mocniejsze niż zazwyczaj kwitnienie i owocowanie (charakterystyczne dla tuj w tym roku), to niestety jest to objaw niesamowitego stresu. Rośliny chcą zachować gatunek i widząc nadchodzący dużymi krokami koniec - produkują ogromne ilości potomstwa - przy takim kiepskim sezonie nie dziwi mnie to wcale.
Wiem, to brzmi strasznie - ale jeśli następny rok przyniesie im trochę ulgi, to z pewnością przeżyją stres i wszystko się uspokoi. Niemniej jednak wiele roślin już pokazuje oznaki śmierci - szczególnie te, które sadzone były wiosną (lub co gorsza latem) z donic, bez ściółkowania i potem zaniedbano ich podlewanie. Myślę, że sporo z nich w przyszłym roku już nie wypuści pędów. Inne znowu choć wyglądają słabo - to po prostu wcześniej zrzuciły liście, żeby się ratować i pewnie w przyszłym sezonie dojdą do siebie. W okresach stresowych najlepiej sobie radzą rośliny sadzone z odkrytym korzeniem pomiędzy październikiem a kwietniem (głównie są to drzewa i krzewy) - widzę po naszym ogrodzie, że przeżyły w 100%. Sytuację ratuje też stosowanie ściółki (obornik ze stajni czy gospodarstwa, kompost, ziemia liściowa, kora przekompostowana, siano przekompostowane, ścinki trawy, otoczaki a nawet gazety, kartony czy słoma) i odpowiednie (!!!) podlewanie podczas suszy. Dobra koniec - już nie straszę ;-)
Przez takie właśnie piękne poranki zupełnie zawalam wszystko to, co normalni ludzie robią o świcie - nie karmię dziecka śniadaniem, nie jem go sama i nie piję nawet porannej kawy. Wstaję o 6.30 i lecę do okna ... gapię się na ogród i las ze wszystkich stron, potem za aparat i w rabaty. Niesamowite kolory tej jesieni w promieniach słońca to najcudowniejszy obraz Matki Natury. Daje mi to tyle energii i chęci do pracy, a ostatnio bardzo tego potrzebuję. Sporo się wszystkiego nazbierało i przede wszystkim książka, którą piszę namiętnie pod okiem cierpliwego wydawcy ;-) ale jest i dużo dużo pomysłów na przyszły rok - więcej warsztatów, projektów i przede wszystkim bardzo chciałabym już otworzyć ogród dla wszystkich chętnych jego odwiedzin - wiadomo, że ogród jest w stałej budowie i rozwijać się pewnie tak będzie do końca świata ;-) ale muszę się nim podzielić inaczej zwariuję i będzie po mnie. A tak to pożyje sobie trochę i z wielka przyjemnością pochwale się to tym, to tamtym. Najważniejsze jest jednak to, że otwarcie ogrodu i warsztaty pozwolą mi bez wyrzutów sumienia spędzać w nim więcej czasu - no bo przecież musi być ładnie - i odciągną mnie od pracy przy komputerze.
A ogólnie w ogrodzie pracy jesienią dużo. Zostawiamy w spokoju wszystkie rośliny, które nadal stoją dumnie choć już suche i martwe - pamiętajmy, że są potrzebne ptakom i małym zwierzętom a dodatkowo wyglądają ładnie, zapewniają ogrodowi trójwymiarowości i same siebie chronią przed mrozami. Tak więc poza 'rozpuszczonymi' przez niskie temperatury daliami, kosmosami, bazyliami czy begoniami wszystko pozostaje (a na wolnych miejscach po jednorocznych możemy sadzić na przykład cebulki tulipanów). Teraz energia idzie na robienie kompostu, bo po sezonie sporo się nazbierało materiału ... i oczywiście sadzenie roślin z odkrytym korzeniem.
O tym sadzeniu roślin z odkrytym korzeniem mówię i pisze zawsze, wszędzie ile się da - wiele ludzi jednak nadal uważa, że sadzenie roślin z doniczek zakupionych w szkółce jest lepsze - NIE, NIE JEST - no może najwyżej o wiele droższe he he. Piszę o tym dużo w mojej książce, oto maleńki urywek:
Bez względu na to, czy planujemy
żywopłot, sad czy też nasadzenia swobodne na rabatach lub w trawniku - sadzenie w
ogrodzie drzew i krzewów z odkrytym korzeniem jest zawsze wskazane bardziej,
niż sadzenie roślin zakupionych w doniczkach. Jest lepsze dla roślin, dla środowiska i naszej kieszeni. Wiąże się to między innymi z tym, iż
rosnąc na specjalnie przeznaczonych dla nich polach (bo rośliny uprawiane do
sprzedaży z odkrytym korzeniem są kopane właśnie z pola) są mniej narażone na
przesuszenie, niż stojąc w szkółkach czy centrach ogrodniczych w całkowicie sztucznych warunkach. Naturalne opady
atmosferyczne zapewnią im często lepsze nawadnianie niż najdroższy system
irygacyjny. Dodatkowo ich podłożem jest 'normalna' gleba, a nie mieszanka torfu i nawozu – jak wiemy torf trzyma wodę jak
gąbka, ale gdy ją straci to bardzo mocno się przesusza i później trudno jest
odpowiednio go nawilżyć.
Drzewa i krzewy uprawiane na sprzedaż w
donicy, podczas wielu lat spędzonych w
pojemnikach są całkowicie uzależnione od pracowników ogrodnictwa czy szkółki –
jeśli nie zostaną na czas i regularnie podlane, to mają powód do stresu.
Podobnie jak u ludzi – stres szybko prowadzi do nadmiernej podatności na
choroby, szkodniki … co później (czasami nawet kilka lat po posadzeniu w ogrodzie) powoduje słaby wzrost i sztuczne
utrzymywanie jej przy życiu za pomocą środków chemicznych (nawozów sztucznych, oprysków przeciw szkodnikom i chorobom). Kupując więc rośliny
z odkrytym korzeniem możemy mieć większą pewność, że podczas swojego życia w
szkółce miały minimum stresu - dzięki czemu nasz ogród będzie rósł szybko i
zdrowo, a także bez potrzeby dodatkowych zabiegów pielęgnacyjnych i w sposób całkiem przyjazny
dla środowiska.
Niestety nie wszystkie rośliny można kupić z odkrytym korzeniem - na przykład przeróżne kaliny pachnące, którymi też lubimy się otaczać, kupujemy w donicach. Ale z odkrytym korzeniem w tym roku nadal sadzimy derenie - ich nigdy nie jest za wiele, kaliny koralowe, leszczyny, trzmieliny europejskie, głogi oraz sosny, a w okolicy stawu olchy coby się skutecznie od sąsiada odsłonić ;-)
Rośliny zakupione z odkrytym korzeniem obowiązkowo chronimy przed słońcem i wiatrem. |
Do czasu sadzenia na miejsca stałe można je z powodzeniem zadołować na przykład w warzywniku. |
O! I jeszcze butem docisnąć ;-) |
Rośliny te nie maja korzenia, więc aby zapowiedz zbytniemu 'bujaniu na wietrze' zawsze dołujemy je w ziemi pod kątem. |
Nadal sadzimy też drzewa i krzewy owocowe. O drzewkach napiszę później, bo ich najzwyczajniej na świecie jeszcze nie mamy, ale za to mamy maliny, porzeczki, borówki oraz agrest i zabieramy się za tworzenie jagodnika. O właśnie tutaj on będzie ;-)
Poznajecie może poletko, które latem obsiane było zielonym nawozem? Najpierw był tu 'samosiewkowy' kiepski lasek, który został wycięty zeszłej zimy (takie prace robi się zimą ze względu na ptaki). Pozostałości po drzewach zostały wyciągnięte (nie zepchnięte!!!) koparką dla zachowania jak największej ilości oryginalnego czarnoziemu. A potem już same przyjemności - nasz zaprzyjaźniony gospodarz Marian zaorał poletko parę razy swoim pługiem (oj sporo było korzeni itd), rozrzucił gówienko ze swojego gospodarstwa (mix z obory i chlewika) i na koniec zbronował ... aż strach patrzeć na te zdjęcia ile to roboty było ...
Andrew 'ogarnia' swój nowy ogród na początku maja. |
Marian i Albercik na ciągniku. |
Andrew wysiewa zielony nawóz. |
Późną wiosną Andrew posiał mieszankę łubinu oraz facelii i na początku lipca było tak cudnie - również dla pszczół i motyli ...
Teraz nadszedł czas sadzenia pierwszych krzewów owocowych. Zielony nawóz został przez Mariana zmieszany z gleba za pomocą pługa we wrześniu. Teraz ziemia wygląda tu naprawdę świetnie. Oto pierwsi kandydaci do jagodnika, który będzie częścią tego nowego ogrodu ...
Maliny wczesne i późne, jeżyny i porzeczki z odkrytym korzeniem oraz borówki amerykańskie w donicach (przynajmniej były zadołowane w tych donicach w szkółce, a to już dobrze) kupiliśmy w poniedziałek i natychmiast zadołowaliśmy je w ziemi. Wielkie sadzenie w czwartek ;-) relację zdam obowiązkowo.
Nasze psiaki nigdy nie próżnują i w czasie gdy my dołowaliśmy rośliny - nasza mała Molly zajmowała się zrywaniem pozostałych jeszcze na wigwamach dyń - uwielbia je, choć nie mam pojęcia co z nimi robi ... jakoś słoików w spiżarce nie przybywa he he
Tak jak pisałam mieliśmy też trochę pracy przy kompostowniku. Wiadomo - jesienią zawsze nazbiera się sporo materiału z ogrodu i kuchni (jak zawsze). Na początku trzeba było zrobić miejsce w jednej z 'zatoczek', więc Andrew przerzucił gotowy już kompost do drugiej kupki gotowego już kompostu ;-) Jak widać na zdjęciu materiał czeka na dużej pryzmie - wszystko teraz będzie przemieszane i w razie potrzeby rozdrobnione za pomocą szpadla ...
... i oto gotowa pryzma, którą teraz przykryjemy starym kocem.
Mamy też w jednym z kompostowników siano, które ścinamy każdego roku z naszej łąki i układamy na pryzmę pod przykryciem. Materiał, który z tego powstaje jest naprawdę niezastąpiony jeśli chodzi o ściółkowanie w sadzie, jagodniku, warzywniku i przy rabatach ozdobnych oraz kwiatach ciętych. Nie posiadamy własnych zwierząt hodowlanych, które zapewniałyby nam obornika, więc zginęlibyśmy bez tego sianka ;-)
Ten materiał ma jednak to do siebie, że jest dosyć suchy - a więc przy układaniu
pryzmy kolejne warstwy podlewamy obficie. Na wiosnę będzie pyszna ściółka, bo ściółka to podstawa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
********
20-go któregoś tam października odbyło się też obowiązkowe, jesienne sadzenie czosnku ozimego (innego w ogóle nie uprawiamy). Tym razem z pomocą przyszedł nasz młody ogrodnik ;-) i udało nam się posadzić go naprawdę sporo, bo jednak każdego roku zbyt szybko kończą się jego zapasy - a ten sklepowy jest wiadomo jaki ... Trochę więcej o tym na naszym facebook'u TUTAJ
*********
Warzywnik nadal obdarowuje nas pysznym jedzeniem. Zajadamy się zdrową zieleniną czyli liśćmi szpinaku, jarmużem, brokułem szparagowym i burakiem szpinkaowym (ojej można sobie język połamać od tych nazw). Kopiemy ziemniaczki, marchew i seler. Zaczynamy podkradać się do pasternaków ;-)
Pasternak jest super warzywem. W Anglii bardzo popularny - jedno z głównych warzyw podawanych na stół podczas Świąt Bożego Narodzenia! U nas mało znany z różnych dziwnych powodów, ale to nic nie znaczy ... do odważnych świat należy. Jest warzywem dosyć twardym , a więc najlepiej smakuje zapiekany w piekarniku lub gotowany na parze a potem ucierany dla dzieciaczków - maluchy uwielbiają go, bo jest słodki, a mamy cieszą się bo oczywiście jest zdrowy - tak więc kto spodziewa się maleństwa powinien na 100% uprawiać pasternak w ogrodzie. My robimy z niego czipsy lub zapiekamy. Sposób jest taki:
- myjemy i obieramy pasternak
- podgotowujemy delikatnie w wodzie w całości
- wyjmujemy z wody i ostrożnie skrobiemy
do góry i na dół widelcem, żeby go 'pochropowacieć'
- smarujemy oliwą, solimy i pieprzymy (możemy też posmarować miodem)
i wkładamy do rozgrzanego piekarnika na 200oC do czasu aż pasternak będzie miękki,
chrupki i złocisty (pewnie jakieś 30-40 min)
I tyle - pycha!!!!
Po więcej pasternakowych (parsnip ang.) przepisów zapraszam do BBC GoodFood ;-)
Rabaty przed domem też jeszcze cieszą oko. Rudbekie rozsiały się, więc będę mogła posadzić je do indywidualnych doniczek i powiększyć swoja kolekcję - wszystko się kiedyś przyda. Przesadzam do indywidualnych doniczek wiele innych roślin, które same się u nas wysiewają i dziele już sporo bylin z przeznaczeniem do mojej szkółki ;-) Ale jak pisałam wcześniej - niewiele przycinam. Nie boję się martwych (uschniętych) roślin ani na rabatach ozdobnych, ani w warzywniku - bo
przecież to całkiem naturalne, aby zostawić je aż do wczesnej wiosny,
gdy zaczynają wypuszczać młode pędy - wtedy dopiero złapię się za sekator. Jeżeli stworzymy teraz w ogrodzie zimową pustynię - to będzie to moim zdaniem
przestępstwo.
Wprowadzamy trochę zmian w ogrodzie ziołowym (przesadzamy, dosadzamy) i koncentrujemy się na ogrodzie leśnym za szklarnią (na zdjęciu powyżej). Posadziliśmy w nim wiosną sporo cieniolubnych bylin i trochę krzewów. Latem wszystko strasznie pozarastało chwastami i siewkami topoli (okropność!!!) - ale po jednym dniu pracy spośród zielska wyłoniły się miodunki, bodziszki, epimedium, telimy, rutewki, serduszki piękne i dwa gatunki ciemierników. Teraz wreszcie widać co i jak, i gdzie trzeba dosadzić więcej roślin i oczywiście cebulek. Wiosna będzie bajka!
Ach uwielbiam tego bodziszka w odmianie 'Ann Folkard' - tutaj oszroniony i troszkę podmrożony, ale nadal bardzo ozdobny w porannym słońcu jesiennym. |
O i jeszcze kilka fotek cykniętych dziś rano z dużego pokoju ;-) nie mogłam się powstrzymać ...
UWAGA UWAGA ;-) na zakończenie coś miłego ...
Z wielką przyjemnością zapraszam wszystkich czytelników ogrodników do wymiany nasionek - w tym roku już 4-ty raz (jejku jak ten czas szybko leci!) będziemy ruszać z Klubem Pożądanego Nasionka. Zabawa ta jest darmowa i naprawdę bardzo fajna, więc zaglądajcie do portalu NaOgrodowej.pl bo to właśnie przez tamtejsze FORUM będziemy mogli się wymieniać. A ja oczywiście jeszcze dam znać na blogu co i jak ... ale szykujcie się na początek listopada czyli już już za moment ;-)
Życzę wszystkim dużo słońca na ten tydzień, a w szczególności na weekend. Z pewnością będziecie odwiedzać groby swoich bliskich i znajomych, ja osobiście bardzo lubię spacerować po pięknym cmentarzu Srebrzysko we Wrzeszczu - szczególnie jesienią. A w poniedziałek o 11.00 zapraszam do słuchania mojej audycji w Radio Gdańsk ;-)
Praca, praca, dużo pracy, bedą efekty w przyszłym roku:) a z roku na rok coraz obfitsze plony;)
OdpowiedzUsuńCzłowiek taki niecierpliwy - ja już wybiegam myślami na kilka dobrych lat do przodu i nie mogę się doczekać ;-) ale faktycznie mam nadzieję, że z roku na rok będzie u nas coraz to więcej cudów. Pozdrawiam ;-)
UsuńWielkie dzięki za przepis na pasternak, a jeszcze większe za piękne zdjęcia. Cudowny jest ten Wasz ogród. Ale mam nadzieję, że tak całkiem nie odciągnie Pani od komputera, bo z wielką niecierpliwością czekam na każdy kolejny post, a i teraz też czekam na książkę.
OdpowiedzUsuńBasia
Pani Basiu nie ma za co - smacznego! Ostatnio mieliśmy ziemniaki pure z dodatkiem pasternaku i selera - normalnie niebo w gębie mniam mniam Pozdrawiam ;-)
UsuńPrzyjemnie się ogląda kolejne zmiany w Twoim ogrodzie. Dzięki za porady :)
OdpowiedzUsuńWietrzyku cała przyjemność po mojej stronie ;-)
UsuńPięknie,piękniej i najpiękniej . Jestem bardzo ciekawa jak będzie wyglądał jagodnik.
OdpowiedzUsuńJa się nie mogę doczekać malin, bo na soku z malin żyje całą jesień i zimę - uwielbiam ich smak ;-) będę zjadać je kilogramami i w końcu będę cała malinowa - może wtedy mi starczy hehe całusy kochana!
UsuńJestem pod urokiem Waszego ogrodu..... Pozdrawiam serdecznie Jagoda
OdpowiedzUsuńMy również pozdrawiamy ;-)
UsuńMoc pracy i serca wkładacie w swój ogród i jeszcze tak ładnie piszesz. : ) Leśny zakątek mnie bardzo zaciekawił.
OdpowiedzUsuńOk, to o leśnym zakątku obiecuję więcej, bo właśnie wczoraj dojechało do nas od Olgi Dąbrowskiej z Wipsowa sporo nowych roślinek do posadzenia. Pozdrawiam Mysiu ;-)
UsuńKasiu, gdybyż tylko można było kupić krzewy z gołym korzeniem .... . Np. głogi. U nas nawet grabów się nie kupi i maliny też już w doniczkach sprzedają. Pszcz.
OdpowiedzUsuńOch Ewo - straszne. Ja właśnie kupiłam pęczki malin z gołym korzenie. pęczek 5 szt. w cenie doniczkowej sadzonki (i tak zapewne przepłaciłam, ale to było owe słynne centrum ogrodowe Melon - po drodze na działkę). Głogi (na żywopłoty) to chyba ciężko kupić.
UsuńJa szczerze polecam drzewa i krzewy z odkrytym korzeniem. Stara ogrodnicza szkoła (strach się przyznać, ale technikum terenów zieleni zaczęłam w druiej połowie lat 70-tych) - popieram Kasię w rozciągłości, całej rozciągłości.
Tak tak - w niektórych szkółkach teraz się wycwanili i sprzedają tylko w doniczkach. Ale większość jest na necie. Ja kupuję w tym roku przez Allegro olchę, głogi, graby, sosny pospolite i nawet młode świdośliwy. Szkółki leśne też maja często. Dziękuję Ewa G. za poparcie szczerze od serca :) serdeczności i słonecznych dni życzę na listopad ;-)
UsuńTen Wasz grabowy żywopłot jest już naprawdę piękny. Taki zwarty, gęsty... ech, kiedy nasz taki będzie. Moja niecierpliwość bardzo mi doskwiera ;)
OdpowiedzUsuńA przepis na pasternak wypróbuje jak tylko wrócę. Wykopałam go przed wyjazdem i posadzony tak tylko dla próby wyrósł całkiem okazały ... ale może źle zrobiłam. Jak długo można go trzymać na grządce?
Pasternak nie boi się mrozu i spokojnie może sobie być w ziemi przez całą zimę, a potem na wiosnę można go dozbierać albo pozostawić do zakwitnienia - ma cudne i bardzo miododajne kwiaty baldachy. My go zbieramy z ogrodu 'na żywo' zanim ziemia się nie zamrozi na amen - ciśnienie na zbiory to tylko seler, bo on zgnije na mrozie. Inne korzenie zostają łącznie z marchewką i pietruchą. No oczywiście trzeba trochę zebrać do spiżarni na mrozy, bo się nie wkopie do gleby ... ale fajnie jest też zostawić zieleninki na wczesną wiosnę. Całusy ;-)
UsuńZawsze zostawiam na zimę większość uschniętych roślin, nie przycinam... teraz wiem, że to nie z lenistwa tylko intuicja mi tak dobrze podpowiadała ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy owijasz czymś swoje wiadra z zasadzonymi cebulami. Trochę się boję o swoje, żeby na wiosnę coś w nich jednak wyrosło.
Żałuję, że do nas nie dociera Radio Gdańsk, była bym ogrodniczo mądrzejsza :)
Hejka - radia możesz spokojnie słuchać przez internet - zobacz na przykład tutaj:
Usuńhttp://www.radiogdansk.pl/index.php/audycje-rg/inne-audycje/item/30546-to-juz-ostatni-dzwonek-na-sadzenie-roslin-ogrodniczka-w-radiu-gdansk-posluchaj.html
A moje wiaderka niczym nie będę owijać, postawię w zacisznym miejscu w ogrodzie albo w zimnej szklarni (bo liście laków nie lubią być zbyt długo zakryte śniegiem) i tak sobie poradzą. Doniczki gliniane wstawię do garażu ze względu na pekanie - ale tamte będą ok ;-)
Pozdrówki ;-)
Uwielbiam oglądać i czytać Twoje posty :) Jak książka będzie w podobnym stylu, to zamawiam już teraz w ciemno :D Za każdym razem pełno inspiracji, aż nie mogę się doczekać kiedy i my się przeprowadzimy na swoją działkę i będę mogła zaszaleć ogrodowo. Na razie korzystamy tylko jak się da z ziemi, gdzie obecnie mieszkamy. Hehe, zbieramy doświadczenia i się uczymy. Jeśli znajdziesz chwilę czasu i chęć, to zapraszam na mojego bloga. Choć trochę mi wstyd w porównaniu z Waszym pięknym ogrodem :P Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za zaproszenie, juz nie raz byłam - tylko czasu brak na zostawianie śladu w postaci komentarzy. Przepraszam :)
UsuńCieszę się niezmiernie, że mogę w jakiś sposób zainspirować. Książka 'się pisze', obiecuję ;-)
Serdeczności ślę
Nie ma za co przepraszać, cieszę się że zaglądasz :) Hehe, już sama świadomość tego sprawia mi przyjemność :P Dziękuję
UsuńJa po każdym Twoim poście tęsknię do Waszego ogrodu. Niemalże zdjęć wiosennych nie mogę się doczekać tak samo jak tych z mojego ogrodu :) Na ten weekend mam zaplanowane wysadzanie ostatnich cebulowych... Pięknie będzie :)
OdpowiedzUsuńP.S. A z tym śniadaniem to Ci się nie dziwię. Ja mam tak samo z obiadem :D
Aniu no to jeśli chodzi o cebulkowe, to jesteś szybsza od nas ;-) nasze jeszcze nie dotarły nawet hehe ale mam nadzieję, na dłuuugą bezmroźną jesień. Zachwycamy się pięknem listopadowego warzywnika i otaczającego go lasu - czas mija strasznie szybko, a tyle chciałoby się zrobić - to dosadzić, tamto przesadzić ;-) wiesz jak to jest ... buziole!
UsuńSame dobre i energetyczne wieści z Twojego ogrodu. Pięknie ogród wygląda też teraz.Na książkę czekam - mam nadzieję że czcionka będzie czytelna - dla mnie ważne. Cieszę się że masz w planie udostępnić ogród więc wpisuję już w obligo ogrodowe na kolejny rok, a może mi się warsztaty udadzą. No i cieszę się ogromnie z Waszego jagodnika :D ależ mam doping do pracy w moim :D więc czekam na dalszy ciąg
OdpowiedzUsuńsadzenia i ciekawią mnie obrzeża bo ja na tym etapie. pozdrawiam mira
Hej Mira - to jesteśmy jagodnikowe siostry bo w tym samym roku zakładamy hehe oby nam rośliny dobrze rosły i dawały peeeełno owoców na pyszne dżemy i soki - jak o tym myślę, to juz mi ślinka leci ;-) powodzenia i uściski! K
UsuńNic mnie tak dobrze nie nastraja, jak pyszna kawa i przeglądanie pani bloga :) Jest dla mnie (niedoświadczonego ogrodnika) źródłem inspiracji i solidnej wiedzy. My z gołym korzeniem kupowaliśmy tylko drzewka owocowe, reszta roślin była doniczkowa i faktycznie część dziwnie szybko u nas zamierała. Wiosną będę musiała dobrze przeszukać wszystkie pobliskie szkółki pod kątem zdrowych korzeni bo planuję kolejne zmiany w naszym podmiejskim ogródku :) Miłego dnia życzę ! Dominika
OdpowiedzUsuńPani Dominiko dziękuje serdecznie za komentarz i miłe słowa. Z całego serca życzę samych sukcesów przy uprawie ogródka i mam nadzieję, że moje porady oraz zdjęcia się trochę przydadzą. Nie ma nic cudowniejszego, niż kilka godzin spędzonych wśród roślin - no może jeszcze tylko słuchanie Chopina. Pozdrawiam ciepło, K ;-)
UsuńTen wpis jest niesamowicie pokrzepiający dla mnie, bo nie mam jakoś czasu, żeby porządki w ogrodzie zrobić i sterczą takie suche badyle na grządkach. Prawdziwego przymrozku jeszcze nie było, więc nawet dalii nie miałam motywacji wykopywać :) Tylko czosnek posadziłam, bo bardzo lubię mieć swój.
OdpowiedzUsuńJesienne zdjęcia z Waszego ogrodu są przepiękne :)
Książkę na pewno kupię, jak się tylko pojawi, bo wyglądam jej z niecierpliwością.
Najważniejsze, że czosnek posadzony! Zaschniętym badylom już nic nie zaszkodzi, więc niech sobie tak stoją na zagonach - a może się komuś do czegoś przydadzą - znaczy się jakiemuś ptaszkowi czy myszce polnej (a na kompost zawsze zdąrzą). Ale o dalie trzeba zadbać przed nadejściem większych mrozów, bo bidulki z ciepłych krajów i na pewno nie przeżyją naszej zimy. Życzę siły i motywacji. Pozdrawiam gorąco, Kasia ;-)
UsuńJuż wykopałam te dalie. Pod koniec zeszłego tygodnia przyszedł przymrozek i nie było na co czekać. Teraz muszę do przyszłej wiosny znaleźć jakiś pomysł na nie. W tym roku miejsce się nie sprawdziło, dalie mocno ucierpiały od suszy. Może donice, ale musiałyby być duże i stabilne, bo same wielkoludy mam te dalie :)
UsuńPierwszy raz jestem na waszym blogu i doznałam bardzo pozytywnego szoku. Ile w was energii i chęci działania. Gdyby wszyscy tacy byli to świat byłby bardziej kolorowy. Czekam na wasze kolejne wpisy i działania. Serdecznie pozdrawiam. Hanna - Rolniczka z Mazowsza
OdpowiedzUsuń